Test MG Shisui

Hmm co by ci tu wymyślić... A może właśnie nic! Zostawiam ci pole do popisu w pierwszym poście więc się wykaż. Mam nadzieję, że nie muszę tego rozwijać :)

Co powiesz na... egzekutora więziennego? ^^
------------------------------------------------------------

Chmury przysłoniły chłodne, jesienne słońce pogrążając plac egzekucyjny w cieniu. Stałeś w dobrze Ci znanym pomieszczeniu, wbudowanym w jedną ze ścian, którymi otoczona była czworokątna przestrzeń. Będąc bezpiecznym za pancerną szybą, czekałeś na wykonanie kolejnego wyroku. Miałeś stąd widok na każdy zakątek tego wypełnionego śmiercią miejsca. Po obu stronach placu, pod ścianami. ustawionych było około dziesięciu umundurowanych i uzbrojonych w karabiny maszynowe strażników. Na środku placu stała metalowa wersja tradycyjnej szubienicy, umieszczonej na 1.5m podeście. Za nią, w ścianie na przeciwko ''Pokoju Boga'', jak zwykli nazywać to pomieszczenie między sobą strażnicy, zionął czarny korytarz, którym wprowadzano skazańców. Ksiądz, sędzia oraz sam skazany jeszcze się nie pojawili. Nie powinno Cię tutaj być, powinieneś być w zupełnie innym miejscu. Kilkadziesiąt kilometrów stąd, z żoną i dziećmi, w ekskluzywnej restauracji, na wypad do której zbierałeś przez prawie trzy wypłaty. Niestety, praca, a zwłaszcza tak niewdzięczna jak ta, nie wybiera i trzeba być na to przygotowanym, nawet jeżeli można przez to ominąć okrągłe, bo dziesiąte, urodziny swojej ukochanej córki. Jest wyznaczona egzekucja- trzeba ją wykonać. Nie mogłeś jedynie zrozumieć, dlaczego data jej wykonania została przesunięta o ponad tydzień. I to w ostatniej chwili. Nie znałeś nazwisk swoich ofiar, więc tym bardziej ciekawiło Cię, dlaczego Partii tak śpieszyło się do pożegnania się z tym człowiekiem. Odkąd przejęła władzę w kraju w zeszłym miesiącu, nagle wzrosła liczba aresztowań i zesłań do Cytadeli. A stąd, jak wiadomo, nikt nie wychodził żywy, oprócz strażników, rzecz jasna. Przemyślenia przerwało Ci zaświecenie się światła w tunelu, co zwiastowało chyże pojawienie się orszaku przyszłego nieboszczyka. Mimo wszystko, wciąż możesz zdążyć na końcówkę święta córki. Robiłeś to już wiele razy. Wystarczy tylko nacisnąć jeden, czerwony przycisk...

Moje posty jakieś takie specjalne nie będą, bo to nie ja się mam wykazać ^^
===========================
Normalny dzień. Czasami żałowałem, że wybrałem taką pracę, choć zbyt dużego wyboru nie było, to jednak sumienie często nie dawało człowiekowi spokoju. Wszak skazywałem na śmierć nie tylko przestępców, ale i rodziców, którzy czasem przez chęć pomocy rodzinie dopuszczali się okrutnych czynów. Z nerwami spoglądam w stronę tunelu skąd oczekuję aż wyjdą skazańcy, by przyjżeć się im ostatni raz nim zostaną straceni.

Po około dwóch minutach Twoim oczom ukazał się wyczekiwany orszak. Na czele pochodu pierwszy szedł dowódca oddziału, za nim ksiądz i sędzia. Kolumnę zamykało dwóch strażników prowadzących skazańca- wychudzonego, brudnego człowieka z tłustymi włosami opadającymi mu do pasa. Na oko był niewiele starszy od Ciebie. Ubrany w poplamione krwią szmaty, z kneblem w ustach i związanymi rękami sprawiał wrażenie szaleńca. Gdy wyszli na plac, dostrzegłeś wiele siniaków i rozcięć na jego ciele. Z niektórych ran wciąż sączyła się krew. Musiał być torturowany tuż przed samą egzekucją. Strażnicy wprowadzili go na podest i ustawili przodem do sędzi. Ksiądz stanął po prawej stronie szubienicy, co jakiś czas zerkając z litością na nieszczęśnika. Sędzia wyciągnął z kieszeni togi złożoną kartkę, którą rozwinął i zaczął w pozie, niczym aktor w teatrze, czytać wyrok. Z tej odległości, w dodatku przez grubą szybę, naturalnie nic nie usłyszałeś. Czytanie wyroku trwało mniej więcej pięć minut. Gdy sędzia skończył, dał znak księdzu, który wspiął się po schodkach i rozpoczął modlitwę. Po jej zakończeniu, wykonał znak krzyża na sobie, a następnie przejechał kciukiem po czole mężczyzny, wykonując ten sam znak, po czym opuścił plac. Praktycznie nigdy księża nie zostawali na właściwej części egzekucji. Strażnicy założyli sznur na szyję skazańca, po czym zeskoczyli z podestu. Dowódca straży obrócił się w Twoją stronę i podniósł kciuk do góry. Dziwne, pomyślałeś, zwykle pozwalają na ostatnie życzenie. Czego tak boją się usłyszeć z jego ust? Nie chcąc przedłużać mu cierpienia psychicznego i fizycznego, nacisnąłeś jeden z wielu guzików na panelu kontrolnym. Zapadnia otworzyła się, a mężczyzna spadł pół metra w dół i zawisł, wierzgając się i trzęsąc na wszystkie strony. Nagle usłyszałeś huk. Szyba oddzielająca Cię od placu pękła i rozbiła się na tysiące kawałków. Siła eksplozji odrzuciła Cię do tyłu i uderzyłeś z ogromną siłą w ścianę. Poczułeś ciepłą krew spływającą Ci po karku. Świat wirował Ci przed oczami, a głowa bolała jakby miało się z nią stać to samo, co z szybą. Mimo to zmusiłeś się do wysiłku i podniosłeś się. Na całym placu było pełno dymu i widoczność była praktycznie zerowa. Słychać było krzyki i odgłosy wystrzałów.

Nie powinieneś decydować za gracza, czy naciska przycisk czy nie jeśli coś takiego ma miejsce.

- O co tu do jasnej cholery chodzi! - warczę pod nosem wychylajac się ostrożnie by zobaczyć co się dzieje na zewnatrz. Następnie szukam jakiejś broni, aby w razie czego móc się bronić przed ewentualnymi napastnikami. Całe to zajście było naprawdę dziwne. Mam nadzieję, że jednak dowiem się wkrótce o co tu biega.

Dym nie opadał, więc mogłeś zobaczyć tylko sylwetki biegających ludzi w różnych kierunkach od czasu do czasu. Nagle rozległo się wycie syren alarmowych, a zewsząd dobiegał jeden, bezbarwny kobiecy głos:
-Obywatele! Strażnicy Wolności! Synowie Ojczyzny! Za mury Cytadeli przedarła się niezidentyfikowana liczba intruzów. Znajdują się na placu egzekucyjnym D6. Wyegzekwujcie od nich zasłużoną karę! Do broni!
W tym komunikacie było coś, co podziałało na Ciebie mobilizująco. Miałeś wręcz ochotę zasłonić swoim ciałem od strzałów innych, byle tylko poświęcić się dla Ojczyzny. Uczucie w aż tak dramatycznej wersji po chwili się ulotniło, jednak wciąż rwałeś się do walki. Spojrzałeś na pas, do którego przypięta była broń. Pałka odczepiła się zapewne w trakcie lotu, a gdy wyjąłeś pistolet z kabury, próbując go odbezpieczyć, zaciął się. Klnąc pod nosem zacząłeś rozglądać się za jakąś bronią. Dym trochę się przerzedził na tyle, że widziałeś już teren na 5m od okna. I właśnie tam go dostrzegłeś- samotnie leżącego pokeballa. Nie myśląc za długo przeskoczyłeś przez dziurę po wybitej szybie i podniosłeś go. Sięgnąłeś do kieszeni i wyjąłeś z niej przedmiot przypominający paralizator- w rzeczywistości była to swego rodzaju wersja pokedexa- i przyłożyłeś do pokeballa. Po chwili z drutów na czubku wypłynął hologram, na którym mogłeś odczytać dane skanu.

Test zamykam i witam nowego MG c':