Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Isabella Meyerson

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptySro 29 Cze 2016, 14:35

Tego dnia księżyc wyglądał zdecydowanie piękniej niż zwykle, a także rzucał na ziemię więcej światła, lecz to nie wystarczyło, by ścieżka, którą wówczas kroczyłaś, nie wywoływała na ciele gęsiej skórki. Okrągły, świecący punkt na niebie patrzył na ciebie zza koron drzew w akompaniamencie ponuro świszczącego wiatru, cykania świerszczy i cichego śpiewu ptaków. Momentami do twych uszu docierał nagły szelest krzaków. Oczywiście były to jedynie pokemony, które prowadziły nocny tryb życia, lub po prostu obudzone przez kroki twoje i twojego małego, pomarańczowego przyjaciela, lecz wyobraźnia potrafiła stworzyć w głowie absurdalne pomysły. Vulpix też kroczył trochę niepewnie, co spotęgowało u ciebie uczucie zaniepokojenia. Gdy poczuł na sobie twój wzrok, nieśmiało skierował na ciebie brązowe oczęta i uśmiechnął się dziwnie.
- Vuuul? - mruknął pod nosem i nieśmiało przechylił główkę na bok.
Nie sposób było się nie uśmiechnąć na ten uroczy widok. Uśmiech samowolnie ozdobił twoją młodą twarzyczkę i gdy tak patrzyłaś na towarzysza, nieoczekiwanie usłyszałaś przerażający śmiech, od którego włosy stawały dęba. Nieprzyjemnie dudnił w uszach i zdawał się brzmieć coraz głośniej i głośniej... Jakby był coraz bliżej, choć jego źródło nadal pozostawało nieznane. Nagle przed tobą wyskoczyła jakaś tajemnicza postać. Było ciemno, więc jedyne co dostrzegłaś to parę krzywo patrzących oczu. Postać uniosła w górę potężne łapy i wówczas obraz zaczął wirować jak na karuzeli. Upadłaś na ziemię.

***

Obudził cię męski okrzyk:
- Rapidash, tutaj! Biegiem!
Powoli otworzyłaś oczy. Na początku obraz wydawał się niewyraźny. Pomrugałaś kilka razy i wówczas zobaczyłaś korony drzew i słońce rosnące nad nimi. Gdy się podniosłaś, zauważyłaś, że nie ma przy tobie twojego Vulpixa.
- Panienko! Panienko! Wszystko w porządku? Żyjesz? Chwała Bogu! - ten głos... wydawał się taki znajomy... No przecież! - To ja, Edward. Poznajesz mnie?
Młody mężczyzna zeskoczył z konia i ruszył biegiem w twoim kierunku. Gdy już był blisko, uklęknął obok, podparł twe plecy dłonią, a drugą dotknął czoła.
- Co ci się stało? Gdzie jest twój Vulpix? O nie, uderzyłaś się w głowę... O ja głupi, mogłem jechać szybciej. Może nic by ci się nie stało - chłopak wyraźnie wyglądał na zaniepokojonego.
Ty jednak nie bardzo wiedziałaś, co się z tobą dzieje. Bolała cię głowa, ale nie na tyle, by się tym przejmować. Po prostu upadłaś na ziemię, na szczęście w miękkim miejscu.
Chłopak wbijał w ciebie zmartwione, błękitne oczy.
Powrót do góry Go down
Nolla
Dzieciak z PokePluszakiem
Nolla


Napisanych : 16
Dołączył : 01/05/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptySro 29 Cze 2016, 18:31

A oto i on. Wyłonił się z odmętów ciemności, która dotychczas przykrywała moje powieki. Książę na ognistym Rapidashu biegnący ku jej ocaleniu. Tętent kopyt pokemona sprawiał, iż głowa tylko bolała mnie bardziej. Ale chyba to gest się liczy, prawda? Tępy ból gdzieś pod czaszką nieco zasłaniał mi rzeczywistość, jednak nie na tyle, by ukryć pewien fakt. Vulpix, mój mały, futrzasty przyjaciel gdzieś zginął. Odruchowo pomacałam ręką chłodny piasek obok siebie.
- V-vulpix... Gdzie jesteś?... - cicho jękłam, próbując się podnieść. Na szczęście mój wybawca zrobił to za mnie. Lekko zadrżałam, czując dotyk zimnej dłoni na czole. Poszukałam wzrokiem jego twarzy i... Doznałam szoku.
- Ed? - dopiero teraz dotarł do mnie jego krzyk, a także kilka innych faktów. Dlaczego leżałam na środku drogi, nieprzytomna? Gdzie mój Vulpix? Szybko wyrwałam się z objęć Eda, nie bacząc na jego uczucia. Stanęłam na nogi, ignorując kołatanie w mojej głowie. Popatrzyłam na srebrnowłosego spojrzeniem, które miało nie znosić sprzeciwu. Czy rzeczywiście tak było?... Cóż.
- Ed! Ta czarna postać! To ona go zabrała! Szybko, musimy za nim ruszyć, znaleźć go! - krzyknęłam, od razu rozglądając się dookoła. Po piasku, po pobliskich zaroślach, po drzewach. To coś... Na pewno zostawiło jakiś ślad. Przecież nikt ot tak nie znika!
Powrót do góry Go down
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptySro 29 Cze 2016, 23:16

- Jaka czarna postać? O czym ty mówisz!? - wykrzyknął zdenerwowany chłopak, z emocji zerwawszy się na równe nogi. Nie wiedzieć czemu, na jego twarzy wymalowało się wyraźne przerażenie. Trudno powiedzieć, czy w taki stan wprowadził go twój krzyk, który mu się udzielił, czy coś innego. W każdym razie stanął nad tobą osłupiały, rozchylił lekko drżące usta. - Chodź szybko! Musimy go znaleźć!
Chwycił cię trochę zbyt pewnie za dłoń, co trochę zabolało, i podniósł na równe nogi. Zastanowił się chwilę, nerwowo poczochrał się po włosach i nagle się ożywił. Wyciągnął z kieszeni tajemniczą kulę i cisnął nią przed siebie. Wówczas kula otworzyła się i wyłonił się z niej czerwony promień, pod którym znajdował się pokemon ptak.
Isabella Meyerson Starly
- Starly, wzbij się w powietrze i szukaj Vulpixa. Albo dziwnego, czarnego stwora. Jeśli coś zobaczysz, przyleć tu i pokieruj nas do niego! - zdecydowanym głosem przemówił Edward.
Ptaszek jedynie kiwnął głową i zniknął za koronami drzew.
- Rapidash, do mnie - srebrnowłosy wydał krótką komendę, po której koń posłusznie zbliżył się i stanął tuż przy jego boku. Edward zasiadł na koniu, a następnie wyciągnął ku tobie dłoń i bez zastanowienia chwycił twoją, znacznie mniejszą, by pomóc ci usiąść za nim. - Trzymaj się mocno.
Czekaliście w napięciu kilka minut. Z powodu, co prawda już zdecydowanie mniej, ale nadal dokuczającego bólu głowy, mimowolnie oparłaś się czołem o plecy Edwarda, co nie wywołało u niego żadnej reakcji. Siedział na rapidashu wyprostowany i cały czas patrzył niecierpliwie w niebo, oczekując powrotu małego ptaszka.
- Jest! Leci! - wykrzyknął, jakby mimowolnie i wskazał palcem na mały punkt na niebie. - Starly, znalazłeś? Powiedz? Wspaniale. Prowadź. Szybko Rapidash, w drogę!
Koń natychmiast ruszył biegiem za ptakiem, starając się omijać wystające gałęzie. Na szczęście większość trasy prowadziła przez ścieżkę, więc nie musiał biec bardzo wolno i ostrożnie. W pewnym momencie gwałtownie skręcił w dziki las, by za kilkadziesiąt metrów dobiec do miejsca, w którym ptak nieoczekiwanie się zatrzymał. Edward zsiadł z konia, pomógł tobie w tej samej czynności, po czym biegiem ruszył do miejsca, w którym zatrzymał się Starly. Zobaczyłaś twojego vulpixa! Zbliżyłaś się więc bliżej i... zobaczyłaś, że ma zamknięte oczy i leży w kałuży krwi.
Powrót do góry Go down
Nolla
Dzieciak z PokePluszakiem
Nolla


Napisanych : 16
Dołączył : 01/05/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyCzw 30 Cze 2016, 18:47

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie wyjaśniłam mu kompletnie nic. Tylko problem był taki, że... Sama niewiele pamiętałam.
- Zanim... Zanim zemdlałam, szłam tą ścieżką. Było ciemno, głośno. Potem pamiętam tylko dudnienie w głowie i... Postać? Czarną jak noc, o ogromnych pazurach... - wyjaśniłam, łapiąc się za głowę. Uh, tak ciężko było sobie cokolwiek przypomnieć, zwłaszcza w tych nerwach - Uh, to na razie nieistotne! Musimy odnaleźć Vulpixa! - zdenerwowałam się, patrząc na niego lekko zbyt nerwowym spojrzeniem. Na szczęście tym razem zrozumiał, że musimy coś zrobić. Szybko podjął kilka działań w tym kierunku, a ja... Stałam. Poczułam się taka bezużyteczna, chociaz chodziło przecież o mojego pokemona, przyjaciela. Jak mogłam być tak bezsilna?! Ujęłam dłoń Eda i usiadłam tuż za nim na grzbiecie Rapidash. Niegdyś byłam z rodzicami w stajniach pewnego hrabii. Wtedy konny pozwolił mi spędzić kilkadziesiąt minut na grzbiecie Ponyty, jednak to było chyba moje jedyne doświadczenie z jeździectwem. Dlatego dość niezdarnie usadowiłam się na dostojnym pokemonie i obiema dłońmi ujęłam klatkę Edwarda, by przypadkiem nie spaść podczas jazdy. Zapewne normalnie wydałoby mi się to... dość dziwne i niezręczne, jednak w tych okolicznościach liczył się tylko Vulpix. Nawet, jesli nadal nie miałam na tyle dużo siły, by utrzymać prosto głowę... Uh.

W zasadzie tkwiłam w takiej pozycji sama nie wiem ile. Z jednej strony niecierpliwiłam się, tak strasznie irytowała mnie bezsilność, z drugiej wiedziałam, że sama nic nie zdziałam. Dlatego gdy usłyszalam głos Eda, uniosłam nieco głowę. Poczulam, że lekko drżę. Znaleźli go! Nim zdązyłam coś powiedzieć, nagle ruszylismy. Bardzo szybko, przez co mocniej złapałam się mojego towarzysza. W duchu błagałam, by był żywy. Przez chwilę nawet zawarłam tam słowa modlitwy, szybko jednak tego pożałowałam. Już raz modliłam się do boga i zabrał mi matkę. A miał być taki dobry, prawda? Chyba nawet za tę myśl dotknęła mnie kara boska, bo omal nie spadłam z Rapidash na jakimś mocniejszym zakręcie i... Zatrzymaliśmy się. Edward zsiadł i wyciągnął ku mnie dłoń. Chwyciłam ją i pospiesznie zsiadłam z konia. W oddali widziałam jakiś niewyraźny, rudobrunatny kształt.
- Vulpix! - krzyknęłam uradowana i pobiegłam w jego stronę. Jednak... Czemu on się nie poruszał, czemu nie biegł do mnie? Z każdą kolejną chwilą kształt nabierał czerwonych odcieni... - Vulpix, nie! - dopadłam do pokemona tak szybko, że wywróciłam się po drodze. Spanikowałam? Może. Opadłam na brzuch, boleśnie ocierając kolana. Nie... Nie on... On nie może odejść... Wyciągnęłam dłonie ku liskowi, biorąc go na ręce. Nie zważałam na to, że się ubrudzę.
- Vulpix... Nie... Proszę, otwórz oczy! Nie odchodź! Każdy, tylko nie Ty... Proszę... - nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać i tulić pokemona do siebie. Nic teraz się nie liczyło. Tylko on. Tuliłam go do siebie, mówiąc coś do niego. Błagam, niech się obudzi!
Powrót do góry Go down
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyPią 01 Lip 2016, 00:55

Podniosłaś Vulpixa i w tym momencie zimny dreszcz przeszedł po twoim ciele. Chciałaś krzyknąć, ale sparaliżował cię strach. Usta zaczęły drżeć, a do oczu mimowolnie zaczęły napływać łzy.
Pokemon był całkowicie sztywny.
- Nie! Nie patrz na niego! Puść go, szybko! - krzyknął zdenerwowany Edward. Nigdy nie widziałaś go w takim stanie, ale sytuacja nie pozwalała na normalne zachowanie. Chłopak wyrwał Vulpixa, którego przyciskałaś do piersi i rzucił go w krzaki. - To się nie dzieje naprawdę. To wszystko przez tego potwora! On chce, żebyś to widziała!
Nagle chłopak złapał cię mocno za ramiona i zaczął nerwowo potrząsać twym ciałem.
- Obudź się! Obudź...
Nie dokończył zdania, gdyż stało się coś dziwnego. W powietrzu zaczęła unosić się gęsta mgła i zapach siarki. Edward uśmiechnął się wtedy tajemniczo i wskazał palcem na krzaki, z których przed chwilą wystawała milcząca główka twojego martwego pokemona. Teraz nic w nich nie było. Młody mężczyzna położył ci rękę na ramieniu i szepnął do ucha:
- Musisz się uspokoić. Wyobraź sobie, że to wszystko co się dzieje to tylko zły sen...
Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Edward zachowywał się dziwnie, co trochę cię przerażało. Wyglądał, jakby postradał zmysły.
Nagle usłyszałaś cichy śmiech. W tym momencie mężczyzna zacisnął nerwowo pięść, uniósł ją ku górze i wykrzyknął:
- Gdzie jesteś? No pokaż się, cholerna kreaturo!
W tym momencie śmiech zamilkł. Przysłuchiwaliście się nieznośnej ciszy dobre kilka chwil, aż nagle z góry wyskoczył przed was fioletowy potwór o czerwonych, lśniących oczach. Wyszczerzył kły we wrednym uśmiechu i popatrzył na Edwarda wyzywająco.
- Gdzie jest Vulpix? Gadaj! - wykrzyknął, już drżący ze zdenerwowania mężczyzna.
Nagle zaczęło ci się kręcić w głowie. Obraz zaczął coraz szybciej wirować, aż stał się jednolitym tłem. Chwilę później przed twymi oczami ukazała się wizja.

Rzeka. A w niej Vulpix, za wszelką cenę próbujący wydostać się na brzeg. Wyglądało na to, że walka ze śmiercią niedługo dobiegnie końca.

Tak jak nagle obraz się pojawił, tak samo nagle zniknął. Edward najwidoczniej też to widział, gdyż odwrócił się do ciebie z twarzą bladą od strachu i powiedział drżącym, ale zdecydowanym głosem:
- Biegnij do rzeki. Szybko. Masz mało czasu. Ja się nim zajmę. Weź ze sobą Starly'ego. On cię zaprowadzi. Tylko bądź ostrożna... Mógł zastawić pułapki.
Powrót do góry Go down
Nolla
Dzieciak z PokePluszakiem
Nolla


Napisanych : 16
Dołączył : 01/05/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptySob 02 Lip 2016, 03:00

Czułam się jak szmaciana lalka wrzucona w wir wydarzeń, na które nie miałam żadnego wpływu. Emocje kotłowały się we mnie, jakby chciały w końcu wybuchnąć. Smutek, gniew, żal, strach. Najgorsza jednak była ta bezsilność, niemoc. Izzy, weź sie w garść! Potrafisz. Musisz. Od tego zależy życie Twojego pokemona.
- Ed, tylko uważaj na siebie! - krzyknęłam, po czym popatrzyłam na małą Starly, też gotową do działania. Ruszyłam za nią biegnąc tak szybko, jak tylko było to możliwe.

Biegnąc, przez chwilę zastanowiłam się. Edward, ten potwór, mój Vulpix. O co tu chodziło?! Czyżby ten stwór też miał okazać się pokemonem? I dlaczego, choć wiedziałam, że robi wszystko dla mojego dobra, nie mogłam zaufać Edowi? Nie mogłam jednak logicznie połączyć faktów. Choć strach ustąpił teraz adrenalinie, nadal wewnętrznie drżałam. Choć łzy juz zaschły na moich policzkach, czułam, jak w oczach zbierały mi się nowe. Choć starałam się byc silna, ja... Zatrzymałam się, by kopnąć jakiś kamień leżący przy drodze. Nie, nie jestem słaba. Nie ja. Nigdy. Nie stracę cię, Vulpix!
- Szybciej! - ponagliłam Starly, rzucając się do biegu z nowymi siłami. Poddać się? O nie, nigdy.
Powrót do góry Go down
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptySob 02 Lip 2016, 18:15

Biegłaś przez gęsty las, co chwilę mijając na swojej drodze pułapki, jakby celowo zastawione przez matkę naturę, w postaci gałęzi pojawiających się znikąd, czy korzeni złośliwie wystających z ziemi. Podczas biegu zaliczyłaś kilka upadków. Pod wpływem adrenaliny zapominałaś jednak o bólu i bohatersko podnosiłaś się po każdym bezpośrednim starciu z glebą. Nie zwróciłaś nawet uwagi na strumyk krwi ściekający po lewej nodze. Zadrapałaś się na kolanie, lecz nie na tyle mocno, by się tym bardzo przejmować.
Starly posłusznie wykonał komendę i zaczął lecieć zdecydowanie szybciej. W tej chwili ciężko było ci go dogonić, ale starałaś się. Z każdym krokiem nogi coraz bardziej zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Toczyła się walka między silną wolą, a przemęczonym już ciałem.
Gdy już byłaś na skraju wytrzymałości, zobaczyłaś w oddali wodę! Byliście blisko rzeki! Gdy to zauważyłaś, mimo załamujących się pod tobą nóg, przyśpieszyłaś tempo i chwilę później stałaś przed celem.
Okazało się, że Vulpixa wcale tu nie ma. Na początku chciałaś zacząć płakać, bo wydało ci się, że już nie ma nadziei. Zapomniałaś o tym, że rzeka przecież nie ma kilku metrów. Starly zaczął nawoływać ćwierkaniem. Nagle usłyszeliście jakiś hałas. Tak! Twój pokemon odpowiedział! Gdzieś w oddali słychać było jego głos!
Ptak wskazał skrzydłem na wschód i nie czekając na ciebie zaczął lecieć w kierunku ujadania Vulpixa. Ty oczywiście ruszyłaś w ślad za nim. Kilka metrów dalej ujrzałaś swojego małego przyjaciela walczącego o życie w wodzie. Gdy cię zobaczył zaczął płynąć do brzegu, ale nie potrafił wyjść z wody. Brzeg był zbyt wysoko położony i pokemon jedynie nieudolnie sięgał do niego łapkami.
Powrót do góry Go down
Nolla
Dzieciak z PokePluszakiem
Nolla


Napisanych : 16
Dołączył : 01/05/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyNie 03 Lip 2016, 00:45

Kilka ranek i zmęczenie nie mogły mnie powstrzymać w znalezieniu mojego pokemona. Nic nie mogło mnie powstrzymać. Poczułam w sercu ogromną ulgę i radość, gdy usłyszałam głos mojego pokemona, a po chwili zobaczyłam go. Był cały i zdrowy. Ale to mogło nie trwać długo. Nawet nie przyszło mi na myśl, by chwile odsapnąć. Szybko podbiegłam do brzegu i rozejrzałam się w poszukiwaniu jakieś grubszego kijka, patyka, może większego kamenia; czegokolwiek, co mogłoby "przedłużyć moją dłoń". Jeśli nie znalazłam, podbiegłam do brzegu i po prostu wyciągnęłam dłoń. Jeśli znalazlam, podałam dany przedmiot mojemu pokemonowi, by miał się czego złapać.
- Chwyć się mnie! Dasz radę, malutki! - krzyknęłam, a właściwie zajęczałam głośniej; brakowalo mi tchu, by dobrze teraz mówić. Zwróciłam się też do Starly - Spróbuj go jakoś lekko popchnąć! Wiem, że nie masz siły, ale musimy dać jakoś radę! - zawołałam, znowu skrzeczącym, lekko łamiącym się głosem. Zakaszlałam parokrotnie, poczułam też ból na zranionej nodze. Ale to nie było istotne, musiałam zignorować wszystko do chwili, gdy Vulpix będzie bezpieczny.

Jeśli mimo wyciągnięcia dłoni z przedmiotem (bądź też bez niego) Vulpix nie mógł mnie sięgnąć, wskakuję do wody, łapię pokemona i płynę z powrotem do brzegu. Wyrzucam go na brzeg i padam obok na plecach, nie będąc zdolną do czegokolwiek ze zmęczenia.
Powrót do góry Go down
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyNie 03 Lip 2016, 18:51

Rzeka przepływała przez sam środek lasu, więc bez trudu odnalazłaś długą gałąź, z którą pobiegłaś prędko do tonącego pokemona. Vulpix popatrzył na ciebie zmęczonym wzrokiem, w którym zaświeciła iskierka nadziei. Wyciągnęłaś drewniany badyl w jego kierunku i szybko przekonałaś się, że to nie był mądry pomysł. Jak pokemon nie posiadający kciuków przeciwstawnych miał chwycić się gałęzi? Vulpix próbował wskoczyć na kij, ale to nie przynosiło efektów. A akcie desperacji odrzuciłaś kij za siebie i wyciągnęłaś rękę w jego kierunku. Złapałaś go mocno za przednią łapkę i wyciągnęłaś na brzeg. Udało się!
Vulpix wykrztusił z siebie wodę i położył się na trawie. Ciężko oddychał, był wyczerpany. Zdobył się jednak na lekki uśmiech, którym chciał ci zakomunikować, że żyje, że wszystko będzie dobrze.
Starly również był zmęczony i dopiero teraz to okazał. Usiadł na trawie przy twoim prawym boku i zamknął oczy. Zrozumiałaś, że musicie trochę odpocząć. Martwiłaś się o Edwarda, który pozostał sam na sam z tajemniczym potworem. Może niezupełnie, gdyż miał jeszcze u boku Rapidasha, ale po tym, ile szkód narobił stwór o czerwonych oczach, miałaś wrażenie, że jeden przeciwnik więcej nie sprawi mu dużego kłopotu. Najbardziej niepokojącą zdolnością tajemniczego potwora była umiejętność tworzenia iluzjonistycznych pułapek.
Leżeliście przy brzegu i nabieraliście nowe siły, przysłuchując się leniwie płynącej rzeki. W pewnym momencie twoje prawe ucho zanotowało tajemniczy szum krzaków dobiegający z lasu.
Powrót do góry Go down
Nolla
Dzieciak z PokePluszakiem
Nolla


Napisanych : 16
Dołączył : 01/05/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyPon 04 Lip 2016, 11:48

Leżałam na trawie praktycznie bez ruchu; nie miałam siły nawet drgnąć małym palcem. Do tego moje kolano zaczęło przeraźliwie szczypać. Zerknęłam kątem oka na rzekę. Powinnam przemyć tę ranę, ale czułam się, jakby całe moje ciało było sparaliżowane zmęczeniem. Dlatego po prostu leżałam obok moich małych towarzyszy i gapiłam się bezmyślnie w niebo. Czułam się szczęśliwa, bo Vulpix był bezpieczny, jednak jednocześnie też... Bezużyteczna? W końcu gdyby nie Ed, zapewne zginęlibyśmy teraz oboje, ja i mój pokemon. Z trudem, bowiem bolał mnie każdy mięsień, przekręciłam głowę w stronę Vulpixa

- Ne, mały... - zaczęłam, patrząc prosto w oczka stworzenia - Jesteś pewien, że chcesz taką beznadziejną trenerkę? - spytałam, siląc się na uśmiech. Musiałam wyglądać w tej chwili naprawdę żałośnie - Przepraszam, nie byłam wystarczająco silna, by cię ochronić.

Czułam, jak do oczu napływają mi pojedyncze łzy. Przymknęlam więc powieki, nie dając im wypłynąć. Wystarczająco już dziś przepłakałam. Ciekawe, czym właściwie był ten potwór? Uh, głupie pytanie. Pokemonem, zapewne jakimś z typu ghost lub psychic. Albo mieszanką obu. Westchnęłam. Ciekawe też, co z Edem? Martwiłam się o niego. W zasadzie nawet nie podziękowałam mu za pomoc. A gdyby nie on, leżelibyśmy teraz tutaj, ale martwi. I ponownie, wraz z pojawieniem się tej mysli, poczułam bezsilność i słabość. Obiecałam się wówczas, że jeśli to przezyję, zaczniemy trenować, ja i mój Vulpix. Tak ciężko, jak nigdy dotąd, by już nic nie było w stanie nas rozdzielić.

I wówczas dobiegł do mnie szelest krzaków nieopodal. To raczej nie brzmiało jak wiatr. Całkowicie zamknęłam oczy. Jeśli to Ed, nic mi się nie stanie. Jeśli ktokolwiek inny... Cóż, wtedy po prostu tu umrę. I tak nie mam jak i czym się bronić.
Powrót do góry Go down
Shiny
Początkujący Trener
Shiny


Napisanych : 411
Dołączył : 25/04/2014
Wiek : 25
Skąd : Warszawa

Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson EmptyNie 10 Lip 2016, 15:56

Vulpix wbił w ciebie okrągłe ze zdziwienia oczy i momentalnie się ożywił. Usiadł na twoich kolanach i łapką przesunął po twoim policzku. Uśmiechnął się pocieszająco. Wcale nie uważał cię za złą trenerkę. Bardzo cię kochał i nie chciał, byś tak o sobie myślała. Nie postąpiłaś rozsądnie uciekając z domu bez żadnego przygotowania i bez doświadczenia w walce z dzikimi pokemonami. Gdybyś wcześniej zdobyła te umiejętności, może obroniłabyś się przed tajemniczym stworkiem. Teraz zaczęło to do ciebie docierać.
- Hej ty tam! - usłyszałaś chłopięcy głos, który dobiegł z krzaków. Poznałaś już przyczynę ich głośnego szelestu. Młodzieniec wybiegł z nich, gdy tylko was zauważył. - Wszystko w porządku?
Nie czekając na odpowiedz podbiegł do was i badawczym wzrokiem ogarnął sytuację. Pokiwał nerwowo głową i zagwizdał w palce.
- Pingo, do mnie! - zawołał. Zza krzaków wybiegł mały pokemon przypominający pingwina, niosący na ramieniu małą, skórzaną torbkę. W kilka sekund znalazł się tuż obok was. - Podaj mi Oran Jagodę...
Zamyślił się na chwilę, popatrzył na trzęsącego się z zimna Vulpixa, podrapał po podbródku i dodał:
- ...I Aspear Jagodę.
Pingwin zasalutował i posłusznie wyjął z torby dwa owoce. Podał je chłopcu, ten zaś liskowi i ptaszkowi. Pokemony natychmiast je zjadły, nie zastanawiając się nad ewentualnym ryzykiem.
- Podałem twojemu Vulpixowi jagodę, która eliminuje u pokemona efekty lodowych ataków. Wiem, że to brzmi bez sensu, ale zaufaj mi. Wiem, że jest ciepło, ale woda w rzece wcale nie jest taka. Zwłaszcza dla ognistego pokemona. Starly zaś dostał jagodę dodającą sił. Proszę, też się poczęstuj. Pingo!
Pokemon ponownie wygrzebał z torby niebieski owoc i podał go tobie.
- Śmiało. Od razu będzie ci lepiej. Tak właściwie, jeśli mogę spytać, co się stało?
Mały rudzielec uśmiechnął się lekko. Dopiero teraz uważniej mu się przyjrzałaś. Twarz miał obsypaną licznymi piegami, oczy zaś wyjątkowo ładne, złote. Ubrany był w szarą, ubrudzoną koszulę i lniane, beżowe spodnie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Isabella Meyerson Empty
PisanieTemat: Re: Isabella Meyerson   Isabella Meyerson Empty

Powrót do góry Go down
 
Isabella Meyerson
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Isabella Meyerson
» Isabella Meyerson
» Isabella Meyerson

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Gry :: MG Shiny-
Skocz do: