Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Zapisz się i spłoń

Go down 
+9
Wojas021
AzyL
Crimson Robe
Zefonit
Remik
Nahrwal
Yoi
ChatotPl
Nova
13 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySro 25 Lut 2015, 16:18

Coś o mnie!!
1. Jestem baaardzo specyficznym MG. Jeśli chcesz spokoju i przewidywalnej gry nie zapisuj się.
2. Jeśli chcesz grę zamkniętą w regionie z gry pokemon lepiej miej powalającą historię, inaczej nie masz czego szukać u nie.
3. Jeśli pragniesz kontynuacji, to szukaj innego Mg.
4. Jeśli pragniesz odpisów 10 razy dziennie nie zapisuj się. W tym roku mam maturę, ale wiecie, że zrobię co w mojej mocy aby chociaż raz na dwa dni zorganizować odpisy.
5. Jeśli coś takiego jest nazbyt dużym obciążeniem dla twojego umysłu, lepiej się nie zapisuj. Ale to tylko dla Twojego zdrowia psychicznego.
6. Jeśli jeszcze cie nie odstraszyłem... to zapraszam ^^


Coś o wymaganiach!!
1. Wymagania są proste. Wystarczy, że będziesz reagować na moje posty co pozwoli mi rozwinąć fabułę. Dodawanie czegoś od siebie mile widziane.
2. Posty mogą być długie, krótkie, średnie. Dopasuję się do Ciebie. Jeśli będziecie pisać pięć linijek nie oczekujcie, że stworzę w odpowiedzi elaborat.
3. Historia nie musi być długa. Wystarczy, że będzie miała w sobie "to coś", co pozwoli mi sklecić przynajmniej zarys ciekawej fabuły. Tasiemiec o niczym nie zostanie przyjęty.
4. Elementy fantastyczne i science fiction mile widziane.
5. Jako jedyny chyba, nie wymagam opisu charakteru. Wszystko i tak zawsze wychodzi w praniu. Poza tym, jeśli takowy się pojawi to będę wiedział, że olałeś mój post więc i ja oleję Twój.


Formularz i objaśnienie!!
Kod:
[b]Imię i Nazwisko:[/b]
[b]Wiek:[/b]
[b]Wygląd:[/b]
[b]Starter:[/b]
[b]Historia:[/b]
[b]Dodatkowy ekwipunek:[/b]
[b]Cele:[/b]
[b]Towarzysze/Przeciwnicy:[/b]
[b]Prośby:[/b]


Imię i Nazwisko: Postaci oczywiście.
Wiek: Tak jak wyżej.
Wygląd: Najlepiej w formie grafiki z dodatkiem opisu rzeczy na nim niewidocznych. Od biedy opis też ujdzie, lecz musi być dokładny.
Starter: Podaj gatunek, imię(opcjonalnie), płeć.
Historia: Jak już wspominałem, nie musi być długa wystarczy, że będzie miała "to coś".
Dodatkowy ekwipunek: Opis przedmiotów istotnych dla fabuły, bądź lista przedmiotów pospolitych jak okulary przeciwsłoneczne.
Cele: Cele postaci, do których będzie dążyć w swej fabule.
Towarzysze/Przeciwnicy: Możecie napisać, że chcecie takowych spotkać bądź, o zgrozo, opisać dokładnie.
Prośby: Tu możecie zażyczyć sobie gwiazdki z nieba. Niestety nie mogę nic obiecać.
Powrót do góry Go down
Nova
Początkujący Trener
avatar


Napisanych : 241
Dołączył : 29/03/2014
Wiek : 26
Skąd : Małopolskie

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySro 25 Lut 2015, 20:41

Imię i Nazwisko: Nieznane
Wiek: Nieznany
Wygląd: :https://2img.net/r/ihimg/a/img843/8162/9159.jpg
A tu dodatkowy opis: Postać ogólnie czarna, z charakterystycznymi kreskami po całej twarzy, z której zresztą ma tylko oczy. Są one niebieskie z czerwonymi tęczówkami. Włosy z niebieskimi pasemkami i końcówkami grzywki. Koniec ogona też niebieski oraz tego koloru są elementy ubioru. Wysokość zbliżona do ludzkiej, może trochę większa.
Starter: Gligar, Claw, samiec,
Historia: A więc zacznijmy od tego, że postać jest istotą nieokreślonego pochodzenia i rasy. Na pewno nie jest pokemonem, ale też na pewno nie jest człowiekiem, choć ma dużo cech obu. Znalazła się w tych górach przez przypadek, porzucona w jedynie starym, zdobionym kocu, jakby ktoś opuścił dziecko w pośpiechu. A więc nasza bohaterka beztrosko dorastała sobie wśród jej pokemonich przyjaciół, które okazały się tolerować jej odmienność, w sumie stwierdziły, że to może być pokemon z daleka. Ale jej największym mentorem i przyjacielem był jeden Alakazam, stary pokemon na dodatek znał język zupełnie nie podobny do tego jakim posługiwały się pokemony.
- Możesz mnie tego nauczyć? - młoda spojrzała błagalnie na pokemona, który westchnął ciężko.
- Naprawdę chcesz się nauczyć języka tych potworów? - spytał pokemon poważnie. - To nie jest wcale zabawne, pewnie by się bez zawahania złapali jak kiedyś i wykorzystywali do walki, założyłbym się nawet o mój.. A, już nie mam, nie ważne... - mówił tylko psychiczny stwór.
- Może właśnie dlatego mi się przyda? - zauważyła celnie.
Tak oto po kilku tygodniach nauki opanowała ów język i z zdziwieniem stwierdziła, że podoba się jej bardziej niż pokemoni, w sumie prostszy, nie trzeba tak trudzić się nad dźwiękami... No ale cóż, to nie jest wszystko. Wszystko co dobre kiedyś się kończy prawda? Tak się stało i tym razem, pewnego dnia rozległy się donośne hałasy, huki. Nova wyjrzała z pnia wydrążonego drzewa, w którym to zwykle spała na wysuszonej trawie. Wyjrzała leniwie przez dziurę i zamarła, zobaczyła dziwne istoty, podobne w posturze do niej ale jednak inne, z przerażeniem widziała jak wkładają wszystkich jej przyjaciół do dziwnych klatek albo i malutkich kulek! Jak oni się tam mieszczą!
- Schowaj się! - wrzasnął Alakazam, rzucając się na oprawców a ta tylko skryła się w swoim lokum, przerażona leżała tam kilka godzin.
- Ehh nic nie zostawili - usłyszała głos.
- Wiesz, twój ociec jak to on, nawet magikarpia nie przepuści - drugi głos.
- Tsa ale.. to przesada, sprzedawać pokemony za pieniądze, ej ale zaraz, co to za ogon? - spytał, pokazując na drzewo w którym siediała i stwierdziła, że znowu jej nieposłuszna kita zrobiła jej figla, a niech to! Czym prędzej go schowała ale widziała, jak podchodzą, jak się zbliżają...
Dodatkowy ekwipunek: stary potargany koc z zdobieniami
Cele: W trakcie
Towarzysze/Przeciwnicy: Brak
Prośby: Brak światów równoległych.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySro 25 Lut 2015, 20:46

Nie potrafię ci odmówić. Przyjęte.

Pozostałe miejsca [2/3]
Powrót do góry Go down
ChatotPl
Dzieciak z PokePluszakiem
ChatotPl


Napisanych : 14
Dołączył : 24/02/2015
Skąd : z daleka

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyCzw 26 Lut 2015, 15:19



Imię i Nazwisko:Cheto Prite
Wiek:14
Wygląd:http://pl.swordartonline.wikia.com/wiki/Kirito (Sao)
Starter:Charmander Dino samiec
Historia:
Żyłem jak każdy inny człowiek, a konkretnie spałem kiedy to się wydarzyło. Przyśniło mi się okno z pokemonami, były wszystkie poza legendami.Wybrałem natychmiast Charmander'a.Był to mój ulubiony starter z ,,Pokemon Fire Red" zawsze go wybierałem. Nagle obudziłem się na polanie z namiotami wszyscy powoli wychodzili albo rozglądali się jakby nie wiedzieli o co chodzi zobaczyłem w oddali kogoś znajomego i pomachałem znikąd pojawiło się dziwne okno były tam informacje takie same jak w Menu Pokemonów (Pokedex, Pokemony, Plecak) puknąłem w okno Pokemony pokazało się tylko jedno okno
Charmander
typ: ogień
lv5
Jako że jestem fanem wszelkich anime zrozumiałem że utknąłem w jakiejś grze pokemon.
Dodatkowy ekwipunek:Namiot, plecak
Cele:wrócić do domu
Towarzysze/Przeciwnicy: Przyjmę z otwartymi ramionami
Prośby:Walić prosto z mostu. W razie moich pomyłek proszę o pomoc w ich naprawieniu.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyCzw 26 Lut 2015, 15:25

Nie powiem, pomysł ciekawy jednak widzę, że nie pofatygowałeś się nawet żeby przeczytać pierwszy post. Poza tym, to za mało i zbyt biednie abym miał jakąkolwiek nadzieję na sensowne odpowiedzi w grze. Nie chodzi o to, ze historia ma być na siłę długa, bo i z tej dałoby radę upleść coś, ale nie ma tu czegoś, co mogłoby pchnąć grę do przodu. Poza tym, zapis musi być dobry, musisz dać z siebie wszystko przy jego pisaniu, żeby MG wiedział jak umiesz pisać.
Na chwilę obecną stwierdzam, że nie spełniasz moich wymogów.
Odrzucam
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyCzw 26 Lut 2015, 21:02

Imię i Nazwisko:Yoi Nakuro
Wiek: 19 Lat
Wygląd:Czy Yoi się czymś wyróżnia? Raczej nie, jego wzrost nie jest zastraszająco duży, a nikt patrząc na niego nie odniesie wrażenia, że jest to jakiś krasnal. Chłopak ma solidne 1,8 metra, może ciut więcej, ale różnica 2-3 cm będzie zawsze. Jego oczy są krystalicznie niebieskie, jak woda w górskich potokach, albo ta specjalna, pozbawiona wszystkich chemikaliów oraz brudu i syfu, który do niej trafia, przez nieumyślne zachowanie ludzi. Pochylając się ku jego wzrokowi, ciężko czegoś szukać, można wręcz odnieść wrażenie, że patrzy się na taki rwący potok. Jak chodzi o karnację, nie wyróżnia się, bo skóra jego nie jest ani ciemna, ani blado biała. Zwyczajny nos i uszy, jak u każdego człowieka nie wymagają chyba specjalnych wyjaśnień, bo raczej każdy może łatwo się domyślić jak to może wyglądać. Włosy ma czarne, czysto czarne, niczym wypastowane niedzielne buty do kościoła, a włosy zawsze błyszczą, a problemów z nimi chłopak ów nie posiada. Boki i tył jest króciutko wystrzyżony, a na wierzchołku głowy panuje artystyczny nie ład, ale długość włosów jest zdecydowanie pod kontrolą. Jego ubiór jest... stonowany. Tak, chyba to właściwe słowo, bo nie ubiera się ani ekstrawagancko, by pokazać jaki to on nie jest, ale nie ma też czegoś takiego, że wygląda byle jak, a obcy człowiek mógłby go pomylić z jakimś menelem. Zazwyczaj ogranicza się do wygodnych białych butów, schludnie zadbanych i czyszczonych co jakiś czas, czarnych, długich spodni oraz luźno założonej koszuli, nie włożonej do spodni. Ów koszula zapięta jest na większość guzików, z pominięciem 2 ostatnich dla większej wygody. Przy chłodniejszej pogodzie na jego barkach ląduje skórzana czarna kurtka, w sumie jego ulubiona, która ma dla niego sporą wartość, w sumie wiąże się z nią ciekawa historia...
Starter: Charmander
Historia:Co tu dużo mówić? Yoi nie był chłopakiem, który przeżył największy i najgorszy zawód z powodu ojca, ani też nie miał życia usłanego różami. Od małego stawał się samodzielny. Ojciec nie żył, umarł chwilę przed jego narodzinami, ale nikt nie wie dokładnie na co, gdzie i dlaczego nic nie mówił o chorobie. Ludzie podejrzewali, że może to być mały sposób zatuszowania sprawy, ale chłopak, nie wnikał. Sprawa może się wyjaśni, może nie, a jeżeli byłoby tak, że to morderstwo, sam władowałby się w tarapaty, a po co? Wolał nie rzucać się w oczy, przy tym pomagał jak mógł matce. Ta była mocno schorowana, na dobrą sprawę nie wiadomo ile jej zostało. Żaden lekarz nie umiał postawić diagnozy. Kończyło się na krótkim zwrocie, że tak musi być, albo, że tego się nie przeskoczy. Matka umarła gdy ten miał 14 lat. Z jednej strony, był jeszcze dzieckiem, był młody, nie miał za dużo pojęcia o życiu, ale z drugiej strony, dzięki sytuacji mocno się usamodzielnił i był bardziej dojrzały niż rówieśnicy. Po śmierci matki, kasy brakowało. Po prostu było jej za mało. Mimo chęci, nikt nie chciał mu dać pracy, zatrudnić, dać dorobić. Dla ludzi w okolicy mógłby umrzeć, a do domu wprowadzić się ktoś bogaty, z wyższych sfer. Temu jednak śmierć nie groziła, bo zdrowie miał końskie, a przy tym wymyślił jak radzić sobie. Najbliższy sklep leżał jakieś 2 kilometry od dzielnicy mieszkalnej. Na podwórku chuliganów było wielu, a część z nich odpowiadała już za zniszczenia, więc wymyślił jak sobie poradzić. Zaczął kraść.

Ja nie mówię, że to co robił, było jakoś genialne, że jego zachowanie było godne podziwu, wręcz bliżej do potępienia tego, ale patrząc na warunki, to co się działo, był to racjonalny pomysł. Za pierwszym razem ukradł skórzaną kurtkę, która była dla niego dobrym prognostykiem. W sumie zaczął nieźle, ale swój łup wolał ukryć. Mimo jego wybryku, nikt nawet nie dowiedział się o tym. Dlaczego? Bo właściciel miał takich kurtek kilkadziesiąt i zniknięcie jednej nie zrobiło na nim wrażenia. Yoi był dumny, że mimo wieku poradził sobie, ale postanowił, póki co zaprzestać takie działanie. W kurtce na jego szczęście był plik banknotów, starczało na przetrwanie, a nie wydawał dużo, więc nie rzucał na siebie podejrzeń. Ludziom był w sumie obojętny. To co robił i jak się zachowywał nie obchodziło innych.

Sytuacja nabrała innej sprawy, gdy ten skończył 19 lat. Pieniądze się powoli kończyły, a chłopak myślał o opuszczeniu rodzinnych stron. W sumie, dlaczego nie. Nic go nie trzymało, a za dom, mógł dostać potrzebne pieniądze, na dalsze życie. W okolicy i tak nie był lubiany, więc jakie było ale? Nie było wcale. Ale brakowało kropki nad i. Tego zdecydowania się i zrobienia tego, ruszenia. Sprawa nabrała obrotu, po pewnej przygodzie. Można to nawet rozpatrywać jako szczęście chłopaka, a może nawet uśmiech losu? Pewnego dnia, a konkretniej w sobotę, ktoś zapukał do jego drzwi. Gości od śmierci matki nie było, bo tylko wtedy ludzie powiedzieli że im przykro i na tym się kończyło. Facet natomiast wyglądał poważnie, ale to pierwsze wrażenie, czas przekonać się jak było w rzeczywistości, drzwi się otworzyły. Lekkie pytanie, po prostu, czego Pan chce? Jakiś problem? Niby podstawowe pytanie, mało eleganckie, ale popularne u młodzieży. Ten dostał tylko list. A mężczyzna zniknął. Dosłownie wokół nich pojawiła się masa dymu, a tego po chwili nie było. Został list. Otworzył go, a tam pisało, a może było napisane? Nie mi oceniać. Wiemy co zrobiłeś. Zabiłeś naszego, teraz ty poniesiesz śmierć. O co mogło chodzić? Pierwsze skojarzenie, to kurtka. Prawdziwy morderca ukrył ją w sklepie, a tą ukradł Yoi. Dlatego właściciel nie szukał jej, bo ona nie była jego. I wyjaśniała się też sprawa, skąd gotówka w kieszeni. Nie zwlekając, chłopak szybko podjął decyzję o sprzedaży domu. Po najniższej cenie, byleby szybciej. Dostał za cały dom 5 000$, trochę poniżej wartości, bo dom był spokojnie wart koło 12 000$, bo nie był duży, ale drewniany, a to dość oryginalna konstrukcja. Mimo to szybka kasa go zadowoliła. Przeszukał szybko dom. Spakował to co uważał za stosowne, a przy okazji to co było. Zaskoczeniem było dla niego znalezienie listu od Ojca. Pisał w nim, że wiedział, że syn kiedyś tu zajrzy, zostawia kilka przydatnych rzeczy i pierwszego pokemona. Przeprasza przy tym, że nie będzie go po porodzie, ale po powrocie nadrobią razem czas. List zachował, przedmioty wziął. Czasu było coraz mniej. Znów dzwonek. Głośny dźwięk rozbrzmiał po pokoju. Znów ten sam mężczyzna. Yoi rzucił się po najbliższe krzesło, by na chwilę zatrzymać intruza, wziął też kij. Na szczęście mieszkanie było sprzedane i ten mógł opuścić to miejsce, szukać przetrwania, przeżyć. Wziął kawałek kija, a raczej pręta. Służył do poruszenia drewna w kominku, ale teraz miał mu pomóc ogłuszyć agresora, bo ten już wyważał drzwi. Ustawił się tuż przy drzwiach, wciągnął się i zamarł w bezdechu. Agresor wszedł. W ręku miał chyba jakąś broń. Szepnął tylko, coś w stylu czas umierać. Yoi, bez wahania uderzył go przedmiotem mocno w głowie, po czym poprawił dwa razy. Żył? Czy nie, żył? Nie był pewny, ale usunął ciało. Za domem była altana, na narzędzia, tego typu sprawy, ale ta miała piwnicę, którą odkrył Yoi przypadkowo. Właśnie do piwnicy zamknął agresora. Małe pomieszczenie, dookoła grube betonowe mury i przykrywa zrobiona z metalu. A na tym małym więzieniu altanka, by nie była do namierzenia, niewidzialna. Raczej mężczyzna kim nie był, nie będzie robił problemów. Gruba płyta oprócz wagi, miała dwa zamki, na oba została zamknięta, a na dodatek na nią chłopak postawił duży kufer, ważył około 40 kg, więc ten musiał go pchać. Szybko ułożył to tak, jakby kufer miał tam stać. A więzienie? Nawet po odsunięciu kufra jest niewidoczne, a wątpliwe, by osoba w środku jeszcze żyła, jeżeli nie zginęła od razu. Po tym ciężkim dniu, chłopak wyruszył przed siebie.
Dodatkowy ekwipunek: Brak
Cele:
•Dowiedzieć się coś o ojcu.
•Dowiedzieć się prawdy o jego śmierci.
•Wyjaśnić kim był mężczyzna, który go napadł i dlaczego to zrobił.
•Przeżyć i nie zostać zabitym, przez innego groźnego mężczyznę.
Towarzysze/Przeciwnicy: Brak Takowych.
Prośby: Brak Takowych
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyCzw 26 Lut 2015, 21:09

Zatwierdzam.
Pozostałe miejsca [1/3]
Powrót do góry Go down
ChatotPl
Dzieciak z PokePluszakiem
ChatotPl


Napisanych : 14
Dołączył : 24/02/2015
Skąd : z daleka

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyNie 01 Mar 2015, 19:00

Rozbudowanie fabuły (reszta statystyk pozostaje)
Przestraszony i podniecony nacisnąłem ów okno. W ręku zmaterializował mi się pokeball z lekkimi efektami świetlnymi, ktoś na moje nieszczęście to zauważył i krzykną ,,To jego wina że tu jesteśmy, widziałem to szarlatanie". Kilku ewidentnie napakowanych typów rozpoczęła biec w moim kierunku. Pobiegłem w stronę lasu który był nie opodal usłyszałem cichutkie duv. Lecz nie przejąłem się porostu biegłem a oni mnie ścigali. W oddali zauważyłem walkę dwóch pokemonów jeden latający a drugi był postury niedźwiedzia podbiegłem bliżej mając nadzieje że drągale uciekną po zobaczenia czegoś takiego jak pokemony. Usłyszałem delikatny damski głos nadający lasowi pewien mrok i tajemniczość. Wskoczyłem w krzak tak by widzieć wszystko a jednocześnie mało kto mnie widział. Drągale zniknęli, pokemonami walczącymi był lekko krwawiący z nosa Ursaring i lekko chwiejący się Hawlucha. Głos dochodził jakby z drzewa, głos właściwie był upiorną piosenką, śpiewaną przez dziewczynę o ładnej twarzy. Piosenka była upiorna choć był to tylko zbitek sylab nie nadający wszystkiemu sensu ale wszystko dawało jej pięknego wyglądu. Zacząłem oglądać walkę Ursaring złapał za "boki" Hawlucha'e rzucił go w stronę nieba. Po czym po prostu odszedł. Hawlucha walną głową w ziemie on także chociaż wkurzony odszedł. Dziewczyna zeskoczyła i podeszła do krzaków w których się ukrywałem. Uznałem że mogę wyjść z kryjówki.
-Witaj. -Powiedziała z uśmiechem który wyglądał słodko i niewinnie.
-Witaj. Jak masz na imię?
-Na razie mów mi Elenor. A ciebie jak zwą?
-Cheto. Wiesz może gdzie jesteśmy? Wyglądasz na taką co jest tu dłużej niż ja.
-Jesteśmy w świecie pokemon w regionie Sinnoh. Wiesz może co tu robimy?
-Nie wiem. Miałem nadzieje że ty mi odpowiesz na pytania.
-Po za tym wiem tylko że ten świat jest brutalniejszy niż gry czy też anime.
-A konkretniej o jaką brutalniejszość chodzi?
-Widziałeś krew z nosa Ursaringa, a także że Hawlucha bujał się lekko. Miał połamane kości. Oznacza to że można umrzeć - Powiedziała to już bez uśmiechu.
- W wielkim skrócie mamy przesrane tak?
-W wielkim skrócie ty masz przesrane.
-Co?!
-Pokeball Abra! - w jej ręku pojawił się ball a ana go aktywowała i pojawił się Abra - Abra Teleport!
Nagle znikła. A ja stałem jak ten debil pośrodku lasu krzyczący ,,Elenor wiem że wiesz więcej".
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySob 07 Mar 2015, 21:02

To jednak nie dla mnie. Odrzucam
Powrót do góry Go down
Nahrwal
Dzieciak z PokePluszakiem
Nahrwal


Napisanych : 17
Dołączył : 07/03/2015

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyNie 08 Mar 2015, 23:27

Imię i Nazwisko: Aulus Ovidius
Wiek: 28 lat
Wygląd: KLIK
Starter: Drillbur, mężczyzna
Historia: Rok 159 przed naszą erą. Na jednym z regionów świata zaczęło się tworzyć imperium. Od kilkunastu lat podbija wszystko co tylko się da. W tym momencie jest w posiadaniu ziem obecnego Sinnoh, Johto, Hoen i Wysp Pomarańczowych. Pod przywództwem niejakiego Juliusa Pokecara cały świat zaczął się bać tego narodu. Wiedzieli, że kiedyś nadejdzie czas i na nich. I tak o to przenosimy się do jednej z wiosek w regionie Unova. Od dawna było mówione, że flota Pokecara zbliża się do nich. Kobiety zostały już dawno przetransportowane do innych wiosek, a mężczyźni wraz z pokemonami pozostali i czekali na starcie. Jeden z mężczyzn zauważył statek na horyzoncie i wszyscy wiedzieli, że ten dzień nastąpił. Mogli się tylko pożegnać z żonami, z dziećmi i modlić do Arceusa o godną śmierć. Imperium wyskoczyło ze statków i ruszyło na bój. Tysiące idealnie zbudowanych mężczyzn, wychowanych do zabijania rzuciło się na wieśniaków z mieczami i tarczami w dłoniach, a ich pokemony robiły im przejście rzucając skałami lub wbiegając w szeregi obrońców. Inne próbowały odwodzić ich zmysły od walki podpalając domy, lasy, torturowali ich zmuszając patrzeć, jak dorobek ich życia staje się popiołem, a jedyne co widać to dym, zamiast wkładu pieniędzy, uczuć, pracy. Cała batalia trwała może z godzinę, nie był to wyrównany pojedynek, a przedłużało się to im dalej wieśniacy uciekali. Niestety, nikt się nie schowa przed Imperium.
Parę tygodni później, grupka chłopów obudziła się w lochach. Dyskusja wrzała. Co się stało, gdzie oni są? Odgłosy, krzyki przestraszonych ludzi przywiodły ze sobą paru strażników. Oni z uśmiechem na ustach przyglądali się biedakom, którzy bez domu, bez rodzin znaleźli się w więzieniu. Jeden z nich wyciągnął pierwszego z klatki i zaprowadził gdzieś dalej. Dalej wybierali ludzi, aż wreszcie została garstka. Ich wyciągnęli grupowo i przeprowadzili przez schody, inne pokoje, w których trzymani byli więźniowie innych pochodzeń, aż wreszcie dotarli do wielkiej bramy. Zdezorientowani zaczęli zadawać pytania, Nikt nie dał im odpowiedzi, za to wrota się rozwarły, a to co zobaczyli przewyższyło ich oczekiwania. Usłyszeli ryk tłumu, ryk żądny krwi, zabawy, alkoholu, a po chwili zauważyli jednego ze swoich, który upadł bez głowy na piach areny. Pokemon, którym prawdopodobnie przewodził począł uciekać w stronę wyjścia, a postać, trzymająca głowę ich byłego towarzysza wydała rozkaz swojemu Machampowi, a ten chwycił uciekającego Piplupa i rzucił nim o ściany koloseum. Huk i ryk tłumu niemal ogłuszał. Biedny pingwin chyba nie przeżył tego. Chwila przerwy, oczyszczania piasku ze zwłok i kolejna porcja zabawy dla mieszczan się zaczęła. Dwóch z plemienia dostało do ręki sznurek, na którym trzymany był pokemon i zostali wrzuceni w wir walki. Wszyscy czekali co się stanie, nie było widać przeciwnika, mijały minuty, aż wreszcie równoległe wrota zostały otwarte. Wszyscy oczekiwali ogromnego mężczyzny, który miał jedno zadanie, zabić. Zamiast tego dostali watahę dzikich Houndoomów i Mightyen. To było szybkie. Dwa pokemony i dwójka ludzi na przeciwko dwunastu bestiom, to nie mogło się skończyć dobrze dla tych pierwszych. Dalej była walka wręcz w towarzystwie pokemonów, walka trzech osób na raz, walka zespołowa, nie wiadomo co mogliby jeszcze wymyślić. Po pół godziny została tylko trójka kandydatów. Najstarszy, Aulus dostał do ręki sznurek i zaraz miał wyjść na arenę. Przestraszony, nawet nie patrzył na pokemona, jakiego otrzymał, jego wzrok zatrzymał się na piasku areny, na piasku splamionym krwią jego braci.
Dodatkowy ekwipunek: Nic
Cele:
* Przetrwać
* Uciec/Zdobyć wolność w jakiś sposób i wrócić do rodziny
* Zniszczyć Imperium
* Pomścić wszystkich
Towarzysze/Przeciwnicy: Zostawiam to Tobie
Prośby: -
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPią 13 Mar 2015, 18:02

Ciekawy pomysł, ale nie dla mnie. Nie czuję tego więc odrzucam
Powrót do góry Go down
Remik
Dzieciak z PokePluszakiem
Remik


Napisanych : 4
Dołączył : 14/03/2015

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPią 20 Mar 2015, 21:25

Imię i nazwisko: Remik Killings
Wiek: 18
Wygląd: Zapisz się i spłoń Images?q=tbn:ANd9GcSzPYaF4m6DENsGqiPcaVBxbilMpyRHBwVDmWqNElcRhJ9O92L5fw
Nosi wysokie, czarne glany, prawie pod kolano. Na jego koszulkach często pojawia się taki znak. Ma ciemne, brązowe oczy. Pod skórzaną kurtką kryją się dobrze rozwinięte mięśnie, wyraźne, lecz nie ogromne.
Charakter: Kocha Pokemony, są jego przyjaciółmi i chce im pomagać za wszelką cenę. Najwyższą wartością jest dla niego miłość i przyjaźń. Zawsze dba o przyjaciół, jest dla nich bardzo miły, troszczy się o nich. Brzydzi się kłamstwem. Dla obcych jest chłodny, twardy i spokojny, lecz gdy ktoś zajdzie mu za skórę, zwłaszcza krzywdą Pokemonów czy przyjaciół, potrafi mścić się bezlitośnie, długo, wtedy jest nawet skłonny do agresji. W obronie najważniejszych wartości jest gotów zapłacić każdą, nawet tę najwyższą cenę. Uwielbia ciężkie brzmienia, rock i metal są dla niego czystą przyjemnością, której uwielbia się oddawać. Fascynuje się wrestlingiem. Waleczny, nigdy nie odpiszcza i robi wszystko, żeby osiągnąć cel.
Starter: Totodile Zapisz się i spłoń Totodile
Region, miasto*: Kanto, Alabastia
Historia: Wszystko zaczęło się lodowatej, styczniowej nocy, gdy księżyc był w pełni, a nad piękną Alabsatią szalała przerażająca burza. Byłą to naprawdę niezwykła noc. To co się wydarzało nie miało jeszcze wcześniej miejsca. Bowiem na świat przyszły bliźnięta – Remik i Max. Remik urodził się o całe 10 minut wcześniej. Chłopcy leżeli na kocyku, odróżnić ich można było tylko po szramie, którą Max miał na lewym Poliku. Co dziwne, w sali obok chwilę później urodziła się dwójka innych dzieci, zupełnie obcych – Kuba i Alex. Wszystkie leżały pod oknami obserwuj ąc niesamowite zjawisko. Otóż tylko osoby o czystym sercu mogły spostrzec jak na tle księżyca toczy się bitwa. Wielka bitwa pomiędzy Mew i Mewtwo, w której prym wiódł ten drugi. Nie wiadomo o co poszło. W końcu Mewtwo cisnął przeciwnika w skute lodem jezioro i już miał zadać ostateczny cios, gdy nagle Mew stworzył 3 perły, które rozleciały się po świecie i zniknął. Wściekły agresor nie mógł tego zdzierżyć. W geście zemsty stworzył czarną perłę, którą zniknęła, a sam Pokemon odleciał. Tak niesamowity był dzień, a raczej noc, narodzin czwórki dzieci. W domu bliźniąt szacunek do Pokemonów zawsze był ogromny. Ojciec chłopców był podróżnikiem, tak jak dziadkowie i wujek. Teraz tata spędzał czas w domu, z rodziną, lecz często opowiadał o przeżytych przygodach. Najczęściej wspominał, jak eksplorując jaskinię spotkał Moltresa. Ognisty ptak potrzebował pomocy, po czym po prostu odleciał. Dziadek opowiadał podobną historię, gdy był młody wędrował po górach, gdzie spostrzegł Zapdosa. Pokemon wypoczywał, a kiedy zobaczył przybysza nie uciekł. Pozwolił się zbliżyć, a nawet dotknąć i dopiero wtedy odleciał w nadchodzącą burzę. Jakby tego było mało, wujek spotkał Articuno. Gdy wypoczywał w lesie, pod drzewem, ten po prostu do niego przyleciał. Ptak miał w skrzydle wielki kolec, który wujek usunął przy pomocy swoich pokemonów. Wtedy ptak odleciał w swoją stronę. Każdy z nich miał pamiątkę po tym spotkaniu, pióro ptaka. Wytworzyła się pomiędzy nimi jakaś duchowa więź. W gorące dni, ojciec często wychodził, nie wiadomo dokąd. Dziadek znikał zawsze gdy nadchodziła burza, a z kolei wujek uaktywniał swoje wycieczki zawsze zimą, w lodowate dni, zwłaszcza w śnieżyce. Niestety, dziadek od strony mamy kiedyś przepadł podczas podróży. Tropił trzy mistyczne psy – Raikou, Entei, Suicune. Nigdy nie wrócił z tej wyprawy. Nie wiadomo co się z nim stało, nie znaleziono ani ciała, ani dziadka. Babcia znienawidziła za to wszystkie Pokemony, pozbyła się ich i nie wpuszcza do domu w Johto nikogo, kto je ma przy sobie. Wracając do dzieci, chodziły one do Akademii Pokemon, w której sporo się nauczyły. Pomagały Profesorowi Oak’owi oraz własnym rodzicom z pokemonami, kochały je bardzo mocno. Alex, Kuba i Remik zaprzyjaźnili się już pierwszego dnia w Akademii. Od tego momentu wszystko robili razem. Co do Max’a… nigdy nie lubili się z Remikiem. Starszy brat zawsze był od niego silniejszy i mądrzejszy, przez co złość i brak szacunku do Pokemonów (które uwielbiały Remika) ogarnęła jego serce. Traktował Pokemony jak maszyny. Pewnego dnia trójka przyjaciół wspólnie wracała ze szkoły. Po drodze spotkała ich niespodzianka. Przed nimi pojawił się Mew i wręczył im po pele. Czerwoną dla Alex, błękitną dla Remika i zieloną dla Kuby. Potem po prostu zniknął. Perły nie dawały o sobie znaku, po prostu były zawsze przy trójce przyjaciół, nie rozstawali się z nimi. Remik nosił swoją na szyi, jak naszyjnik na rzemyku. Jednak kiedyś, Remik natknął się na, widzianą jako noworodek, czarną perłę pośród rzeczy brata. gdy tylko się do niej zbliżył zaczęła emitować jakieś dziwne światło, które zniknęło po oddaleniu się. Chłopak mógłby przysiąc, że jeszcze tego samego dnia widział na niebie cień Mewtwo, lecz historia ucichła. Starszy z bliźniąt bardzo fascynował się wrestlingiem oraz ciężką muzyką i rozwijał obie pasje. Uczył się grać na gitarze, której stał się prawdziwym wirtuozem, potrafiąc grać nie tylko ulubiony metal czy rock, ale również każdą inną melodię. Uczęszczał na zajęcia z MMA oraz wrestlingu, znał sztuki walki i potrafił ich używać do obrony. Alex i Kuba również lubili ten rodzaj muzyki, często grali razem - Kuba na basie, a Alex śpiewała. W końcu nadeszły wakacje. Wszyscy ukończyli Akademię Pokemon z wyróżnieniem. Do bliźniąt przyjechał wujek. Pogadał z chłopakami i wręczył im po pokeballu. Remikowi przypadł Totodile. Wujek twierdził, że jest w nim to coś, że jest waleczny, twardy i tak jak Remik – nigdy nie odpuszcza, ale dla bliskich jest bardzo miły i niezwykle wesoły. Max dostał Pichu. Wujek twierdził, że jest słodki, ale jednocześnie zamknięty w sobie, czasem bywa agresywny, jednak nie boi się niczego. Pokemony były przygotowane specjalnie dla nas, były tak bardzo do nas podobne. Okazało się, że Alex i Kuba również dostali swoje startery. Postanowiliśmy całą trójką wyruszyć w wędrówkę po osiągnięcie marzeń. Max zrobił tak jak my, lecz on wyruszył sam, w nocy. I tak oto nastał ciepły, przyjemny, wakacyjny poranek. Obudziłem się w swoim domu spakowany do drogi.
Profesja: Trener
Profesja poboczna*:--
Cel: Zostać największym Mistrzem Pokemon oraz obronić Mew
Towarzysze*:
Alex Callaway (koordynatorka) Zapisz się i spłoń Images?q=tbn:ANd9GcR0-R3d_rUIwCU8MK27B1Xa4dzEqHdKmQcCW5qgTJV0n0GNyXl8
Charakter: Wesoła, szalona, ma bardzo dobre serduszko
Starter: Chimchar Zapisz się i spłoń Chimchar
Kuba Crazy (koordynator) Zapisz się i spłoń Images?q=tbn:ANd9GcQU4POXOYTDJ3G6T2d_KIC3RT6wRFz_PHoX79Tz9yA-q3L_sirH
Charakter: mądry, spokojny, kocha Pokemony
Starter: Turtwig Zapisz się i spłoń Turtwig
Dodatkowy ekwipunek*:Błękitna perła od Mew, odtwarzacz muzyki + słuchawki
Prośby: Chciałbym mieć wroga, brata bliźniaka ;)
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySob 21 Mar 2015, 08:59

Hm... niby wszystko spójnie, ale historia przypomina raczej "Bold & Beautifull" a nie pokemon. Ciekawy jest motyw z tymi perłami, ale co one dają? Do czego służą? O co cho? Nie mówiąc już o dość częstych powtórzeniach. Na chwilę obecną odrzucam. Jak chcesz to możesz poprawić i spróbować ponownie.
Powrót do góry Go down
Crimson Robe
Dzieciak z PokePluszakiem
Crimson Robe


Napisanych : 34
Dołączył : 28/03/2015
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyNie 29 Mar 2015, 23:39

Personalia: Rafael "Alister" Moorcock.
Wiek: Szesnaście lat, urodzony 13.07.1998
Starter: Psyduck.
Dodatkowy ekwipunek: Co znajdę w plecaku.
Cele: Dotrzeć do autora listu i wrócić do domu.
Towarzysze/ przeciwnicy: Takowych brak.
Prośby: Hmm... ogólnie rzecz biorąc, lubię szaleństwo, dlatego też nie miałbym nic przeciwko, jeśli duża jej doza znalazłaby się w przygodzie. Dodatkowo nie przepadam za przygodami prostoliniowymi, niczym dla przygłupiego rębajły; wolę pokombinować, pomęczyć się, pomyśleć, przez co też bardzo preferuję gry nastawione na wątki psychologiczne i kryminalne. Romanse i śmiech również nie są mi straszne, a wszelka erotyka nie powoduje u mnie odruchu wymiotnego. Chciałbym też, by walki pokemonów były swego rodzaju dodatkiem, a nie głównym celem przygody. Reasumując: prosiłbym w sumie o wszystko to, co zawarłem powyżej. Z góry dzięki. c:
Wygląd:
    „Przeciętny na zabój” - takimi słowami można byłoby określić, gdyby nie jego włosy. Krucze, wiecznie roztrzepane, jakby nie znające widoku grzebienia, są cechą, która najbardziej go wyróżnia. Ich czerń, bowiem, ukazuje istną esencję tejże barwy; jest na tyle potężna, że sprawia wrażenie, jakby pochłaniała światło. Poza tym (gdy założy chociażby czapkę), nie jest osobą, która wyróżniałaby się z tłumu. Niski, chudy, wyglądający trochę jak ściera do podłóg; nigdy nie postawny, zawsze ze wzrokiem wbitym w ziemie i lekko pochylonym karkiem. Mimo to, z jego twarzy nigdy nie spływa uśmiech. Niby zawsze wymuszony, nieszczery, ale w każdej chwili jest.
    Oczy niczym przygasające ogniki, jarzą się błękitnym blaskiem spod ciemnych brwi. Twarz jego gładka, nie ozdobiona nawet młodzieńczym zarostem, z lekko krzywym nosem, jakby onegdaj złamanym, upstrzona gdzieniegdzie rudawymi piegami, odbijającymi się wyraźnie na bladej cerze. Ciało ma postury – jak już było powiedziane – delikatnej, nie nawykłej do jakichkolwiek ćwiczeń. Brak na nim blizn i wszelkich innych rzeczy, mogących go charakteryzować. Dłonie ma gładkie, nie mające okazji nigdy wcześniej ciężej popracować, jednakże, mimo tego, trudno byłoby je nazwać zadbanymi; obgryzione paznokcie szpecą je niemiłosiernie.
    Ubiera się prosto, skromnie, nie nadążając za modą, ba! nawet się nie starając. Jego głowę zdobi najczęściej biała, sportowa czapka z daszkiem. Ciało opina koszula w kratę oraz granatowy sweter, bądź ewentualnie jakaś szara bluza. Spodnie zaś zawsze nosi te same, wybierając pomiędzy jednym z trzech par identycznych jeansów, mocno spranych i wytartych przez lata noszenia. Tak, lata.

Historia:
    Śnieżnobiały papierek uderzył w sferę czerni, odbijając się od niej w ciszy. Huk, który rozgorzał w tym momencie słyszała zaledwie jedna osoba. Rafael. Jego głowa wręcz wybuchła od nienawiści, jakby ten mały, zgnieciony, nic nie znaczący kawałek kartki, był swego rodzaju zapalnikiem. Młodzieniec wstał nagle, a krzesło na, którym siedział przewróciło się z łoskotem. Ten dźwięk już słyszeli wszyscy. Nauczyciel – łysy mężczyzna po czterdziestce – odwrócił się nagle, zatrzymując pisanie na tablicy, skupiając swój wzrok na czarnowłosym uczniu. Dłonie chłopaka zacisnęły się, a sam dzieciak zagryzł zęby w nienawiści, by następnie, przełykając swoje resztki honoru, schylić się, podnosząc papierek, po czym podejść do kosza i wyrzucić tam śmiecia. Gdy się odwracał do klasy, na jego twarzy wypłynął wymuszony uśmiech. Po chwili podniósł krzesło i opadł na nie z powrotem, słysząc śmiech z tyłu klasy i rzucane obelgi w jego stronę. Pozornie: na tyle cicho, by nie mógł usłyszeć, a zarazem na tyle głośno, by jednak słyszał.
    W momencie, gdy Rafael wstawał, w jego myślach zapłonął pożar gniewu, trawiący jego zdrowy rozsądek. Kiedy wstawał, cel miał jeden: wcisnąć głowę delikwenta, który w niego rzucił, z impetem w ścianę. Bał się. I to właśnie ów strach spowodował, że posłusznie wrócił na swoje miejsce, uśmiechając się, jakby nic się nie stało. Chwilę później na jego głowie wylądowała zawartość tubki z różowym brokatem.

    Nienawidził szkoły. Tego miejsca nasiąkniętego fałszem. Miejsca, w którym zaczęły się jego problemy i trwały do dzisiaj. Miejsca, gdzie wszyscy uważali go za ofiarę. Nienawidził wszystkich: uczniów za to, że go pomiatali, nauczycieli za to, że ignorowali wszystko, innych ofiar za to, że dawali się pomiatać, a przede wszystkim siebie.
    Kontrast, wszędzie kontrast.

    Jego problemy zaczęły się na początku gimnazjum, gdy trafił na rożen trójki w sumie zwykłych dzieciaków. Nie byli ani jakimiś oprychami, nie byli nawet silniejsi czy lepsi w słowie od Rafaela.. Po prostu, by podwyższyć sobie poziom wśród społeczeństwa, znaleźli sobie kozła ofiarnego. Prędko zauważyli, że ów młodzieniec nie broni się, ba! wręcz przyjmuje to z uśmiechem na ustach, co postanowili skrzętnie wykorzystać. Całość, kruczowłosy byłby w stanie nawet znieść, gdyby nie do wyśmiewisk szybko dołączyła się reszta klasy, a następnie cała szkoła. Wkrótce chłopak stał się czymś gorszym od kozła ofiarnego. Był oblewany lodowatą wodą z kranu, obrzucany papierkami i brokatem, kłuty szpilkami, do jego plecaka wrzucane były śmieci, a ubranie mazane było korektorem, zaś po szkole bito go, bądź opluwano. Mimo to, Rafael znosił to z radością wypisaną na twarzy. „Przyjmuj wszystko z uśmiechem, jakby i Ciebie to bawiło” - słowa wypowiedziane przez jego ojca stały się jego najpotężniejszą tarczą, a zarazem największą zgubą.


    Śnieżna kulka zderzyła się z sferą czerni, opryskując młodzieńca kawałkami lodu. Pocisk uderzył w plecy, a ciemna kurtka stłumiła energię, w innym wypadku mogłoby być gorzej. Kulka okazała się kulą zmrożonego na kamień śniegu. „Jeszcze kilka metrów” - powtarzał sobie chłopak w myślach, zaciskając nie tyle co z bólu, co z gniewu zęby, prząc naprzód pospiesznym krokiem, byle tylko znaleźć się w klatce schodowej. Jeszcze kawałek! Drzwi zamknęły się za nim, a on ruszył po schodach w górę. W jego umyśle jarzył się gniew.
    Momentalnie, gdy znalazł się w domu, cisnął kurtkę w kąt, zzuł obuwie i pomknął do swojego pokoju, zatrzaskując z hukiem drzwi, jakby chciał ukazać swą nienawiść. Pierwsze co zrobił, to przysiadł do komputera.

    Był graczem. Był nerdem. Gry komputerowe były jego ostatnią ostoją, istnym bastionem, ucieczką od świata zewnętrznego. Jego prawdziwym uniwersum, w którym był silny, był dobry, był niepokonany. To był jego świat.
    Na ekranie ukazało się okno wyboru championów w grze League of Legends. Statystycznie niedawno odkrył tę grę, by zaledwie w niecały rok wspiąć się niemalże na samym szczyt tamtejszego rankingu. Obecnie paradował w Master Tierze, przymierzając się do zajęcia miejsca w Challengerze. Był szaleńczo dobry i wiedział o tym. Zaklął cicho, widząc ostatniego picka, po czym momentalnie przysiadł do czatu, rozpoczynając kłótnię o środkową linię. Błyskawicznie zatopił się w Field of Justice, zatracając się w czasie. To był jego świat.

    Budzik zabrzmiał niczym skowronek, wybijając punkt szóstą, wyciągając młodzieńca z zatracenia. Ten bowiem dalej ślęczał, z błędnym wzrokiem wgapionym w ekran, przed LoLem, upijając się swoim kolejnym zwycięstwem. „Pora do szkoły” - pomyślał, na chwilę odciągając wzrok od gry, by przekalkulować. Wiedział, że matka wróci dopiero za dwa dni ze szkolenia, na które wyjechała wczoraj, zaś ojciec jest w Anglii. Uśmiechnął się do siebie. Pierwszy raz od wielu dni szczerze. Kolejna gra rankingowa wypłynęła na ekran... To był jego świat.

    „Victory” - brzmiał napis na ekranie, zaś Rafael usatysfakcjonowany w końcu wyłączył grę, przecierając oczy, by po chwili otworzyć przeglądarkę na stronie serwisu aukcyjnego. Momentalnie zaczął przeszukiwać ciekawe oferty, skupiając się na grach z serii „Pokemon”. Od kiedy pamiętał uwielbiał gry i seriale animowane spod tego logo, ciesząc oczy widokiem Pikachu i innych bajkowych stworków. Za dzieciństwa żałował, że nie żyje w świecie pokemonów, później się cieszył, a od niedawna – płakał. Jego oczy nie potrzebowały dużej ilości czasu, by dostrzec smakowitą ofertę - „Pokemon Yellow, edycja limitowana: Lavender Town” za jedynie 9,99$. Nie znał tej wersji co było jeszcze bardziej atrakcyjne dla niego. Myszka błyskawicznie została nakierowana na „Kup Teraz”... To był jego świat.

    Kurier przyjechał dzień później z samego rana, zaś złakniony gracz w końcu rozerwał paczkę, dobierając się do soczystego wnętrza. Ekran przed epokowego Game Boya zabłysł własnym światłem. Na wyświetlaczu pokazał się wizerunek starszego mężczyzny w białym kitlu.
    „Witaj! Witam w świecie pokemon! Nazywam się Oak. Ludzie nazywają mnie profesorem pokemon. Dla niektórych ludzi, pokemony są niczym zwierzęta. Inni używają ich do walk. Ja... zbieram wiedzę o nich.” - brzmiały słowa początkowe, które później zmieniły się w standardowe pytania dotyczące między innymi tego jak się nazywasz. Rafael bez namysłu wpisał „Alistar”, jego internetowy pseudonim. Jedno jednak pytanie zwróciło uwagę chłopca, nie kojarzył go z innych gier z tej serii. Brzmiało bowiem: „Czy jeśli miałbyś możliwość zamieszkania w świecie pokemon, to zamieszkałbyś?” - chłopak wcisnął błyskawicznie „Yes”. W tym momencie w jego umyśle wybuchła istna bomba, a on sam odpłynął...

    Jasne promienie słońca musnęły delikatnie jasne powieki, zalewając twarz chłopca ostrym, popołudniowym światłem. Twarz młodzieńca skrzywiła się, jakby ten zjadł cytrynę, po czym dzieciak niemrawo otworzył oczy, przebudzając się. Nad sobą zobaczył błękitne, czyste niebo. Rafael błyskawicznie wytrzeźwiał z zaspania, podnosząc się z soczyście zielonej trawy.
    - Gdzie... gdzie ja jestem? - rzekł do siebie, rozglądając się dookoła. Znajdował się na pięknej polanie, okrytej płaszczem kwiatów, zamkniętej w środku ściany drzew. Na polanie zaś skakały dziwne, enigmatyczne stworki, jakby małe borsuki z nienaturalnie wielkimi ogonami. Wyglądały łudząco jak... Sentrety. Oczy chłopca cofnęły się w głąb czaszki, zaś ten opadł z powrotem na ziemię.
    Obudził się niecałe dziesięć później, gdy poczuł jak coś skubie jego stopę. Podniósł się lekko, nie mogąc zogniskować wzroku. Gdy w końcu mu się udało, zobaczył uciekającego fioletowego szczura i nadgryzioną podeszwę lewego buta. Przez chwilę miał ochotę zemdleć znowu, ale przewalczył to, wstając i z przerażeniem po raz kolejny zaczynając się rozglądać. Wzrok go wcześniej nie mylił. Serio znajdował się na polanie i serio otaczały go pokemony, co prawda trzymając się w dużym oddaleniu, przez co nie mógł być stuprocentowo pewien, ale żaden struś nie miał w końcu dwóch głów...
    Kolejne kilkanaście sekund zajęło mu ogarnianie sytuacji oraz zauważenie, że tuż przy nim leży jego stary, wytarty plecak oraz czysty, perfekcyjnie złożony kawałek kartki. Rafael drżącą ręką podniósł ów list, na którym widniały słowa nakreślone równym, eleganckim pismem.
    „Do Alistera,
    W momencie, gdy odnajdziesz samego siebie, wskazówka zostanie Ci nadana,
    gdy zaś odnajdziesz mnie, powiem Ci co następuje,
    gdy spełnisz moją wolę, otworzą się przed Tobą wrota do domu.
    XYZ”
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPon 30 Mar 2015, 16:37

Przyjmuję tą grę, założę temat gdy wrócę do domu w środę.

Oficjalnie zamykam zapisy.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPon 01 Cze 2015, 21:12

Zapisy potencjalnie otwarte!
Potencjalnie was przyjmę ;)
Powrót do góry Go down
AzyL
Dzieciak z PokePluszakiem
AzyL


Napisanych : 20
Dołączył : 01/06/2015
Wiek : 30

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyWto 02 Cze 2015, 21:13

Imię i Nazwisko: Alan Dragneel (ksywa: Azyl)

Wiek: 21

Wygląd: Zapisz się i spłoń 79270735110423231787

Starter: Chimchar, Natsu, Samiec

Historia: Azyl urodził się jak zwykły przeciętny obywatel. Dorastał wśród innych dzieci, był lubiany, w szkole i w domu nigdy nie sprawiał problemów. Miał powodzenie u dziewczyn, reasumując - nikt nigdy nie pomyślałby że jest z nim ''coś nie tak''. Przejdźmy do rzeczy. Drugi dzień wiosny - nastał dzień 21 urodzin Azyl'a. Lubił on popić i potańczyć, dlatego co weekend wybierał się na imprezę do klubu wraz z swoimi kumplami. Jako że była sobota i jego urodziny, powód aby się jeszcze bardziej upić i pobawić niż zwykle, był wystarczający. Jak można było się spodziewać, Azyl wyszedł z klubu o 4 nad ranem w stanie lekkiej nietrzeźwości. Towarzyszył mu jego najlepszy przyjaciel - Zoro.
- Tyy patrz na to, jaskółka - powiedział towarzysz próbując stanąć na jednej nodze, co skończyło się na tym że niezdarnie upadł na ziemie wykonując śmieszny szpagat.
- Hahah, dobra bo się zabijesz. Ogarnij lepiej króla parkour'u - rzekł Azyl i biegiem zbliżał się w kierunku barierki by ominąć ją zgrabnym skokiem, jednak stało się coś dziwnego ...
Bzz...
- O kur#$ !!! - krzyknął Zoro.
- C-co t-to b-było-o - przerażony spojrzał na Azyla który nie wiadomo jakim cudem pojawił się nagle dwa metry dalej od barierki.
- Tyy, chyba urwał mi się film. Dopiero co byłem przed barierką a teraz stoje dwa metry dalej wtf.
- Co ty chłopie zrobiłeś ! - kumpel patrzył na niego jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu.
- O co ci człowieku chodzi ? - rzekł główny bohater już lekko poirytowany.
- O to co przed chwilą zrobiłeś ! Tuż przed tą jeb%$# barierką zobaczyłem jakby ślad piorunów na ziemi tam gdzie stałeś, a ty pojawiłeś się dwa metry dalej ! - krzyknął już wyraźnie wystraszony Zoro.
- Weź chłopie skończ ćpać tego kryształa bo ci wzrok szwankuje. - powiedział Azyl lecz sam nie był do końca przekonany co przed chwilą zaszło.
- Wracamy do domu
Przez całą drogę powrotną nie zamienili ze sobą ani słowa. Po jakimś czasie dotarli do rogu oddzielającego ich kamiennice, i rzuciwszy szybkie ''cześć'', każdy poszedł w swoją stronę. Azyl wszedł do mieszkania i od razu położył się do łóżka. Zmęczony po imprezie i całej tej sytuacji przed klubem, usnął natychmiast. W nocy miał koszmary. Śniło mu się że ucieka przed piorunami które trafiają za każdym razem w miejsce w którym przed chwilą stał, a po chwili pojawia się jego przyjaciel Zoro w ciele węża który szepce mu do ucha ''odmieniec'' ''odmieniec'' ... Obudził się z samego rana niewyspany i zgaszony po tej całej sytuacji w nocy. Szczerze mówiąc, nie było to dobre zakończenie urodzin. Rozmyślając o każdym szczególe z powrotnej drogi z Zoro, umył się, zjadł śniadanie i wyszedł na dwór. Było dosyć chłodno, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Czuł się jakoś dziwnie. Jakby w środku ciała miał jakiś płomień który łuska jego organy. Postanowił wyruszyć do punktu bukmacherskiego by obstawić jakieś mecze, między innymi po to żeby wyrwać w końcu myśli z tego chaosu. Szedł przed siebie nie zważając na przeszkody gdy nagle ŁUP ... Poczuł że coś uderzyło w jego bark. Odwrócił się i zauważył grupkę miejscowych cwaniaków którzy dzień w dzień nic nie robią tylko stoją pod klatką z spirytusem.
- Masz jakiś problem ?! - zapytał jeden z nich.
- Z tego co widzę to ty coś do mnie masz - odpowiedział nienaturalnie spokojnie Azyl.
- W zadość uczynienie że nie potrafisz chodzić musisz nam oddać cały hajs i telefon. - powiedział drugi z nich.
- Może frytki do tego? - odparł Azyl.
- W takim razie sami sobie weźmiemy. - rzekł trzeci, najwyższy i najbardziej przy sobie.
Azyl mimo że był niezłym wojownikiem, nie zamierzał się z nimi wdawać w bójkę gdyż nie miał praktycznie żadnych szans -przeciwników było za wielu- więc rzucił się do ucieczki.
- Stój pajacu! - grupka dresów podążyła za nim.
Zaczął uciekać w stronę swojego rejonu, tam pewnie spotkałby swoich znajomych i razem spuścili by im manto. Skręcił w uliczkę i przeraził się - brama oddzielająca podwórko od ulicy była zamknięta -był w pułapce-.
No tak ... dzisiaj niedziela .... - pomyślał.
Usłyszał kroki.
Są już blisko.
Nie zamierzał dać się pobić jakimś lamusom tylko dlatego że było ich więcej, dlatego pobiegł w stronę bramy i nagle ... Bzz ... Znowu to samo ! Pojawił się po drugiej stronie. Tym razem już wyraźnie przerażony ale i jednocześnie zaciekawiony, spojrzał do tyłu. Brama była zamknięta. Oszołomiony ruszył w dalszą drogę, w końcu po jakimś czasie usiadł na ławce niedaleko swojej klatki i odsapnął.
Co się ze mną dzieje. - z mocno bijącym sercem, pomyślał spoglądając na swoje ręce, jakby widział je po raz pierwszy w życiu.
Postanowił zrobić test. Ruszył do opuszczonego domu targowego, znajdującego się niedaleko jego miejsca zamieszkania. Gdy był już w środku, skupił się na ścianie na przeciwko niego, i pobiegł w jej stronę gdy nagle ... JEB !!!
- Auuuu kur$# je$@%^ %#$% - zaklnął głośno leżąc na ziemi i trzymając się za nos z którego intensywnie tryskała krew. Uderzył z łoskotem w ścianę. Mimo bólu, poczuł ulgę. A więc wszystko było z nim w porządku. Zaczął się śmiać. Śmiał się i śmiał co raz głośniej. Nagle usłyszał kroki. Wstał szybko i spojrzał przed siebie. Przed nim stał jakiś facet, na oko 40 lat.
- Witaj Alanie - rzekł grubym głosem tajemniczy jegomość.
- Kim jesteś ? Skąd znasz moje imię ? - odparł Azyl lekko zaniepokojony.
- Pytasz kim jestem? Jestem taki jak ty. Jestem wybrańcem - powiedział tym samym grubym i spokojnym głosem.
Wprawdzie słyszałem że ten teren zamieszkują żule, ale nie wiedziałem że także psychole - pomyślał nasz bohater i otrzepał się z kurzu.
- Co masz na myśli mówiąc że jesteś wybrańcem? - zapytał.
- Ty także nim jesteś. Posiadamy zdolności o których lepiej żeby nikt nie wiedział. Ja na przykład, potrafię uleczyć każdą ranę za pomocą zmysłu. Spójrz. - powiedział, i kierując palcem na nos Azyl'a, zamknął oczy i nagle ... Trzask ... Nos się nastawił, ból zniknął. Azyl spojrzał na niego straciwszy mowę.
- Tak jak mówiłem, jesteśmy wybrańcami losu. Jest nas garstka rozbita po całym świecie, i każdy posiada inne zdolności. Nazywamy się Exoznistami. Tak jak zauważyłeś, ja potrafię leczyć wszelkie rany i złamane kości, nazywamy tą zdolność Medyczny Wichraż. Za to ty posiadasz zdolność typu King. Królewską zdolność. Do tej grupy zalicza się ich niewiele.
- Jaką zdolność. O czym ty mówisz ?! - krzyknął Azyl.
- Błyskawiczna Transmisja - odpowiedział spokojnie tajemniczy Exoznista.
- Potrafisz się teleportować. Początkowo możesz osiągać jedynie 2 metry w zasięgu twojego wzroku, jednak z czasem powierzchnia na której będziesz mógł to wykonywać zacznie się powiększać. Wystarczy trenować umysł :)
- O czym ty do mnie człowieku mówisz. To prawda że dzisiaj wydawało mi się że się teleportowałem ale sam przed chwilą zauważyłeś ! Przy próbie uderzyłem w ścianę ! - krzyknął Azyl już co raz bardziej tracąc cierpliwość.
- To naturalne, ta moc obudziła się w tobie dopiero dzisiaj. Musisz się nauczyć ją kontrolować a będzie wychodziło ci to za każdym razem.
Tego już było za wiele. Azyl nie mógł uwierzyć w to co słyszy, jednak czuł w sercu że to prawda. Odwrócił się w kierunku ściany, i zaczął biec w jej kierunku z całym skupieniem. Po chwili gdy już czuł że jest obok, świat jakby nagle zwolnił. Poczuł jakby w głowie miał jakąś klamkę, którą powinien nacisnąć. Zneutralizował tą myśl, i ... Bzz ... Otworzył oczy. Znalazł się w innym pomieszczeniu. Udało się ! A więc jednak to prawda, to nie sen. Przerażeniem zawładnęła euforia. Wrócił do poprzedniego pomieszczenia tym samym sposobem. Już to zrozumiał, opanował. Z uśmiechem na ustach spojrzał na Exozniste.
- Więc jednak mi wierzysz ? - spytał.
- Ta moc to wielka odpowiedzialność ale i ogromne niebezpieczeństwo. Istnieje pewna organizacja która sama zwie siebie Światowy Rząd. Polują na takich jak my, chcą nas wszystkich powybijać. Przeraża ich to co potrafimy, no ale w niektórych przypadkach trudno im się dziwić. Dlatego nie możesz zostać w tym mieście. Twoi bliscy są zagrożeni. Skoro ja już się o tobie dowiedziałem, to rząd tym bardziej. Na szczęście zdołałem Cie odnaleźć jako pierwszy. Łap - powiedział i podał mu biały szalik.
- Po co mi ten szalik ? - zapytał Azyl.
- To uchroni cie przed prześladowcami z rządu. Ten szalik jest wykonany z magicznego włókna na rodzinnej wyspie króla Exoznistów, najpotężniejszego człowieka naszej rasy. Hamuje on twoją aurę i pozwala ją kontrolować. W ten sposób cie nie namierzą. Poza tym zmienia on swoją barwę. Gdy masz dobry humor jest w kolorze czarnym, a gdy jesteś zły - w białym.
- To chyba powinno być na odwrót
- powiedział rozbawiony Azyl, i założył szalik na szyje który natychmiast zmienił barwę na czerń.
- Widzę że nie rozumiesz powagi sytuacji. Ci ludzie zabijają nas od wieków. Nie możesz tu zostać, musisz uciekać ...
- Daj mi spokój. Nigdzie nie idę. Co mi mogą zrobić? Jak ich zobaczę to ucieknę za pomocą teleportacji
- rzekł Azyl i ruszył w kierunku wyjścia.
- Dzięki za wyjaśnienia, peace
- Poczekaj !!! Musisz stąd uciekać !!! ... - ale Azyl już go nie słuchał. Ciesząc się z nowej mocy i widząc jakie mu to daje perspektywy, pobiegł teleportując się po drodze dzięki czemu wyglądał niemal jak błyskawica.
Nie mogę pozwolić żeby mnie rozpoznano. Mimo wszystko nie chciałbym się spotkać z tymi całymi kasztanami z rządu. - pomyślał i ruszył w kierunku domu.
Dzisiaj w nocy zaczynam zabawę ! - uradowany ruszył w drogę.

Przez następne dwa tygodnie, Azyl korzystał z mocy którą dostał od losu. Mimo że mógł się teleportować jedynie na dwa metry od miejsca w którym stał, nie przeszkodziło mu to w zabawie. Krążyły plotki że codziennie w nocy w galerii handlowej straszył ''Duch okryty szalikiem'' szybki jak błyskawica. Tak naprawdę był to oczywiście Azyl, który teleportował się przez ścianę i korzystał z czego mógł. Zauważono go też w saunie, gdzie podglądał panie które do dzisiaj nie mogą otrząsnąć się z szoku. Zabawy nie było końca ... do pewnego dnia ...

Był piękny sobotni poranek. Azyl jak to Azyl, postanowił wyruszyć na basen, teleportować się do szafki, i podglądać rozbierające się panny. Jak postanowił tak zrobił. Siedząc skulony w szafie na ubrania obserwował, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Kogo to? - zapytała jakaś dziewczyna zbliżając się do szafki.
O kur... - pomyślał Azyl i szybko teleportował się spowrotem po drugiej stronie.
- Halo ? - odebrał zdziwiony widząc że Numer zastrzeżony.
- Witaj. Zapewne zastanawiasz się z kim rozmawiasz, jednak to nie jest w tej chwili istotne. Ważne, że trzymamy właśnie na muszce całą twoją rodzinę i jeżeli nie zjawisz się tutaj za 5 minut, zabijemy ich wszystkich. Pozdrawiam - rzekł pewien ochrypły głos i połączenie się urwało.
Czując że serce stanęło mu w gardle, Azyl nie wiedział co na ten temat myśleć.
A jeżeli to nie jest żaden głupi żart? - pomyślał przypominając sobie co mówił ten tajemniczy Exoznista na temat Światowego Rządu.
Owinął szybko twarz szalikiem i popędził jak rakieta ile sił w nogach. Teleportując się z dachu na dach, pędził w kierunku domu.
Nie zdążę ... mieszkam na drugim końcu miasta. - pełny goryczy przyspieszył.
Wreszcie po ok. 10 minutach dotarł do mieszkania. Już na starcie wiedział że coś nie gra.
Guffy nie szczeka ... - miał na myśli swojego Growlithe'a, który zawsze radośnie ujadał gdy słyszał jak ktoś wchodzi po schodach.
Mam nadzieję że jest na dworze.
Wszedł do domu i załamał się na całego. Wszędzie była krew. Jego rodzice, siostra i pies leżeli związani bez życia pośrodku korytarza. Psychika nie wytrzymała - zemdlał.

Azyl obudził 5 godzin później w szpitalu. Obok niego siedział policjant który natychmiast zaczął zadawać pytania.
- Co tam się stało?
Azyl nie odpowiadał. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył, odebrało mu mowę.
- Masz świadomość że jesteś głównym podejrzanym? - zapytał policjant.
Azyl spojrzał na niego. Żyła pełna nienawiści pulsowała mu na czole.
- Że co? - odparł nienaturalnie piskliwym głosem.
- Jesteś głównym podejrzanym o zabójstwo swojej matki, ojca i siostry.
- Ty sie kur%$ dobrze czujesz ? Zabiłem swoją rodzinę ? - już przepełniony do granic możliwości gniewem, nie mógł usiedzieć na miejscu. Wtedy zauważył że jest przypięty kajdankami do łóżka.
- Wypuść mnie
- Niestety, będę musiał cie przewieźć na komisariat gdzie odpowiesz na nasze pytania. A później prawdopodobnie zostaniesz posądzony o potrójne zabójstwo pierwszego stopnia, i resztę życia spędzisz w więzieniu. W mieszkaniu znaleźliśmy pistolet z twoimi odciskami. Przykro mi, ale dowody są jednoznaczne ...
- PIERD$#% TE TWOJE DOWODY ! ZABILI MI RODZINĘ A WY MYŚLICIE ŻE TO JA ?! - Azyl nie wytrzymał, teleportował się za policjanta tym samym oswobadzając się z kajdanek i uderzył go z całej siły w tył głowy. Policjant stracił przytomność. Azyl chwycił swój szalik który natychmiast zmienił barwę na biel, i skoczył z okna. Tuż przed ziemią teleportował się, unikając upadku. Musiał uciekać. Był nie tylko ścigany przez Światowy Rząd, ale i przez Policje. Zakrył szalikiem twarz, nałożył kaptur, i ruszył przed siebie.

Minął rok. Azyl zdążył się pogodzić ze śmiercią rodziny, lecz nadal nie potrafił sobie wybaczyć że tak łatwo do tego dopuścił. Do tej pory krążył przed siebie przez lasy i wioski, po zmroku pojawiając się w miastach i teleportując się, kradł jedzenie i pieniądze ze sklepów. Pewnego dnia gdy już miał tego wszystkiego dość, spotkał małego Chimchara, który zupełnie jak on, krążył bez celu przed siebie. Postanowił się z nim zaprzyjaźnić. Zwędził wcześniej z laboratorium jakiegoś profesora początkowe przedmioty trenera, i postanowił umilić sobie życie zostając trenerem pokemonów.

Dodatkowy ekwipunek: Szalik zmieniający barwę (dobry humor - czerń, zły - biel) i chroniący go przed namierzeniem Światowego Rządu.

Cele: Odnaleźć sens życia. Odnaleźć innych Exoznistów.

Towarzysze/Przeciwnicy: Towarzysze: Zdaje się na Ciebie, jeżeli chcesz możesz w jakimś etapie gry wymyślić kogoś z Exoznistów (najlepiej dziewczynę ;d) który się do mnie przyłączy. Przeciwnicy: Światowy Rząd, Policja.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyWto 02 Cze 2015, 21:35

Hm... ciekawe ale nie dla mnie. Nie wiem czemu, ale ta przygoda jest nie w moim stylu, mimo że historia ciekawa. Może Patch de La Reynie cię przyjmie, pewnie mu się spodoba.
P.S. Odrzucam
Powrót do góry Go down
Wojas021
Mistrz Regionu
Wojas021


Napisanych : 2367
Dołączył : 29/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Małopolska

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyWto 09 Cze 2015, 20:21

Imię i Nazwisko: Rafael Grammer
Wiek: 21 (Przed przeniesieniem się w czasie - 26)
Wygląd: http://static.comicvine.com/uploads/original/9/93477/2518304-yusei_fudo_yusei_fudo_20934236_866_2441.jpg
Starter: Cała KP w zasadzie
Historia: Rafael był szanowanym trenerem i Championem Domino City, gdzie raz na jakiś czas rozgrywał się wielki turniej pokemon, w którym udział brali najznakomitsi trenerzy z całego świata, a wraz ze swoimi przyjaciółmi: Jackiem i Crowem tworzyli drużynę nie do pokonania. Ta trójka niepodzielnie rządziła w mieście, a spośród nich Rafael był najbardziej pro. Posiadał on mnóstwo pokemonów i to bardzo silnych. Zwycięzca turnieju rezydował w mieście do czasu, gdy sam nie złoży rezygnacji lub nie zostanie pokonany w walce. Pewnego dnia Rafael miał sen (który śnił mu się nie po raz pierwszy), że całe miasto zwyczajnie się rozpada. Popada w ruinę, ginął ludzie i następuje ogólny chaos. Zerwał się z łóżka i wyszedł na taras, gdzie pocieszyli go nieco Crow i Jack. Wybrali się na przejażdżkę na motocyklach i spotkali Paradoxa, który pojawił się ni stąd ni zowąd i wyzwał Rafaela na pojedynek. Pokonał go. Następnie Paradox wyssał z niego jakąś moc o której sam Rafael nic nie wie, że coś takowego posiadał [Motyw Singerów*]. Było to dla Rafaela bardzo bolesne, a potem Paradox jakby rozpłynął się w powietrzu. Chwilę później Rafaela wciągnął tunel czasoprzestrzenny i otworzył się w innym czasie. Spadał z wysoka i chciał, aby ochronił go Blaziken. Niestety z pokeballa zamiast potężnego ognistego pokemona wyłonił się malutki Torchic. Obydwaj wlecieli w krzaki. Rafael mocno się zdziwił to, że posiada Torchica, a także, że zmienił się jego wygląd. Zaraz spotkał Alexis, przechodzącą tamtędy dziewczynę. Zapytał się, gdzie jest. Okazało się, że trafił do Twinleaf w 2009 roku [!]. Na początku nie chciał w to wierzyć, ale koniec końców musiał. Cofnął się w czasie z 2014 roku. Mimo, że wszystko pamiętał to zmienił sie jego wygląd i jego trenerski stan rzeczy, czyli odznaki i pokemony wróciły do stanu rzeczy z tego właśnie roku, nikt też nie zna jego przyjacół. Opowiada Alexis wszystko co się wydarzyło i ta wierzy mu tylko dlatego, że w wyborach na prezydenta miasta Sandness Paradox zdobył 86% poparcia deklasując przeciwników. Rafael postanowił wybrać się na spotkanie z nim. [Tutaj kilkanaście postów bez większego znaczenia, dowiaduje się, że Alexis jest geografem, nocują w domku w lesie, trenują.] Alexis wspomina, że umówiła ich z jakimś profesorem, któremu Rafa będzie mógł wszystko wyjaśnić. No i spotykają się z nim. Okazuje się to być jednak pułapką, a profesor zdaje się współpracować z Paradoxem. [Walka]. Zaczynają uciekać przed pościgiem policyjnym i trafiają do mieszkania przyjaciółki Alexis - Chloe. Tam dowiaduje się, że Paradox ma się spotkać w ratuszu miasta z jakimś Jeremim z Elverum. Postanawiają podsłuchać ich rozmowę w czym pomaga im były chłopak Alexis, a obecny agent Cole, który niezbyt przypada do gustu Rafaelowi. W każdym razie dochodzi do akcji i podsłuchują rozmowę, choć całą akcję przerywa wybuch w restauracji, gdzie miał następnie zjeść obiad Paradox wraz z Jeremim. Z tej rozmowy dowiadują się jednak, że mają oni w posiadaniu lekarstwo (jak to nazywa Paradox), które jakimś sposobem ma spowodować, że Pokemony zaczną ginąć. Rafael i Cole uciekają do kryjówki, gdzie nikogo nie ma, dziewczyny się ewakuowały. Rafael otrzymuje nowe papiery, aby uniknąć problemów i udaje się do kolejnego miasta. Tam bierze udział w pokazach, w których przegrywa z późniejszą zwyciężczynią Tarą, bardzo ładną dziewczyną. Na początku jednak nie jest zbyt rozmowny, co nieco zraża do niego dziewczynę. Po pokazach i uleczeniu pokemonów udaje się do tutejszej sali [**], gdzie walczy i wygrywa odznakę. Po walce udaje się do centrum pokemon... [Koniec gry prowadzonej przez Dayanę]
W centrum pokemon znów spotyka Tarę z którą chce porozmawiać. Później gani go za to Alexis, która pojawiła się w mieście i spotkała z Rafaelem. Okazuje się, że zdobyła informacje, że Tara to córka Paradoxa i być może chce go po prostu wykorzystać, odkryć plany, Bóg wie co jeszcze zrobić. Po lekkiej sprzeczce postanawiają się gdzieś oddalić... [Koniec gry prowadzonej przez Daichiego]
Dodatkowy ekwipunek: To co w KP
Cele: Odkrycie co się stało i o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego jest w przeszłości. Dowiedzieć sie jak działa 'lekarstwo'. Poznać plany Paradoxa.
Towarzysze/Przeciwnicy: Alexis i Alice. Obydwie w KP. Alexis ma Taurosa, a Alice Lucario, Absola i Tyranitara (wiem od Ajany).
Uwagi:Dodatkowe informacje: Oprócz tego artefaktu, czy co tam pisałem, ognia istnieje jeszcze 5 innych: Światło, Mrok, Ziemia, Powietrze, Woda, które dzierżą inne osoy. Co z tym fantem zrobisz to twoja wola. W sumie pełne pole do popisu masz jeśli chodzi o historie. I jeszcze jedno. Mimo, że zachował wspomnienia z przyszłości to ma wiek i wygląd taki jak 5 lat wcześniej. Ludzie których poznał w tym czasie teraz go nie znają. Chyba o niczym nie zapomniałem.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyWto 09 Cze 2015, 20:21

Tak, biorę ^^
Powrót do góry Go down
dendrasdj
Dzieciak z PokePluszakiem
dendrasdj


Napisanych : 5
Dołączył : 25/06/2015

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPią 26 Cze 2015, 20:47

Imię i Nazwisko: Shojo  Dragon
Wiek: 14
Wygląd: Zapisz się i spłoń Pokemon_trainer_by_castiboy-d24iia8
Starter: Eevee 
Historia:Mieszkałem spokojnie w Pallet town z rodzicami . Nagle na miasto napadł zespół Rocket. Usłyszałem huk i nagle wielki wybuch zburzył ścianę mojego pokoju. Wszedł przez nie team 

Rocket i zabili moich rodziców. Nagle zobaczyłem małego Eevee'go przygniecionego wielką skałą. Podniosłem te skałe i wziąłem nie przytomnego Eevee na ręce. Chwile potem przyjechała moja babcia była mistrzyni pokemon na wielkim czarnym monster trucku. Z tyłu pojazdu  siedziały ewolucje Eevee pokemony babci a, konkretnie : Flaeron, Jolteon, Wapeoreon, Umbreon, Espeon, Leafon, Glaceon i Sylveon. Babcia zawiozła mnie do  Petelburg city gdzie z zamieszkałem z nią i moim Eevee. 
Dodatkowy ekwipunek:
Cele: mistrz typu ognia
Towarzysze/Przeciwnicy:
Prośby:
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyPią 26 Cze 2015, 21:28

Hm... to zdecydowanie nie dla mnie. Odrzucam. Ale nasz główny admin i zarazem założycielka forum Szkot, wręcz kocha takie gry.
EDIT: Sorki, zapomniałem, że Szkot ma już pełno graczy, Celestia na pewno cięprzygarnie z otwartymi ramionami <3
Powrót do góry Go down
Mintori
Zafascynowany Pokemonami
Mintori


Napisanych : 63
Dołączył : 04/04/2014
Wiek : 27

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySob 27 Cze 2015, 21:54

Imię i Nazwisko: Marietta Sangrada
Wiek: 20 lat
Wygląd: Podglądowy szkic
Pierwsze, co się rzuca w jej wyglądzie to czerwone włosy. Nie jest to jakaś niezwykła barwa, jednak są one dość gęste, a sama fryzura... hm, najlepiej byłoby ją określić mianem "nietypowa", ponieważ raczej nikt nie nosi na głowie białej chustki, jednocześnie związując dłuższe kosmyki z tyłu w luźnego kuca. Z przodu zaś prawa strona twarzy zakryta jest przez grzywkę.
Ogólnie wspominając o twarzy – jej lewa strona prezentuje się całkiem okej. Gorzej z prawą, która przyozdobiona jest bliznami po oparzeniu. Z tego też powodu Marietta najczęściej nosi maskę albo po prostu zaczesuje grzywkę na tę stronę twarzy. Oczy ma brązowe, a widzi tylko na lewe – prawe zostało prawdopodobnie nieodwracalnie uszkodzone w czasie wypadku.
Ma metr siedemdziesiąt wzrosty. Ubiera się najczęściej w bluzkę z długim lewym rękawem w kolorze czerwonym, biały bezrękawnik z dużym kołnierzem i jeansy, natomiast na nogi zakłada wygodne, chociaż trochę znoszone buty sportowe.
Starter: Uhm. Waham się między Zoruą, Fennekinem a Eevee. Mogę zostawić to Tobie do wyboru? :D
Historia:
Był lipiec. Po całym Sinnoh krążyły uzupełniane co jakiś czas informacje na temat wydarzeń, które rozegrały się na górze Coronet, w samym centrum tego regionu. Nikt nie wiedział, co się dokładnie tam stało, ale trzy rzeczy były prawdziwe i potwierdzone w stu procentach - Cyrusowi, szefowi Teamu Galactic, udało się przejąć kontrolę nad mocami Dialgii i Palkii, dzięki czemu mógł zacząć "tworzyć" nowy świat. Na sam początek pozbył się świadków zdobycia swojej potęgi, czyli trójki komandorów oraz trójki trenerów, która próbowała ich powstrzymać, a następnie spopielił Celestic, Hearthome i Eternę.
Miki Kasumoto nie chciała o tym myśleć. Świadomość tego, iż prawdopodobnie jest to jeden z ostatnich dni jej życia, była przerażająca, jednak starała się o tym nie myśleć, usilnie twierdząc, iż w swoim drewnianym domku w głębi lasu jest bezpieczna. Nikt w końcu nie wiedział, jak do niego trafić, a sama dziewczyna była wdzięczna swojej rodzinie, gdy ta kilkadziesiąt lat temu zdecydowała się wynieść poza miasto.
Tego konkretnego dnia zawędrowała niedaleko zbocza góry Coronet – od strony Snowpoint zaśnieżonego. W sumie nie miała pojęcia, dlaczego zawędrowała akurat tu, w to miejsce, jednak później zaczęła uważać to za przeznaczenie.
Pierwsze, co dostrzegła we wszechobecnej bieli to jej krwistoczerwone włosy, a dopiero później zauważyła charakterystyczne logo na stroju nieprzytomnej osoby.
Logo Team Galactic.
***
Marietta czuła, że powinna zrobić rachunek sumienia.
Pochodziła z najzwyklejszej na świecie rodziny zamieszkującej mały dom jednorodzinny na przedmieściach Celestic. Była najzwyklejszym dzieckiem, a potem trenerem... tylko co się potem stało? Chciała się podnieść, jednak natychmiast poczuła ból i usłyszała czyjś głos.
- Leż spokojnie i się nie ruszaj.
Mimowolnie jej usta skrzywiły się lekko, ale posłusznie opadła na posłanie, które, jak zauważyła, było podejrzanie miękkie. Nie miała pojęcia, co powinna zrobić, jednak gdy poczuła na twarzy coś chłodniejszego, zdecydowała się otworzyć oczy.
***
Minął rok i znowu nastał lipiec. Marietta w miarę dogadywała się z Miki, jednak niepokoiło ją parę rzeczy.
Przede wszystkim trzyletnia dziura w jej pamięci. Z tego, co ustaliła blondyna, rudowłosa nie miała w ogóle pojęcia, co się działo z nią przez ten okres oraz co się działo w regionie. Oznaczało to także, iż kompletnie nie zdaje sobie sprawy z działań Team Galactic i ich szefa. Następną ciężką sprawą było zniszczenie Sinnoh. Pokemony w prawie całym regionie wyginęły albo się ukryły, wszystkie ważniejsze miasta zostały zrównane z ziemią przez Cyrusa, natomiast on sam powoli ostrzył sobie zęby na Hoenn i Unovę. Jakimś cudem ona i Kasumoto nadal żyły, a domek tej drugiej stał jak dawniej. Obie uznały to za dziwne, ale przyjemnie zrządzenie losu.
Trzecią rzeczą był on. Zjawił się tu tydzień temu, prosząc o schronienie. Przedstawił się przy tym ładnie, twierdząc, że grozi mu niebezpieczeństwo. Dziewczyny nie wiedziały, co o tym sądzić, jednak Miki w końcu wyraziła swoją zgodę, wskazując młodemu mężczyźnie szopę obok chatki.
Marietta zaś miała dziwne wrażenie, że skądś się znają, jednak starała się nie zwracać na to uwagi... dopóki nie nastał ten dzień.
Ze snu wyrwali ją oboje, Saturn i Miki. Oboje tak samo spanikowani kazali jej spakować najważniejsze rzeczy i wcisnęli trochę prowiantu na drogę oraz jeden Pokeball. W ekspresowym tempie wydostali się z domku i rozpoczęli wędrówkę w nieokreślonym kierunku. Piętnaście minut później usłyszeli huk.
Jak nic rozpoczął się nowy etap ich życia... tylko jak sobie poradzą?

Dodatkowy ekwipunek: Maska z drewka, której czasem używa, by zakryć prawą połowę twarzy, mały nożyk używany do obrony własnej.
Cele: Czuje się nieznacznie winna za to wszystko, co się stało z regionem, dlatego jej cel jest prosty – chce zrobić porządek z tym, co zniszczył Cyrus, a dodatkowo chciałabym odzyskać te trzy lata wspomnień.
Towarzysze:
Miki Kasumoto: Panna, lat dwadzieścia dwa. Blondyna o krótkich włosach i niebieskich oczach, normalnie zbudowana, wysoka (metr osiemdziesiąt) i dość szczupła. Dość roztrzepana i lekko bojaźliwa osoba. Posiada Starly.
Saturn: Mariettcie nie udało się zbyt wiele wyciągnąć z niego, oprócz jego prawdziwego imienia (Satonari) oraz tego, iż w przeszłości był członkiem Team Galactic. Poza tym dziewczyna ma wrażenie, że skądś go pamięta. Jest kilka centymetrów wyższy od Miki i chudy. Ma dłuższe, sięgające mniej więcej ramion niebieskie włosy, oczy w tej samej barwie i bliznę ciągnącą się od połowy nosa do ucha. Jego Poke-partnerem jest Toxicroak.
Prośby: Zależy mi na tym, by nie korzystać z innych atrakcji na forum, a jedynie z przygody (to raczej takie bardziej info, że nie będziesz miał nic do wprowadzania spoza gry <3)
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptySob 27 Cze 2015, 22:14

Biorę i zamykam zapisy.
Powrót do góry Go down
TheOldKorag
Dzieciak z PokePluszakiem
TheOldKorag


Napisanych : 7
Dołączył : 28/06/2015
Wiek : 26
Skąd : Lublin

Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń EmptyWto 30 Cze 2015, 01:37

Imię i Nazwisko: Marcus "Margo" Vega
Wiek: 18
Wygląd:
http://postimg.org/image/3smhmbojf/fab2b964/
Starter:Mudkip,Flarvee, Samiec
Historia:Marcus od dziecka zafascynowany był światem trenerów pokemon, wspaniałymi przygodami jakie Ci ludzie przeżywali. W każdy Czwartek siadał przed telewizorem i oglądał newsy, wydarzenia, reportaże związane z tym tematem. Gdy miał 13 lat, postanowił że gdy tylko będzie pełnoletni wyruszy w podróż po świecie pokemon, w podróż swojego życia. Mieszkał w regionie Hoenn, w mieście portowym Dewford. Nie było tam dużo do roboty, większość swojego czasu spędzał ze starszym bratem na pobliskich mokradłach znajdujących się na środku wyspy, tzw. Mudkipowych Bagnach. Jego starszy brat, Damian, wyruszył w swoją trenerską przygodę gdy ten miał zaledwie 12 lat, może to wpływ autorytetu podsycał w nim chęć zostania trenerem?
Co należy jeszcze wspomnieć... Pierwszego Pokemona, wręczył mu właśnie On. Były to 10 urodziny Marcusa, pogoda była piękna a Wingulle śpiewały. Był taki podjarany, że samym że tak powiem stanem psychicznym w momencie otrzymania pokeballa, mógł zapalić świeczki na torcie. Zaprzyjaźnili się szybko, odpały, kryzysowe sytuacje szybko sprawiły że między Marcusem a Flarvee'm powstała mocna nierozerwalna więź.
Czas mijał szybko. Równie szybko jak czas mijał w leniwym portowym mieście, Damian wyruszył w swoją podróż. Obiecał mu, że gdy tylko będzie miał 18 lat, dogoni go w podróży, i kiedyś spotkają się oboje jako wyśmienici trenerzy pokemon. Braterski uścisk, łzy matki i ojca, nim obejrzał się, stał na dekach statku, i machał do niego z pokładu.
Następne pare lat Damian nie kontaktował się z nimi, więc wielce się zdziwił gdy wracając od znajomych, matka wyszła mu naprzeciw i przyniosła mu list. Zawiierał on zapewnienia, że wszystko u niego w porządku, narzekania na upały , a przede wszystkim fragment skierowany do Margo:
Jeśli nic się zmieniło w Twojej obietnicy, i chciałbyś mnie szukać, zostawiam adres mojego przyjaciela w Kanto. On cie pokieruje.
Zmiął fragment listu z zapisanym na odwrocie adresem, schował do kieszeni spodni, oparł się o balustradę i zaczął wpatrywać w fale oceanu. Teraz to on, tak jak kilka lat temu jego brat, zaczął machać do swojej rodziny na pożegnanie.
Dodatkowy ekwipunek: Przedmioty niezbędne do rozbicia małego obozu, jeżeli to możliwe.
Cele:
Przygody, zdobycie wszystkich możliwych odznak w gym'ach, we wszystkich regionach.
Odnaleźć brata, stoczyć z nim walkę.
Poza tym że tak powiem, freestyle ;) może jakieś inne cele pojawiły by się w trakcie przygody.
Towarzysze/Przeciwnicy: Wedle uznania, mile widziani także zostawiam wolną rękę :)
Prośby: Zero science-fiction, ludzi wilków, wampirów, trzymanie się realności uniwersum pokemonów, konstrukcji świata.
Start przygody na statku wyruszającym z Dewford do Slateport.


Ostatnio zmieniony przez TheOldKorag dnia Wto 30 Cze 2015, 14:01, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : obrazki szaleją i sie nie wgrywają ;c)
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Zapisz się i spłoń Empty
PisanieTemat: Re: Zapisz się i spłoń   Zapisz się i spłoń Empty

Powrót do góry Go down
 
Zapisz się i spłoń
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Gry :: MG Nivis-
Skocz do: