Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Rafael "Alister" Moorcock

Go down 
AutorWiadomość
Crimson Robe
Dzieciak z PokePluszakiem
Crimson Robe


Napisanych : 34
Dołączył : 28/03/2015
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

Rafael "Alister" Moorcock Empty
PisanieTemat: Rafael "Alister" Moorcock   Rafael "Alister" Moorcock EmptyNie 29 Mar 2015, 21:40



Personalia & Informacje
nazwisko: Rafael "Alister" Moorcock
wiosen: Szesnaście, 13.07.1998
pochodzenie: Szwecja, Sztokholm
Rafael "Alister" Moorcock SSxRFfd
lokalizacja: Kanto, Viridian City
profesja: Obieżyświat, Trener
respekt: Poziom 1, 5/500

Aparycje & Prezencja
„Przeciętny na zabój” - takimi słowami można byłoby określić, gdyby nie jego włosy. Krucze, wiecznie roztrzepane, jakby nie znające widoku grzebienia, są cechą, która najbardziej go wyróżnia. Ich czerń, bowiem, ukazuje istną esencję tejże barwy; jest na tyle potężna, że sprawia wrażenie, jakby pochłaniała światło. Poza tym (gdy założy chociażby czapkę), nie jest osobą, która wyróżniałaby się z tłumu. Niski, chudy, wyglądający trochę jak ściera do podłóg; nigdy nie postawny, zawsze ze wzrokiem wbitym w ziemie i lekko pochylonym karkiem. Mimo to, z jego twarzy nigdy nie spływa uśmiech. Niby zawsze wymuszony, nieszczery, ale w każdej chwili jest.
Oczy niczym przygasające ogniki, jarzą się błękitnym blaskiem spod ciemnych brwi. Twarz jego gładka, nie ozdobiona nawet młodzieńczym zarostem, z lekko krzywym nosem, jakby onegdaj złamanym, upstrzona gdzieniegdzie rudawymi piegami, odbijającymi się wyraźnie na bladej cerze. Ciało ma postury – jak już było powiedziane – delikatnej, nie nawykłej do jakichkolwiek ćwiczeń. Brak na nim blizn i wszelkich innych rzeczy, mogących go charakteryzować. Dłonie ma gładkie, nie mające okazji nigdy wcześniej ciężej popracować, jednakże, mimo tego, trudno byłoby je nazwać zadbanymi; obgryzione paznokcie szpecą je niemiłosiernie.
Ubiera się prosto, skromnie, nie nadążając za modą, ba! nawet się nie starając. Jego głowę zdobi najczęściej biała, sportowa czapka z daszkiem. Ciało opina koszula w kratę oraz granatowy sweter, bądź ewentualnie jakaś szara bluza. Spodnie zaś zawsze nosi te same, wybierając pomiędzy jednym z trzech par identycznych jeansów, mocno spranych i wytartych przez lata noszenia. Tak, lata.

Biografia
Śnieżnobiały papierek uderzył w sferę czerni, odbijając się od niej w ciszy. Huk, który rozgorzał w tym momencie słyszała zaledwie jedna osoba. Rafael. Jego głowa wręcz wybuchła od nienawiści, jakby ten mały, zgnieciony, nic nie znaczący kawałek kartki, był swego rodzaju zapalnikiem. Młodzieniec wstał nagle, a krzesło na, którym siedział przewróciło się z łoskotem. Ten dźwięk już słyszeli wszyscy. Nauczyciel – łysy mężczyzna po czterdziestce – odwrócił się nagle, zatrzymując pisanie na tablicy, skupiając swój wzrok na czarnowłosym uczniu. Dłonie chłopaka zacisnęły się, a sam dzieciak zagryzł zęby w nienawiści, by następnie, przełykając swoje resztki honoru, schylić się, podnosząc papierek, po czym podejść do kosza i wyrzucić tam śmiecia. Gdy się odwracał do klasy, na jego twarzy wypłynął wymuszony uśmiech. Po chwili podniósł krzesło i opadł na nie z powrotem, słysząc śmiech z tyłu klasy i rzucane obelgi w jego stronę. Pozornie: na tyle cicho, by nie mógł usłyszeć, a zarazem na tyle głośno, by jednak słyszał.
W momencie, gdy Rafael wstawał, w jego myślach zapłonął pożar gniewu, trawiący jego zdrowy rozsądek. Kiedy wstawał, cel miał jeden: wcisnąć głowę delikwenta, który w niego rzucił, z impetem w ścianę. Bał się. I to właśnie ów strach spowodował, że posłusznie wrócił na swoje miejsce, uśmiechając się, jakby nic się nie stało. Chwilę później na jego głowie wylądowała zawartość tubki z różowym brokatem.
Rafael "Alister" Moorcock HQO4WXs
Nienawidził szkoły. Tego miejsca nasiąkniętego fałszem. Miejsca, w którym zaczęły się jego problemy i trwały do dzisiaj. Miejsca, gdzie wszyscy uważali go za ofiarę. Nienawidził wszystkich: uczniów za to, że go pomiatali, nauczycieli za to, że ignorowali wszystko, innych ofiar za to, że dawali się pomiatać, a przede wszystkim siebie.
Kontrast, wszędzie kontrast.

Jego problemy zaczęły się na początku gimnazjum, gdy trafił na rożen trójki w sumie zwykłych dzieciaków. Nie byli ani jakimiś oprychami, nie byli nawet silniejsi czy lepsi w słowie od Rafaela.. Po prostu, by podwyższyć sobie poziom wśród społeczeństwa, znaleźli sobie kozła ofiarnego. Prędko zauważyli, że ów młodzieniec nie broni się, ba! wręcz przyjmuje to z uśmiechem na ustach, co postanowili skrzętnie wykorzystać. Całość, kruczowłosy byłby w stanie nawet znieść, gdyby nie do wyśmiewisk szybko dołączyła się reszta klasy, a następnie cała szkoła. Wkrótce chłopak stał się czymś gorszym od kozła ofiarnego. Był oblewany lodowatą wodą z kranu, obrzucany papierkami i brokatem, kłuty szpilkami, do jego plecaka wrzucane były śmieci, a ubranie mazane było korektorem, zaś po szkole bito go, bądź opluwano. Mimo to, Rafael znosił to z radością wypisaną na twarzy. „Przyjmuj wszystko z uśmiechem, jakby i Ciebie to bawiło” - słowa wypowiedziane przez jego ojca stały się jego najpotężniejszą tarczą, a zarazem największą zgubą.


Śnieżna kulka zderzyła się z sferą czerni, opryskując młodzieńca kawałkami lodu. Pocisk uderzył w plecy, a ciemna kurtka stłumiła energię, w innym wypadku mogłoby być gorzej. Kulka okazała się kulą zmrożonego na kamień śniegu. „Jeszcze kilka metrów” - powtarzał sobie chłopak w myślach, zaciskając nie tyle co z bólu, co z gniewu zęby, prząc naprzód pospiesznym krokiem, byle tylko znaleźć się w klatce schodowej. Jeszcze kawałek! Drzwi zamknęły się za nim, a on ruszył po schodach w górę. W jego umyśle jarzył się gniew.
Momentalnie, gdy znalazł się w domu, cisnął kurtkę w kąt, zzuł obuwie i pomknął do swojego pokoju, zatrzaskując z hukiem drzwi, jakby chciał ukazać swą nienawiść. Pierwsze co zrobił, to przysiadł do komputera.

Był graczem. Był nerdem. Gry komputerowe były jego ostatnią ostoją, istnym bastionem, ucieczką od świata zewnętrznego. Jego prawdziwym uniwersum, w którym był silny, był dobry, był niepokonany. To był jego świat.
Na ekranie ukazało się okno wyboru championów w grze League of Legends. Statystycznie niedawno odkrył tę grę, by zaledwie w niecały rok wspiąć się niemalże na samym szczyt tamtejszego rankingu. Obecnie paradował w Master Tierze, przymierzając się do zajęcia miejsca w Challengerze. Był szaleńczo dobry i wiedział o tym. Zaklął cicho, widząc ostatniego picka, po czym momentalnie przysiadł do czatu, rozpoczynając kłótnię o środkową linię. Błyskawicznie zatopił się w Field of Justice, zatracając się w czasie. To był jego świat.

Budzik zabrzmiał niczym skowronek, wybijając punkt szóstą, wyciągając młodzieńca z zatracenia. Ten bowiem dalej ślęczał, z błędnym wzrokiem wgapionym w ekran, przed LoLem, upijając się swoim kolejnym zwycięstwem. „Pora do szkoły” - pomyślał, na chwilę odciągając wzrok od gry, by przekalkulować. Wiedział, że matka wróci dopiero za dwa dni ze szkolenia, na które wyjechała wczoraj, zaś ojciec jest w Anglii. Uśmiechnął się do siebie. Pierwszy raz od wielu dni szczerze. Kolejna gra rankingowa wypłynęła na ekran... To był jego świat.

„Victory” - brzmiał napis na ekranie, zaś Rafael usatysfakcjonowany w końcu wyłączył grę, przecierając oczy, by po chwili otworzyć przeglądarkę na stronie serwisu aukcyjnego. Momentalnie zaczął przeszukiwać ciekawe oferty, skupiając się na grach z serii „Pokemon”. Od kiedy pamiętał uwielbiał gry i seriale animowane spod tego logo, ciesząc oczy widokiem Pikachu i innych bajkowych stworków. Za dzieciństwa żałował, że nie żyje w świecie pokemonów, później się cieszył, a od niedawna – płakał. Jego oczy nie potrzebowały dużej ilości czasu, by dostrzec smakowitą ofertę - „Pokemon Yellow, edycja limitowana: Lavender Town” za jedynie 9,99$. Nie znał tej wersji co było jeszcze bardziej atrakcyjne dla niego. Myszka błyskawicznie została nakierowana na „Kup Teraz”... To był jego świat.

Kurier przyjechał dzień później z samego rana, zaś złakniony gracz w końcu rozerwał paczkę, dobierając się do soczystego wnętrza. Ekran przed epokowego Game Boya zabłysł własnym światłem. Na wyświetlaczu pokazał się wizerunek starszego mężczyzny w białym kitlu.
„Witaj! Witam w świecie pokemon! Nazywam się Oak. Ludzie nazywają mnie profesorem pokemon. Dla niektórych ludzi, pokemony są niczym zwierzęta. Inni używają ich do walk. Ja... zbieram wiedzę o nich.” - brzmiały słowa początkowe, które później zmieniły się w standardowe pytania dotyczące między innymi tego jak się nazywasz. Rafael bez namysłu wpisał „Alistar”, jego internetowy pseudonim. Jedno jednak pytanie zwróciło uwagę chłopca, nie kojarzył go z innych gier z tej serii. Brzmiało bowiem: „Czy jeśli miałbyś możliwość zamieszkania w świecie pokemon, to zamieszkałbyś?” - chłopak wcisnął błyskawicznie „Yes”. W tym momencie w jego umyśle wybuchła istna bomba, a on sam odpłynął...

Jasne promienie słońca musnęły delikatnie jasne powieki, zalewając twarz chłopca ostrym, popołudniowym światłem. Twarz młodzieńca skrzywiła się, jakby ten zjadł cytrynę, po czym dzieciak niemrawo otworzył oczy, przebudzając się. Nad sobą zobaczył błękitne, czyste niebo. Rafael błyskawicznie wytrzeźwiał z zaspania, podnosząc się z soczyście zielonej trawy.
- Gdzie... gdzie ja jestem? - rzekł do siebie, rozglądając się dookoła. Znajdował się na pięknej polanie, okrytej płaszczem kwiatów, zamkniętej w środku ściany drzew. Na polanie zaś skakały dziwne, enigmatyczne stworki, jakby małe borsuki z nienaturalnie wielkimi ogonami. Wyglądały łudząco jak... Sentrety. Oczy chłopca cofnęły się w głąb czaszki, zaś ten opadł z powrotem na ziemię.
Obudził się niecałe dziesięć później, gdy poczuł jak coś skubie jego stopę. Podniósł się lekko, nie mogąc zogniskować wzroku. Gdy w końcu mu się udało, zobaczył uciekającego fioletowego szczura i nadgryzioną podeszwę lewego buta. Przez chwilę miał ochotę zemdleć znowu, ale przewalczył to, wstając i z przerażeniem po raz kolejny zaczynając się rozglądać. Wzrok go wcześniej nie mylił. Serio znajdował się na polanie i serio otaczały go pokemony, co prawda trzymając się w dużym oddaleniu, przez co nie mógł być stuprocentowo pewien, ale żaden struś nie miał w końcu dwóch głów...
Kolejne kilkanaście sekund zajęło mu ogarnianie sytuacji oraz zauważenie, że tuż przy nim leży jego stary, wytarty plecak oraz czysty, perfekcyjnie złożony kawałek kartki. Rafael drżącą ręką podniósł ów list, na którym widniały słowa nakreślone równym, eleganckim pismem.

„Do Alistera,
W momencie, gdy odnajdziesz samego siebie, wskazówka zostanie Ci nadana,
gdy zaś odnajdziesz mnie, powiem Ci co następuje,
gdy spełnisz moją wolę, otworzą się przed Tobą wrota do domu.
XYZ”




#054 psyduck "? ?", level 7,o5 | płeć: Samiec
natura: Friendly | ability: Cloud Damp | sp.limit: Nieznany
ataki: Scratch, Water Sport, Tail Whip, Clear Smog

Rafael "Alister" Moorcock U8Giz1y

#540 sewaddle "? ?", level 5,oo | płeć: Samica
natura: Cierpliwa | ability: Swarm | sp.limit: oo%
ataki: Tackle, String Shot, Magic Coat

Rafael "Alister" Moorcock Bge0Kko






Ekwipunek & Osiągnięcia
portfel: 5000$

Bagaż:
Ekwipunek:
Odznaki:

Informacje & Dane
złapanych: oo2

Pokedex:
Nauka Ataków:

Powrót do góry Go down
 
Rafael "Alister" Moorcock
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Karty-
Skocz do: