Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gra Shirou

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyPią 03 Kwi 2015, 22:34

Nie wiele pamiętasz. Czy to dobrze? Szczerze powiedziawszy raczej nie. Choć ma zalety, bo niektórych rzeczy nie wiesz, a mogły by źle na Ciebie wpłynąć. Mimo to zapewne wolałbyś wiedzieć wszystko, wiedzieć dokładnie co się dzieję. No właśnie, co się wydarzyło, co się stało z przyjaciółmi, czego ja nie pamiętam? Chyba jedne z pierwszych pytań, jakie mogą przychodzić Ci do głowy. I słusznie. Człowiek dąży do pogłębiania swojej wiedzy, a ty nie pamiętałeś, jakże ważnego kawałka swojego życia. Teraz byłeś w domu. Można powiedzieć, że zagubiony, nie do końca myślący tak jak powinieneś, ale takie wydarzenie, nawet częściowo pochłonięte amnestią odbija się w pamięci, wpływa na psychikę. Teraz podstawowe pytanie, co stało się z przyjaciółmi i kto za tym stoi? Póki co pytanie rzeka. Otwarte, bez uregulowanych brzegów, z odpowiedzią, która może się zmienić wraz z czasem. Teraz warto wyjrzeć za okno. Dzień dobiegał już do środka dnia, godzina zbliżała się do pełnej, do 12:00. Dzień był średni. Mimo, że było ciepło, a pogoda zapowiadała się świetnie, zaczął padać deszcz, a słońce się schowało. Typowe, gdy jest dobrze, zawsze się coś spieprzy. W sumie może nawet i lepiej? Przecież kto chciałby mieć nudne, usłane różami życie, bez kolców, bez akcji, bez przygody? Ty miałeś jednak cel, zadanie, zagadkę, która nie jednego by przerosła, ale ty musiałeś się tego podjąć, przecież poszliście tam razem i póki jest nadzieja trzeba próbować. Przyjaźń jest na całe życie, a właśnie takie momenty udowadniają jej przydatność, szczerość.
-Shirou? Jak się czujesz? Masz ochotę coś zjeść? - miły głos wydobył się ze sąsiedniego pokoju. Było czuć w nim emocje, niepokój, troskę, ale i miłość. Typową matczyną miłość, która się tym bardziej podkreśliła.
-Masz jakieś plany na dziś? Mogę coś dla Ciebie zrobić? - dodała po chwili. Nie jedna osoba szukała by aluzji, ale to raczej troska z jej strony. Tylko z drugiej strony sam musisz podjąć decyzję, czy jesteś gotów ruszyć w poszukiwaniu przyjaciół. Czy jeszcze nie. Decyzja należy do Ciebie.
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyPią 03 Kwi 2015, 23:23

Jak każdego dnia w ciągu ostatnich miesięcy, poranek był dla mnie trudną porą. Każdy dzień niesie nowe nadzieje, jednak po cóż wstawać, gdy nadzieja jest tak marna? Zagubienie to tylko słowo, aby lepiej określić mój stan należałoby użyć porównania... Zostałem wrzucony na sam środek oceanu spokojnego na tratwie zbitej z kilku desek, bez prowiantu, kompasu, towarzyszy... Prowiant był w moim przypadku pieniędzmi, samodzielnością, których obecnie posiadałem za mało. Wielkość oceanu określała zakres moich poszukiwań, ponieważ jedynym co mogło mnie nakierować w jakieś bardziej konkretne miejsce był herb, który wyrył się w mojej pamięci. Rysowałem go wielokrotnie, jego szkice wciąż wiszą na ścianach mojego pokoju, jednak nikt, kto go odwiedził nie potrafił odpowiedzieć czym może on być. Więc? Czym jest? Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest udać się w kierunku większych miast, w kierunku pieniędzy i marzeń, aby tam zaczerpnąć wiedzy.
Z zamyślenia wyrwał mnie mój własny głos.
-Pozbierałeś się bekso?-zapytał pogardliwie, kolejny dzień z rzędu rzucając mi wyzwanie. Jeszcze nie tak dawno przerażało mnie to zjawisko. Jeszcze nie tak dawno ten głos miał własne ciało, był moim bliźniakiem z krwi i kości. Myśl o jego śmierci została dziwnie zawieszona, pomiędzy świadomością, a nieświadomością, wiedzą, a niewiedzą. Zdając sobie sprawę z tego, że nie żyje, jednocześnie wypierałem tą informację. Jak żałosnym i godnym politowania się jest owy stan.
-Zamknij się.-odpowiedziałem mu oschle, wyglądając za okno. Wielokrotnie zamierzałem wyruszyć, jednak zawsze coś podcinało mi skrzydła, sprawiając, że plany spalały się na panewce. Czy dziś mi się uda? Wstałem z krzesła i podszedłem do lustra. Moje oblicze było zimne niczym lód, twarz niczym z marmuru, niewzruszona, włosy ułożone jak u rzeźby, oczy głębokie jak niebo. I tylko w źrenicy lewego oka można było dostrzec wesoło tańczące, pomarańczowe iskry, świadczące o jego obecności. Uderzyłem się prawą dłonią w policzek i zacisnąłem zęby. Wielu trenerów znacznie wcześniej niż ja wyrusza w samodzielną podróż, więc z czym tak zwlekam? Ruszyłem w kierunku łóżka. Pod nim leżał spakowany od dawien dawna plecak, gotowy na podróż. Założyłem go na plecy wybiegłem do kuchni.
W tym wypełnionym zapachem jedzenia pomieszczeniu urzędowała moja mama. Lśniące drewniane panele, które zostały położone jakieś pół roku temu odbijały nasze sylwetki dość wiernie, więc wolałem spojrzeć na odbicie, niźli na własną rodzicielkę.
-Wychodzę. Dziś nie wrócę.-powiedziałem krótko. Na jej twarzy nie widać było żadnej reakcji. Cóż, scena ta odgrywała się tu codziennie od dłuższego czasu, więc jej reakcje już dawno wyblakły. Jedynym co pozostało był smutek. Smutne usta, twarz pokryta zmarszczkami od stresu i hektolitrów łez. Łez, które niejednokrotnie widziałem jak wylewa, późnym wieczorem w dekoracjach swojego pokoju, za bratem i za mną, albo raczej za tym, co ze mnie zostało. Nie czekałem na jej odpowiedź, ruszyłem do przedpokoju i ubrałem buty. Szybka kontrola prawej kieszeni utwierdziła mnie w pewności, że zabrałem ze sobą pokemona.

Zamykając za sobą drzwi poczułem świeże powietrze, przyjemne od deszczu, przyjemne, bo jakże diametralnie różne od tego, które pamiętam z magazynu. Wszystko jest lepsze niż żar i płomienie. Wykonałem kilka śmiałych kroków przed siebie, oraz następnych kilka, już mniej pewnych.
-Zamierzasz ją tak zostawić? Ją?! Naszą matkę?!-odezwał się tym razem w moim umyśle. Bałem się odpowiadać na jego pytanie, bałem się, bo nie było właściwej odpowiedzi. Postanowiłem to przemilczeć i ruszyć dalej, jednak wtedy brutalnie zostałem zrzucony na tylne siedzenie. Atsuya biegiem wrócił do domu, wbiegł do kuchni, spojrzał na mamę...
--Uśmiechnij się od czasu do czasu, nic mi nie będzie!-powiedział jej, po czym wybiegł z domu i szybkim tempem zaczął się od niego oddalać. Ten jeden raz z nielicznych czuliśmy to samo. Ciepłe, gorzkie łzy spływające po naszych policzkach. Przed oczyma mieliśmy świat, a także łzy naszej mamy będące pierwszą jej żywą reakcją od dawna. Reakcją na jego, a nie moje słowa. Cóż, to była kolejna rzecz, którą musiałem przeboleć... Biegliśmy dobrych kilkanaście minut, aż zostawiliśmy naszą małą chatkę daleko za zasięgiem wzroku.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptySob 04 Kwi 2015, 13:58

Kobieta milczała chwilę, nie chciała najwyraźniej zatrzymywać Ciebie. Jakby wyczuła, że nie chce Ci utrudniać jeszcze bardziej życia. Wiedziała, że masz swoje problemy, a nie chciała Ci jakoś przeszkadzać, tworzyć niepotrzebnych zmartwień, bo wiedziała, że najmocniej cały incydent przeżyłeś ty. Ty i tylko ty.
-Posta...Postaram się. Wróć kiedyś... Żywy.. - powiedziała niby niepewnie, ale to ostatnie słowo, żywy mocno rozhuczałoby w każdej głowie nastolatka. To wyraz tego, że mocno się martwiła. Pewnie ciężko sobie wyobrazić jak bardzo. Ale nie możesz się rozczulać, podjąłeś decyzję, musisz być konsekwentny. Przypomnij sobie o przyjaciołach, bądź twardy dla nich. Pomyśl o bracie, który mógłby być obok Ciebie...

Nie jest to najprostsze, gdy traci się kogoś ważnego dla nas, kogoś, kto mimo, że czasami myślał inaczej, zachowywał się inaczej był kimś, bez kogo ciężko to wszystko pozbierać. "Bez Ciebie wszystko jest głupie" niby prosty cytat, który za dużo nie znaczy, a jednak, coś co jest prawdziwe, nigdy nie będzie tak samo. Ale mimo to jest sporo rzeczy, które nie dadzą Ci spokoju, przyjaciele, wróg, a może wrogowie... Czyli podróż jednym słowem. Podróż z określonym celem, który ciężko zdefiniować. Przecież nie wiadomo, gdzie szukać, kogo i dlaczego. A nawet, gdy uda się znaleźć, to co zobaczysz może być gorsze niż sobie wyobrażasz. Nie wiesz co się stało. Zostają domysły, ale nie ruszając, nie zmieniając życia, niczego nie zmienisz. Pozostaną tylko puste domysły. Można powiedzieć, że wraz z bratem musicie, coś zrobić, by móc poczuć się lepiej czyż nie?

Ale wróćmy do teraźniejszości. Dzień był jaki był, zmienił się tylko wystrój otaczającej Cię przyrody. Szedłeś żwirową drogą o kolorze ciemnobrązowym, a wręcz wchodzącym w kolor czarny. Ziarna były dość grube, ale ubite, tworzące monolit, tak jak ty z bratem. Wyznacznik ścieżki wyznaczały duże kamienie, twarde dolomity, a może inna maść skały? Mogły to być równie dobrze wapienie, czy też skały gipsowe. Wyglądały solidnie, ale mogła być to równie dobrze domieszka kilku gatunków. Nie miały naturalnej barwy, były pomalowane. To było pewne, bo biała farba była mocno wyrazista i wrzucała się w oczy. A kto nie wierzył, mógł poczuć wręcz zapach, świeżo malowanych kamieni. Wiadomo, podróżując skały brudzą się, a miasto, a może mieszkańcy? chcąc utrzymać to w czystości regularnie odmalowywali. Na niektórych kamieniach były jakieś znaczki, ale nie znane ani Tobie, ani większości ludzi. Te kamienie były ciemniejsze od reszty, nikt nie podejmował się ich odnowie, by nie zniszczyć napisu. Napisu, który dla Ciebie był jakimś prostym śladem, nic nie znaczącym. Ale idźmy dalej. Po obu stronach rozkwitała zieleń. Mimo to obie strony były oddzielone małym płotkiem. Raczej forma zabezpieczenia przed Pokemonami, niż ludźmi. Płot był drewniany, a drzewo zdrowe, młode, jakby niedawno postawiono ten mur. Za nim widać było bujną, dokładnie koszoną trawę i drzewa, będące schronieniem dla sporej części stworów. Ale tak wyznaczony teren nie był wcale duży. Później mur się kończył i tym samym kończył się teren ochronny. Może jest to sposób chronienia ważniej części kultury, bądź przyrody dla regionu. Oprócz braku muru nic się nie zmieniło. Tak wyglądała twoja trasa. Trasa ku nieznanemu.

Tylko co zrobisz, podejdziesz do tego spokojnie i roztropnie, czy nerwowo i przebojowo? Wybór należał do Ciebie, to od Ciebie zależy jaką przygodę przeżyjesz. Teraz jesteś Panem swojego losu i możesz wybrać. I mimo, że obaj macie inne cele jeden jest wspólny. Odnaleźć przyjaciół. Po chwili zauważyłeś, że droga rozbija się na dwie identyczne uliczki, ścieżki. Co wolisz. Obie wyglądały tak samo, obie były nie oznakowane. Pierwsza decyzja przed Tobą, a może wami? Którędy?
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptySob 04 Kwi 2015, 14:57

Słowa matki odbijały się głośnym echem w mojej głowie. Te kilka krótkich słów, przesiąkniętych do cna troską, a jednocześnie zatrute żalem, niczym rozżarzony metal paliły mnie w serce i wyciskały łzy. Te same emocje towarzyszyły mojemu bratu, z którym zamieniłem się na miejsca nawet tego nie zauważając. On jednak był z naszej dwójki tym bardziej męskim, odważnym i dumnym, więc udawał niewzruszonego. Potrafiłem jednak wyczuć, że emocje miotają nim tak samo jak mną. Pchany tymi emocjami przebiegłem jeszcze spory kawałek drogi, nie zwracając żadnej uwagi na mijane połacie lasu, domy, ludzi. Zresztą, mój wzrok był tak zamglony przez łzy, że ciężko było cokolwiek dostrzec. Zatrzymałem się po pewnym czasie, gdy kondycja dała się we znaki, stanowczo protestując przeciw dalszemu poruszaniu się biegiem. Z trudem łapiąc oddech, zrzuciłem z pleców ciężar plecaka i usiadłem przy jednym z przydrożnych kamieni. Zapach farby drażnił niemiłosiernie mój nos, jednak nie zamierzałem wybrzydzać. Musiałem przywyknąć do tego, że nie będzie więcej wygody, darmowych obiadów, ciepłego łóżka, świętego spokoju. Na własne życzenie rzucałem się w wir walki, poszukiwań, chwil dobrych i złych. Pora nabrać nieco kolorów, pewności siebie i samodzielności.

Dla milszego czytania nutka przy której pisałem.
Spoiler:
Początek przygody... Wiele się w szkołach mówi o znanych podróżnikach, przeciwnościach którym musieli sprostać, sytuacjach na które się natknęli. Jednakże, mało kto wspomina o tym jak zaczynali. Więc? Jak powinienem zacząć ja sam? Podjąłem prostą, acz moim zdaniem dobrą decyzję i spokojnie wygrzebałem z prawej kieszeni pokeball. Mała kulka wielkości gumy łamiszczęki była pierwszą prawdziwą pomocą na którą mogłem liczyć w trakcie najbliższych kilku dni. Jednakże... kto tak właściwie jest jej lokatorem? Poza nazwą tego pokemona nie wiedziałem o nim nic. Nie przejawiał wobec mnie żadnej agresji, jednak czy potrafiłem zrozumieć tą istotę? Jakie mogą być jego własne potrzeby? Jak mogę je spełnić? Dlaczego siedząc przy jakimś kamieniu narzutowym pomalowanym na biało zastanawiam się nad takimi śmieciami? Nacisnąłem na przycisk pokeballa, aby ten wrócił do naturalnych rozmiarów, po czym rzuciłem go przed siebie. Kula rozwarła się, wypuszczając przed siebie strumień czerwonego światła. Światło to, z każdą chwilą traciło na intensywności, jednocześnie przybierając kształt właściciela, aby ostatecznie uwolnić go z ograniczeń tej czerwono-białej sfery. Pusty pokeball powrócił do mojej ręki, podczas gdy przede mną lewitował znany mi z widzenia stworek. Jego wygląd, nieco komiczny bo przypominał kubeczek lodów włoskich, mógł być dla większości mylący. Tak naprawdę dysponował on wystarczającą siłą, aby zrobić z człowieka poduszkę na igły; lodowato zimne i zabójczo ostre igły. Mogłem czuć się szczęśliwy, że wydawało się iż jest po mojej stronie. Następnie wygrzebałem z plecaka pokedex. Już kiedyś sprawdzałem nim Vanillite, jednak było to tak dawno temu, że wspomnienia te przykryła nieścieralna ilość kurzu. Aby na nowo wiedzieć czym dysponuję, konieczne było kolejne skanowanie, tak więc skierowałem encyklopedię w kierunku pokemona, czekając na informacje. Po uzyskaniu ich przyszedł czas na grzeczność.
-Cześć Vanillite. Nie wiem czy mnie pamiętasz, ale jestem Shirou. Miło mi, że mogę być twoim trenerem. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze dogadywać.-w moim głosie dało się wyczuć nerwy, mimo iż starałem się być tak naturalny jak to tylko możliwe. Po przywitaniu się z tą lewitującą porcją lodów schowałem pokedex i ruszyłem w dalszą drogę.
Można powiedzieć, że dopiero wtedy zacząłem się uspokajać, odbierać wszystko na właściwych falach. Dopiero wtedy chrzęst żwiru pod nogami był w stanie dotrzeć do moich uszu, dopiero wtedy promienie słońca na powrót raziły moje oczy, wtedy w końcu płuca oddychały głęboko do granic możliwości dając energię na podjęcie walki. Poprawiłem swój jasny szal i podniosłem wzrok.
-Jestem Fubuki Shirou i...-zacząłem wypowiadać dumnie, choć sam do siebie. Wtedy jednak urwałem. Coś nie pasowało do tej pięknej sceny kończącej odcinek, lecz co? No tak, los postawił przede mną wybór. Prawo, czy lewo? Która droga jest moją? Która jest tą prowadzącą do moich przyjaciół? Opcje tylko dwie, a decyzja tak trudna i brzemienna w skutkach, odcinająca mnie od równej połowy możliwości czekających na mnie w przyszłości. Więc?
Idź w prawo, to na pewno jest właściwa droga!-usłyszałem od Atsuyi. Lecz skoro jest to moja własna podróż, to czy powinienem się go słuchać? Czy po raz kolejny mam zostać popychadłem mojego brata? Teraz, gdy wyruszyłem na poszukiwania Keiko i Keigi, gdy zdecydowanie za późno zdałem sobie sprawę z tego co było przyczyną zachowania Keiko? Zaprotestowałem. Prawa noga wbrew mojej woli skierowała krok w prawo, lecz szybko przejąłem nad nią kontrolę i zwróciłem ją we właściwym kierunku. Wybrałem ścieżkę lewą, która mimo iż identyczna, będąca lustrzanym odbiciem prawej, determinowała moją przyszłość na najbliższy czas...
-Jestem Fubuki Shirou i zamierzam dać z siebie wszystko!-krzyknąłem na cały głos.
-Jestem Fubuki Shilou, beksa i lewak!-przedrzeźniał mnie.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptySob 04 Kwi 2015, 22:48

Przygoda się zaczęła, kości zostały rzucone, ruszyłeś. Zacząłeś podróż, w jednym kierunku, a na pewno sprzeczność charakterów z bratem nie pomagała. Zawsze powodowały rozbieżności, różne wybory, a przy tym spory, lecz to ty byłeś w tym wypadku stroną dominującą. Panem i królem wydarzeń. Tym, który decydował, a głos twojego brata to... takie podpowiedzi, jednak to ty rządziłeś jeżeli być dokładnym.

Ale poruszmy temat spotkania z Pokemonem. Ten był zaskoczony, nie przestraszony, ale zdziwiony. Nie bał się, wręcz przeciwnie, wyglądał odważnie, ale ile z tego to prawda, dowiesz się za chwilę. Urządzenie, które miało wykonać Ci skan, zwane Pokedexem zaczęło pracę. Wydając przy tym krótkie, choć nieciekawe, może nawet dziwne odgłosy. Ale jak szybko się zaczęły, tak szybko umilkły, a wraz z nimi problem, dostałeś swój skan, dowiedziałeś, a może przypomniałeś? sobie to co zapomniałeś o swoim starterze. Dane pozostawiam twojej analizie.

Po kilku rozterkach wraz z bratem mogłeś w końcu ruszyć. Pierwsze i nie ostatnie tematy do kłótni. Pierwsze i nie ostatnie spory, ale ważne, by w końcu ktoś podjął wiążącą decyzję. Ruszyłeś drogą, która nie wyróżniała się na tle tej drugiej. Raczej kwestia kaprysu, niż jakaś wiążąca różnica. Nie można było przeczytać co tam było, nie można było określić co się zobaczy, co spotka. Ale to tylko dodaje chyba atrakcyjności tej podróży. Droga którą wybrałeś, nie miała już symboli na kamieniach, które były wcześniej, ale i tak ich nie rozumiałeś, więc czy to ma jakąś różnicę? Szedłeś powoli, nie szarżując, bo jedna przebieżka dała Ci już się w znaki. Nie przeszedłeś dużo, ba może nie całe 300 metrów, może mniej i wpadłeś, a może on na Ciebie wpadł? Kwestia sporna. Efekt znany. Oboje leżeliście, ty w mniej komfortowej sytuacji, bo to na tobie opierał się ciężar mężczyzny, który dopiero po ogarnięciu się , po dojściu do siebie wstał z Ciebie i popatrzył bystrym wzrokiem.
-Nie wiem, czy to moja wina, ale przepraszam. Możliwe, że trochę się zamyśliłem. Co tu robisz chłopcze? - powiedział. Jego ton był.. No właśnie, jaki? No taki spokojny, ale przy tym pewny i męski. Można powiedzieć, że zdecydowany, ale przy tym delikatny. Taki ojcowski głos, który tata wypowiada do malutkiego przestraszonego synka, by ten nie bał się i uspokoił.
-Mogę Ci jakoś dzieciaku pomóc? - zapytał po chwili. Nie, to pytanie to nie wścipstwo, a raczej troska. Tylko z jakiego powodu? Czy ktoś miał powód, by troszczyć się od Ciebie, skoro nawet Cię nie znał? Wiadomo, natury ludzkie są różne, ale to zachowanie na pewno było zaskakujące.

SKAN:

@ Edit: Nie istnieje takie ability jak Mineral. Poprawiłem skan Nivis ;)
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 05 Kwi 2015, 00:24

Pierwsze kroki na obranej ścieżce miały dla mnie niezwykle duże znaczenie. Każdy kolejny wywoływał coraz większą euforię i uczucie lekkości, jakby z każdym krokiem ktoś zdejmował z barków kilogram, jakby każdy krok pozwalał płucom oddychać płynniej i głębiej. Niczym świeżo opierzony ptak ruszałem na mój pierwszy lot, lot w nieznane. Teraz tylko i wyłącznie ode mnie zależało czy zostanę jastrzębiem, czy też może wrócę niczym przerażony wróbel już po tygodniu. Nie, druga opcja nie wchodziła w grę, to oznaczałoby ostateczną i definitywną porażkę, moją jako człowieka.
Pomijając fakt, że byłem strasznie podekscytowany, to główną część swojej uwagi kierowałem na pokemona, który odwzajemniał moje zainteresowanie. Całą tą drogę walczyłem z bratem, podczas gdy on od momentu skanu leciał za mną i przyglądał się mi ciekawsko. Należało to w jakiś sposób odwzajemnić. Zatrzymałem się więc i zbliżyłem do niego, aby przejechać palcem po jego głowie. Uczucie chłodu natychmiast nawiedziło koniuszek palca, by potem rozpłynąć się na dłoń, ostatecznie zajmując rękę aż do łokcia. Nie był to jednak ostry mróz, a po prostu zimno. Odsuwając dłoń dostrzegłem na niej śnieg, którego brakowało na jego głowie. Vanillite otrzepał się jednak szybko i jego pokrywa na powrót miała idealny kształt. Otarłem dłonie o siebie, aby nieco się ogrzać i uśmiechnąłem się do swojego pupila.
-Więc śnieg jest dla Ciebie czymś na pozór ubranka? To fajnie. Można powiedzieć, że jesteś cool i to w każdym tego słowa znaczeniu!-tym żartem raczej nie poprawiłem naszych relacji, już prędzej je pogorszyłem, ale musiałem coś powiedzieć. W mojej głowie oberwałem za ten żart kilkoma obelgami, jednak było to naprawdę nieistotne gdy znajdowałem się w tym euforycznym stanie. Teraz... mogłem wszystko. Niestety tak to bywa, że chwile tak wspaniałe mają w zwyczaju ulotnymi być, tak też i w tym wypadku z mojego stanu wyższego, efemerycznego upojenia pozostało niewiele gdy starłem się z potężną masą mężczyzny, który wyrósł nie wiadomo kiedy, jakby z ziemi. Gorzej, że impet uderzenia, mimo iż nieco zneutralizowany przez moją własną siłę nie zmienił swojego wektora i zgodnie z prawami fizyki spowodował iż mężczyzna całą swoją masą przycisnął mnie do podłoża. Brutalnie obalony, bez możliwości ucieczki, zacząłem się szarpać czując jak moje płuca mimo prób nie napełniają się powietrzem. Każda sekunda ciągnęła się jak makaron spaghetti, po chwili przed oczyma tańcowały mi mroczki i inne gwiazdy polskiej telewizji. Mężczyzna jeszcze moment rezydował na mojej klatce piersiowej aby się pozbierać, jednak w końcu tego dokonał, wstał. Konwulsje mimowolnie zerwały mnie do pozycji pół siedzącej, a nieznośny kaszel wciąż nie dawał mi zaczerpnąć tchu. Uczucie to zna każda osoba, która kiedyś grając w piłkę nożną, nie będąc przygotowanym przyjęła strzał na klatkę piersiową. Nie mogąc się uspokoić ni też nadrobić braku w utlenieniu mojej krwi, zacząłem panikować, a moje oczy nabiegły łzami. Dopiero z trudem zaczerpnięty wdech pozwolił mi odzyskać zimną krew i uspokoić się. Wypadki chodzą po ludziach, nie mogłem go przecież winić za tą kolizję, bo wina leżała również po mojej stronie; byłem skupiony na pokemonie, a nie na drodze. Seria zadanych przez niego pytań była dosłownie nie na miejscu w chwili gdy przed nim osoba prawie kona, jednak wrodzona uprzejmość kazała być delikatnym podczas zwracania na to uwagi.
-Duszę... *kaszel* się... *kaszel* Nie widać?-no, może nie udało się najlepiej z tą delikatnością, jednak w takich sytuacjach nawet stoikom zdarza się zakląć. Dopiero gdy kaszel całkowicie ustał wróciłem, już tym razem serio do odpowiedzi na jego pytania. Przecież człowiek stara się mi pomóc, a już na pewno nie celowo targnął się na moje życie i mało nie połamał mi żeber. -Przepraszam pana za moją wcześniejszą nieuprzejmość. To również moja wina, nie zwracałem uwagi na drogę.-pierwsza część odpowiedzi przyszła prosto, niczym z automatu. Kolejna była nieco cięższa do wyrażenia. Co Ja tak właściwie robiłem? No szedłem, sprawa oczywista, ale gdzie? Brak odpowiedzi, albo zła odpowiedź mogą być brzemienne w skutkach, mogą być problematyczne i spowodować wezwanie nieodpowiednich służb. Najlepiej było udawać pewnego siebie, jednocześnie nie kłamiąc ani troszeczkę.
-Zmierzam do końca tej drogi, raczej dam radę bez pomocy. A pan?-odpowiedziałem delikatnie się uśmiechając. Dzięki temu powinien pomyśleć, że wiem dobrze co robię i dać mi spokój. Wtedy jedynym zmartwieniem pozostawałoby modlić się, aby ta droga nie ciągnęła się jeszcze przez setki kilometrów donikąd. To byłaby najgorsza możliwość.
Spojrzałem na swojego pokemona, który przez całą tą sytuację wyglądał na nieco skonfundowanego, lecz jednocześnie rozbawionego.
-Strasznie śmieszne, naprawdę!-pomyślałem rażąc go spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyPon 06 Kwi 2015, 23:06

Dopiero po chwili mogłeś zobaczyć mężczyznę w całej okazałości. Ten kawał bydlaka, prezentował porządną posturę, bo na niespełna dwa metry wzrostu przypadało ponad 100 kilo wagi. Cyfry robiące wrażenie. Na każdym. Był to facet, który nadałby się z powodzeniem do gry w piłkę ręczną, a nie jednego by swoim ciężarem zgniótł. I w twoim wypadku był blisko. Ale na szczęście zakończyło to się dość szybką reakcją. Idąc dalej, warto zacząć od twarzy. Jasna karnacja podkreślały wyraźne piegi w okolicach nosa, który był małej wielkości, a do tego szpiczasty niczym igła. Oczy miał duże i głębokie o barwie morza w trakcie sztormu. Nerwowe ciemne barwy koloru granatowego, wchodzące częściowo w ciemny niebieski. Nie jeden dzieciak na widok jego oczu uciekałby gdzie pieprz rośnie. Ale to dopiero początek. Jego włosy były ciemne, ani czarne, ani brązowe. Bliżej im było chyba do takiego szarego, ale to też nie to. Kolor był dziwny. Włosy nie były siwe, czy też w jakimś popularnej odcieni. Przyrównując do barwy miały odcień fioletowy. Do tego zarost. Długa i gęsta broda, ale widać, że kontrolowana, bo regularnie podcinana. Nienagannie zadbana wskazywała na duże przywiązanie do niej. A może po prostu mu się tak podobało?

Idźmy dalej, do jego pozostałego wyglądu. Miał na sobie szary T-Shirt, który wykazywał znaki użytkowania. Był po prostu mocno zniszczony. A krótkie rękawy pokazywały dwie duże dziary. Na prawej ręce widniał napis, który był owinięty grubą linią i przekuty hakiem. Bardzo realistycznie to wyglądało, choć napis był zupełnie nieczytelny. Drugą rękę zdobił tatuaż jakiejś kobiety. Możliwe, że żony, albo córki. Trochę niżej nosił czarne spodnie, ciemne skarpetki oraz grube sztywne buty. Na jego ciele było sporo zadrapań, ran, siniaków. Jego ciało nie raz narażane było na jakiś kontakt fizyczny. Zazwyczaj brutalny, a jego postura raczej wskazywałaby w drugą stronę. Jak pozory potrafią mylić? Mężczyzna spojrzał w Ciebie głębiej jakby coś myślał.

-Więc jaki jest twój końcowy cel podróży? Jakiś budynek osoba? A może jakiś teren, Pokemon? Mów śmiało. Pomogę, powiem, gdzie masz iść. Wal śmiało. Odwa... - mówił pewnie, przekonywujący był. Trzeba to mu oddać. Wypowiedź się urwała, gdy dwie kule trafiły go, jedna w samo serca, druga w głowę. Nie miał szans, na przeżycie. A dwie kule, precyzyjne wskazywały, że to on był celem. Tylko dlaczego? No, ale idąc dalej, zapewne ta sytuacja wpłynie na twoje zachowanie. Większość osób w takiej sytuacji zaczęłaby uciekać. Tak naturalnie. Aby uciec z linii strzału. Ale jak zachowasz się ty? A inny temat, ciekawe, co on musiał zrobić złego, że dostał dwie kulki. Widocznie miał na sumieniu okropne czyny. Choć jakby nie patrzeć, ty też możesz być celem. Mimo, że mało pamiętasz, oni tego nie wiedzą, a mogą chcieć się pozbyć świadka. Ale żyjmy teraźniejszością. Zginął facet. Dopiero co z nim gadałeś. Czułeś jego masę na swoim ciele. Teraz leży obok martwy. A ty? Co zrobisz?
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyPon 06 Kwi 2015, 23:55

Mężczyzna zdecydowanie wyróżniał się w tłumie. Jego nienaturalny kolor włosów, ogromna postura, gęsta broda, posiniaczone ręce, tatuaże. Niejeden na widok takiego knura spieprzałby gdzie raki zimują. Widząc go również poczułem się zagrożony, a jego miły ton wcale nie sprawiał, że czułem się bezpiecznie. Wyglądał jednak na groteskową postać, miłego człowieka zamkniętego w ciele Waligóry. Postanowiłem trzymać nerwy na wodzy i w pewien sposób otworzyć się przed nim. Niestety okazało się, że nie miałem okazji. Dwa strzały, nie byłem nawet pewien czy słyszałem huk broni, czy też został zabity przy użyciu karabinu snajperskiego. Upadł niczym ogromny wór kartofli, bezwładnie, tuż przede mną. Jak kruche są relacje między ludźmi? Jak wiele potrafi zmienić ten krótki ułamek sekundy, w którym gaśnie ludzkie życie? Przerażenie malowało mi się na twarzy. Oczy, nienaturalnie poszerzone, szukające zagrożenia jak pospolite zwierzę. Natychmiast padłem na ziemię, czułem jak każdy mój mięsień drży ze strachu, woła do ucieczki, której nie potrafiłem podjąć sparaliżowany tym co zaszło. Za co mógł zginąć? Czyżby był ofiarą tylko dlatego, że spotkał mnie na swojej drodze? Może to ja byłem celem? Może to Ci sami ludzie, którzy tamtej nocy byli w magazynie? Co, jeśli czekali aż opuszczę rodzinną miejscowość, aby pozbyć się mnie bez świadków? Chociaż... Nawet jeśli nie byłem celem, to jestem nim teraz, przecież jestem świadkiem morderstwa! Krew nieznośnie pulsowała w moich żyłach, rozsadzając skronie. Z trudem podparłem się na dłoni aby z pozycji leżącej przejść do pozycji siedzącej. Opacznie spojrzałem na zwłoki i poczułem jak treść mojego żołądka domaga się wydalenia. To było za wiele jak na nerwy piętnastolatka. Zwymiotowałem tuż przed siebie, jednocześnie płacząc rzewnie. Całe szczęście moje męczarnie nie trwały długo, chwilę potem odpłynąłem, zamykając się szczelnie w mojej prywatnej części umysłu. Ciało zaczęło bezwładnie opadać, by sekundę później za jego sterami znalazł się on. Włosy niczym przy dotknięciu niewidzialnej dłoni, jak u Sayan podniosły się do góry, tęczówki zapłonęły żywym ogniem, na twarzy pojawił się gorzki, choć pewny siebie uśmiech.
-Ku*wa mać, co tu się dzieje?!-warknął pod nosem, by następnie zerwać się do góry i biegiem ruszyć w kierunku zwłok. W przeciwieństwie do mnie Atsuya doskonale wiedział jak zachowywać się w takich sytuacjach. Kilkoma sprawnymi ruchami przeszukał kieszenie olbrzyma w poszukiwaniu portfela, dokumentów, czegokolwiek. Następnie jak sprężyna skoczył w kierunku krzaków, które chociaż częściowo zapewniały mu bezpieczeństwo. Krótkim spojrzeniem przekonał się, że Vanillite jest skonfundowany i przerażony, wycelował więc weń pokeballem i przywołał do jego wnętrza.
Myśl. Z której strony mógł nadejść strzał. Wydedukuj to na podstawie ułożenia trupa.
Cóż, takie rzeczy wcale nie były dla niego niewykonalne, widząc z której strony znajdują się rany wlotowe, oraz czy zwłoki leżą na plecach czy na brzuchu mógł jasno określić skąd mniej więcej padły strzały. Nie zamierzał jednak czekać, aż zabiją i jego, ruszył pod osłoną krzaków i drzew w kierunku, w którym zmierzaliśmy. Każdy krok do przodu był sukcesem, każdy kolejny wdech pozwalał mu zapanować coraz bardziej nad ciałem i nerwami. Mimo iż jego natura jest impulsywna, to nie można go nazwać głupim, wręcz przeciwnie, jest raczej jak łowca, który gdy sytuacja tego wymaga potrafi być zimny jak lód.
W ogóle nie wyglądał na przestraszonego, tak objawiało się jego wynaturzenie, choć niektórzy mogliby nazwać ją zwyczajną głupotą.
Nie mam pojęcia kim był ten koleś, zresztą jakie ma to znaczenie? Już go nie ma, umarł. Muszę jak najszybciej dotrzeć do miasta, tam będę bezpieczny i mogę spróbować dowiedzieć się czegoś na jego temat. Jeżeli okaże się, że był kimś ważnym, oraz uznam to za wartościową informację mogącą przynieść mi korzyść - zgłoszę morderstwo. Jeżeli tak nie będzie to lepiej w nic się nie mieszać i nie iść na policję, uznać że w ogóle mnie tu nie było. Dobrze, że chociaż ten wymoczek całkowicie odleciał. Będę miał od niego spokój na jakiś czas.

Tkwiłem odcięty od jakichkolwiek informacji, skulony w pozycji embrionalnej, w czarnej sferze, pustce mojego własnego umysłu. Czułem, że po moich policzkach nieustannie płyną łzy. Dlaczego wszystko co na tym świecie jest najgorsze spotyka właśnie mnie? Czy to fatum? Czym zasłużyłem sobie na takie życie, ja, samotny, skromy i cichy chłopak... Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Czy chcę tam wracać? Po tym wydarzeniu czułem się jak emocjonalny wrak, tak drastycznie zniechęcony do życia, że gotów odtrącić je lekką ręką na korzyść alterego. Przeklinałem swoją bezsilność, głupotę, brak odwagi, każdy pojedynczy atom i myśl składające się na moje jestestwo. Nie zasłużyłem na takie życie. Zresztą... nie zasłużyłem na żadne.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyWto 07 Kwi 2015, 12:29

Dwa charaktery, dwie różne reakcje. Dwa różne zachowania, zupełnie inne. Dobra, ale do rzeczy. Facet nie miał przy sobie nic oprócz różańca z Pikachu w miejscu krzyżyka. No ten. Możesz się pomodlić czy coś. Ale idąc dalej. Z położenia ciała i układu kuli strzał musiał nastąpić z jakiegoś drzewa około kilometra od was z kierunku z którego przybywasz. W takiej odległości o pomyłkę nie trudno.  Ale przejdźmy dalej. Twoja druga świadomość, która opanowała ciało, postępowała bardzo pewnie, ukryła się i rozważała.

Postać która strzelała po dwóch strzałach zamilkła, a mogła chociaż próbować Ciebie trafić. Wniosek? Nie ty byłeś celem. A przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Ale twój przeskok w krzaki dał Ci dodatkową informację. Odległość do najbliższej osady. Było napisane, że do najbliższej osady jest około 3.5 kilometra, czy powinieneś dotrzeć przed zmrokiem. Krzaki jednak ograniczały Cię, bo to nie wygodne miejsce, a także utrudniały życie. Eh.. Pech.

Dobra, po chwili sytuacja się wyjaśniła. W sumie to nie, do końca, ale okazało się, że kryjówka była bezpieczna, bo dwóch mężczyzn podeszło do zwłok.
-Zawiódł naszego Pana i musiał zginąć, nie przejmuj się. Miał zabić chłopaka i nawalił. - powiedział jeden.
-To czemu nie zabiłeś też chłopaka? - odpowiedział drugi.
-Bo ma cierpieć i ginąć w męczarniach. Ma zdychać i cierpieć. Tak każe nasz Pan, a my wierni słudzy musimy go słuchać. - rzucił pierwszy i tyle ich słyszałeś, bo następnie biorąc zwłoki we dwójkę odeszli do ciężarówki, której wcześniej nie widziałeś. Ciekawa sytuacja, gdy dwójka mężczyzn czując się pewnymi, rozmawiają o Tobie. Czyli jesteś celem, ale nie godnym na szybką śmierć. Mówiąc inaczej... chcą Ci sprawić długą i bolesną śmierć.

Omijając wydarzenia, musiałeś przecież odczekać trochę, twoja przygoda nie była łatwa. Po chwili zatrzymał Cię jakiś stworek. Nie wyglądał na strasznego potwora, ale przyjął postawę bojową. Był to robak, barwy zielonej. Wnet odezwał się Pokedex
"Caterpie jest zieloną, uroczą gąsienicą, oznaczoną po bokach żółtymi kółkami, kremowym podbrzuszem. Jej najbardziej zauważalną cechą wyglądu są czułki, mniej więcej o koralowej barwie oraz duże oczy w kształcie oznaczeń, co pozwala mu zaskoczyć przeciwnika. Dzieli wiele cech z innymi pokémonami larwami i ich przebiegi ewolucyjne są bardzo podobne larwa -> kokon -> pokemon."

Teraz przed tobą stał ten słodki stworek, który mimo wszystko nie wyglądał tak uroczo, jak można by było sądzić. Co zrobisz z robakiem, zostawisz i przejdziesz obojętnie, czy podejmiesz wyzwanie pierwszej wspólnej walki z Vanillite? Po ostatnim morderstwie trochę się wyciszyło. Czas raczej działał na twoją korzyść, bo pojechali w przeciwnym kierunku, niż kierunek twojej podróży, a raczej ciężko będzie im Cię znaleźć. To jak szukanie igły w stogu siana. Ale próbować będą... Na pewno.
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyWto 07 Kwi 2015, 13:33

Wielkie dzięki o wspaniała zaporo w moim umyśle, że pozwoliłaś mi zamknąć się w swoich objęciach, dzięki czemu nie byłem świadkiem tej rozmowy. Gdyby zdobyte przez Atsuyę informacje dotarły do mnie, prawdopodobnie sam targnąłbym się na swoje życie. Więc to nie tak, że chcą mnie zabić... Chcą mnie zabić tak, żebym z bólu zmoczył spodnie, wyrzekł się wszystkiego co ludzkie, a potem jeszcze jak robak żywił się wszystkim co leży na ściółce! Czyżbym w magazynie zrobił jakąś naprawdę chorą akcję?

Siedział w krzakach z trudem regulując swój oddech, ostatkami sił wytrzymując w bezruchu. Dwójka morderców znajdowała się tak blisko, że mógłby w każdej chwili ruszyć na nich i wykorzystać element zaskoczenia. Był jednak świadomy tego, że obecnie nie dysponował siłą wystarczającą do pokonania jednego z tej dwójki, a walka z obojgiem skończyłaby się sromotną porażką i wypełnieniem wizji przedstawionej przez oprawców. Nerwowo zagryzł więc dolną wargę i czekał. Najbardziej cieszył się z faktu, że zawczasu przywołał swojego pokemona z powrotem do biało-czerwonej kuli, dzięki czemu diametralnie spadła szansa na wykrycie. Mimo iż dialog tej dwójki był tak krótki i okrojony, to dla niego ciągnął się godzinami. Każde słowo wykuwało się w jego pamięci, rozbrzmiewało w niej echem, by nie zostać zapomniane. Starał się dojrzeć twarze tej dwójki, musiał przecież dokonać vendetty za... No przecież nie za tego nieboszczyka co go pakują do ciężarówki, z nim nie miał za wiele wspólnego, to byłoby nie w jego stylu by mścić się za coś takiego. Znacznie lepszym powodem był zaś fakt, że przez nich musiał się chować w krzakach jak spłoszone zwierzę, przez nich poznał smak bezsilności, który tak niemiłosiernie go palił. Ostatecznie przerazili również jego brata-mazgaja co jest niedopuszczalne ponieważ tylko on rości do tego prawo.

Po kilku chwilach po całym zajściu nie było śladów. Ciężarówka ze zwłokami oraz dwójką kryminalistów szybko zniknęła z pola widzenia, również i tu starał się dojrzeć jej tablicy rejestracyjnej, choć podejrzewał, że takowej najzwyczajniej w świecie nie będzie. Gdy samochód oddalił się, wziął głęboki wdech i wbrew temu co zrobiłby każdy inny człowiek, wydarł się wniebogłosy.
-KU*WA CO TU SIĘ ODPIE*DALA DO CHOLE*Y JASNEJ!-gdy dał już upust wzbierającym w nim falom gniewu, wrócił do chłodnej kalkulacji. Możliwość pójścia na policję całkowicie odpadła z gry, równie dobrze mógłby wyjść przed nimi z krzaków i poprosić o kulkę dla siebie i braciszka. Udawanie, że nic się nie stało również było chybionym pomysłem, w końcu ma na plecach dwóch hitmanów, którzy czyhają na jego życie i moment nieuwagi aby je zgasić. Pod uwagę należało również wziąć fakt, że morderców może być znacznie więcej, a to była tylko jedna para. Chociaż... nie, póki co można wykluczyć tą możliwość, w końcu mówili coś o rozkazach od szefa, więc pan Waligóra był póki co jedynym zleceniobiorcą, a jego śmierć miała tylko sprawić by poczuł jak niewidzialna pętla zaciska się na jego szyi. Tak czy siak sytuacja była bardzo niefajna, zwłaszcza dla piętnastolatka z jednym pokemonem. Tak, pierwsze co należy zrobić to urosnąć w siłę. Nie musi to być jakaś ogromna siła, a wystarczająca by póki co być w stanie obronić samego siebie.

Okazja pojawiła się znienacka, jakby wyczuła że jest oczekiwana. Los ewidentnie zabawiał się bliźniakami rzucając im pod nogi kolejne zdarzenia, niczym kłody i cukierki, z taką częstotliwością, że niejeden nabawiłby się przepukliny. Tym razem był to cukierek w postaci pokemona, no jedyna możliwość by okazał się kłodą to gdy nagle zerwie się do skoku i przegryzie Atsuyi tętnicę szyjną, wtedy to byłby ogromny problem. Póki co rokowania nie dopuszczały takiej możliwości, poza dziwnym dreszczem który przebiegł po ciele chłopaka, żadne negatywne zjawiska nie miały miejsca. Robaczek przyjął postawę bojową, co przy jego monstrualnej budowie ciała wyglądało dosyć komicznie. Białowłosy nie miał jednak nastroju do żartów, to też nie uśmiechnął się, a przeciwnie, wezwał na powrót Vanillite. Lodowy rożek dzięki wycofaniu na powrót wyglądał spokojnie, co dodało Atsuyi pewności siebie. W przeciwieństwie do brata, który starałby się dotrzeć do pokemona drogą pokojową, albo nawet przestraszyłby się go i uciekł, on zamierzał postawić na sprawdzone środki i obić trochę pokemona, aby złapać go gdy ten będzie bezbronny. Vanillite był w tym przypadku nieocenioną pomocą, zwłaszcza, że typ lodowy ma przewagę nad robactwem. Po wysłuchaniu komunikatu z pokedexa przyszedł czas na akcję. Vanillite już po jednym spojrzeniu na swojego właściciela wiedział w jakim celu został wezwany, oraz że pomyłka nie wchodzi w grę; nie wchodzi w grę, ponieważ miał doczynienia z Atsuyą, a nie Shirou.
-Vanillite, nie owijając w bawełnę, ta walka jest prosta jak barszcz. Zmniejsz odległość między wami, następnie ostrzelaj Caterpie przy pomocy Icicle Spear. Jeżeli dostrzeżesz, że pokemon wyprowadza kontrę, postaraj się wykonać unik. W sytuacji gdy będzie to niemożliwe - użyj Harden, przyjmij na siebie impet uderzenia i natychmiast kontruj lodowymi igłami. Zrozumiano?
Strategia na ten pojedynek była całkiem prosta, przeciwnik nie był wymagający, a szanse na porażkę bliskie zeru. Taki scenariusz bardzo podobał się Atsuyi, ponieważ mimo iż robak nie będzie kamieniem milowym jeśli chodzi o rozwój siły bojowej jego składu, to jego ewolucja może mieć już zgoła inny efekt.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyCzw 09 Kwi 2015, 20:01

Próbować zapamiętać... No dobrze, zawsze warto się starać. Tylko, że jak zapamiętać ludzi, którzy się nie wyróżniali z tłumu? Nie byli tak charakterystyczni jak ten Pan, który zginął, bo zamienił z Tobą kilka słówek. Idąc do meritum, trzeba podkreślić, że mężczyźni byli bardzo podobni do siebie. Typowe oprychy, które napadają na staruszki i zabierają emeryturę. Taka gra nie warta świeczki, bo za dużo zyskać nie można, a tylko stracić. Więzienie, poprawczak, sądy, procesy. W zależności od tego co się wydarzyło i dlaczego.

Ale opiszmy sobie ich dokładnie, tylko czy coś Ci to da? Obaj mieli może po 1,7 metra. No dobra, 1,75 metra. Byli dość postawni, jak na swój wzrost, ale nie wynikało to z otyłości, tylko niezłej formy fizycznej i mięśni. Czyli innymi słowami można powiedzieć, że nieźle napakowani byli. Ubrani w garnitury, całkowicie poważnie, jak osoby wynajęte na zlecenie. Tylko dla kogo? Garnitury były czarne, koszula całkowicie biała, a krawat czarny. Wyglądali dość poważnie i tak też się zachowywali. Zabicie tego faceta nie sprawiło dla nich jakiegoś wyzwania, było jak proste równanie dla matematyka. Obaj mieli bardzo krótkie, a można by rozważać nad tym, czy nie byli po prostu ogoleni na zero. Oczy czarne, puste, niczym otchłań bez końca. Karnacja jasna, ale nie jakaś biała. Zwykła jak na ten klimat. Oboje mieli bródkę. Małą i odpowiednio wygoloną, zadbaną i celową. Wyglądali normalnie, nie wrzucali się w oczy, bo w tych czasach masa podobnych.

Przejdźmy do walki, która rozpoczęła się po twojej myśli. Ale tylko tak dobrze się zaczęła. Nie doceniłeś siły rywala. Zaskoczył Cię, a wbrew pozorom jego siła była na prawdę na wysokim poziomie. Walka toczyła się w szybkim tempie, a rywal potrafił odpowiadać skutecznie na ataki mimo zwiększonej obrony przez Vanillite. Ale właśnie ten aspekt zwiększonej obrony sprawił, że po kilku ciosach przewaga robaka topniała. Oba Pokemony nie były wprawione w walce, oba popełniały błędy. Było to jak starcie naszej Ekstraklasy, do BPL było im daleko, ale było ciekawe i uczące Ciebie jako trenera nowości. Mogłeś też w całości docenić siłę rywala. Mimo to jeden z ruchów zakończył zmagania po twojej myśli. Rywal padł na murawę, a ty mogłeś się cieszyć... przez krótki czas. Kilka sekund później padł także twój Pokemon. To tylko pokazuję jak ciekawy był tu pojedynek i dużo nie brakło do remisu, ale jednak to ty wyszedłeś z niego zwycięsko.

Radość? Pewnie tak, tylko na ile? Przez ile mogłeś się cieszyć? Kilka chwil. I ciężko określić co się wydarzyło. Podszedł, a może podbiegł? Sam nie wiem, zdarzyło to się tak szybko, wyłonił się znikąd.
-Ty umrzeć w męczarniach. Twoja matka niedługo. Póki co inne cele. Ale myśleć Ty o śmierć. - powiedział łamanym językiem, z akcentem chińskim. Ale powiedział w miarę pewnie, wyglądał na pewnego tego co mówi. Tylko na ile był pewny? Zanim zdążyłeś coś zrobić go już nie było. Zniknął wyparował. Nie było go. Próba zastraszenia, obietnica, prawda? Jak myślisz...?

EXP:
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyCzw 09 Kwi 2015, 21:41

Garnitury, koszule, krawaty, do tego łyse głowy, bródki i twarze nie wyrażające żadnych emocji. Ciężki orzech do zgryzienia, dlaczego też na naszym ogonie musi siedzieć jakaś mafia? Zatrudnienie osiłka do likwidacji celu było całkiem zwyczajnym posunięciem, takowy osiłek używa po prostu brutalnej mocy do zabicia ofiary, jednak akurat za nami musiała ciągnąć się jakaś klątwa wysyłająca w pościg mafiozów. Widząc, że ich wygląd nijak mu nie pomoże, pogodził się z tym, że następnym razem spotka ich dopiero podczas kolejnego polowania. Niezbyt uśmiechała mu się taka opcja, jednak nie miał w tej sprawie nic do gadania.

Walka rozgorzała na dobre, pokemon robak jakby w reakcji na słowa białowłosego zaczął niesłychanie się starać i walczyć niczym lew. Caterpie szybko zyskał przewagę, która zatrwożyła Atsuyię. Czyżby lodowy rożek był aż tak słaby? Nie, nie chciało mu się w to wierzyć. Spoglądając to na pokedex, to na walkę, wydawał kolejne polecenia pokemonowi, starając się poprawić ich obecną sytuację. Z czasem udało się tego dokonać, jednak spustoszenie jakie wywołał ten energiczny robak było ogromne. Po Vanillite było widać ogromne zmęczenie, jednak nie było opcji aby ustąpić w tej walce. Każdy kolejny atak: odparty, skontrowany, wyprowadzony przez Caterpie upewniał go w tym, że musi mieć tego pokemona. Kolejne połamane gałęzie, przeorane krzaki, obite pnie. Dziesiątki lodowych sopli powbijanych po całej okolicy, czekających na odrobinę ciepła, by móc się roztopić, zniknąć. Krajobraz walki kwitł przed jego oczyma radując duszę i przeszywając ciało przyjemnymi dreszczami. Tak, teraz mógł powiedzieć, że jest u siebie, w swoim żywiole; że jest tu panem i władcą; że czuje się tu jak ryba w wodzie. Iskry w jego oczach tańczyły chaotycznie niczym w palenisku, a jednocześnie majestatycznie, jakby starając się odpowiedzieć na taniec dwóch pokemonów splecionych ze sobą w ogniu walki. Ten gorący taniec, jakże wulgarny i przepełniony erotyką, przeznaczony pierwotnie dla ubogich, lecz potem wcielony do klasyków - Tango. Tak określał tą walkę w swoich myślach, jako Ogniste Tango, i mimo iż prym prowadziły w nim obecnie pokemon lodowy i robaczy, to oczami wyobraźni dostrzegał smugi żaru owijające się wokół pokemonów, krążące tak niebezpiecznie blisko nich, lecz jednak bez styczności, by nie przerywać taktu.
Po dłuższej, zdającej się trwać nieskończoność chwili metrum zostało złamane. Z trudem, tytanicznym wysiłkiem i wytrzymałością, Vanillite wyszedł na prowadzenie, aby skończyć tym razem zwycięsko. Smugi ognia, skrzące się jeszcze przez chwilę, opadły, a Atsuya z trudem złapał głębszy oddech, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że nie skorzystał z dobrodziejstw otaczającego go tlenu już od kilkunastu sekund. Radość przyszła nagle, tak, jakby w ogóle nie była oczekiwana, jakby nie walczono tu o wygraną, lecz o samą walkę. Ucieszył się, a razem z nim cieszył się pokemon, by chwilę później paść ze zmęczenia na ziemię i stracić przytomność. Uznając zasługi swojego podopiecznego Atsuya przywołał go na powrót do czerwono-białej kuli.
-Dobrze się spisałeś Vanillite, to było piękne widowisko.-pochwalił go.
Być może tak intensywne i bezpośrednie odczucia były u niego wywołane tym, że po raz pierwszy prowadził walkę pokemon jako trener. Zawsze pozostaje jednak ta druga opcja, niewytłumaczalna, lecz jakże prosta - pasja, zafascynowanie, niepohamowana miłość do walki i usilne dążenie do niej.  Którakolwiek z tych opcji okaże się w przyszłości prawdą, było to tak przeciwne zachowanie do moich własnych, że mógłbym je nazwać zezwierzęceniem. Nie zrobię tego tylko z jednego względu - ponieważ sam boję się tej emocji.

Spoglądając na przegranego Caterpie targały nim różne impulsy, podpowiadające mu co ma zrobić dalej. Z jednej strony śmiał się, co było tak nienaturalną reakcją w tej sytuacji, że po chwili sam zdał sobie z tego sprawę i przestał. Z drugiej zaś, czuł dumę, dziwny jej rodzaj, że mimo iż pokonał coś tak małego, wydawałoby się nieistotnego, to wymagało to tak ogromnego wysiłku któremu on i jego pokemon podołali. Robakowi należało przyznać honor, tak więc pochylił się nad nim razem z pokeballem. Nim jednak zdołał czegokolwiek dokonać, usłyszał szmer w krzakach. Oczywiście automatyczną reakcją był powrót do pionu, jednak zanim zdążył wyprowadzić jakieś dalsze akcje Chinol był już przy nim. Zaraz... kto? No właśnie, nie potrafił sprecyzować z kim miał styczność, to wszystko zdarzyło się zbyt szybko. Przyszedł, wpadł, powiedział, zniknął. Całość trwała kilka sekund, podczas których Atsuya w dziwnej pozycji ze skrzyżowanymi rękoma z trudem trawił otrzymane informacje. Jego procesor mielił je nawet po zniknięciu Chinola, by dopiero później nad głową zapaliła się lampka sygnalizująca zakończenie procesu. Po raz kolejny musiał się wydrzeć, po prostu musiał.
-GROZISZ MI?!-poniosło się echem przez las. Kolejne proste wyładowanie emocji na jego koncie, był w tym coraz lepszy i co gorsza wchodziło mu to w nawyk.

Nie miał teraz czasu rozmyślać nad tym wydarzeniem, wróci do niego gdy znajdzie się w mieście, w jakimkolwiek w miarę bezpiecznym miejscu. Rozejrzał się szybko po podłożu, by upewnić się że obezwładniony Caterpie nie dał dyla. Całe szczęście robak wciąż leżał na miejscu, więc mógł wrócić do rytuału. Pochylił się nad stworkiem i prawą ręką przyłożył Pokeball do jego czoła. Nim stworek zmienił się w czerwone światło, oddał mu to, na to zasłużył; coś prostego i banalnego, co jednak w jego przypadku zdobyć było strasznie trudno - szacunek.
-To była piękna walka. Jesteś świetny.
Kula z pokemonem zawisła na chwilę w powietrzu, by ostatecznie opaść na podłoże i zacząć nerwowo kręcić się po ściółce. Przycisk na jej środku pulsował czerwonym światłem i dopiero zakończenie tego procesu oznaczać będzie pełne zwycięstwo.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 12 Kwi 2015, 15:47

Twoja emocja, która był spontaniczna mogła Ci sprawić wiele problemów. Przecież takim gestem, sytuacją i dźwiękiem mogłeś zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Czy na prawdę było to coś czego potrzebowałeś? Chyba wręcz przeciwnie, bo ciężko uznać, że jesteś gotów stawić czoła przeciwnikom, którzy mają nie tylko silniejsze pokemony, mają też przewagę liczebną. Czyli cytując klasyka znalazłbyś się w czarnej dupie. Ale póki co skupimy się może na tym co aktualne? Długo nie czekałeś, jeżeli mam być szczery, bo Pokemon widać było, że docenił Cię i nie próbował walczyć z Pokeballem. Miał honor. Docenił, że to ty byłeś silniejszy i masz prawo do jakiejś nagrody. Mogłeś się cieszyć właśnie złapałeś Pokemona, a twój PokeDex zdążył go zeskanować zanim ten znikł w promieniach kuli. Przypadek? Możliwe, że nacisnąłeś omyłkowo, możliwe, że urządzenie samo wykonało skan, ale raczej pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Ale nie ma co się martwić, bo to było korzystne. Nie musiałeś po walce męczyć robaka, by poznać szczegółowe informacje i dowiedzieć się więcej.

Przejdźmy dalej, choć potem to już raczej mniej dobrych informacji. Ktoś zaszedł Cię od tyłu i uderzył tępym narzędziem w głowę. I w tym momencie straciłeś przytomność. Nie wiedziałeś co się z Tobą działo, jak długo byłeś nieprzytomny, oraz gdzie jesteś. Miałeś wszystko przy sobie z czym ruszałeś. Oba Pokemony, wszystkie przedmioty. Znalazłeś się w kwadratowym pomieszczeniu mocno zatłoczonym. W prawym kącie stała kanapa skórzana, w lewym kącie biurko z masą papierków, a na środku leżał człowiek. Tak dokładnie, mężczyzna około 22 może 24 lat, nienagannie ubrany, ale martwy. Jego serce było przebite strzałą, prawdopodobnie wykonaną z stali, ale mogę się mylić. Sposób rany, ułożenie ciała jak i list leżący obok wskazywałby bardziej na samobójstwo, ale... List o którym mowa, nie był listem. Była to pusta kartka. Mężczyzna miał przy sobie Pokemony, a osoba, która chce się zabić raczej oddaje je komuś, a wszystko sobie planuję. A jego śmierć to raczej kwestia sekund niż zaplanowany wcześniej spisek, forma odejścia od życia. Nie czekałeś długo, bo po kilku sekundach usłyszałeś głos.
-Witaj Shirou. Witaj w mojej grze. Jesteś gotowy na śmierć? Jeżeli chcesz przeżyć musisz znaleźć wyjście. To zagadka, która do prostych nie należy. A jak Ci się uda będziesz wolny. Pamiętaj, czasami proste wyjścia nie są najlepsze, a lepiej wybrać coś, co nie widoczne, a bezpieczne. Zagrajmy w grę. Masz dobę. Jeżeli Ci się nie uda skończysz jak ten nieudacznik. Zginiesz szybko. Powodzenia w grze. - głos ustał. Nie było już nic słychać, a ty musiałeś zacząć szukać wyjścia. Tylko, czy rozwiązanie to jest kwestią wymyślenia czegoś, analizy, czy może użycia siły? Która osobowość sobie lepiej poradzi, która natura ma większą szansę, by pozwolić odzyskać wam wolność. Myśl.. Czas upływa...
SKAN:
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 12 Kwi 2015, 18:08

Krzyk jak krzyk, nad nim zwyczajnie nie da się zapanować, gdy posiada się tak impulsywną naturę jak ten młodziak. Owszem, z czasem i doświadczeniem może przyjdzie i ogłada i opanowanie, jednak póki co taki po prostu był. Ze swojego ułożenia, pustego lasu daleko od zabudowań wnioskował, że może sobie na to pozwolić. Jak później miało się okazać, nie do końca... Ale nie wyprzedzajmy faktów. Pokeball jeszcze przez chwilę wiercił się, by ostatecznie czerwone światło zniknęło z przycisku, tym samym zamykając pokemona w swoim wnętrzu, wiążąc jego życie z życiem bliźniaków. Zadowolony białowłosy podniósł kulę i uśmiechnął się szeroko. W ten oto sposób do ich drużyny dołączył nowy członek, w dodatku z charakterem, który strasznie podobał się Atsuyi. Wokół takiego pokemona można śmiało obudować swoją drużynę na przyszłe walki. Pokedex, najwyraźniej uruchomiony przez przypadek, podał mu dokładne dane na temat złapanego stworka. Po wysłuchaniu go, nastąpił niestety przełom, kolejny w burzliwej historii tych postaci...

Uderzenie przyszło nagle, nie było żadnego szelestu, dźwięku kroków, które zwiastowałyby zagrożenie. Najwyraźniej zasadzono się na nich zawczasu, czekając cierpliwie na okazję do uderzenia. Gdy ta nadeszła, bezpardonowo pozbawiono go przytomności.

Spoiler:
Kolejna kropla zaczęła swoją podróż wzdłuż rury, wychodząc z nieszczelnego kolanka, wkraczając na wyrobione już przez poprzednie krople, koryto. Tą drogą dotarła aż do krzywizny, zaliczając niepoliczalne i dla większości niedostrzegalne ilości zakrętów. Zawisła nad przepaścią, jakby nieśmiało zakołysała się, by następnie odbyć swój lot przy pomocy grawitacji. Długa droga w dół zakończyła się dołączeniem do braci na podłodze, do niewytartej kałuży wody, która powodowała powstawanie grzyba oraz niesmaczną wilgoć wyczuwalną w powietrzu. Upadkowi towarzyszył jednak nieznośny dźwięk, który obudził Atsuyę.
Coś kapało. Mrok przed oczyma z każdą chwilą tracił na głębi, by ostatecznie zostać zastąpionym przez liche światło. Gdzie się znajdował? Nieśmiało zaczął ruszać, to ręką, to nogą, czekając, aż obraz zyska na ostrości. Podłoga. Wilgoć pod palcem, więc to ta woda? Nie... W powietrzu unosi się zapach żelaza. Przejechał niepewnie po kałuży koniuszkiem palca i zbliżył go przed oczy. Szkarłat, głęboki, królewski, a więc leżał w krwi. Czy to jego krew? Ból w tylnej części głowy kazał mu się nad tym głębiej zastanowić. Może nie powinien się ruszać? Nie, takie zachowania nie leżą w jego naturze, tak więc podparł się rękoma i z trudem znalazł się w pozycji siedzącej. Mocne zawroty głowy kazały mu ponownie opaść na podłogę, jednak siłą woli utrzymał się w bezruchu, zaciskając powieki. Znów otworzył oczy. Niewyraźne kształty przeplatały się z mroczkami wesoło tańczącymi na wszystkich powierzchniach. Dopiero po chwili zaczął widzieć jak należy, a to co dostrzegł udowodniło, że z każdą chwilą coraz mniej jest człowiekiem. Cieszę się, że w tamtej chwili wciąż trwałem zamknięty wewnątrz własnej jaźni, że nie byłem zmuszony przechodzić przez ten koszmar po raz kolejny.

Trup. Na ziemi jak gdyby nigdy nic leżały zwłoki, a jego spojrzenie padło prosto na nie. To one były źródłem krwi na podłodze, z ciała nieboszczyka wystawał jakiś stalowy pręt przypominający strzałę. No nic, to przecież tylko trup, nie widział tego pierwszy raz, a ostatnio miał ich nawet ponad normę. Można powiedzieć, że zmarginalizował go do poziomu wystroju pomieszczenia, po którym chwilę później przeleciał spojrzeniem. Odrapane ściany, grzyb tętniący pełnią życia, zakwitający w każdym zakamarku ściany. Krzywa rura pod sufitem, z której miarowo kapała woda. Ach, więc to tu. To to cholerstwo go obudziło. Kawałek dalej dostrzegł kanapę. Mając dość siedzenia na zimnej, niczym nie obłożonej, wylanej cementem podłodze; wstał, podszedł do sofy i tam też usiadł. Otępienie powoli zanikało, a razem z nim ostrość myślenia, czy też w ogóle cały tok myślowy zaczynały się budzić do życia. Nieprzyjemne mrowienie w tyle głowy zmusiło go do podrapania się. Miał strupa, ktoś musiał mu naprawdę dobrze przyłożyć w tym lesie. Sofa nie była zbyt wygodna, poduszki były ubite, skóra popękana, środek się zapadł. Stwierdzając, że siedzenie na niej nie wiele się różni od siedzenia na podłodze, wstał i ruszył do biurka, które dostrzegł chwilę temu. Znajdujące się na nim sterty papieru przeanalizował jako pierwsze, starając się wyciągnąć jakąkolwiek wartość merytoryczną z ich treści. Nim jednak przystąpił do tego zadania, odezwał się szanowny pan oprawca.
-Shirou tu nie ma, ty ku*wo.-nie zamierzał wstrzymywać swojego języka. Skoro wkroczył do świata dorosłych, to postanowił zachowywać się jak dorosły. Skończyła się era mamy przynoszącej śniadanie do łóżka, więc analogicznie era dziękuję została zakończona.-Oh, zginę szybko, ale pierw przez dwadzieścia cztery godziny popatrzysz jak moja psychika się sypie? Widzę, że niewiele się różnisz od sku*wysynów którzy są na moim tropie. Mam to szczęście do chorych psychopatów...-skwitował, po czym po raz kolejny spojrzał na zwłoki. Dopiero teraz dostrzegł leżące przy nich pokeballe, które przyciągnęły znacznie większą uwagę. Podszedł do nich, podniósł je, wytarł od krwi, a następnie kolejno otwierał je i skanował pokemony przy użyciu pokedexa. Gdy skan był zakończony, chował pokeballe (po uprzednim wycofaniu pokemonów) do plecaka, który jak się okazało przyniesiono razem z nim. No proszę jacy Ci panowie oprawcy to mili faceci. Niezbyt podobała mu się idea kradzieży pokemonów, jednak jemu przydadzą się znacznie bardziej niż temu sztywniakowi na podłodze.
No pięknie, zamknięto mnie w jakimś pie*dolonym sześcianie razem z psychopatą, który chce zagrać ze mną w grę! Chyba widziałem to już w filmie. No nie ważne, muszę jak najszybciej zebrać informację i nie wiem, może rozwalić ścianę? Nie, średnio trafiony pomysł, co jeśli znajdujemy się pod ziemią? W pomieszczeniu nie ma okien, więc to bardzo prawdopodobne. No trudno, zaraz się pomyśli.
-A tak, panie głos ze ścian. Jest jeszcze jedna sprawa. Przyjemnie Ci się ze mną gra? Taaak, wiem, że tak. Więc nie zapomnij... za przyjemność się płaci.-groźba. Tak, to była groźba w wykonaniu piętnastolatka zamkniętego w sześcianie zapuszczonym jak polskie dworce kolejowe. Nikt nie może być pewny, czy takowe groźby mają pokrycie, jednakże... mu takie groźby pomagały odreagować, oczyścić umysł, wrócić do gry. I wrócił. Wrócił do wertowania kartek na biurku, robił to powoli i starannie, by zrozumieć jak najwięcej. Kto wie, może to zapiski jego poprzedników? Skoro znajduje się w tym pomieszczeniu to jakoś został tu wprowadzony. Skoro został wprowadzony, to musi być i wyjście, racja? Zresztą, gra bez możliwości przegranej nie przynosiłaby przyjemności dla oprawcy. Musi być wyjście. Tak więc szukał zapisków o wyjściu, o zagadce, o regułach gry, o czymkolwiek, co mogłoby w jakikolwiek sposób pomóc w jego beznadziejnej sytuacji.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 12 Kwi 2015, 21:32

Głos więcej się nie odezwał. Twoje słowa bez echa poszły w niepamięć. Odstawiony z tykającym czasem, co dokumentował zegar, a raczej przedmiot do zegara zbliżony. Odliczał czas, bardzo skrupulatnie bo aż do milisekund. Tylko czy takie cholerstwo Ci pomaga? Z jednej strony, tak, wiesz ile masz czasu, z drugiej stresuję i denerwuję. Zacznijmy od tego, że sofa zapamiętała twój odcisk zostawiając go sobie w poduszce. Musiała być bardzo stara skoro pozostała w pozycji, a nie podniosła się tak jak powinna. No cóż, tak bywa, nie wiadomo od kiedy gra w te gry. I ile osób już miało ten pech poznać smak porażki. Czy ktoś wygrał? Odpowiedzi na to pytanie nie znasz. W sumie na pewno takowa podreperowałaby twoje samopoczucie i pewność siebie, z drugiej strony, gdyby okazało się, że wszyscy przegrywają mogłoby to zniechęcić Cię. Co do faceta, który leżał z Pokemonami, jego ciało było na tyle świeże, że podniósł się. Taki odruch, który zdarza się i u trupów. Nie raz w kostnicy trup ruszy ręką czy nogą. Ten lekko jakby siadał. Mimo tej próby szybko upadł i spotkał się z szarą rzeczywistością.

Przejdźmy do samych Pokemonów, które były lekko zaskoczone, ale widząc ciało zrozumiały sytuacje. O dziwo nie podejrzewały Ciebie o przestępstwo, a widziały w Tobie przyjaciela. Były to kolejno Wurmple, Skarmory, Oddish, Burmy, Benuary, Nincada i Hoothoot. 7 Pokemonów. Nieźle jak na jeden dzień. Tylko, że takiego za często mieć nie będziesz, a druga sprawa, musisz się wydostać bo na nic zdadzą Ci się te stworki. Taka misja, która nie udała się twojemu poprzednikowi. Jak pójdzie Tobie? Ciężko opowiedzieć się w jakąś stronę, bo to zależy jak udadzą Ci się poszukiwania, ile zyskasz gdy dostaniesz jakiś ślad, trop. Jak potrafić będziesz użyć tego co przytrafi Ci się. Wszystko w twoich rękach. Dlatego też podążyłeś do biurka, po co marnować czas, który upływał coraz szybciej. Pierwsze kartki to były pożegnania, różnej treści, w różnym sposobie mowy. Sporo osób pożegnało się z życiem, bo takowych kartek była masa. Wszystkie pisane ich własną krwią. Wszystko co mogłeś znaleźć napisane było krwią. Krwią poległych i tych, którzy wygrali z psychopatą. Jak będzie z Tobą? Czas pokaże. Póki co nie układało się to kolorowo. Następnie po tych listach znalazłeś mapę. Łudząco przypominała to pomieszczenie, tylko na mapie jeszcze znajdowało coś mniej więcej na przeciwko sofy, w drugim końcu Pokoiku. Oprócz kwadratowego kształtu nie miałeś pojęcia co to mogło być, a teraz nic nie było. Następne dwie to jakieś zagadki. "Wielofunkcyjna i z różnymi zadaniami, często niedoceniana, a przy tym traktowana brutalnie. Po jakimś czasie wymieniana na nową. W jej środku zawarty jest pierwszy z dwóch kluczy. Tylko dzięki nim uda Ci się przeżyć. " Druga była krótsza. "Czasami się go boimy, czasem nasz ruch czyni kogoś tym straszydłem. W jego wnętrzu znajdziesz drugi klucz" Zagadki były dwie, obie musiałeś rozwiązać. A co potem? Rozwiązanie nawinęło się samo. Ten kwadrat, to tylko jakiś kawałek materiału, który po odlepieniu ukazał prawdę. Mały krótki napis. "Pociągnij za zegar, który o czasie informuję. W dwie dziury klucze wsadź i walcz o swą wolność. Przed tobą najtrudniejsze zadanie. Walka z psychopatą" Ten napis napisany mocno nieczytelnie, drobnym druczkiem dawał do myślenia. I to bardzo. Jakby nie patrzeć rozwiązał zagadkę. Psychopata nie chciał twojej śmierci tu. On czeka, aż wyjdziesz by zmierzyć się z Tobą w nierównej walce. Czy ty temu podołasz? Przekonaj się. Nie masz nic do stracenia, ale pierw musisz rozwiązać dwie zagadki. Jak Ci się uda, pokonasz pierwszy etap. Drugi obecnie to zagadka. Ale do czasu.
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 12 Kwi 2015, 22:58

Najwyraźniej pan psychopata był w miarę odporny na prowokację. Niech jednak nie myśli, że pozostanie nieosądzony. Takich ludzi powinno się sukcesywnie ubijać, coby świat był bezpieczny. Taki zamiar miał Atsuya, jednak pierwej musiał się wydostać z tego Rubikonu.
Sortując i odrzucając kolejne listy pożegnalne, które zrzucał na ziemię, odnajdywał kolejne podpowiedzi jak wyjść z pokoju. Pierwsza wydawała mu się banalnie prosta, był przekonany, że chodzi o sofę. Idąc tym tropem podszedł do tego narzędzia tortur, jakim śmiało mogłaby być, gdyby ktoś postanowił na niej spać i zaczął zdejmować z niej poduszki, otwierać ją, przeszukiwać. W tej chwili zwłoki poruszyły się, natychmiast zrywając go do stanu gotowości bojowej. Nieboszczyk, który okazał się mieć w sobie jeszcze resztki życia niestety miał ich tylko tyle, by pokracznie usiąść, a następnie znów runąć na ziemię, by już nigdy więcej nie wstać. Czyli są tu sprowadzani tak, by pomieszczenie nigdy nie było puste? To dziwne, dlaczego więc nieboszczyk nie obudził go gdy jeszcze żył? Mógł przecież dać mu wskazówki, liczyć na pomoc... No nic, kolejna zagadka, która nigdy nie zostanie rozwikłana. Z trudem opanowując zszargane nerwy, wrócił do sprawdzania sofy. Nabierał już obycia z nieludzkimi warunkami, co chwilę poddawano go jakimś chorym testom; jeśli potrwa to jeszcze trochę to najzwyczajniej w świecie sam zostanie charakterem chaotycznym dobrym, czyli zacznie mordować tych złych.
Po przeszukaniu sofy (rozerwał każdą poduszkę jeżeli nie odnalazł klucza tak po prostu) przeszedł do nieboszczyka. Druga zagadka mówiła właśnie o nim, więc podejrzewał, że chodzi o strzałę. Wyjął ją z ciała, przyglądając się, jak wypływająca krew zalewa kolejne połacie podłogi. Musiał się przyzwyczaić do tej barwy czerwieni - w końcu miał z nią styczność częściej, niż z jakąkolwiek inną. Wyjąwszy przedmiot, podszedł do zegara i zaczął od dokładnej inspekcji. Gdzieś miał go pociągnąć, więc szukał jakiegoś odstającego elementu, części ozdobnej, czegokolwiek. Jeśli niczego takiego nie dostrzeże, to stara się po prostu zegar zdjąć i spojrzeć na ścianę za nim.
Gdy pojawiły się otwory sprawdził poprawność posiadanych kluczy. Ten znaleziony w sofie był jak najbardziej okej, jednak strzała nijak się miała do zamka. Wtedy zdał sobie sprawę, że każą mu wyzbyć się kolejnej części człowieczeństwa, z tych i tak już nielicznych pozostałych w jego wnętrzu. Miał obiekcje, nawet ktoś taki jak on, jednak potrafił przełknąć tą gorzką tabletkę i ruszyć dalej. Musiał przeżyć, jego życie to priorytet. Za ideały się nie umiera, tylko idioci za nie umierają. Nie zamierzał należeć do tego grona, nie dziś. Zbliżył się do zwłok i korzystając z otrzymanego wcześniej narzędzia, jakim była strzała - przystąpił do działania. Nie musiał być delikatny, w końcu przeciwnik chciał, by zmienił się w zwierzę. Nie przeszkadzało mu to, niech oprawca wie, jak będzie się zachowywał gdy przyjdzie pora na niego. Wbił przedmiot w ciało i zaczął dosłownie rozrywać je na kawałki przy użyciu siły. Bał się, że ten człowiek nie jest jeszcze martwy, więc uprzednio wbił pręt w szyję. Jeżeli po tym uderzeniu nie było reakcji, to oznaczało właśnie tyle, że zwłoki są martwe jak należy. Kontynuując - nie był zobowiązany żadną przysięgą lekarską, klauzulą, czymkolwiek, więc jak dzika bestia, jak szaman w prehistorii wyrywając serce na szczycie świątyni, zaczął grzebać w bebechach. Wyciągał wszystkie organy kolejno, odcinając przeszkadzające tkanki, pierw serce, potem płuca, jelita, wątrobę, trzustkę i nerki. Wszystko to wyjął, każdy pojedynczy organ. Cały skąpał się w krwi, cały pogrążył się w tym szale, by dać chwilę wytchnienia od myślenia, zobowiązań, codzienności. Nie czuł jednak smykałki do tej roboty, nie odczuwał przyjemności z robienia czegoś takiego - robił to, bo został do tego zmuszony.
Wszystkie organy spoczywały na podłodze, więc zaczął kolejno rozpruwać je i sprawdzać zawartość. Żołądek był najgorszą częścią, pamiętał to z biologii, wszystkie te soki trawienne, gnijące jedzenie. Rozpruł go ostrożnie, gdzieś w kącie pokoju. Smród był nie do zniesienia, przyprawił go o zawroty głowy i wymioty. Tak jak treść żołądka nieboszczyka zalała podłogę, tak treść jego własnego już po chwili dołączyła do zabawy. Teraz mieliśmy już wszystko na podłodze. Swoją drogą zwymiotował już drugi raz w ostatnim czasie... choć nie, ostatnio zrobiłem to Ja. Trzeba przyznać, że tym co najbardziej w tamtej chwili zaprzątało jego głowę była myśl...
-Muszę coś zjeść. Wcześniej zwymiotował ten frajer, teraz ja... Jak tak dalej pójdzie to nie umrzemy z powodu psychopatów tylko z niedożywienia i braku witamin...-tak, właśnie do tego stopnia była skrzywiona jego psychika. Piętnastoletni chłopak, można by powiedzieć, że jeszcze dzieciak. Stojący w rogu, z rozciętym żołądkiem, wymiocinami na podłodze, trupem leżącym w kałuży krwi kawałek dalej... myśli o jedzeniu. I pal licho psychopatę, który czyha na jego życie, priorytety są inne. Rzucił żołądek bezpardonowo na ziemię, a z tego wypadł kluczyk. Cofnął się więc, podniósł go i zaniósł na biurko. Następnie jednak zamiast pognać do zegara i umieścić go, gdzie jego miejsce, wytarł dłonie o i tak cholernie już upie*dolone, umoczone w krwi i wymiocinach ubranie. Przecież nie będzie jadł brudnymi rękoma. Następnie gdy rączki były czyste, wyjął z plecaka suchary i zjadł je łapczywie, jeden po drugim, popijając sokiem z kartonu. Dopiero gdy zaspokoił głód, wrócił po klucz i umieścił go na miejscu.

Potem pozostało oczekiwanie na to, co się stanie. Przesiąknięty do cna zapachem trupów i piekła, czekał na to, co nadejdzie później. Nie można powiedzieć, że wszystko było mu obojętne, jednakże... Na pewno zmienią się sposoby w jakie będzie rozwiązywał problemy, oraz jego zachowanie. Mogłem tylko modlić się, aby tym, który kiedyś spotka naszych przyjaciół nie był Atsuya. Boże pozwól mi, bym to był Ja.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptySro 15 Kwi 2015, 11:06

Po włożeniu kluczy do zamków, przekręciłeś je. Co było dziwne? Że po przekręceniu pierwszego klucza drzwi się otworzyły. Dokładnie tak. Wystarczył jeden klucz. Czyli nie musiałeś grzebać w bebechach? I drzwi się otworzyły, a za nimi zauważyłeś kolejne pomieszczenie. Tym razem prostokąt, na linach wisiało kilka rzeczy, a przed tobą kolejne metalowe drzwi. To wszystko co tam było wyglądało jak jakieś pudło. Pudełko niczym z najgorszych koszmarów. Masa lin, które były tak ułożone, że ciężko powiedzieć co się osiągnie.
-Shirou. Ty tutaj? odezwał się głos, ale nie był zaskoczony. Jakby wiedział, że musisz tu trafić. Jakby to była część planu, a zdziwił się jedynie, że tak szybko tu jesteś.
-Jak już wiesz, grasz w grę. Chce Ci tylko powiedzieć, że jak może zauważyłeś wystarczył jeden klucz, a ty zabiłeś człowieka. Tak on żył. Był pod wpływem mocnego narkotyku, który zwalniał pracę serca i wyglądał niczym trup. Tylko dokładne badania mogłyby to stwierdzić. I jak się czujesz morderco? - odezwał się głos. Teraz lepiej zobaczyłeś pokój. Na środku leżała karteczka, a wśród przedmiotów można było znaleźć różne przedmioty. Flet, Wazon, Puzon, Baron(A raczej figurka takowej osoby), sztabka złota oraz butelka Pepsi.
-Te przedmioty to twoja droga do wolności. Tylko jeden z nich otworzy drzwi, każdy inny Cię zabiję. Prosta gra. Ale nie myśl, że to gra chybił trafił. Na podłodze leży kartka, rozwiąż krzyżówkę, a pierwsze litery powiedzą Ci, co może dać Ci wyjście stąd i ostatnie zadanie do wolności. - powiedział głos i tyle go słyszałeś. Cisza. Dosłownie.
Wróćmy do kartki. Było tam pięć haseł.
Cytat :

1. Główny surowiec energetyczny w Polsce. Dwa złoża w sumie przypadają na około 90% energii. Z czego kamiennego to 60%, a brunatnego to 30%.
2. Mała Ola, a duża ...
3. Inne określenie na pasy, a przy okazji zwierzę.
4. Szyba w ramie.
5. Kwiat, który jest słynny w piosence. To ja ... się nazywam.
-Good Luck.-usłyszałeś.
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyCzw 16 Kwi 2015, 20:25

Nawet nie brał pod uwagę takiej możliwości, jakoby jeden klucz był drogą do wolności. Zrobiono z niego głupka, zmuszono go pośrednio do wykonania czynności tak hańbiącej, gorszącej, tylko i wyłącznie po to, by zaspokoić swoje chore żądze. W środku, pod koszulką oblepioną krwią i wymiocinami, klatką piersiową, sercem; tam głęboko, pod zastygłą niczym lawa, powłoką nałożoną na jego duszę - zawrzało. Pojedyncze pęknięcia zaczęły się pojawiać na tym ochronnym płaszczu ograniczającym jego agresję i szaleństwo. Nie chodziło po raz kolejny o czynność, do której go zmuszono, w końcu nie był jak każdy inny człowiek. Chodziło o to, że ktoś się nad nim pastwi, czuje się od niego lepszy, bawi się jego życiem jak nową marionetką, piękną laleczką ze sklepu. Nienawidził tego uczucia tak głęboko, że zaczęło ono odkopywać, pobudzać jego agresję i brutalność. Nie był to jednak zwierzęcy popęd, była to agresja wyrafinowana, wyszukana, na swój sposób przemyślana, a jednak bezpruderyjna. Ciężko go podpisać profilem szalonego mordercy, ciężko także przypiąć na nim notkę "skrytobójcy". Jest raczej kimś z pogranicza, kalkulującym, jednak nie bojącym dać się ponieść emocjom, póki to on włada nimi, a nie one nim.

Wszedł do następnego pomieszczenia, po cichu lecz bez lęku, z nieobecnością wypisaną w spojrzeniu. W tej krótkiej chwili gdy przekraczał próg był duszą zupełnie gdzie indziej. Grzał się, pobierał moc, czerpał z tego ognia ukrytego pod skorupą, sączącego się przez szczeliny skalistego płaszcza. Gdy wrócił, jego źrenice zapłonęły jeszcze żywszą barwą, iskry ruszyły szybciej, w bardziej zwariowany taniec; włosy wyglądały jakby przed chwilą kopnął go prąd. Słuchał głosu przemawiającego ze ścian w ciszy, mogłoby się wydawać - pełnym spokoju...

Sekundy płynęły bardzo powoli, nie zwiastowały  tak gwałtownej erupcji...
-Nie spodziewałeś się mnie tak szybko, co?!-ryknął na cały głos, niczym wracający z delegacji mąż, który zastał żonę w łożu z kochankiem.-Ten koleś był tak samo martwy jak Ty po tym, jak się z Tobą policzę.-tylko tyle mu odpowiedział w temacie nieboszczyka z poprzedniego pokoju. Martwy czy żywy, ciepły czy zimny, to nie grało dla niego roli. Umarł. Nie ma go już. Zresztą... umarł, bo był słaby, prawda? Umarł, bo przegrał, nie potrafił wydostać się z pomieszczenia, z którego 15-latek wyszedł się bez problemu! Nie potrafił dokonać wyboru, czegoś poświęcić. Jeżeli nie był gotowy na poświęcenie - nie powinien wychodzić z domu. Życie to niebezpieczna gra, a białowłosy przekonał się już o tym niejednokrotnie. Za każdym rogiem może czaić się śmierć, szaleniec czyhający na chwilę roztargnienia, nieuwagi, by błyskotką, kawałkiem żelaza, z determinacją i zimną krwią, zgasić Twoje życie. I ratunek nie przyjdzie. Nikt nie usłyszy twojego krzyku, nikt nie będzie świadkiem jak przeradza się on w szept, a następnie błaganie, by skończyć jako słowa z trudem wykrztuszane razem z krwią. Tylko jedna osoba będzie wtedy przy Tobie, on, skryty w mroku, z szerokim uśmiechem na ustach, chełpiący się zwycięstwem, czerpiący zwierzęcą przyjemność z widoku, którego jest autorem. Obleczony w czerń, otoczony mrokiem, ze śmiercią zawieszoną na ramieniu.

-Ostatnie zadanie do wolności...-powtórzył za oprawcą, po czym zaśmiał się krótko. Minęły trzy sekundy, zaśmiał się po raz kolejny, tym razem dłużej. Śmiech ten był bardziej jak rechot, coś, nad czym się nie panuje, kilkukrotnie zmieniał ton i był niesłychanie głośny.-Do-do-do wolności?!-śmiech nie pozwalał mu w pełni skonstruować zdania. W końcu jednak przestał się śmiać, by znów się wydrzeć.-Jakiej znowu ku*wa wolności?!! Nie idę do żadnej wolności... Idę... po Ciebie.
Upuszczając tym samym nieco tej przegniłej gniewem krwi, wrócił do teraźniejszej sytuacji. Z wielką niechęcią i grymasem na ustach schylił się po karteczkę leżącą na środku pokoju. Krew z koszulki zaczęła krzepnąć utrudniając znacznie poruszanie się, więc zdjął ją i rzucił gdzieś w kąt bez większego zainteresowania. Całą swoją uwagę skupił na kartce, jednak po chwili przekonał się, że niepotrzebnie. Zgniótł krzyżówkę w kulkę, by poleciała jak moment temu koszulka, gdzieś w bok. Potem podszedł do przedmiotów, sięgnął po butelkę Pepsi( post zawiera lokowanie produktu XD), otworzył ją i opróżnił w kilka sekund. Przez ten krótki moment było mu wszystko jedno, czy jest zatruta, podejrzewał, że nie jest. Psychopata nie czerpałby żadnej przyjemności z zabijania przy pomocy trucizny tak interesującego obiektu jak on. Dźwięk plastiku uderzającego o ziemię zmieszał się z potężnym beknięciem, którego nawet nie próbował powstrzymać. Nie przeszkodziło mu to jednak w zachowaniu zasad etycznych i kulturowych.
-Przepraszam.-tak, właśnie tak, niczym dzieciak w przedszkolu, może w podstawówce - przeprosił. Jednak było to wymagane, by przejść dalej.-Naprawdę przepraszam, ale... Kto ku*wa układał tą krzyżówkę, Magda Gessler?! Przecież sześciolatek rozwiązałby ją bez problemu! Wszystkich traktujesz tym materiałem czy tylko mnie uznałeś za niedorozwoja?-kąsał od dłuższej chwili, w sumie to od wejścia do tego pokoju jego język został całkowicie strawiony przez truciznę, stał się toksyczny. Kto wie, czy ten efekt będzie stały. Albo co gorsza, czy przejdzie to na mnie?

Ruszył w kierunku wazonu. Zaczął mu się przyglądać, pierw z odległości, jak jakiś wielce szanowany znawca sztuki starożytnej w starciu z antyczną wazą dynastii Ming. Taka zabawa pokazywała resztki jego zdziecinnienia, które są sukcesywnie usuwane mimo jego tak młodego wieku. Zajrzał do środka. Całą wazę, centymetr po centymetrze przeszukał, by dowiedzieć się co ma z tej wazy pomóc w wydostaniu się.
-Mogę ją roz*ebać o drzwi psze pana?-zapytał tonem rodem z lekcji matematyki.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyNie 19 Kwi 2015, 19:43

Jakby nie patrzeć gra trwała dalej, a słowa szaleńca raczej nie są rzucane na wiatr. Po oderwaniu od sznura usłyszałeś coś zbliżonego do cyknięcia. Jak się okazało aktywowałeś pułapkę, która nie okazała się chyba najgorszą. Coś w postaci kuli owalnej, bez żadnych kolców czy innych ostrych końcówek miał za pewne trafić Cię w głowie, co skończyłoby się tylko tym, że byś prawdopodobnie nie przeżył tego, bo pękłaby czaszka i szansa na przeżycie byłaby praktycznie zerowa. Twoje szczęście polegało na ruchu, które zmienił twoje położenie i kula spadła Ci na nogę i odleciała na bok. Jak na jej ciężar ciężko było spodziewać się czegoś innego. Noga strasznie Ci napuchła, ból, który pulsował i szaleniec, który zapewne miał ubaw, choć nie tak duży, jak miałby gdybyś dostał kulą w łeb. At taki tam wybryk szaleńca.
-Miałeś szczęście głupcze. Pamiętaj, że możesz je wyczerpać Shirou. Pamiętaj o tym Shirou! Pamiętaj! - rzucił w twoim kierunku głos z jednego głośnika umieszczonego gdzieś na dachu. Głos był spokojny, a osoba mówiąca bardzo zadowolona. Ba, bawiła się nieźle widząc to co się dzieje. Była w świetnym stanie radując się twoim bólem. A to był początek.

Następnie skupiłeś się na krzyżówce, którą uznałeś za dość banalną i wyraziłeś swoje emocje słowami, skierowanymi do psychopaty. Tylko czy to dobry pomysł próbować wkurzyć kogoś, kto ma twoje życie w garści. Chyba niezbyt, ale twój wybuchowy charakter słowa powiedział, a teraz tego nie cofniesz. Wziąłeś wazon, zastanawiałeś się co zrobić, by po chwili sznur na którym był zamontowany puścił, a drzwi się automatycznie otworzyły. Czas na dalszą część zabawy. Znalazłeś się w pomieszczeniu, o którym ciężko coś powiedzieć. Trochę ubogi wystrój. Duży stół i dwa fotele. Stół z lipy, ale czy lipny, kwestia do rozważań. Fotele skórzane, duże i masywne. Przymocowane do podłogi nie pozwala na poruszenie ich, czy to dobra wiadomość? Tak średnio. Ale zabawa trwa. Teraz kolejny jej punkt, a ty możesz myśleć co teraz.
-Usiądź Shirou. Wybierz fotel i usiądź. Jak usiądziesz, to ja do Ciebie przyjdę. - powiedział, a głos rozbrzmiał i został powtórzony dwa razy. Czyżby to było prawdziwe echo, czy celowe zagranie. Teraz twoja brożka co zrobić. Decyzja należy do Ciebie. Drzwi przez które wszedłeś zamknęły się, a otworzyły inne.
-Chcesz wyjść i skończyć zabawę proszę. To drzwi do wolności. Ale jeżeli chcesz ze mną porozmawiać usiądź na fotelu. Masz wybór. - odezwał się raz jeszcze. Drzwi prowadziły bezpośrednio na świeże powietrze, więc dawały wolność. Nie było innych drzwi oprócz tych przez, które wszedłeś, więc miałeś dwie opcje, bo samemu szukać nie dasz rady. Nie wiesz zbytnio gdzie... Co zrobisz?
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptySro 22 Kwi 2015, 09:34

Okazało się, że Pepsi zawieszona na sznurku ma swoją cenę. Chłopak ledwie zdążył ją wypić, a ogromna, żelazna kula przefrunęła mu przed twarzą, by z impetem zmiażdżyć mu stopę. Oczywistą reakcją było natychmiastowe podkulenie nogi i skulenie się na podłodze, aby jakkolwiek mieć szanse na zdzierżenie tego cierpienia. Czuł jak ból rozchodzi się wzdłuż mięśni, z każdym kolejnym uderzeniem serca coraz dalej i dalej. Noga zaczęła puchnąć jak szalona, jednak nie miał teraz czasu na zajmowanie się tak błahymi obrażeniami. Trochę poprzeklinał, porzucał groźbami, po czym pozbierał się do kupy i kulejąc dotarł do progu. Następne pomieszczenie ku całkowitemu zdziwieniu było tak samo srogo wystrojone jak poprzednie dwa. Jeden stół, dwa fotele które pamiętają chyba prehistorię, w dodatku przytwierdzone do podłogi. Na tym wystrój się kończył. Gdy tylko wszedł do pokoju, drzwi przez które przeszedł zamknęły się bezpowrotnie, a otworzyły się ostatnie drzwi - do wolności. Mając głęboko w poważaniu gadkę szaleńca o szczęściu i możliwości jego wyczerpania, splunął w kierunku wyjścia i poczekał aż kur*ysyn się wygada. Nie miał zamiaru po takiej wspaniałej zabawie wyjść w środku przedstawienia. O niee, to byłoby całkowicie nie w jego stylu, uciec tak po prostu, z podkulonym ogonem. Atsuya preferował zupełnie inne metody rozwiązywania konfliktów, stąd też prawie radował się na myśl o rozmowie ze swoim katem. Całe szczęście nie był głupi i nie usiadł na fotelu ot tak. Ponieważ oba były przytwierdzone, to podejrzewał, że bez różnicy na którym usiądzie - zrobi błąd. Na sam widok tych siedzeń był pewien, że spoczęcie na którymkolwiek skończyłoby się spoczęciem tu na wieki wieków amen. Czyli? Czyli podejrzewał, że w fotelach ukryte są mechanizmy, które mają go skuć, by psychopata po wejściu do pokoju miał ofiarę gotową na ostatnią zabawę. Popełnienie tak kardynalnego błędu w tym miejscu byłoby równoznaczne ze zniweczeniem całego wysiłku jaki włożył w to, by tu dotrzeć. Rozwiązanie problemu nasunęło mu się na myśl samo. Przecież miał teraz pokemony, całkiem niezłą gromadkę, a jeszcze nie skorzystał z ich pomocy. Z plecaka wygrzebał dwie kule, po czym wyrzucił je w powietrze, aby uwolnić dwa stworki - Wurmple i Buneary. Uznał, że ich umiejętności będą najlepszą drogą do zabezpieczenia sobie odrobinę dłuższego życia. Pomijając usprawiedliwianie się, wyjaśnianie okoliczności i tym podobne, przeszedł od razu do rzeczy.
-Mam do was prośbę. Chodzi konkretnie o te dwa fotele. Chcę, by Wurmple najpierw pokrył je grubą warstwą pajęczyny przy pomocy String Shot. Następnie Buneary niech zamrozi obydwa przy pomocy Ice Beam. Nie musicie się obawiać, że je zniszczycie, po prostu wykonajcie zadanie, ok?-wycedził do pokemonów, wciąż trzymając się za obolałą nogę. Te najwyraźniej uznały jego przywództwo i bez żadnych ale wykonały polecenie. Tak spreparowane fotele były już wystarczająco bezpieczne, by Atsuya pozwolił sobie na nich usiąść. Wybrał fotel dalej od wyjścia, coby pokazać, że mu się nie śpieszy. Korzystając z okazji zdjął but z puchnącej stopy i przyłożył ją do wspaniale zamrożonego fotela, by poczuć niesłychaną ulgę od zimna.
-Siedzę i czekam!, proszę pana!-rzucił wesoło w powietrze. Gdyby palił papierosy, w tej chwili wyjąłby paczkę i odpalił dwa. Czuł się rozluźniony do granic możliwości, mimo iż wciąż był na terenie oprawcy. Cóż, może to już ostatnie stadium jakiejś choroby psychicznej, a może po prostu jego charakter. Tak czy siak, czekał na psychopatę jak na księdza po kolędzie, będąc pewnym, że wszystkie lekcje w zeszycie od religii są. I oj niech się koleś boi, bo w kopercie na pewno nie znajdzie kasy na remont dachu, tego może być pewnym.

Post pisany w przypływie furii z powodu internetu o prędkości 16kb/s, bez kawy. Warunki były niesprzyjające, zachodni wiatr spienione gonił fale no i jeszcze sytuacja na Ukrainie. Z tego też względu proszę o ułaskawienie, że tym razem tak krótko.
Powrót do góry Go down
Patch de La Reynie
Początkujący Trener
Patch de La Reynie


Napisanych : 217
Dołączył : 11/02/2015
Wiek : 33

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyWto 28 Kwi 2015, 11:45

Powiem na początek, że wiem że coś spieprzę dlatego proszę nie krzyczeć na mnie.


Noga nie wyglądała zbyt ciekawie, ból który w niej czułeś na dłuższą metę był wręcz nie do zniesienia, przed Twoimi oczyma pojawiały się mroczki co mogło świadczyć o Twoim osłabieniu. Pomieszczenie w którym się znalazłeś było wręcz idealnie urządzone, tak jakbyś znalazł się w gabinecie wytwornego pana, który umówił się z Tobą na spotkanie. Tylko gdzie jest ta cholerna kawa, którą obiecał? Fotele wydawały Ci się podejrzane i postanowiłeś się zabezpieczyć używając do tego swoich pokemonów, może jest to dobre wyjście a może nie za bardzo.. w każdym razie mogłeś sobie "bezpiecznie" usiąść na jednym z nich co świadczyło o tym, że nie było żadnych łańcuchów czy dziwacznych pułapek. Twoje pokemony po wykonanej robocie uważnie wpatrywały się w Ciebie, jakby czekały na Twoje dalsze polecenia. Biedne zwierzaki.. Wokół Ciebie panowała głęboka cisza, której nikt ani nic nie mogło przerwać chyba że..Nagle przed Tobą pojawił się jakiś obraz, w przypływie paniki chciałeś szybko wstać z fotela, lecz Twoja noga nie pozwoliła Ci na to i przewróciłeś się na perski dywan.. niech to szlag, pobrudziłeś go krwią! Dopiero po dwóch minutach zdałeś sobie sprawę, że na ścianie wmontowany jest duży telewizor, którego nie zauważyłeś. Zajmował on praktycznie całą ścianę dlatego nie był dla Ciebie widoczny. Dobiegł do Ciebie głos.. czekaj, czy to głos Twojego brata? Poczułeś jak włosy jeżą Ci się na karku, gdy spojrzałeś na ekran bojąc się co tam zobaczysz.
-Ty debilu! Ty frajerze! Zobacz coś narobił! Spie*dalamy stąd, natychmiast! - zobaczyłeś siebie i swojego brata podczas tego zdarzenia w magazynie, gdzie byłeś zaskoczony widokiem Charizard'a. Wstałeś z podłogi, żeby podejść do dużego monitora i położyłeś na nim rękę, tak bardzo chciałeś dowiedzieć się co takiego tam się stało.. lecz nagle ekran zrobił się czarny a film się urwał. Nim zdążyłeś cokolwiek zrobić usłyszałeś pisk swojego pokemona Wurmple, odwróciłeś się błyskawicznie, żeby zobaczyć nieznanego ci pokemona, który trzymał Twojego podopiecznego w pysku.
Gra Shirou Persian
- Lepiej uważaj Shirou co chcesz zobaczyć.. co chcesz się dowiedzieć. Świat pełen jest zagadek i tajemnic, Ciebie nurtuje widocznie jedna - gdzieś z boku dobiegł Cię głos.. ten sam, który słyszałeś przez głośniki. Poczułeś, że nagle w pomieszczeniu zrobiło się gorąco.. krople potu pojawiły się na Twoim czole. Głos dobiegł z Twojej prawej strony z drzwi przez które tutaj wszedłeś.. słyszałeś, żeby się one otwierały? Widocznie byłeś za bardzo zajęty wpatrywaniem się w ekran, że nie wiedziałeś co dzieje się wokół Ciebie. Mężczyzna był ukryty w cieniu przez co nie widziałeś ani trochę jego twarzy, było tylko czuć odór spalenizny, być może trochę gnijącego mięsa. Podopieczny nieznanego wpatrywał się w Ciebie swoimi żółtymi oczyma jakby ten chciał Ci coś powiedzieć, nadal trzymał Twojego pokemona, który próbował się uwolnić z jego szczęk.
- Nic się nie stanie Twojemu pokemonowi, o to się nie musisz martwić..
Nie wydawało Ci się, że powoli zaczyna Ci braknąć powietrza?
Powrót do góry Go down
Shirou
Początkujący Trener
Shirou


Napisanych : 198
Dołączył : 02/04/2015
Wiek : 28
Skąd : dolnośląskie

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyWto 28 Kwi 2015, 12:57

Plan zakończył się sukcesem, fotele nie stanowiły już zagrożenia, to też usiadł na jednym z nich w oczekiwaniu na oprawcę. Czuł, jak z każdą chwilą kumuluje się w nim nienawiść; chęć pozbawienia tego człowieka jego pulsu sięgała tak wysoko, że z pewnością brakłoby skali, gdyby ktoś umiał to zmierzyć. Ta emocja nie była mu obca, ostatnio padał w jej objęcia coraz częściej, jakby ktoś pchał go w tym kierunku. Nie zastanawiał się nad tym, dlaczego tak jest, bo i nie miał powodu by się zastanawiać. Od tego byli greccy filozofowie, by zastanawiać się nad fatum i przeznaczeniem, on po prostu płynął razem z nim, pasywnie. Chłód ciągnący od fotela był naprawdę przyjemny, jednak jak się okazało nie dane mu było rozkoszować się nim nazbyt długo. Na ścianie pojawił się obraz, co wywołało u niego niemałe zdziwienie. Z powodu złej interpretacji uznał to za zagrożenie i zerwał się z siedzenia bardzo gwałtownie, co w połączeniu z raną nogi skończyło się upadkiem na ziemię, niczym worek kartofli. Najgorszym jest to, że nawet nie dowiedział się co się na owej ścianie wyświetla. Ból nogi zmusił go do spędzenia dobrej chwili na dywaniku, wijąc się w agonii. Dopiero gdy cierpienie znalazło się na powrót na poziomie, który był do zaakceptowania, z trudem zwinął się z dywanu i opierając się o fotel, zaczął oglądać film, będąc w pozycji klęczącej. Wiedział co to za projekcja, wiedział, co jest mu odtwarzane. Dzięki tej projekcji wiedział także, że pan psychopata jest całkowicie nieświadomy, mimo symptomów, które wcześniej mu przekazał, że nie ma teraz przyjemności ze mną, a z nim. Swoją drogą - dzięki Bogu, bo gdyby to mi w udziale przypadła zabawa z tym chorym poku*wem, to prawdopodobnie sam odebrałbym sobie życie. Całe szczęście Atsuya nie był taki miękki jak ja. Na niego w żaden sposób nie wpływało oglądanie po raz kolejny wspomnień z tego wydarzenia. Dzięki temu filmowi zaczął się jednak zastanawiać nad tym jaką może mieć przewagę nad psychopatą. Gdyby był to film z kamer, to policja wiedziałaby cokolwiek na temat złoczyńców, mieliby jakieś zapiski. Zresztą, zakradał się do tych magazynów wiedząc, że kamer jest jak na lekarstwo, zwłaszcza we wnętrzu. Stąd też, z lekkim sercem odrzucił opcję, iż jest to nagranie z kamer przemysłowych. A więc... skąd ono jest? Biorąc pod uwagę posiadane informacje rozstrzygał tylko dwie możliwości. Pierwsza, która byłaby niezwykle satysfakcjonująca - pan psychol był wtedy w tym pawilonie, a co za tym idzie razem z życiem może wyzionąć także garstkę informacji. Druga - użył jakiegoś pokemona typu psychicznego, aby zajrzeć do umysłu bliźniaków i wyciągnął z niego te wspomnienia. To by wyjaśniało dlaczego film gaśnie tam, gdzie kończy się ich pamięć. Którakolwiek z tych opcji okaże się prawdą, koleś dokończy tu swojego żywota. To jednak zaraz, bo póki co jego rozmyślania przerwał pisk Wurmple. Obrócił się szybko, by dowiedzieć się co zaszło, jednak to, co zobaczył wyglądało niezbyt ciekawie. Jakiś kociak, rozmiarów mniejszej lwicy, trzymał w zębach jego robaka. No proszę, ale podstępne zwierzę, naprawdę. Z pewnością jest niezwykle potężny, skoro złapał robaka zamiast królika, który jest znacznie silniejszy. Nim zdążył jakoś zareagować, usłyszał z boku głos. Głos, na którego pojawienie się czekał od dłuższego momentu, dźwięk, który sprawił, że po jego ciele przeszedł dreszcz podniecenia, dzięki któremu na twarzy zakwitł szeroki uśmiech.
-To pewnie strasznie denerwujące, gdy poprawia Cię piętnastolatek, ale mówi się "czego chcesz się dowiedzieć", panie psychopato. Najwyraźniej szkoła nie wszystkim wychodzi na dobre.-pozwolił sobie bez skrupułów zadrwić z rozmówcy, jakby był od niego dobrych dziesięć lat starszy. W końcu na tym opierała się jego siła, że do nikogo nie czuł respektu, nikogo się nie bał. Owszem, są ludzie którzy zasługują na jego szacunek, jednak znajdują się oni na równi z nim w jego hierarchii wartości. Ten tutaj nie zasługiwał jednak na nic innego jak śmierć. Ba, nie zasłużył sobie nawet na szybką śmierć, białowłosy zamierzał trochę się z nim zabawić.
-O tym, czy nic mu się nie stanie, zadecyduję Ja, a nie Ty.-odpowiedział, po czym zwrócił się do Buneary.-Użyj Thunderbolta na przeciwniku. Całą mocą.-polecenie proste, a jego pokemony wiedziały już, że rozkazy Atsuyi są absolutne, oraz że są rozkazami, które jako jedyne dają im szanse na przeżycie.-Przygotuj się Wurmple. Trochę Cię popieści, to kara za gapiostwo.-większość ludzi powiedziałaby, że jest nieludzki, co w sumie nie minęłoby się zbytnio z prawdą. Nazwano by go tyranem, kwestionowano by jego decyzje, mówiono, że jest złym trenerem. Tymczasem prawda jest taka, że trener nie musi być kolegą swojego pokemona. On ma go wytresować. Nauczyć posłuszeństwa. Atsuya potrzebował pokemonów do walki, więc traktował je w kategorii broni o różnych umiejętnościach. Oczywiście nie było to przedmiotowe traktowanie, po prostu ustawiał pokemony od początku, by zrozumiały zależność kto tu jest panem, a kto wypełnia rozkazy.
-Teraz zagramy w moją grę.-wycedził przez zęby, po czym pokeballem rzucił w psychopatę. Z kuli wydostał się kolejny pokemon robak, ten, którego Atsuya darzył ogromnym zaufaniem - Caterpie. Sam złapał tego pokemona, podczas pojedynku stworek pokazał mu, że nie da sobie w kaszę dmuchać i zremisował z Vanillite, mimo iż teoretycznie powinien przegrać z kretesem. Dzięki odwadze i wytrzymałości, zyskał uznanie chłopaka.-Caterpie, użyj na tym kolesiu String Shot, by przylepić go do ściany. Następnie przywal mu z całej siły Tackle. Nawet nie próbuj się ograniczać, dlatego, że to człowiek. Masz mu przywalić jakbyś chciał zabić.-wykrzyczał w stronę pokemona, po czym wziął głęboki wdech. Coś tu zaczęło śmierdzieć.
Powrót do góry Go down
Patch de La Reynie
Początkujący Trener
Patch de La Reynie


Napisanych : 217
Dołączył : 11/02/2015
Wiek : 33

Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou EmptyWto 28 Kwi 2015, 16:11

Czyżby popełnił on błąd swojego życia? To wszystko toczyło się tak bardzo szybko, a ten cały dzień tutaj stawał się niczym dniem grozy.. a może to był tylko sen? Może wystarczy się uderzyć z wielką mocą po twarzy i już wrócisz do wygodnej łóżka w nieznanym Ci pokoju. Będziesz tylko kolejnym dziwnym przypadkiem obłąkanego przypiętego do własnego łóżka i faszerowany tabletkami, które przecież "na pewno Ci pomogą". Lecz nie taki Ciebie czeka los, widocznie Twoje fatum całkowicie inaczej wyobraża sobie Twoją śmierć czy obłąkanie. Tajemniczy mężczyzna ani trochę nic nie robił sobie z Twoich uwag, było widać, że ani trochę go nie rusza Twój parszywy język, który tak w ogóle powinien już dawno być skrócony o połowę. Nie musiałby teraz wysłuchiwać szczekania jakiegoś nastolatka, albo po prostu jego drugiego ja w końcu było widać na pierwszy rzut oka, że z Tobą było coś nie tak.. a może raczej z tym drugim.. czekaj jak on miał na imię? Atsuya. Ktoś wypowiedział Twoje imię z niezwykłą siłą i to na pewno nie był głos mężczyzny.. coś w środku Ciebie próbowało Ci coś powiedzieć.. głos, którego jeszcze nigdy nie słyszałeś. Twoje posunięcie jeśli chodzi o wykorzystanie pokemona do użycia elektrycznego ataku było z lekka głupie. Pokemon przeciwnika nie ucierpiał na tym, bardziej dotknęło  to Twojego Wurmple, lecz cel został osiągnięty bo kot wypuścił Twojego robaka z pyska i cofnął się prychając gniewnie. Robaczek lezący na podłodze zwinął się i nagle rozbłysnęło białe światło oślepiając Ciebie, przez krótki moment mógłbyś zapewne zobaczyć kto czai się w kącie, lecz Twoja uwaga była bardziej skupiona na tym co dzieje się z Twoim podopiecznym.
Gra Shirou Silcoon
Wurmple ewoluował w Silcoon!
Po zaledwie kilku błyskach mogłeś przekonać się co stało się z Twoim podopiecznym, teraz wpatrywał się w ciebie nowy pokemon i nie był aż tak bardzo zadowolony z Twojego posunięcia. Za to przeżyłeś swoją pierwszą ewolucję pokemona. Caterpie w tym momencie próbował zaatakować tak jak mu rozkazałeś, lecz nagle z cienia ponownie wyłonił się duży kot i przyjął atak na siebie zaplątując się w sieć.
- Wystarczy tego!
Rozgrzmiał ostry głos psychopaty, który wyłonił się z cienia wchodząc w  krąg światła od lampy stojącej na stoliku. Mogłeś mu się teraz przyjrzeć, był wyższy od Ciebie i także posiadał siwe włosy, najbardziej to przykuły Twoją uwagę oczy, które były pomarańczowe.. Jego twarz była wykrzywiona w grymasie przypominającym być może uśmiech, jedna część jego twarzy była spalona i gniła co mogłeś poczuć gdyż w powietrzu coraz silniej rozchodziła się woń spalonego, gnijącego mięsa. Cofnąłeś się lekko przerażony zdając sobie sprawę, że patrzysz na większą kopie siebie.
- Atsuya.. nie poznajesz samego siebie?
Rozgrzmiał jego śmiech, który z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy i bardziej dokuczliwy. Nagle drzwi prowadzące do wolności zamknęły się z hukiem a w pokoju nastała kompletna ciemność..
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Gra Shirou Empty
PisanieTemat: Re: Gra Shirou   Gra Shirou Empty

Powrót do góry Go down
 
Gra Shirou
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Fubuki Shirou
» Fubuki Shirou
» Safari Shirou
» #131 Shirou || Striaton Gym
» Mhrok vs Shirou

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Gry :: Bezpańskie-
Skocz do: