Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Zapisy

Go down 
+7
Skoczny Mleczarz
Elmo
Berry
Szkot
Neytiri
ReBorn
Celestia
11 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Zapisy   Zapisy EmptySro 26 Mar 2014, 21:05

Witaj!

Chcesz rozpocząć swoją przygodę w świecie Pokemon?
Zanim to zrobisz zapoznaj się z regulaminami forum! W razie problemów możesz też zajrzeć do działu z pomocą, bądź napisać do mnie.

Wszystko przeczytane? Nie masz pytań? Świetnie. Teraz przyszedł czas na wybór Mistrza Gry. Skoro czytasz ten temat pewnie zdecydowałeś się na mnie. Zanim jednak napiszesz zgłoszenie, dowiedz się czegoś o moim sposobie prowadzenia gry, a także moich wymaganiach.

Jeżeli nadal chcesz się do mnie zapisać, to świetnie! Przyszedł czas na wypełnienie formularza zgłoszeń.


Kod:
[b]Imię:[/b]
[b]Nazwisko:[/b]
[b]Przezwisko:[/b]
[b]Wiek:[/b]
[b]Starter:[/b]
[b]Region:[/b]
[b]Miasto startowe:[/b]
[b]Wygląd:[/b]
[b]Charakter:[/b]
[b]Historia:[/b]
[b]Profesja:[/b]
[b]Hobby:[/b]
[b]Przeciwnicy:[/b]
[b]Towarzysze:[/b]
[b]Cele:[/b]
[b]Sugestie:[/b]


Objaśnienie niektórych pól formularza:

Cytat :
Wiek: Nie przyjmuję zgłoszeń na postać młodszą niż 17 lat.
Starter: Pamiętajcie, że nie może to być ewolucja, smok, skamielina, legenda ani shiny.
Region: Przyjmuję zapisy postaci ze wszystkich regionów, najlepiej jednak ogarniam Kanto, Jotho i Hoenn. Możecie także dopisać miasto, z którego pochodzi wasza postać.
Miasto startowe: Miejsce, w którym chcecie rozpocząć rozgrywkę. Powinno być zgodne z regionem, w którym startujecie.
Wygląd: Preferuję opisy, zamiast obrazków. Obrazek może być dodatkiem do tekstu.
Charakter: Opiszcie jakoś sensownie swoją postać, bo potem nie będzie żadnych zmian. Tylko i wyłącznie rozwój fabularny. A jak wiadomo, nikt nie zmienia się w pięć minut!
Historia: Tutaj panuje wszelka dowolność. Jedyny warunek: zaciekawić mnie!
Profesja: Trener/Koordynator/Hodowca.
Sugestie: Wszelkiego rodzaju prośby, napomknięcia.


Po złożeniu zgłoszenia musicie poczekać na moją akceptację. Raz dziennie staram się przeglądać wasze posty, jeżeli będę miała czas - częściej.
Pamiętajcie! Jeżeli odrzucam wasze zgłoszenie, zawsze piszę dlaczego. Możecie zawsze poprawić KP i spróbować jeszcze raz, bądź zgłosić się do innego Mistrza Gry.

Po zaakceptowanym zgłoszeniu zakładam wam grę w swoim dziale. Wy w tym czasie powinniście uzupełnić Kartę Postaci, a także uzupełnić podpis, który będzie zawierać informacje dotyczące waszego pokemona oraz link do KP. Należy też założyć swoje konto w banku, a także utworzyć swój box na pokemony, których nie macie przy sobie.
Opcjonalnie, możecie uzupełnić swój Dream Team.

Powodzenia!


Ostatnio zmieniony przez Celestia dnia Sro 01 Lip 2015, 16:20, w całości zmieniany 20 razy
Powrót do góry Go down
ReBorn
Mistrz Regionu
ReBorn


Napisanych : 2800
Dołączył : 24/03/2014

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 17:20

Imię: Bradley
   Nazwisko: Robertson
   Przezwisko: Riot
   Wiek: 21
   Starter: Litleo (M)
   Region: ----
   Miasto startowe: ----
   Wygląd: http://cache.desktopnexus.com/thumbnails/948573-bigthumbnail.jpg
W sumie to tak jak na obrazku, licząc tatuaż na twarzy i Fioletowe oczy. Ok 185cm wzrostu i 85kg ładnie zbudowanego i umięśnionego ciała, wytrenowanego w sportach walki które chłopak trenował prawie całe życie. Jeśli chodzi o ubiór, to też tak jak na avku i stara się utrzymywać swoje ciuchy w tym tonie. Poza tym nie ma wielu znaków szczególnych, pomijając bliznę po pazurkach (standardowe 3 ślady obok siebie mniej więcej coś takiego) na lewej piersi - mała pamiątka po pazurkach Litleo. Nie zawsze się tak dobrze rozumieli... ^^'
   Charakter: Opanowany, spokojny chłopak. Zawsze stara się trzymać własnych zasadach i dbać o przyjaciół. Nie jest zbyt mściwy, ale mało kto wolałby go mieć przeciw sobie. Nie jest do końca altruistą, ale mimo to stara się pomagać innym.
   Historia:

Brad spędzał swoje dzieciństwo w różnych miejscach. Jego rodzice często zmieniali miejsca w związku z ich pracą badawczą. Wiele się zmieniało i chłopak z reguły uczył się z prywatnymi nauczycielami. Jego jedynym stałym przyjacielem był mały Litleo, którego dostał od rodziców na 9 urodziny. Lubili spędzać razem czas przeszukując okolice miejsc w których mieszkali, trzymając się raczej z dala od innych.

Po swoich 18 urodzinach zaczął zastanawiać się nad opuszczeniem rodziców i rozpoczęciu swojej podróży. Wolał to niż przenosiny z miasta do miasta co kilka miesięcy. Często nawet nie rozpakowywał swoich kartonów, bo nie było sensu. Poświęcił kolejne 3 lata na dalszą naukę, pomoc rodzicom w badaniach i przygotowywanie się do podróży. Wreszcie po rozmowach z rodzicami i przygotowaniach postanowił ruszyć. Wiedział że nie będzie łatwo, ale dla niego i tak to było lepsze niż ciągłe przeprowadzki. Jak na ironię, jedyną stabilność widział w podróży i zmianach otoczenia. Po parunastu tygodniach przywykł już do nowego życia, choć brakowało mu czegoś co uatrakcyjniłoby jego życie. Nie wiedział że jest kilka kroków od czegoś takiego. Dosłownie.

Nadszedł kolejny wieczór, więc chłopak zatrzymał się żeby rozbić obóz na noc. Litleo jak zwykle biegał wokół, bawiąc się i rozrabiając. Kiedy maluch zniknął na parę minut, nie dając znaków życia, Bradley poszedł się za nim rozejrzeć. Lewek walczył z jakimś korzeniem, próbując wyrwać go z ziemi. Chłopak podszedł do niego w momencie kiedy maluch wyrwał wreszcie korzeń...i ziemia pod nimi zapadła się. Podróż nie trwała długo, ale lądowanie trochę zabolało. Kiedy kurz opadł, chłopak rozejrzał się - zorientował się że jest w jakimś starym grobowcu. Znalazł pochodnię, którą Litleo zdołał podpalić, wykorzystując swój żar. Grobowiec był średniej wielkości i kończył się komnatą z wielkimi kamiennymi drzwiami, które miały 18 dziur. Obrazki i inskrypcje otaczające drzwi były mniej więcej zrozumiałe dla niego - jego rodzice spotykali się z czymś takim i Bradley trochę to studiował - choć daleko mu było do bycia ekspertem.

Tekst wspominał o 18 kamieniach które miały otworzyć drzwi, powiązane jakoś z mocami pokemonów. Rysunki sugerowały że chodzi o 18 różnych typów pokemonów, ale nie dowiedział się wiele więcej. 18 kamieni, dziwne drzwi w dziwnym grobowcu...musiał poszukać kogoś kto mógł mu pomóc to rozwikłać. Wyprostował się i spojrzał na swojego lewka. Pogłaskał go i spojrzał mu w oczka
- No mały...wreszcie coś ciekawego...
Powiedział, wziął go na ręce i zaczął drapać za uchem, szukając wyjścia z tego dziwnego grobowca...

   Profesja: Trener/później może też koordynator
   Hobby: Sporty walki
   Przeciwnicy: ---
   Towarzysze: ---
   Cele: Jak w historii :3
   Sugestie:


Ostatnio zmieniony przez ReBorn dnia Sob 29 Mar 2014, 18:01, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 17:46

Przyjmuję.
Załóż swoją Kartę Gracza, Box i Bank. Jak chcesz walnij też Drem Teamem. A ja idę tworzyć Ci grę :'3


Zapisy: 1/3
Powrót do góry Go down
Neytiri
Zdobywca Odznak
Neytiri


Napisanych : 660
Dołączył : 28/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Mazowsze

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 19:43

Wiem, ze to nie twoj formularz ale no coz. Jakby coś bylo nie jasnego to wal pytaniami bo nie wiem ile razy meczylam ten zapis i edytowalam ;0;.
_______
Imię, Nazwisko: Neytiri Black
Ksywa: "Ney"
Wiek: 19 lat
Wygląd: Foto: w późniejszym czasie avatar.
Opis: Dziewczyna przeciętmego wzrostu ok 165 cm wzrostu. Dlugie włosy
przeważnie upięte w kucyk. Niby drobna ale umięśniona.
Charakter: Albo raczej charakterek. Zwariowana idiotka, ale to
jednak maska dobrze dopasowana do jej twarzy. Tak naprawdę jest spokojna
dziewczyna, która nie wie co to strach. Stawia czoło każdemu wyzwaniu. Nie
daj boże ktoś jej stanie na odcisk, wtedy budzi sie w niej istny diabeł.
Lubi samotność jednak towarzystwem nie pogardzi.
Historia: Przez kaptur mocno naciągnięty na twarz nie wiedziałam go
dobrze, ale kiedy się zbliżył i stanął nade mną, odruchowo odrzuciłam
głowę. Nasze spojrzenia się spotkały na moment i to już tam było. Jego
numer 20082011. To był powód dla którego czułam się nieswojo. Biedak -
jakie ma on szanse z tym numerem jak to już dzisiaj? Wszyscy mają swoje
numery, ale wydaje mi się, że tylko ja je widzę? No, może nie tak dosłownie
widzę, ale tak jest. Wiszą w powietrzu. Tak jakoś pojawiają się w mojej
głowie. Czuję je gdzieś za oczami. Ale są prawdziwe. Mam w nosie czy mi
wierzycie - jak sobie chcecie. Ja wiem, że są prawdziwe. I wiem co znaczą.
Stało się to jasne tego dnia co mama odeszła. Zawsze widziałam
numery, odkąd pamiętam. Najpierw myślałam, że wszyscy je widzą. Jeżeli
tylko spojrzałam komuś w oczy, od razu pojawiał się numer. Pewnego dnia
mama wiozła mnie w wózku, a ja mówiłam jej, jaki ludzie mają numery.
Myślałam, że jej się to spodoba, że pomyśli jaka jestem mądra. Tak, jasne.
Szłyśmy szybko główną ulicą, żeby odebrać alimenty. Czwartki były zazwyczaj
dobre. Niedługo, bardzo niedługo, mama będzie mogła robić swoje zakupy w
zapitym dechami domu na naszej ulicy i przez parę godzin będzie szczęśliwa.
Każdy napięty mięsień w jej ciele się rozluźni., będzie rozmawiała z mną, a
może nawet mi poczyta. Kiedy tak szliśmy wesoło wykrzykiwałam numery ludzi.
-Dwa, jeden, cztery, dwa, nic, jeden, zero! Siedem, swa, dwa, nic,
cztery, sześć!
-Nagle mam gwałtownie zatrzymała wózek i obróciła go do
siebie. Pochyliła się, chwyciła za ramię po obu stronach, robiąc ze swojego
ciała klatkę i zacisnęła dłonie tak mocno,. Że widziałam wyraźnie jak
nigdy, zgrubienia na jej ramionach, siniaki i nakłucia. Spojrzała mi prosto
w oczy z dziką furia na twarzy -Kerry, słuchaj - niemal wypluła te słowa -
Nie wie m o co ci chodzi, ale masz przestać! Zaraz dostanę od tego szału.
Dzisiaj nie trzeba mi żadnych głupot, okay? Nie trzeba mi tego, więc... się...
do cholery... Zamknij! Sylaby gryzące niczym wściekłe osy, jad tryskający
prosto na mnie... Przez cały ten czas, gdy tak trwałyśmy oko w oko, jej numer
tam był, wciśnięty wewnątrz mojej czaszki: 10102010. Cztery lata później
patrzyłam jak facet w wymiętym garniturze zapisuje na kawałku papieru:
Cytat :
Data śmierci: 10.10.2010
Znalazłam ja rano. Wstałam jak
zwykle włożyłam szkolne ubranie i wzięłam sobie płatki. Bez mleka, bo
śmierdziało, kiedy je wyjęłam z lodówki. Odstawiłam pudełko, nastawiłam
czajnik i zjadłam płatki, podczas gdy woda się gotowała. Potem zrobiłam
mamie czarna kawę i ostrożnie zaniosłam do jej pokoju. Wciąż była w łóżku,
tak jakoś skręcona w jedna stronę. Miała otwarte oczy, przód czymś
poplamiony, chyba wymiocinami, kołdrę też. Postawiłam kawę na podłodze,
obok igły.
-Mamo? - odezwałam się, chociaż wiedziałam, że nie odpowie. Nikogo już nie
było. Odeszła. I jej numer
też. Pamiętam go, ale nie widziałam, gdy patrzyłam w jej mętne oczy. Stałam
tak przez kilka minut, kilka godzin - nie wiem - później zeszłam piętro
niżej i powięziłam pani z mieszkania pod nami, co się stało. Poszła
zobaczyć. Kazała mi czekać przed drzwiami, jakbym już tego nie widziała,
głupia krowa. Nie było jej pół minuty. Wybiegła, minęła mnie i zwymiotowała
na korytarzu. Kiedy skończyła, wytarła usta chusteczką , zabrała mnie z
powrotem do siebie i zadzwoniła po karetkę. Potem przyszła masa ludzi:
mundurowi - policja, załoga karetki, garniturowi - jak ten z notatnikiem.
Potem jeszcze kobieta, która mówiła do mnie jak do kretynki i która zabrała
mnie stamtąd, tak po prostu, z jedynego dom, który znałam. W jej
samochodzie, po drodze Bóg wie dokąd, wciąż powtarzałam sobie w myślach dwa
słowa, raz za razem Data śmierci Gdybym wcześniej wiedziała, że
numery które widzę to data śmierci, mogłabym mamie pomóc, powstrzymać ją,
nie wiem, cokolwiek. Czy cokolwiek by to zmieniło? Gdyby wiedziała, że
czeka nas tylko 7 lat razem? Akurat - byłaby z niej taka sam punka. Nic na
świecie mogło jej powstrzymać. Była uzależniona. Z chłopakiem spędziłam
miły dzień. Czułam, że coś nas zaczęło łączyć, ale czy To cosś zmienia?
Nie. Jego data jest wyznaczona na dziś. Jeszcze dziś przed północą zginie.
Poszliśmy do
wesołego miasteczka. Było fajnie ale wszystko się zmieniło w momencie, gdy
kolejka górska którą jechał, stanęła. Do tego do góry nogami. To trwało
ułamek sekundy. Mignięcie. Jedna klatka w aparacie. Widać było czarny
lecący punkcik. Z mojego punktu widzenia wyglądał oto jak ptak. Ale jaki
ptak leci z taka prędkością w dół? Owszem są takie ptaki ale nie w tym
mieście. Gdy tylko zobaczyłam ta plamkę już wiedziałam c się stało.
Pobiegłam w miejsce upadku. Był cały ale strasznie wykręcony, oczy otwarte,
ale gdy spojrzałam w nie widziałam już w nich numeru. Odszedł. Ktoś wezwał
karetkę, ja w tym czasie zamknęłam mu oczy. Sanitariusze pytali co się
stało i czy chce jechać z nimi. Ja odmówiłam. Szłam w kierunku przytułku w
którym mieszkałam po śmierci matki. Usłyszałam, że ktoś za mną idzie.
Zaczęłam biec, ten ktoś również. Kluczyłam między uliczkami, myślałam że
zgubiła tego kogoś, jednakże już w samy, wejściu do domu ktoś mnie
ogłuszył. Obudziłam się w pokoju dobrze wyposażonym, w sensie laptop,
konsola Xbox, lodówka itd. Takie mieszkanko z tą różnicą, że bez kuchni. Na
szafce nocnej obok łóżka spostrzegłam kartkę. Oto jej treść:
Cytat :
Witaj w
Emerald'zie. Gdy już się obudzisz udaj się do centrum dowodzenia. Piętro 3,
budynek główny.
Podpisano Clara.
Wstałam więc, pomyślałam, że może warto rozejrzeć
się po pokoju. Włączyłam TV, wykąpałam się po czym założyłam wcześniej
przygotowane ubranie, krótkie jeansowe spodenki, żółty top na ramiączka i
adidasy. Pod czas kąpieli zauważyłam, że coś dziwnego znajduje się na moim
ręku. Ni to zegarek ni to coś (PokeGear), to cos było koloru czerwonego. W
drodze do centrum dowodzenia zauważyła, że mijane osoby mają też takie coś
jednakże w innych kolorach (niebieskie, szare, czarne białe itd. - w PW
napisze o co chodzi jak zaakceptujesz hist...). Najdziwniejsze jednak to,
że mieli takie dziwne kulki przypięte do pasków przy spodniach. Z początku
nie wiedziałam do czego te kulki, dopóki nie zauważyłam stworków
podążających za niektórymi osobami. Gdy już doszłam do centrum dowodzenia,
zostałam poproszona od razu na rozmowę. Zostało mi wszystko wytłumaczone. W
miarę jasno Emeralda to organizacja tajnych agentów, która zajmuje się
różnymi akcjami na przykład rozbijanie gangów narkotykowych. Do tego celu
są werbowane osoby w wieku od 9 do 18 lat. Czemu tacy młodzi? A dlatego, że
mało osób podejrzewa dzieci
i młodzież że są agentami. Ja zostałam zwerbowana do tej organizacji,
ponieważ stwierdzili, że się nadaję a dowiedzieli się wszystkiego od mojej
wychowanki Sabiny, która akurat należy do tej organizacji i jej zadaniem
jest wstępna rekrutacja. Muszę jednakże przejść testy, egzaminy
sprawnościowe. Clara, szefowa, podała mi do wypełnienia różne formularze,
ponieważ wraz z przystąpieniem do Enmienda musze odciąć się od przeszłości
m.in. zmienic nazwisko, jeśli chce to również imię. Tu zaczynam nowe życie.
Po skończeniu ok. 20 lat mam prawo zostać w organizacji ale mam również
prawo odejść i
organizacja zapewni mi przyszłość. Więc z Kerry Hyte przeszłam na Laureline
Stone. Wszystkie formalności zostały wypełnione. Miałam teraz pójść do Sali
w której miał nastąpić pierwszy egzamin. Dopiero po egzaminach miałam
zostac pełnoprawnym członkiem Emerald'y. Wpierw jednak poszłam do pokoju i
zauważyłam pewne zmiany. Na szafce nocnej leżał 1 PokeBall. Do tego z
pokemonem. Obok leżał PokeDex i list. Oto treść:
Cytat :
W Ballu znajduje się Twoj pokemon Growlithe. Jest to prezent od Twojego
ojca na urodziny, jeszcze za czasów gdy twoja mama żyła. Nigdy go wcześniej
nie dostałaś, ponieważ Twoja mama nie chciała kłopotliwych pytań.W paczce
obok łóżka znajduje się 5 pustych PokeBalli,PokeNav itp trenerski zestaw.Tym czz dwa Potiony. Tym
czasem weź balle i udaj się na egzamin.
Jak było na liście tak
zrobiłam. Poszłam do sali i czekałam aż wszystko się zacznie.
Cele: ~ być jak najlepszą agentką
~ poznać genezę swoich "zdolności"
~ po odejściu z Enmienda odnaleźć ojca.
Starter: Growlithe
Profesja: trener
Profesja Drugoplanowa: tajna agentka
Rodzina: -
Ekwipunek: zalezny od misji
Region: wsie
Partner/Wrog: na Twojej glowie
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 20:09

Akceptuję!
Załóż Kartę Postaci, Bank i Box. Możesz też stworzyć swój Dream Team.
Tymczasem czekam na PW z dodatkowymi informacjami C:

Zapisy: 2/3
Powrót do góry Go down
Szkot
Mistrz Regionu
Szkot


Napisanych : 3069
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 33
Skąd : Ayr, Scotland

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 20:32

Imię: Elisabeth Agnes
Nazwisko:  MacIntre
Przezwisko: Lisa
Wiek: 22
Starter: Cyndaquil Zapisy Male
Region: Hoenn
Miasto startowe: Petalburg

Wygląd: Lisa jest średniego wzrostu młodą kobietą, nie specjalnie wyróżniającą się z tłumu. Jej cechą charakterystyczną jest burza rudych loków sięgających jej do pasa, ciężko okiełznać takie włosy, dlatego zazwyczaj nosi je związane w gruby warkocz. Posiadaczka bystrych dużych oczu o niecodziennej morskiej barwie, które odziedziczyła po matce. Na bladych licach oraz lekko zadartym nosie, jeśli się uważnej przyjrzeć można całkiem pokaźną ilość piegów. Budowy normalnej, biust jest aczkolwiek nie jest nadzwyczajnie okazały.

Charakter: Po ojcu odziedziczyła cierpliwość, po matce zaś w dużej minerze spokój ducha. Można powiedzieć że taka mieszanka, powinna uczynić z dziewczyny ostoję spokoju, niemalże niewzruszoną twierdzę! I poniekąd tak jest. Jednak kiedy dziewczynie ktoś zajdzie za skórę potrafi być bardzo złośliwa. Ale by to tego doszło należy się nieco postarać, gdyż Lisa jest w stanie tolerować wiele, łącznie z ludzką głupotą. Lubi samotność, nie czuje się dobrze będąc w centrum zainteresowania szerszego kręgu, przez co wybrała zawód bibliotekarki. Dużym szacunkiem darzy zarówno swoją matkę, ciężko pracującą w przydomowej kwiaciarni jak i ojca znanego na całym świecie zdobywcę tytułu Mistrza w dwóch regionach. Ale o tym nieco dalej.

Historia: Elisabeth nie ma za sobą ciężkiego dzieciństwa, nie została porzucona przez rodziców... Jej historia jest bardzo przeciętna. Dorastała w domu pełnym miłości, mając zamiast zabawek książki oraz towarzystwo pokemonów swoich rodziców. Od najmłodszych lat można by powiedzieć, że przyzwyczaiła się do obecności ojca w domu iście "weekendowej". Jednak nigdy nie miała do niego żalu, podobnie jak matka dziewczyny, podążał za swoimi marzeniami, stawał się coraz silniejszym trenerem jednak wciąż starał się znajdować jak najwięcej czasu dla swoich dwóch kobiet. W ich domu nie było kłótni, żadne z rodziców nigdy nie naciskało na rudą by poszła w ślady ojca lub matki. Dzięki czemu Lisa spokojnie dorastała, przechodząc przez kolejne szkoły kształcąc się w bliżej nie określonym kierunku aż skończyła w bibliotece, jako spokojna pracownica w okularach na piegowatym nosie. Jak większość młodych dziewczyn przeżyła swoją pierwszą miłość, ale na chwilę obecną nie jest dłużej w związku z Markiem, który zostawił ją nawet nie racząc poinformować dziewczyny o wyjeździe. Jednak mimo iż czuła się oszukana i zwiedzona męskim gatunkiem zdawała się nie przejmować tym zbytnio. Poza biblioteką dziewczynę od zawsze fascynował tzw "Turniej Żywiołów", podczas którego uczestnicy walczą miedzy sobą pokemonami tego samego typu. Tak więc dochodzimy do momentu w którym Lisa złożyła okulary, schowała książki i postanowiła wyruszyć w świat, by rzucić wyzwanie liderom sal aby zakwalifikować się do Turnieju i zdobyć tytuł Mistrza Żywiołów.

Profesja: Trenerka
Hobby: Czytanie książek.
Przeciwnicy: Czy byłego faceta można tu wpisać? Więc Mark.
Towarzysze: Na początku brak. Później, później chce przystojnego rudego pana.
Cele: Zdobycie tytułu "Mistrzyni Żywiołów"
Sugestie: Rodzicami Lisy są Nora oraz Lance MacIntre. Wszelakie inne sugestie napisze na gg, tak samo jak o, co mi chodzi z turniejem.
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 20:41

Akceptuję! Twórz Kartę Gracza, Bank, Box i DT. Z resztą, sama wiesz xD
Zaraz otworzę Twoją grę, prześlij mi tymczasem sugestie na gg.

Dodatkowo, ZWIĘKSZAM LISTĘ. Do 4 gier.

Zapisy: 3/4
Powrót do góry Go down
Berry
Początkujący Trener
Berry


Napisanych : 346
Dołączył : 24/03/2014

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 22:31

Imię: John
Nazwisko: McBord
Przezwisko: brak
Wiek: 20 lat
Starter: Elekid - proszę, aby Pokemon dopiero pojawił się w życiu bohatera
Region: Kanto
Miasto startowe: Pallet Town
Wygląd: avatar :P
Charakter: John nie jest zbytnio ambitny. Nigdy nie mierzył zbyt wysoko - interesuje go proste, spokojne życie. Młodzieniec chce jednak za wszelką cenę osiągnąć sławę i decyduje się na bardzo brawurowe (albo niemądre?) zadanie, aby ją zdobyć. Jego pasją jest odkrywanie.
Historia: John był zwyczajnym nastolatkiem. Pochodził z rodziny, która dosłownie przepełniona była wysokimi ambicjami, chęcią bycia najbogatszymi, najwspanialszymi, najbardziej wyedukowanymi ludźmi na całym świecie. On miał jednak zupełnie inny system wartości. W przeciwieństwie do swojego kuzynostwa - nie spędzał całych wieczorów przed książkami i zeszytami nie czytując wszystkich notatek. Jego rodzice dumnie prowadzili sporą firmę. Młody Mcbord zawsze jednak czuł, że w jego rodzinie jest jeden niepasujący do niej "element" - on sam. Z trudem ukończył liceum oraz zdał maturę, nie chciał iść na studia dochodząc do wniosku, że nie pomogą mu zbytnio w przyszłej karierze. Dodatkowo obawiał się tego, że po prostu nie poradzi sobie z natłokiem obowiązków. Chłopiec rozpoczął podróże, gdzie spotykał się i rozmawiał z wieloma ludźmi. Bardzo inspirujące było dla niego spotkanie z pewnym staruszkiem - Antoniem. Starzec opowiedział nastolatkowi masę historii związanych z podróżowaniem, archeologią, odkrywaniem. John dosłownie zaraził się tą pasją i stwierdził, że to jest właśnie to, czym chciałby się zajmować profesjonalnie. Wiedział, że rodzina nie będzie tym faktem zachwycona, ale czuł, że to jest to, co chce wykonywać profesjonalnie. Dzięki sporym znajomościom rodziców został przyjęty do pracy, gdzie zajmowano się właśnie odkrywaniem. I szybko okazało, że McBord ma prawdziwy talent! Zaskoczył swojego szefa dokonując odkrycia kilku skamielin. Dokonał tego, czego nie mogli dokonać inni pracownicy firmy. Szef błyskawicznie obdarzył Johna sporym zaufaniem i pewnego wieczoru poprosił go, aby ten posegregował dokumenty w jego osobistym biurze. Dla młodzieńca było to pewnego rodzaju wyróżnienie, bo nikt inny nie miał wejścia do biura szefa. Chłopiec wykonał powierzone zlecenie z należytą starannością - chciał pokazać, że potrafi sprostać każdemu powierzonemu mu zadaniu. Podczas poszukiwań dostrzegł jednak bardzo starą, mocno zżółkniętą kartkę, znajdującą w pewnym notatniku. McBord wiedział, że nie powinien doń zaglądać, jednak jego ciekawość wzięła górę. Młodzieniec przeczytał treść listu i nie mógł przeczytać własnym oczom. Treść listu była mniej więcej następująca: "Carolu, usłyszałem od mojego kuzyna, że w regionie Kanto znajduje się niewielka jaskinia. Tylko garstka ludzi wie o niej, często Ci, którzy do niej wchodzili - błyskawicznie ginęli. Legenda głosi, że jest ona nawiedzona, ale ten kto odkryje wszystkie jej tajemnice - otrzyma nagrodę, a także zdobędzie szacunek milinów ludzi. Dodatkowo grota tej jaskini mają podobno prowadzić do całkowicie nowego, nieodkrytego przez nikogo regionu." John podświadomie czuł, że odkryje tą tajemnicę. Wiedział, że szef kiedyś na pewno zorientuje się, że John poznał zagadkę. Obawiał się konsekwencji, bowiem Carol miał ogromne znajomości. Wiedział, że jeśli wszystko wyjdzie na jaw - on i jego rodzina zostanie zhańbiona. Mimo tego młodzieniec zwolnił się z pracy i postanowił, że odnajdzie tajemniczą jaskinię, pozna jej sekrety oraz odkryje coś naprawdę niesamowitego.
Profesja: Trener, odkrywca
Hobby: Odkrywanie, archeologia, podróże
Przeciwnicy: W przyszłości ekipa Carola, która odkryje to, że chłopak bez pozwolenia przeczytał dokumenty szefa oraz stara wykorzystać to dla własnego pożytku.
Towarzysze: Pozostawiam tą kwestię tobie.
Cele: Zdobycie ogromnej sławy poprzez swoje odkrycia.
Sugestie: Brak V i VI generacji, albo jej ograniczenie do minimum.


Ostatnio zmieniony przez Berry dnia Sob 29 Mar 2014, 22:42, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość
Gość
Anonymous



Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 22:41

Imię:
Lawrence
Nazwisko:
Day
Przezwisko:
Law
Wiek:
Dziewiętnaście wiosen.
Starter:
Rotom 'Electra'
Region:
Sinnoh, jeśli można.
Miasto startowe:
Wybierzesz mi coś <3
Wygląd:
Avek ( DO ZMIANY ; ; )
Charakter:
Czy spotkaliście się kiedyś z osobą, która zmierzy was swoim wzorkiem tylko po to, żeby zaraz wyszukać o was najróżniejszych informacji w sieci? Nie? Przedstawiam wam Lawrence'a. Law jest bardzo specyficzny. Nie chodzi mi tu oczywiście o styl ubierania czy urodę. Jego główną cechą charakteru jest nieufność. Niestety tak już bywa, kiedy jedynym co miał od życia były kopy w cztery litery. Nie można winić przecież samego chłopaka, nie? Kolejną, dość ważną cechą jest przebiegłość. Jakoś w życiu trzeba sobie radzić, mając do dyspozycji tylko komputer i zdolności hakerskie, tak? Nie należy on też do osób, które łatwo zdenerwować. Jego stoicki spokój wyrażany jest miną pod tytułem 'mam na wszystko wyjebane'. Taki jest Day i nic na to nie poradzicie. Chodzącym ideałem nie jest, co potwierdzą jego negatywne cechy. Nie działa on bezinteresownie, chyba, że dla siebie. Cóż, pieniądze są dość ważnym aspektem jego życia. Lubi mieć je w portfelu czy na koncie bankowym, którego nikt nigdy nie dotknie. Jego stoicki spokój można zaburzyć, jednak bardzo tego nie polecam. Podobno wpada wtedy w szał, co zmienia jego niewinną mordkę, w mordę mordercy. Ale to tylko pogłoski, jakby nie patrzeć. No cóż, pobawimy się?
Historia:
Lawrence nigdy nie należał do dzieci, które były rozpieszczane. W gruncie rzeczy, był dość aspołeczny. Co mam przez to na myśli? Głównie to, że nie był akceptowany przez społeczeństwo. Głównie z powodu jego bardzo jasnej karnacji jak i dziwnego koloru włosów. Nie, to nie jest farba. W sumie, dlaczego chłopak miałby się farbować? A mniejsza z tym. Przez swoją dziewczęcą urodę miewał kłopoty. Nie był męczony w szkole, ponieważ każdy kto go znał, wiedział co potrafi. A co takiego mógł potrafić zniewieściały piętnastolatek? Law w wieku trzynastu lat otrzymał komputer. Tak, komputer. Nigdy nie interesowały go pokemony, które jego ojciec kochał ponad życie. Jemu starczyła myszka, klawiatura i monitor. Po krótkim czasie komputer stał się w pewnym sensie bronią. Lawrence nie musiał obawiać się ludzi, którzy mu grozili. Wystarczyło parę kliknięć na klawiaturze, a cała sieć wiedziała o tej o sobie trochę za wiele. Cóż, tak to już bywa, co?
W wieku szesnastu lat zmarł mu ojciec. Day nigdy nie rozpaczał, ponieważ nie miał po kim. Jakby nie patrzeć nie zajmował się nim jakoś specjalnie. Co takiego mógł zrobić nastoletni haker? Zarobić trochę pieniędzy! Ba, tak, żeby starczyło na mieszkanie i jedzenie. W końcu musiał się usamodzielnić, unikając tym samym kontaktu z prawem.
Kolejnym problemem stał się nalot policji na jego mieszkanie, po paru dobrych latach. Kurcze, kto by się spodziewał, że po trzech latach spokoju, ktoś się nim zainteresuje? Wcześniej poinformowany Law wyniósł się w czas, ukrywając w jednej z pobliskich, opuszczonych fabryk. Tak, idealne miejsce na schowanie się, nie ma co. Ukrywał się tam przez parę kolejnych dni, śledząc poczynania policji przez swój ukochany laptop. W fabryce było jednak coś, co poniekąd go przerażało. Kiedy tylko kładł się spać, jego przenośny komputer wydawał bardzo dziwne dźwięki. Mógłby powiedzieć o opętaniu, gdyby dało się opętać sprzęty elektroniczne... Ale zaraz. Przecież się da. Ku zdziwieniu Law'a z komputera wyszedł Rotom. Młody Day, przerażony nowym odkryciem siedział, wpatrując się w latającego duszka. Czym to było? Czyżby jakiś inteligentny haker wysłał mu zmaterializowanego wirusa?
Profesja:
Trochę trener, trochę koordynator.
Hobby:
Hakerstwo!
Przeciwnicy:
Twój wybór.
Towarzysze:
Również w zależności od ciebie.
Cele:
- Dorobić się dużej sumki pieniędzy.
- Zająć się paroma 'nieczystymi' sprawami.
- Upewnić się, że przeszkodził którejś z organizacji. (Tak, może być każda)
Sugestie:
Dunno ;x
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 29 Mar 2014, 22:48

Dobra, po długiej chwili zastanowienia - obaj jesteście przyjęci.
Tym samym - zamykam listę.


Zapisy: 5/5




@edit: 27.04.2014

Zapisy: 5/6

Otwieram jedno miejsce specjalne dla super historii >D
Powrót do góry Go down
Elmo
Początkujący Trener
Elmo


Napisanych : 155
Dołączył : 26/04/2014
Wiek : 26
Skąd : biorą się idioci?

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyNie 27 Kwi 2014, 14:19

Imię: John
Nazwisko: Athlon
Przezwisko:
Wiek: 19
Starter: Ditto
Region: Kanto
Miasto startowe:Pallet Town
Wygląd:
Zapisy Tumblr_m4uiltoBxR1r0fjn0o1_500
John jest wysokim, mierzącym 180cm wzrostu chłopakiem. Nie jest zbyt umięśniony, jednak jest naprawdę silny, a jego mięśnie brzucha układają się w idealny kaloryfer. Nosi okulary, pod którymi znajdują się jego małe, oliwkowe oczy. Drobny nos i usta podkreślają jego delikatne rysy. Dodatkowego uroku dodają mu ciemne blond włosy w wiecznym nieładzie. Zazwyczaj nosi czarną bluzkę z podwiniętym rękawami, niebieskie jeansy oraz czerwone sportowa trampki. Mimo że wygląda na nieporadnego przystojniaczka dbającego tylko o swój wygląd, może zadziwić wielu ludzi.
Charakter:
John jak na chłopaka, który wiele przeżył jest spokojny i opanowany, mimo wieku jest też bardzo dojrzały. Nie lubi podróżować z innymi osobami od pewnego incydentu, woli chodzić sam, ale wiadomo że nie obejdzie się bez wędrówki z innymi. W stosunku do nowo poznanych ludzi jest raczej nie ufny, boi się z kimś zaprzyjaźnić czy związać. Ból po stracie jest nie do opisania. Całymi wieczorami myśli o śmierci przyjaciół i o zemście, lecz mimo to stara się nie ponosić emocjami tylko rozsądkiem. Bardzo trudno się z nim zaprzyjaźnić. Pomaga tylko przyjaciołom, których praktycznie już nie ma, ale wszystko może się zmienić. Jest odważny, teoretycznie niczego się nie boi. Gdy zacznie coś robić, musi to dokończyć, nigdy się nie poddaje.
Historia:
Sierpień, lato tego roku jest bardzo upalne, cały czas świeci słońce. Jedyne lato, które utkwi wszystkim w pamięci, a na pewno Johnowi... Grupka nastolatków chcąc odpocząć od zgiełku życia codziennego w mieście, od pokemonów, wybrała się na biwak do pobliskiego lasu. Bez wiedzy rodziców zabrali ze sobą duże ilości alkoholu oraz inne przedmioty na małą imprezkę. Było ich sześciu: May, Kaya, Carli, Steven, Carl i nasz bohater John. Była to bardzo wesoła gromadka. Kiedy wkroczyli do lasu, dźwięk ich rozmów rozniósł się po całym lesie, płosząc pobliskie pokemony. Nie przejmując się tym szli dalej. Po pewnym czasie dostrzegli rozbite namioty, rozłożonego grilla, którego właśnie rozpalał Charmander. Ktoś również wpadł na ten świetny pomysł biwakowania. Czy na prawdę świetny?
- Cholera... Gdzie my teraz pójdziemy? - powiedziała z żalem w głosie May, spoglądając na wszystkich
- Nie mam pojęcia... - odparł John, kiedy wzrok May spadł na niego
- Wiem! - krzyknęli jednocześnie Steven i Carl - Chodźmy do zamkniętej części lasu!
- Pogięło was? Wiecie ile będzie kosztować mandat jeśli nas tam przyłapią?! - odezwała się dotychczas milcząca Kaya - Wiece że wszystko straciliśmy na jedzenie i picie...
- Racja... - potwierdziła Carli
Po długich rozmowach, krzykach, za i przeciw, wszyscy postanowili ruszyć do zamkniętej części lasu na biwak życia, żeby godnie zakończyć wakacje. Chłopacy zajęli się namiotem, grillem oraz układaniem krzeseł i stolików, dziewczyny zaś przygotowywaniem jedzenia oraz układaniem picia na stole, a wszystko to w radosnej, głośnej atmosferze. Po piętnastu minutach wszyscy zasiedli do prowizorycznego stołu, jedząc, pijać, śmiejąc się i rozmawiając o bzdetach, ważnych tylko dla nastolatków. Okazało się się że tylko John nie ma żadnego pokemona, ale reszta zostawiła swoje w domach. W dobrym towarzystwie, czas płynie bardzo szybko. Nim się spostrzegli a zrobiło się ciemno i prawie wszyscy byli nieźle wstawieni, wszyscy poza Johnem, który jako jedyny ma rozsądek żeby nie schlać się w trupa.
- Zaraz wrócę, muszę się odlać! - krzyknął Steven i pobiegł za najbliższe krzaki znikając z oczu znajomym. Świerszcze grały swoją melodię, komary cięły jak głupie. Kiedy Steven oddalił się dostatecznie daleko od obozu, rozpiął rozporek i ulżył sobie. Nagle usłyszał jakiś szmer liści, w pierwszej chwili pomyślał że to wiatr albo jakieś leśne zwierze. Lecz do tego szmeru dołączył się dźwięk łamanej gałązki i kroków. Chwiejąc się na nogach i jednocześnie zapinając rozporek powiedział
- John, to że ty nie jesteś pijany nie znaczy że...- w tym momencie przerwał bo w jego gardle znalazł się ostry nóż.
Impreza trwa w najlepsze. Alkohol się skończył, to włączyli jakąś muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć, prawie wszyscy. Carli siedziała sama przy namiocie uważnie się rozglądając, cały czas czkając na powrót towarzysza
- Ej, nie widział ktoś z was Stevena?
- Poszedł się załatwić w krzaczki - powiedział roześmiany John - Idź, pewnie przyda mu się Twoje towarzystwo hehe!
- Daj spokój!
I poszła, nie spodziewając się niczego. Zaszła kilka kroków i zobaczyła głowę chłopaka wisząca na drzewie. W pierwszej chwili myślała że to sen i przetarła oczy. Widok jednak nie zniknął. Z jej twarzy zaczęły kapać łzy i już miała zacząć krzyczeć, kiedy zimna i śmierdząca dłoń przymknęła jej usta. Dziewczyna starała się uwolnić lecz nóż znalazł się w jej plecach po czym w gardle. Krew tryskała we wszystkie strony.
Minęła godzina, John całował się z Kayą a Carl z Mayą. Nie zauważyli zniknięcie dwójki przyjaciół, dopiero kiedy Kaya postanowiła iść do namiotu z Johnem zaniepokoiła się.
- Nie zauważyliście że od dłuższego czasu nie ma Stevena i Carli?
- Daj spokój, na pewno kochają się gdzieś w krzakach, nie zaprzątaj sobie nimi głowy, chodź bo zimno się już robi. - powiedział John
- Pójdę ich poszukać... - odparła Kaya, jednocześnie zakładając bluzę - Idziesz ze mną May?
- Jasne - odparła przerywając całowanie i zakładając bluzę.
- Dobra, to idziemy z wami... - powiedział z nutą smutku w głosie Carl
Całe towarzystwo ubrało się ciepło i wyruszyło na poszukiwania. Po chwili znaleźli się w miejscu, gdzie jeszcze Steven i Carli żyli. Nie było żadnych ciał ani dużej ilości krwi. Dostrzegli jednak małą plamkę krwi, wzbudziło to w nich jednocześnie strach jak i obrzydzenie. Strach, że może im się coś stało a obrzydzenie że jest to krew... wiadomo jaka. May się przybliżyła do plamy krwi po czym powiedziała:
- Gdzie oni się podziali do cholery...
Zrobili kilka kroków w głąb zakazanej części lasu. W jednym momencie stało się wiele rzeczy. Usłyszeli brzdęk i zatrzaśniecie się czegoś metalowego, May nagle upadła i głośno krzyknęła. John zapalił latarkę i poświecił, wszyscy byli przerażeni. Na nodze May zatrzasnęła się metalowa pułapka
- Cholera, Ci przeklęci kłusownicy! - mówiąc to, John jednocześnie schylił się i próbowało zdjąć to jakoś - CHOLERA! Nie ma zamka, nie idzie tego zdjąć...
- Zdejmij to, zdejmij to ze mnie!... AŁA... - krzyczała z bólu zagryzając wargi
- Co my teraz zrobimy?! - spanikował Carl - Pójdę poszukać pomocy! - i pobiegł nie zważając na ostrzeżenia Johna.
- Zdaje mi się, że jak wchodziliśmy do tej części lasu widziałam jakiś domek, może tam poszukamy pomocy? - powiedziała po chwili milczenia Kaya
- I zostawić May samą?
- Nic mi nie będzie...

John skinął głową, wyjął drugą latarkę i wręczył ją May i szepnął jej na ucho, że ma na siebie uważać. Młoda para ruszyła w kierunku domku.
Carl biegł bez opamiętania, gałęzie smagały jego ciało, ale on nie zważał na ból. Był tak spanikowany, że nie wie co robi. Po kilku minutach potknął się o korzeń drzewa i wpadł w błoto, cały trzęsąc się ze strachu. Jakaś tajemnicza postać zeskoczyła z drzewa prosto na niego, wbijając mu nóż w serce. Ostatni widok nastolatka, była to biała maska. Krew znowu się polała.
May siedziała bezwładnie, trzymając swoją zmiażdżoną nogę i zwijając się z bólu. Latarka zaczęła dziwnie migać, pewnie bateria była na wyczerpaniu. Uszu młodej dziewczyny dobiegł jakiś szelest, łamanej gałązki. Spojrzała w miejsce, z którego ten dźwięk dochodził i dojrzała jakieś małe stworzonko. Pokemon. Uśmiechnęła się delikatnie i spłoszyła go. Po chwili znowu usłyszała szmer i powiedziała na głos
- Odejdź stąd... - latarka zgasła. Dźwięk cięcia noża, May nie żyje... Krew polana.
Po kilkunastu minutach, John i Kaya dotarli do wcześniej wspomnianego domku. Nie był to domek, jak się spodziewali, tylko zwykła rudera. Rudera ze zgniłego już drewna. Zapukali wołając o pomoc, lecz nikt nie odpowiedział, a drzwi same się otworzyły. John delikatnie popchnął te drzwi, wszedł do środka i zapalił światło. Kaya zakryła oczy i zwymiotowała na zewnątrz, John ledwo się powstrzymał. Byli tu bowiem powieszenie wszyscy zaginieni przyjaciele, włącznie z Carlem.
- O mój Boże... MAY! - krzycząc to złapał Kaye za rękę biegnąc w kierunku, jak im się wydawało, jeszcze żyjącej przyjaciółki. Po kilku minutach ich nadzieja się rozwiała, May nie było, poza jej nogą i krwią. Nic nie mówiąc, pobiegł z Kayą w miejsce obozowiska, żeby zebrać najpotrzebniejsze rzeczy i uciec. Biegli i biegli, kiedy nagle coś uderzyło Johna w głowę, stracił przytomność.
Nasz bohater zaczął powoli otwierać oczy, głowa bolała go bardzo mocny. Zdał sobie sprawę że jest związany i nie może się ruszyć. Rozejrzał się dookoła, znajdował się w miejscu gdzie było pełno ostrych narzędzi, różnorakich pułapek, pełne klatki, w których były pokemony. Na ścianie także wisiała mapa, a na niej zaznaczone różne punkty. Zza drzwi rozniósł się krzyk Kayi, John zaczął się szarpać i wrzeszczeć
- Zostaw ją psycholu, zmierz się z kimś swojego wzrostu!
Tajemniczy mężczyzna, słysząc to szybko skończył z dziewczyną. Przyszedł do pomieszczenia, w którym leżał związany John, stanął w progu z zakrwawionym nożem w ręce oraz białą maską na twarzy
- Proszę, proszę... Taki młody, a jaki waleczny... Szkoda że twoja iskierka niedługo zgaśnie... - mówiąc to odłożył swój nóż na półkę. Podszedł do Johna i lodowatą ręką złapał go za twarz - Miałeś niezłą dziewczynę... Naprawdę niezłą... Może gdyby tak się nie rzucała, było by jej przyjemniej! - chłopak bez zastanowienia splunął na jego maskę, ale zarobił za to mocne uderzenie w twarz. Mężczyzna zniknął w otchłani swojej jamy. John wstał. Słyszał cały czas głos mężczyzny, który mówił coś o jakimś proszku który ożywiał zmarłych. Chłopakowi wydawało się że to jakaś głupota, ale tej nocy już go nic nie zdziwi. Po chwili podszedł na tyle ile mógł do półki z narzędziami i starał się zrzucić jakikolwiek nóż na ziemię. Po pewnym czasie udało mu się to. Żeby nie zrobić hałasu, podłożył nogę pod spadające ostrze, które wbiło się w but nie robiąc hałasu ani krzywdy chłopakowi. Zębami wyjął ten nóż z buta, oparł go o ścianę i zaczął pocierać sznurkami o niego. Po kilku minutach udało mu się uwolnić. Chwycił za plecak, który leżał pusty obok niego. Zapakował do niego najdziwniej wyglądający nóż, mapę ze ściany, który zwinął w rulonik oraz całą gotówkę, którą udało mu się tutaj znaleźć. Już miał wychodzić, kiedy przypomniało mu się o klatkach z pokemonami. Podszedł do nich, ale były puste. Najwidoczniej mężczyzna jakoś je przeniósł. Prawie puste. Były w nich małe czerwono białe piłeczki, które chwycił szybkim ruchem i przypiął je do pasa. Zauważył też jakieś małe czerwone pudełeczko, które również wziął. Szybko ulotnił się przez małe okienko, mając nadzieję że psychopata nie dopadnie go już. Biegł co sił w nogach w kierunku wyjścia z zakazanej części lasu. Biegł aż nagle poślizgnął się o jakąś galaretkę. Myślał że to jakaś kolejna pułapka, ale ów galaretka miała parę oczu i była fioletowa. John przez chwilę rozmyślał co to może być, aż w pewnym momencie przypomniały mu się wszystkie opowiadania o pokemonach. Wyjął czerwone pudełeczko i zeskanował stworka, po czym przeczytał podstawowe informacje o nim.
- Więc Ditto, lepiej chodź ze mną bo tutejsza okolica jest nieciekawa... - stworek uśmiechnął się i pstryknął "nosem" w pokeballa, po czym czerwony promień schował go w bezpiecznej kulce. Nastolatek wstał, poprawił włosy i pobiegł przed siebie, cały czas z wrażeniem że ktoś lub coś go obserwuje. Po kilkunastu minutach drzewa rozrzedziły się, światło porannego słońca zaczęły muskać twarz Johna a jego oczom ukazało się miasto a na jego czele ogromny budynek z symbolem jakieś organizacji. Chłopak stanął niepewnie na ulicy, za sobą miał dramatyczne wspomnienia, które zmieniły całe jego życie. Poharatany, posiniaczony i zakrwawiony na tle bladego świtu, ruszył w kierunku budynku organizacji...

Profesja: Trener
Hobby: Poszukiwania oraz walka.
Przeciwnicy: Psychopata w białej masce.
Towarzysze: Brak, lecz masz tu wolną ręke.
Cele:
~ Przetrwać
~ Dowiedzieć się o proszku, który ożywia zmarłych
~ Pomścić śmierć przyjaciół/Ożywić ich
~ Odnaleźć tajemnicze przedmioty z mapy szaleńca
~ Zostać liderem jakiejkolwiek organizacji

Sugestie:
Jeśli jestem w Kanto, chciałbym spotykać poki tylko z Kanto itd. Ciekawa, krwawa, erotyczna fabuła przeplatana różnymi zagadkami, walkami, płatnymi misjami zleconymi przez organizacje. Jeśli to możliwe wprowadzenie wątku miłosnego, zdrady oraz wielu morderstw. Jeśli chodzi o krew i erotyczność, nie ma żadnych ograniczeń, pokaż mi swoją wyobraźnię/doświadczenie xD  Tak samo z psychopatą, możesz go kreować wedle swojego uznania. No i nie za rzadkie walki pokemon :3
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyNie 27 Kwi 2014, 14:50

... PRZYJMUJĘ.
Witaj w gronie moich graczy <3

Za chwilę założę Ci grę, Ty w tym czasie możesz uzupełnić Kartę Postaci, Bank, Box i Dream Team.



Zapisy: 6/6
Powrót do góry Go down
Skoczny Mleczarz
Zafascynowany Pokemonami
Skoczny Mleczarz


Napisanych : 91
Dołączył : 30/03/2014
Wiek : 28
Skąd : Szczecin

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 03 Maj 2014, 23:06

Imię: Beza
Nazwisko: Bezobrazowa
Przezwisko: Bezia
Wiek: 18
Starter: Diglet imieniem Lucyfer Zapisy Gfjgyypng_enxhrah
Region: Kanto
Miasto startowe: Vermillion City
Wygląd: Zapisy CAM00909j_enxhxrnGeneralnie to niezła z niej szmula. Kłaki ma brązowe. Sięgają jej do pasa. Grzywka na prosto. Niska (164 cm), trochę pulchna (kobiety przecież muszą mieć krągłości) o niesamowicie inteligentnym spojrzeniu. Kiedy ją widzisz od razu wiesz, że masz do czynienia z kimś rozważnym, traktującym swoje pokemony z należytą im powagą.
Charakter: Beza to młoda i otwarta na ludzi pankówa. Uwielbia pierogi i kanapki z szynką i serem. Unika higieny osobistej. (Głównie dlatego, że bezdomni ludzie nie mają za bardzo jak się umyć.) Lubi kreatywnie dopasowywać kolory ubrań. Jej ulubione odzienie to pomarańczowy dres. Genialnie kamufluje się w nim biegając po lesie. Miła, wesoła, pogodna. Beza to stworzenie raczej niezrozumiałe dla reszty przedstawicieli rasy ludzkiej. Można by rzec, że ma po prostu gdzieś tam w głowie swój własny świat, którym żyje. A zasady tego świata nazwała Bezoizmem. Według testów psychologicznych opierających się na kolorach jest frajerem bez znajomych. Nie lubi ludzi, rajstop i zimna. Kocha, kiedy ktoś się szczerze uśmiecha. Generalnie, chyba sporo osób jej nie lubi. Wydaje mi się jednak, że to dlatego, iż nie próbują jej poznać. Ma anonimowego prześladowcę, który najwidoczniej jest za dużym frajerem, żeby zdać sobie sprawę z tego, że takie zagrywki były spoko w podstawówce.
Historia: Od małego była szczfaną piromanką. W dodatku jej głupi rodzice postanowili kupić Czarmandera. Nic dziwnego więc w tym, że po zaledwie kilku dniach puściła z dymem całą chatę. Mama kazała jej za karę chodzić z babcią do kościoła. Tego dziewczyna nie mogła już znieść. Spakowała swoje ubranie (bo postacie w pokemonach chodzą ciągle w tym samym) i wyniosła się w celu podboju świata. Niestety dość szybko zabłądziła i trafiła do mrocznej jaskini. Spotkała tam digleta z emo grzywką, który próbował się pociąć.
- Diglecie... ale ty przecież nie masz rączek. - uświadomiła go. Diglet wyglądał na urażonego.
Mimo to wyczytali w swoich oczach cierpienie i w ten sposób stali się najlepszymi przyjaciółmi.
Lucyfer zawsze chciał pokazać ludziom, że Diglety to potężne i niedocenione pokemony. Beza postanowiła mu w tym pomóc.
Profesja: Koordynator
Hobby: Gra na kazu
Przeciwnicy: reggie1
Towarzysze: reggie1
Cele: Udowodnić światu, że diglety i inne niedoceniane pokemony (takie jak magikarp) też potrafią być kawaii
Sugestie: Liczę na wysoki poziom żartu w mojej przygodzie życia
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 03 Maj 2014, 23:09

Przyjęta

Zapisy: 7/7
Powrót do góry Go down
Berry
Początkujący Trener
Berry


Napisanych : 346
Dołączył : 24/03/2014

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyWto 15 Lip 2014, 12:10

    Imię: Mikaeru
    Nazwisko: Fukakujitsusei
    Przezwisko: Mike
    Wiek: Siedemnaście lat
    Starter: Eevee :v
    Region: Kanto
    Miasto startowe: Pallet Town
    Wygląd: avatar [tak wiem, że jestem leniem ;;]
    Charakter: Mike jest ambitny, bardzo wytrwale dąży do celu, który sobie postawił. Jest bardzo przebojowy i energiczny. Uwielbia podróże, przygody. Czasami jest nieco złośliwy, ale tą cechę ukazuje tylko wobec osób, za którymi nie przepada. Mike bardzo łatwo nawiązuje kontakty z innymi.
    Historia: Sny dla każdego z nas są czymś innym. Jedni widzą w nich raj, w którym chcieliby zamieszkać, natomiast dla jednych sny są tylko niechciany koszmarem. Dla Mikaeru sny były jednak czymś zupełnie innym...
    Młodzieniec od zawsze marzył o tym, ażeby wyruszyć w podróż, podczas której mógłby zostać najsłynniejszym koordynatorem. Z zaciekawieniem od najmłodszych lat oglądał pokazy marząc o tym, by kiedyś zdobyć pare wstążek i awansować do Wielkiego Festiwalu. Z wypiekami na twarzy bacznie obserwował Jajo, z którego miał wykluć się jego pierwszy Pokemon. Bacznie obserwował także pewien fragment jakiegoś przedmiotu, chociaż dopiero później zrozumiał, czym jest ten przedmiot. Marzenie o byciu topowym koordynatorem było nieosiągalne - aż do dnia, w którym Mike znalazł prawdziwy cel swojej podróży. Pewnego pięknego, bardzo słonecznego dnia chłopiec dowiedział się, że jego najlepsza przyjaciółka Mearī została porwana. Mearī była świetną trenerką. Jej drużyna liczyła sześć wyjątkowo silnych Pokemonów. Było to spowodowane tym, że przyjaciółka bohatera pochodziła z rodziny, której pasją było trenowanie Pokemonów. Dla młodzieńca cel jej porwania był niezrozumiały. To wydarzenie negatywnie wpłynęło na psychikę chłopca, który zaczął miewać swoje dziwne senne wizje. Niestety, kiedy historia z jego snu dobiegała końca - Mike budził się. Pewnej nocy śniło mu się, że uczestniczy w finale Wielkiego Festiwalu, innym razem jednak jego sen był zdecydowanie bardziej pesymistyczny. Mike widział całkowicie zniszczony region Kanto. Widział czterech członków organizacji przestępczej, którzy świętowali swój sukces. To jednak nie był koniec tej tajemniczej historii. Dnia następnego Mikearu sięgnął po prasę, w której przeczytał o zamiarach nielegalnej organizacji, która to miała na celu zdobycie osiemnastu fragmentów DNA. Połączenie ich wszystkich miałoby stworzyć wyjątkowo silnego Pokemona. Młodzieniec połączył już wszystkie fakty - musi chronić posiadane przez siebie DNA typu mrocznego. Organizacja, o której czytał zapewne już na niego czyha. Mikearu zrozumiał także, że Mearī musiała posiadać przynajmniej jeden fragment DNA, co tłumaczyłoby porwanie. Teraz wszystko już się wyjaśniło. Tylko Mike może ocalić ogromną liczbę ludzi przed zagładą. Musi chronić posiadany fragment DNA oraz zniszczyć całą organizację. Na szczęście dzięki swoim wizjom Mike ma wiedzę, jakiej nie ma nikt inny...
    Profesja: Koordynator
    Hobby: Wyjdzie w praniu :D
    Przeciwnicy: Organizacja, która chce stworzyć Pokemona niszczyciela.
    Towarzysze: W przyszłości przyjaciółka z dzieciństwa - Mearī.
    Cele: -> zapobiec stworzeniu nowego Pokemona
    -> ocalić ludzi z regionu Kanto [przede wszystkim swoją przyjaciółkę]
    -> zniszczyć przestępczą organizację
    Sugestie: Gra pełna akcji; mieszkanka komedii, dramatu, horroru, sensacji i ogólnie wszystkiego.
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyWto 15 Lip 2014, 16:40

Jak ładnie opiszesz wygląd i rozszerzysz trochę opis charakteru - przyjmę. :eevee2:
Powrót do góry Go down
Berry
Początkujący Trener
Berry


Napisanych : 346
Dołączył : 24/03/2014

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySro 16 Lip 2014, 12:27

Charakter: Mike wykazuje się niezwykłą ambicją i kiedy tylko postawi przed sobą jakiś cel - zrobi wszystko, żeby go osiągnąć. Bardzo ważną wartością dla niego jest przyjaźń, dlatego też kiedy dowiaduje się, że jego przyjaciółka jest w tarapatach - nie zwleka, a jak najszybciej pragnie jej pomóc. Chłopiec bardzo łatwo nawiązuje kontakty z innymi ludźmi, jest odważny i otwarty. Ludzie odbierają go pozytywnie. Jak każdy posiada jednak kilka wad: jest dość wybuchowy, nerwowo reaguje na każdą krytykę. Czasami jego ogromna ambicja niesie ze sobą negatywne skutki - Mike "dąży po trupach do celu" i niekiedy okazuje się, że osiągnięty cel nie był wart poświęceń.

Wygląd: Mikaeru jest niewysoki, ale i niezbyt niski. Mierzy około 175 centymetrów wzrostu. Jest zupełnie normalnej postury. Ma krótkie, kruczoczarne włosy, niebieskie oczy. Nie posiada żadnych znaków szczególnych. Mike ma bladą cerę. Nie ma żadnego, konkretnie sprecyzowanego stylu ubierania - chodzi w zwykłych, codziennych ubraniach.

Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySro 16 Lip 2014, 16:25

Przyjmuję.

Ale przyznam szczerze - to imię doprowadza mnie do szału xD

[5/5] - Zamknięte.
Powrót do góry Go down
GallAnonim
Zafascynowany Pokemonami
GallAnonim


Napisanych : 56
Dołączył : 19/08/2014
Wiek : 29

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyWto 19 Sie 2014, 23:14

Można?

Imię:
Timothy
Nazwisko:
Clover
Przezwisko:
Brak
Wiek:
18
Starter:
Fennekin o imieniu Igni
Region:
Hoenn
Miasto startowe:
Littleroot
Wygląd:
Timothy ma na głowie, ukryte pod białą czapką z czerwonym daszkiem, włosy nieszczególnie krótkie, ale też nie zrobi sobie z nich peleryny. Nie ma w zwyczaju ich zanadto czesać, przez co sterczą sobie radośnie każdy w swoją stronę. Oczy ma fioletowawe, a spojrzenie nieco zawadiackie. Nie jest brzydki, ale do bożyszcza nastolatków to mu daleko. Zwykle gości na jego twarzy lekki uśmiech. W połączeniu ze spojrzeniem, może to sprawiać, że jest jakimś cwaniakiem. Jest szczupły, niezbyt umięśniony, wzrostu prawie metra osiemdziesiąt, więc posturą nie imponuje. Nosi na ciele parę blizn. Co do garderoby, na grzebiecie nosi swoją ulubioną, czarną, lekko już wytartą, skórzaną kurtkę. Pod spodem szarą koszulkę bez żadnych napisów, czy znaków. Spodnie zakłada brązowe w typie nieco workowatych bojówek z mnóstwem kieszeni. Buty czarne, typowo sportowe.
Charakter:
Tima najlepiej opisać jako poważnego, ciut zadziornego młodzieńca. Jest uparty, zdarza mu się brawura i lubi współzawodnictwo. Nigdy nie owija w bawełnę i jest szczery do bólu, czasem nie licząc się nawet z konsekwencjami. Nie jest leniem, ale nie lubi być zmuszany do robienia czegoś, czego robić nie chce. Jeśli już ma się czymś zająć, to musi to być interesujące go zajęcie. Gdy jednak coś już postanowi trwa przy tym stanowczo. Ceni sobie niezależność, a posłuszny jest tylko osobom, które szanuje i ufa. Nie jest samotnikiem, ale nie będzie szukał towarzystwa przypadkowych ludzi. Ostrożnie dobiera sobie znajomych. Czasami, kiedy potrzebuje się odstresować, czy pomyśleć, wałęsa się samotnie z dala od wszystkich. Z pokemonów upodobał sobie najbardziej psowate, które uważa za wiernych i wdzięcznych towarzyszy.
Historia:
Mówią, że ciężko być bratem geniusza. Tim dobrze to wie. Jego starszy o cztery lata brat Desmond był niezwykłym dzieckiem i to na tyle, by szybciej od innych przechodzić z klasy do klasy i już w wieku 21 lat zostać genetykiem, pracującym dla bogatej firmy w Slateport, marzącym o rozwiązaniu problemów głodu i chorób na świecie. Bracia lubili się. Mimo swojej inteligencji, Desmond nie był arogancki, ale jednak ambitny i jego naukowa ciekawość posuwała się czasem poza akceptowalną granicę. Timothy nie cierpiał za to legendy jaką brat po sobie zostawił w ich rodzinnym mieście Maulville. Kojarzono przez to chłopaka przede wszystkim jako „tego mniej mądrego z braci Cloverów”, a to było wkurzające.    
Timothy nie był bowiem taki zdolny, jak Desmond. Nie czytał tak wielu książek, nie interesował się naukami ścisłymi i zasadami funkcjonowania świata. Zamiast wkuwać, wolał przechadzać się po mieście z kumplami, przy okazji dokonując drobnych wybryków, tak żeby zaznaczyć, że nie jest swoim bratem. Jednakże nad ambitny ojciec chłopaka, Harry, zwykły, zwyczajny dentysta prowadzący gabinet w mieście, pragnął aby jego drugi syn dorównał Desmondowi i zmuszał go do nauki, może nie w sposób tyraniczny, ale irytująco natrętny. Jak można się domyśleć, młody Clover nie przepada przez to za swym ojcem, podobnie z resztą jak jego brat. Matka, Margaret, jest z kolei opoką spokoju i stanowczości. Nieważne jak bardzo pieklił się Harry, co wysadził Desmond podczas swych eksperymentów, ani jaki chuligański numer zmalował Tim, ona zawsze trwała w opanowaniu i potrafiła wszystkich jednym tupnięciem nogi przywołać do porządku.
Trzy lata temu w ich domu pojawił się niejaki Gilbert Blue i życie Timothiego zmieniło się na zawsze. Jak się okazało gość jest ukochanym kuzynem matki, z którym się wychowywała, ale on nigdy nie chciał odwiedzić Margaret w jej domu. O rodzinnych więzach mógł świadczyć ten sam kamienny spokój, który posiadał ten elegancki mężczyzna o czarnych, przyprószonych siwizną włosach. Timowi nie spodobało się z razu przez jego chłodne, surowe spojrzenie. Nie zamienił z wujem zbyt wielu słów. Wieczór nie minął jednak przyjemnie. W trakcie kolacji, kiedy rozmowa zeszła na potomków, ojciec urządził kolejną kłótnię o to jak Tim się źle uczy, rozrabia i nie ma ambicji, a jego brat jest taki doskonały. Nie zważając na ojca, matkę i gościa młodzieniec w gniewie wyszedł z domu.
Nim się uspokoił, dotarł aż nad morze i przechadzając po nadbrzeżu zastanawiał się co zrobić ze swoim życiem, bo miał już serdecznie dość swojego ojca, a już na pewno nie wiązał swojej przyszłości z jajogłowymi. Tim sądził, że ten dzień nie może być gorszy. Wtem los zakpił sobie z niego i rzucił mu pod nogi pięć zwalistych kłód znanych jako Bill Gillian i jego banda. Bill, pierwszy pośród szkolnych osiłków, został niegdyś ośmieszony przez Timothiego i od tego czasu nosił się z chęcią przefasonowania buźki Clovera. Timothy mimo swojej upartości mógłby uznać ucieczkę przed pięcioma przeciwnikami za niehańbiący odwrót taktyczny i odegrać się kiedy indziej, ale gnojki powiedzieli o kilka słów za dużo o jego rodzinie. Zapewne skończyłoby się to mnóstwem siniaków, krwią i kąpielą, gdyby nagle Bill nie zawył, podskakując z osmalonym tyłkiem. Pomiędzy zaskoczonych nastolatków wskoczył z gracją mały Growlithe, który prezentacją swoich ognistych umiejętności odstraszył osiłków. Tim wcześniej nie przywiązywał uwagi pokemonom, z uwagi na fakt, że ojciec kategorycznie nie chciał mieć w domu stworzenia, nad którym opieka zabierałaby cenny czas jego synów. Teraz Tim z niezwykłą fascynacją podziwiał pokepsa i spróbował go pogłaskać. Pokemon na to pozwolił i polizał chłopaka po twarzy.
-Polubił cię. –Odezwał się surowy głos. W pobliżu stał kuzyn matki, Gilbert. Zaskoczony Tim omal sam nie wpadł do wody. –Cóż to za szalony pomysł, walczyć z pięcioma silniejszymi przeciwnikami naraz! –Dodał tonem nagany, ale po chwili uśmiechnął się. –Szczerze mówiąc, przypominasz mnie z czasów młodości. –I usiadł obok chłopaka na obmurowaniu.
Chwilę później Tim i Gilbert rozmawiali ze sobą niczym starzy przyjaciele. Okazało się, że Gilbert wie sporo o pokemonach. Wiele lat poświęcił na podróże po całym regionie, podczas których trenował stworki i walczył zarówno o odznaki, jak i o wstążki. Kiedy wracali już do domu, wuj nieoczekiwanie zaprosił Tima do swego domu w Littleroot na lato. Chłopak całą noc nie mógł zasnąć, myśląc co zrobić. Stwierdziwszy, że nic nie straci, nazajutrz zgodził się na to, kompletnie zaskakująca ojca. Margaret bez trudu ucięła wszelkie sprzeciwy męża.
W Littleroot okazało się, że dom Gilberta jest całkiem sporą, choć zapuszczoną rezydencją. Wuj miał tam sporo staroci oraz kilka psowatych pokemonów. Mówił, że psowate są bardzo wierne i przyjazne, dlatego je sobie upodobał. Dla Tima wakacje te okazały się najlepsze w życiu. Chłopak pomagał wujowi w opiece nad pokemonami, słuchał uważnie opowieści o jego wyprawach i czasem sami wyprawiali się na małe wycieczki. Pokepsy naprawdę go zafascynowały i zamarzyło mu się stworzenie własnej drużyny psowatych, tak jak Gilbert. Clover starał się potem jak najczęściej odwiedzać wuja, ku wyraźnemu niezadowoleniu ojca i radości matki. Były to wspaniałe dni, ale chłopak widział, że Gilbert zdaje się co wizytę słabszy, jakby jakaś choroba powoli toczyła wcale nie takiego starego mężczyznę. Na siedemnaste urodziny podczas kolejnej wizyty w domu wuja otrzymał od niego  Fennekina, a to była dla Tima jak gwiazdka z nieba. Gilbert wtajemniczył wtedy chłopaka czym się tak naprawdę znajduje.
-Słuchaj Timothy. Jeśli dobrze się rozejrzysz znajdziesz wiele rzeczy, które umykają tym wszystkim naukowcom. Świat kryje wiele skarbów, a ja ich szukam. Są nimi na przykład te srebrne odłamki. –Mówiąc to pokazał chłopakowi cztery srebrne okruchy. –Podobno były one kiedyś mieczem o wielkiej mocy. To tylko legenda, a jednak odłamki istnieją. Kiedy znalazłem jeden z nich na strychu mego domu, wiedziałem, że chcę się dowiedzieć o nich jak więcej. Skończyło się tym, że pod pretekstem trenowania pokemonów wyruszyłem w podróż. Przez trzydzieści lat znalazłem jednak zaledwie trzy kolejne i tylko liche wzmianki o tym czym był ten miecz i co się z nim właściwie stało. Częściej znajdowałem inne skarby i w ostateczności zostałem poszukiwaczem skarbów. Trzy lata temu wróciłem do rodzinnego domu, bo choroba uniemożliwiła mi dalsze wyprawy. Nie wiem, czy zechcesz iść w moje ślady, ale daję ci te odłamki, bo mnie już do niczego się nie przydadzą, a kto wie? Może tobie uda się znaleźć resztę?
Tim nie zgodził się od razu. Musiał to przemyśleć. Jednakże kilka dni później decyzja nie była wcale łatwiejsza. Brat Desmond przysłał mu niepokojący list, prosząc w nim o jak najszybsze spotkanie w Castelli pod wskazanym adresem. Jednocześnie doszły go słuchy, że stan wuja mocno się pogorszył. Bojąc się o Gilberta, pojechał wpierw do Aspertii i okazało się, że nie on jeden. Chorego zdecydowała się odwiedzić jego rodzina. Była żona Clarice i ich troje dzieci. Poza tym, że żona wydawała się obrażona na byłego męża, ona, Jonathan i Cecilia wydali mu się miłymi ludźmi. Wtedy jednak pojawiła się najmłodsza z rodzeństwa, będąca w wieku Tima, Lucia, a przy jej boku kroczył Shinx. Jak się okazało, była geniuszką jak jego brat Desmond. Lucia jednak była strasznie napuszona i arogancka. Dziewczyna, dowiedziawszy się o Timie, zwymyślała go, że to niby przez niego pogorszyło się Gilbertowi. Potem przechwalała się jaka to z niej nie jest koordynatorka i że zamierza teraz to pokazać Hoenn. Nie omieszkała też obrazić pokepsów mówiąc o nich jako o brudnych sierściuchach, a koty wychwalać i nazywać najlepszymi towarzyszami człowieka. W Timie się zagotowało, jak nigdy przedtem. Jak się wahał, czy zdobywać odznaki, czy wstążki, tak teraz wiedział, że zostanie koordynatorem, ażeby utrzeć nosa tej dziewczynie. Kiedy tylko został sam z Gilbertem oświadczył, że zamierza szukać skarbów i przy okazji może poszukać też odłamków. Gilbert rozumiał co powodowało chłopakiem i ostrzegł go, by nie dawał się kontrolować emocjom, po czym życzył mu powodzenia. Tim zabrał się za ponownie pakowanie, chociaż ledwo tu dotarł. Jego pokemon wydawał się tym wszystkim bardzo podekscytowany.  
Profesja:
Koordynator
Hobby:
Wędrówki, szukanie skarbów
Przeciwnicy:
Lucia Blue - Rówieśniczka i rywalka Tima. Koordynatorka trenująca pokekoty. Jest inteligentną, arogancką, łasą na sławę i pochwały dziewczyną, jak przystało na córkę Gilberta opanowaną. Co do wyglądu jest wysoką, bladą osobą o długich czarnych włosach i niebieskich oczach o surowym spojrzeniu. Ubiera się elegancko i na biało.
Bill Gillian - Osiłek z Virbank, o rok starszy od Tima. To mniej istotny wróg. Taki wyrośnięty niezbyt rozgarnięty gość lubiący się wyżywać na innych, który chuligaństwo i przemoc uważa za dobrą zabawę. Obecnie trenuje pokemonów z zamiarem zdobywania odznak, ale nadal chce się zemścić na Timie za zniewagę.
Towarzysze:
Na starcie brak, ale mogą się pojawić.
Cele:
-Stworzyć wymarzony team psowatych pokemonów
-Pokonać Lucię w pokazach
-Odnaleźć odłamki
-Dowiedzieć się co zaniepokoiło brata
Sugestie:
Brak
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyWto 19 Sie 2014, 23:49

Bez żadnego wahania - przyjmuję!
Gra pojawi się najpóźniej jutro wieczorem. Tymczasem załóż sobie kartę postaci, bank i box. Możesz też zrobić sobie Dream Team w temacie, który znajduje się w moim dziale C:


Tak też, ponownie, ZAMYKAM zapisy.
Powrót do góry Go down
Zefonit
Mistrz Regionu
Zefonit


Napisanych : 2708
Dołączył : 17/04/2014
Wiek : 29

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyPią 30 Sty 2015, 14:36

Imię: Nivis
Nazwisko: Hachi
Przezwisko: Chwilowo brak
Wiek: 17 lat
Starter: Lapras
Region: Region stworzony przez MG. Czemu? Odpowiedź jest prosta, świat gier niezwykle ogranicza. W końcu, między jednym a drugim miastem osadzonym twardo na mapie nie wstawisz nagle oceanu, albo lasu skoro go tam nie było. Więc... Let's imagination und spiele game :P Inglisz wery germanisz.
Miasto startowe: Floe Island: Płaska wyspa, pokryta lodem, która znajduje się pośrodku niczego. Stanowi ważny port przeładunkowy dla kupców z trzech pobliskich regionów, dzięki czemu ludzie mieszkający tutaj nie narzekają na biedę. W końcu co drugi z nich posiada kawałek dobrze prosperującego doku.
Wygląd: Nivis wygląda oczyma, tak jak każda inna żywa istota. To chyba oczywiste, czyż nie? ... A... to o to chodzi. *puszcza zadziornie oczko*
Nivis jest młodzieńcem mierzącym nieco ponad metr osiemdziesiąt. Można powiedzieć, że dość sporo, lecz przy jego niezbyt wybujałych mięśniach i tak wygląda mizernie. Włosy opadają czarnymi, niesfornymi kosmykami na jego śniadą twarz, wydobywając blask z błękitnych oczu. Charakteryzują go delikatne rysy...
W ogóle, nie oszukujmy się... taki pizduś plastuś, na którego częściej lecą faceci niż dziewczyny, od których niejednokrotnie jest ładniejszy. O ubiorze nie ma co się rozpisywać, bo jak wiadomo ludzie się przebierają. Przynajmniej ten osobnik ma to w zwyczaju. Jego styl można opisać jednym słowem... STYLOWY!!!... Nosi lekko zwężane spodnie, grube bluzy z jednym lub dwoma rzędami guzików, na które są zapinane. Ma ciężkie, brązowe, ciepłe buty i niebieską kurtkę, która choć nie jest zbyt gruba grzeje niczym piecyk.
Sorry, taki mamy klimat.
Charakter: Nivis jest wrażliwym chłopakiem udającym twardego, choć w gruncie rzeczy i tak jest w tym kiepski. Nigdy nie miał przed kim tego ćwiczyć, bo na jego rodzinnej wyspie mieszka zaledwie 100 osób z czego i tak większość była po trzydziestce. Kocha księżycowe noce, długie wieczory z książkami, kakao. Jest typem romantyka, któremu nie udało się jeszcze znaleźć miłości. Jeśli chodzi o stosunek do ludzi, którego nie należy mylić ze stosunkiem z ludźmi, jest on miły i uczynny. Kocha pomagać, czuje się wtedy potrzebny, czym karmi swoje ego, jak większość nieudaczników zbierających lajki pod zdjęciami na portalach społecznościowych. Ludzie mimo tego, że jest kompletnie roztrzepany i tak go kochają, za to jak wiele serca im pokazuje. Często szuka rozrywki w porcie, zagadując podróżnych.
Historia: Nivis, narodził się bez żadnych większych fajerwerków. Nie był ani wybrańcem, którego nadejście zwiastowałaby gwiazda, ani jakimś dzieckiem z rodu królewskiego. Pochodził z całkiem normalnej rodziny. Nie licząc oczywiście miejsca, w którym ta rodzina zamieszkała. Przodkowie chłopaka wyniuchali dobry interes osiedlając się na Floe Island. W kilka lat, ze swoimi wspólnikami, zamienili jej łagodne wybrzeże w potężny port, przynoszący niemałe dochody. Zawsze dostawał to, o co prosił.
Dzięki swojemu dobremu sercu i wpływom rodziców szybko zjednywał sobie ludzi. Jedyne, czego mu brakowało to rówieśnicy. Spędzał całe dnie na spacerowaniu po ostatnich fragmentach naturalnej plaży, zbierając kamienie. Istnieje przesąd, że przynosi to śmierć bliskim ale kto by wierzył w takie bzdury! Chłopak pewnego dnia odnalazł duży, piękny otoczak. Zachwycony jego kolorami i wzorami spróbował go podnieść. Ku jego zdziwieniu udało mu się to! Nivis ustawił go na honorowym miejscu w swojej kolekcji. Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy z głazu pewnego, pięknego wieczoru wyszedł Lapras. Od tego momentu chłopak z pokemonem stali się nierozłączną parą. Razem się bawili, przemierzali okoliczne wody, poznawali świat i dorastali.
Pewnie ta sielanka ciągnęłaby się w nieskończoność, gdyby nie zbłąkany wycieczkowiec. Młodzieniec po rozmowach z pasażerami postanowił, iż chce zamieszkać w świecie, gdzie rośnie coś innego niż lodowa kra. Pragnie poznawać ludzi, nowe miejsca, zobaczyć jak wygląda miasto! Szybko się spakował, zostawił rodzicom list z gorącymi przeprosinami, w którym zaznaczył, że niedługo ich odwiedzi, po czym wyruszył w podróż na pokładzie okrętu. Co będzie dalej?

Profesja: Hodowca
Hobby: Siedzenie przy kominku. Nawet nie macie pojęcia jak takie rzeczy się docenia przy -30 stopniach celcjusza.
Przeciwnicy: Nope - tu nie ma prawie ludzi.
Towarzysze: Nope - ej, czy ja nie wspominałem, że tu prawie nie ma ludzi? Ale co tam, zarówno tu, jak i tam czas pokaże.
Cele:
1. Zarobić kasę
2. Kupić dom tam gdzie jest ciepło a dystans do większego miasta jest znacznie mniejszy 1000 mil morskich.
Sugestie: Znasz mnie, gra ma być taka jak ja xd
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyPią 30 Sty 2015, 14:48

Biorąc pod uwagę, że otworzyłam zapisy specjalnie dla Ciebie, ciężko byłoby Cię nie przyjąć.

Już kocham Twoją postać, musimy popisać kiedyś w Lobby. Ale tym razem z większą częstotliwością, niż ostatnio xD

Tak więc, przyjmuję.

Zapisy: 5/5

Zamknięte.
Powrót do góry Go down
Elmo
Początkujący Trener
Elmo


Napisanych : 155
Dołączył : 26/04/2014
Wiek : 26
Skąd : biorą się idioci?

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyPią 06 Lut 2015, 21:22

Imię: John
Nazwisko: Athlon
Przezwisko: Stalowy Mistrz
Wiek: 18
Starter: Skarmory
Region: Kanto
Miasto startowe: Pallet Town
Wygląd:
Zapisy Ild83s
John jest wysokim, mierzącym 180cm wzrostu chłopakiem. Nie jest zbyt umięśniony, jednak jest naprawdę silny, a jego mięśnie brzucha układają się w idealny kaloryfer. Nosi okulary, pod którymi znajdują się jego małe, oliwkowe oczy. Drobny nos i usta podkreślają jego delikatne rysy. Dodatkowego uroku dodają mu ciemne blond włosy w wiecznym nieładzie. Zazwyczaj nosi czarną bluzkę z podwiniętym rękawami, niebieskie jeansy oraz czerwone sportowa trampki. Mimo że wygląda na nieporadnego przystojniaczka dbającego tylko o swój wygląd, może zadziwić wielu ludzi. Na jego zewnętrznej stronie dłoni znajduję się symbol Mistrza.
Charakter:
John jak na chłopaka, który całe swoje życie przeżył praktycznie na ulicy, jest spokojny i opanowany, mimo wieku jest też bardzo dojrzały. Jest typem samotnika, nie przepada podróżować z innymi, chyba że z piękną przedstawicielką płci przeciwnej. W stosunku do nowo poznanych ludzi jest raczej nie ufny, boi się z kimś zaprzyjaźnić czy związać. Ból po stracie jest nie do opisania. W wolnych chwilach rozmyśla o swoich przeciwnikach, lecz mimo to stara się nie ponosić emocjami tylko rozsądkiem. Bardzo trudno się z nim zaprzyjaźnić. Pomaga tylko przyjaciołom, których praktycznie nie ma, ale wszystko może się zmienić. Jest odważny, teoretycznie niczego się nie boi. Gdy zacznie coś robić, musi to dokończyć, nigdy się nie poddaje, przez co może sprawiać innym problem swoją zawziętością. Nienawidzi patrzenia na kogoś przez pryzmat statusu społecznego, kiedy widzi takie osoby jego codziennie opanowanie odchodzi w nie pamięć i jest w stanie nawet zabić taką osobę.
Historia:

Nadszedł czas! Osiemnastu trenerów weźmie w tym udział, Ci „mistrzowie” używający osiemnastu typów zwanych „Pokemonami”, będę ze sobą walczyć o słynny Kielich Arceusa. To będzie… Wojna Arceusa. Spośród wielu chętnych zostanie wybrana garść, która wykazuje się nie tylko nadzwyczajną siłą fizyczną, ale także bystrością umysłu, spostrzegawczością, obłędem… Wszystko, co wychodzi poza granice przeciętności i pomoże w zabiciu przeciwnika. Każdy człowiek posiada w sobie pewne ilości many, duchowej energii potrafiącej naginać współczesne prawa fizyki. Bug, Dark, Dragon, Electr, Fairy, Fight, Fire, Flying, Ghost, Grass, Ground, Ice, Normal, Poison, Psychic, Rock, Steel, Water - te typy wzmacniają manę Mistrza, dzięki czemu zyskuje ona nowe właściwości i przybiera odpowiednią formę. Magia ofensywna, defensywna, leczenie, rekonstrukcja, destrukcja, tworzenie… Wszystko zależy od charakteru posiadacza. Od wielu pokoleń siedemnaście największych rodzin Kanto rywalizuje w tej wojnie, a każde następne pokolenie zostaje Mistrzami reprezentującymi rodowód. Jest to nie zmienne od kilku stuleci, dzięki odwiecznym tradycjom i wyjątkowym umiejętnością przekazywanych z pokolenia na pokolenie przez głowę rodziny. Osiemnasty uczestnik sporu zostaje wybrany przez osobę postronną, przedstawiciela „Arceusa”, czyli organizacji nadzorującej wojnę od samego początku. Kiedy Mistrz jest przy życiu, ale straci pokemona reprezentującego swój typ, zostaje zdyskwalifikowany i otrzymuje on ochronę organizacji. Wybór ostatniego kandydata odbywa się zawsze w tym samym miejscu. Pallet Town, gdzie zbudowany jest specjalny ośrodek sprawdzający chętnych pod każdym względem. Tak zostaje wybrany „Reprezentant Ludu”, nie posiadający szlachetnej krwi. W ciągu dziewięciu wojen, nigdy nie udało mu się wygrać. Ale czy będzie tak i tym razem? Dziesiątą wojnę o Kielich Arceusa czas zacząć…
Poniedziałek Pallet Town, wczesny poranek. Na dachu jednego z domów siedział przystojny młodzieniec. Jego wzrok skierowany był w stronę wschodzącego słońca, które od dzieciństwa podziwiał i miał za symbol nowych nadziei i budzących się ze snu pragnień. Całymi godzinami potrafił wpatrywać się w to zjawisko, dzisiaj było jednak zupełnie inaczej. Całe jego ciało delikatnie drżało z podniecenia a lekko przyśpieszony oddech potęgował ten efekt. Cóż to się stało, że tak opanowany młodzieniec został wybity ze swojego codziennego rytmu? Odpowiedź jest chyba jasna… Zwęził delikatnie swoje źrenice jak by odczytując godzinę z pozycji słońca, po czym sam do siebie powiedział:
-Już czas.
Szybkim ruchem stanął na prostych nogach, po czym równie szybko zeskoczył na ziemię lądując z lekkim hukiem. Otrzepując kurz z ubrań wyprostował się, po czym z delikatnym uśmiechem na ustach przeczesał dłonią swoje włosy, które wiecznie były w nieładzie. Zanim jednak zrobił jakikolwiek krok w kierunku centrum miasta, z oddali usłyszał głos jakiegoś dziecka.
-Jooohn! Laaaatuj!
Po kilku chwilach, przy naszym bohaterze stał już 6 letni młodzieniec z jakąś zniszczoną zabawkę.
-Jooohn, możesz to naplawić?
Bez jakiegokolwiek oporu osiemnastolatek wziął ów zabawkę, po czym skupił na niej swój wzrok. Nie minęła sekunda, a przez ciało młodzieńca zaczęła energicznie przepływać mana kierując się do ręki, w której trzymany był przedmiot. Ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec tego przepływu, jednak ręka John’a została pokryta błękitną poświatą.
-Sprawdzanie materiałów. Rekonstrukcja. – rzekł w niezwykłym skupieniu.
Zabawka rozbłysła niebieskim światłem, a po krótkiej chwili była już w stu procentach sprawna.
- Dzięki staly!
John zadowolony ze swojego dzieła, przekazał owoc pracy chłopczykowi, po czym pogłaskał go po głowie. Uradowany po pachy szczeniak biegł już w kierunku, z którego przybył. Jak widać, nasz bohater w pewnym stopniu rozwinął już poziom swojej magii. Trzeba jednak przyznać, że daleko jej do perfekcji. Rekonstrukcja bądź wzmocnienie przedmiotów trwa stanowczo za długo i w dodatku najdrobniejsza nieuwaga kończy się porażką. Wróćmy jednak to rzeczy najważniejszej. Zbliżała się godzina 7.00, czas ciężkiej próby. John nie zwlekając już, ruszył przed siebie. Nie minęło kilka chwil a już znajdował się przed budynkiem organizacji Arceusa. Widok zapierał dech w piersiach. Ogromny budynek wykonany z najtwardszych cegieł pokrytych szarą farbą. Wydawać by się mogło, że jest to najpewniej stojący budynek na świecie. Z zewnątrz nie dało się dostrzec, co znajduje się w środku. Wziąwszy głęboki oddech, chłopak ruszył kilka kroków, ale tak długiej kolejki chyba się nie spodziewał. Widać każdy chciałby, żeby spełniło się jedno jego życzenie. Po bliższemu przyjrzeniu się dużej grupie ludzi, chłopak poczłapał w stronę drzewa, po czym usiadł opierając się o nie. Ze stoickim spokojem przyglądał się wszystkim i czekał aż kolejka się skończy. W sumie nie musiał zbyt długo czekać, szło to dość zwinnie. Ale coś tu nie grało. Osoby, które wchodziły do pomieszczenia jako pierwsze, nie wychodziły już z niego. Zaniepokoiło to naszego bohatera, jednak nie miał on zamiaru długo nad tym rozmyślać. Minęło 15 minut i John stał już przed niewielkimi drzwiami prowadzącymi do jego przeznaczenia.
-Następny proszę. – odezwał się człowiek stojący zaraz obok wejścia.
Bez większego namysłu ruszył nie przyglądając się zbytnio nieznajomemu. Po przejściu przez próg, ciepłe powietrze buchnęło mu w twarz powodując dość przyjemne uczucie. Jasne światło pozbawiło go na chwilę wzroku, jednak po kilku sekundach przyzwyczaił się już do takiego oświetlenia. Pierwsze co ujrzał to ludzi w białych strojach przenoszących jakieś zwłoki na zaplecze. Najprawdopodobniej byli to wszyscy Ci, którzy nie zdołali przejść próby. W sumie nie zaskoczyło to Johna w żadnym stopniu, spodziewał się wszystkiego zważywszy na to, jaka jest stawka tej wojny. Zostawiając za sobą przykre obrazy, kierował się w stronę zielonych strzałek, które najwyraźniej wskazywały miejsce próby. Po kilku chwilach znajdował się już w odizolowanym, białym pomieszczeniu. Rozglądając się dookoła niepewnym krokiem wszedł do pomieszczenia. Drzwi zaraz się za nim zatrzasnęły, a ze ścian zaczął rozprzestrzeniać się jakiś dziwny dźwięk, jak by trybiki zostały wprawione w ruch. Nie minęła sekunda a ze ścian niczym pociski wyleciały dyski naszpikowane piekielnie ostrymi kolcami. Spokój i opanowanie młodego kandydata było zdumiewające. Wyjął z kieszeni jakiś drewniany patyk, po czym szybko zrobił unik przed najbliższym dyskiem.
-Sprawdzanie materiałów. Wzmocnienie. – tak samo jak w przypadku rekonstrukcji, mana z całego organizmu zbiera się w dłoni i zostaje przekierowana do przedmiotu, gdzie ingeruje w jego skład. Niestety czas na wzmocnienie przedmiotu był zbyt krótki i przy próbie odbicia, pałka wyleciała powietrza wraz z odbitym dyskiem. „Na wiele mi się to nie zdało…” pomyślał lekko poirytowany. Nie pozostało nic innego jak zdać się na swoją zręczność. Wyostrzając swoje zmysły wędrował wzrokiem za nadlatującymi „pociskami” i ze wszystkich sił starał się ich unikać. Pierwsze były najłatwiejsze, wystarczyło tylko odskoczyć. Jednak gdy doszło kilka z przeciwnych kierunków, sprawa stała się niebezpieczna. Musiał manewrować swym ciałem we wszystkich kierunkach i w każdej możliwej pozycji. Aż w końcu salwa ustała i otworzyły się kolejne drzwi. Niestety ucierpiała ulubiona bluzka naszego bohatera. Biorąc głęboki oddech, szybkim krokiem powędrował do kolejnego pomieszczenia. Drzwi jak w poprzednim przypadku również się zatrzasnęły, z tą różnicą, że tym razem nie aktywował się żaden mechanizm. Na środku białego pomieszczenia stała jakaś maszyneria. Po bliższemu przyjrzeniu się, John dostrzegł i zrozumiał działanie sprzętu. Worek treningowy przyczepiony był do licznika, który rejestrował siłę ciosu. Na małym ekranie była wyświetlona pewna liczba „999”. Najprawdopodobniej aby przejść dalej, należy pobić ten wynik. W celu rozpoznawczym, chłopak najpierw normalnie uderzył worek. Wynik na tablicy pokazał 320 jednostek. To co zaskoczyło chłopaka, to trzy gwiazdki, które pojawiły się po uzyskanym wyniku. Jedna z nich została przełamana. Wszystko stało się jasne. Każdy kandydat miał 3 próby. Biorąc głęboki oddech przygotowywał się do następnego ciosu. Prawy sierpowy uderzył w worek z wielkim hukiem a tablica na nieszczęście pokazała „720”. Druga gwiazdka zniknęła. John postanowił sięgnąć po swoją tajną broń. Stojąc w bez ruchu skupił swoją manę jak w poprzednich przypadkach, jednak tym razem nie przekierowywał jej do żadnego przedmiotu. Mana pozostała w dłoni zwiększając jej możliwości. Tylko na tyle potrafił wzmocnić swoje ciało. Zebrawszy już odpowiednią ilość many, łupnął jak grom z jasnego nieba w cel i bez zaskoczenia spojrzał na wynik równy „1170” jednostek. Przeczesał swoje włosy jak to miał w zwyczaju, po czym przeszedł przez kolejne drzwi. Trzecie pomieszczenie również wyglądało spokojnie. Na środku stała jakaś postać z kamienia, która w ogóle się ruszała. Chcąc wybadać grunt pod nogami, John zaczął okrążać obiekt trzeciej próby, ta jednak nadal nie reagowała na żaden ruch. Nie pozostało nic innego jak stanąć z tym twarzą w twarz. Spokojnym krokiem udał się w stronę kamiennej postaci, która przypominała starca podpierającego się laską. W sumie nie przypominał, tylko tak właśnie wyglądał. Po osiągnięciu dokładnie metra między Johnem a statuą, młody bohater usłyszał tajemniczy głos rozprzestrzeniający się po całym pomieszczeniu:
-Przemija ale nigdy się nie kończy. Jest początkiem ale także końcem ludzkiego życia jak i wszechświata.
Wszystko stało się jasne. Po sprawdzeniu zręczności oraz siły, została inteligencja. W sumie, ta zagadka nie sprawiła Johnowi żadnej trudności. Z uśmiechem na ustach i bez namysłu odpowiedział:
-Czas.
Po kilku sekundach białe pomieszczenie znikło, a osiemnastoletni bohater w tym momencie znajdował się w jakieś otchłani. Tuż przed jego twarzą pojawił się sam Arceus, zaś jego dłoń zaczęła piec na zewnętrznej, gdzie po chwili pojawił się jakiś dziwny symbol

Profesja: Trener
Hobby: Poprawianie swoich magicznych zdolności.
Przeciwnicy: Pozostali Mistrzowie.
Towarzysze:
Cele:
  • Wygrać wojnę o Kielich Arceusa
  • Unicestwić wszystkich pozostałych Mistrzów
  • Rozwinąć swoją magię do perfekcji
  • Zakochać się

Sugestie: Więc tak, wiesz już jak dobrze prowadzić mi grę. Jeśli chodzi o kwestię many i magii. Możemy ustawić jakąś domyślną wartość many na start (200?), gdzie przy każdym użyciu magii odejmujemy odpowiednią ilość. Regenerację możemy ustalić ileś tam wartości co post. Jeśli zaś chodzi o rozwój, tutaj możemy zrobić podobnie jak w przypadku lvl'owania pokemonów. Poprzez używanie magii oraz trenowanie, zwiększa się o ileś % poziom danego zaklęcia. To samo tyczy się many jak i nowych umiejętności.
Powrót do góry Go down
Celestia
Mistrz Regionu
Celestia


Napisanych : 2177
Dołączył : 23/03/2014
Wiek : 29
Skąd : Łódź

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptySob 07 Lut 2015, 14:06

Przyjmuję.
Powrót do góry Go down
Gao
Dzieciak z PokePluszakiem
Gao


Napisanych : 6
Dołączył : 06/02/2015
Wiek : 28
Skąd : Uć.

Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy EmptyCzw 19 Lut 2015, 21:30

    imię: Lu
    nazwisko: Gao
    przezwisko: Toleruje tylko używanie nazwiska
    wiek: Dwadzieścia lat
    starter: Honedge ♂
    region: Hoenn
    miasto startowe: Mauville City
    wygląd:
      Pierwszym co widzimy w tłumie są krótkie włosy w kolorze lawendowego mydła do rąk. Krzywo obcięte nożyczkami do papieru niewiele poniżej linii szczęki, z wiecznie niesforną grzywką spinaną to tu, to tam spinkami, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Kiedyś były one brązowe, odziedziczone po ojcu, ale rodzina zbyt zaskoczona tak drastyczną propozycją zmiany koloru otwarcie nie zaprzeczyła farbowaniu, a piętnastoletnia Lu skwapliwie to wykorzystała. I owszem, wyrosła z tamtego farbowania. Rzeczywiście, w fiolecie jej lepiej niż zieleni.
      Tuż pod kosmykami trzymanymi w formie hektolitrami odżywek możemy zobaczyć niewielkie czoło, wąskie, proste brwi, a zaraz pod nimi parę migdałowych oczu z tęczówkami w wyjątkowo wodnistym odcieniu błękitu, wymieszanego z odrobiną przybrudzonej bieli topniejącego śniegu. Jeden mały, płaski nos, dwoje sporych, delikatnie odstających uszu ukrywanych włosami, wąskie usta i niewielki podbródek, wszystko to otoczone wysoko osadzonymi, delikatnymi kośćmi policzkowymi. Brzmi jak opis twarzy bardzo młodej osoby, prawda? Skojarzenie to jest jak najbardziej poprawne.
      Gdy dodamy do tego drobny, praktycznie rzecz biorąc nieistniejący biust i prawie niezauważalne wcięcie w talii, nietrudno zrozumieć dlaczego mało kto dałby, jakby nie patrzeć dorosłej kobiecie, co najwyżej czternaście lat. Jedynym, co ją ratuje jest nieco ponad przeciętny wzrost i wyraźnie wytrenowane mięśnie przygotowane do wysiłku fizycznego, który może wiązać się z napadami i ucieczkami, których to w życiu ludzi jej pokroju jest co niemiara. Oczywiście treningi te przyczyniły się nie tylko do stworzenia miłej dla oka rzeźby, ta jest raczej miłym efektem ubocznym. Jeśli przyjrzeć się Gao nieco bliżej, można by zobaczyć dziesiątki drobnych, płytkich blizn i śladów po odciskach i otarciach, których jeszcze się nie pozbyła. Co prawda nie wszystkie te blizny mają romantyczne pochodzenie i ciekawe historie z serii "dlaczego wytrychy są paskudne, a wyłomy do pokeballi gryzą", co to, to nie. Tak naprawdę te największe to pamiątki po alergicznych wysypkach, których po prostu nie mogła nie drapać, nawet po dojściu do pierwszej krwi. A skoro o tym już mowa - skórę Lu bardzo łatwo podrapać, posiniaczyć czy zaczerwienić. Uroki życia alergika.
      Ale ale, trzeba zaznaczyć, że choć jej wdzięki mogą wpasować się w gusta "koneserów" dziewcząt młodszych niż młodsze, to trzeba zaznaczyć, iż ogólnie rzecz biorąc Lu nie jest piękna. Ani urodziwa. Ani nawet pociągająca w niewyjaśniony sposób. Ona jest po prostu sympatyczna. Chociaż, może trzeba poprawić to zdanie. Jej mimika jest wręcz rozbrajająca, zazwyczaj w ten pozytywny sposób. Brwi tańczą kankana, gdy coś je zaciekawi, nos marszczy się, powieki opadają i podskakują jak artyści na trampolinach, wargi wyginają się pod najdziwniejszymi kątami, ba! Nawet kryjące się nieśmiało za lawendowymi kosmykami uszy czasami poruszają się niespokojnie. Mogłoby się wydawać, że twarz dziewczyny żyje własnym życiem, ale jest to tylko częściowo prawda. Otóż Lu po wielu latach kursu oszustw doszła do wniosku, który zmienił jej podejście do siebie samej na zawsze - ludzie bardziej ci ufają, jeśli okazujesz uczucia w realistyczny, a nawet przerysowany sposób. Wcale nie trzeba być zaskoczonym, żeby inni byli w stanie potwierdzić to pod przysięgą. Wystarczy wiedzieć jak dobrze udawać. W końcu to brak emocji jest bardziej podejrzany.

    charakter:
      Książę. Nie, nie poszukiwany.
      Gao Lu, choć jest przedstawicielką płci pięknej i nawet najwięksi sceptycy miseczek mniejszych od C nie mogą temu zaprzeczyć, nigdy nie należała do delikatnych dziewczątek. Oczywiście, wychowała się pośród służby i niemałych bogactw wmontowanych w same krany (i to w łazienkach dla niechcianych gości). Była rozpieszczana i głaskana całe życie, bo nie dość, że najmłodsza, to jeszcze dziewczynka, na dodatek taka chorowita. Pewnie gdyby nie brat skończyłaby jako niezdolna do samodzielnej pracy księżniczka na ziarnku grochu, ale tak?
      Została Księciem z Bajki.
      Wielu może to bawić, w końcu wychowywała się jako kryminalista, jest kompulsywnym kłamcą, oszustem z zimną krwią i chłodnym niczym lodówka taktykiem (a i mieści w sobie podobne ilości jedzenia). Nikt nie próbuje temu zaprzeczać, przynajmniej nie w zaciszu własnego domu, a i sama opisywana pielęgnuje w sobie te cechy jako to, co pomaga jej przetrwać z nielegalnej dżungli. Ale to nie zmienia faktu, że nie ma duszy starodawnego romantyka i gentlemana. Żyje zgodnie ze swoim kodeksem, dba o swój honor, jak i honor tych, których szanuje. Jeśli nie jej to nie zagraża, mówi całą prawdę i tylko prawdę... fakt, nie jest może obrazkiem z książki, którą czyta się dzieciom przed snem, jednak chów pośród brutalnych zasad i prawd o świecie nieco wyprał ją z bezwarunkowego oddania i szlachetności, jednak jej "książęcość" wciąż jest wyczuwalna we wszystkim co robi. Nawet jeśli mówimy o jej popkulturowej wersji. Swoją drogą to też w sobie pielęgnuje, ot, jej drobna fascynacja stanem rycerskim i kilka innych, drobnych zboczeń. Kilka z nich dość... namacalnych. Ale to materiał na inną rozmowę, w zdecydowanie mniej dostępnych dla niepełnoletnich godzinach. Ale wracając do twardych, zimnych faktów i stali,
      Powiedzmy tylko, że zachowała tylko jednego pokemona z bardzo osobistych powodów.
      I nie była zadowolona z braci żartujących sobie, że nadrabia sobie deficyty dużymi mieczami.
      (Chociaż była i jest w tym odrobina prawdy)
      Ale, ale. Czy jest coś, czego tak dla odmiany Gao w sobie nie akceptuje? W pierwszym odruchu trzeba by powiedzieć nie, w kwestii akceptacji samej siebie weszła na poziom wtajemniczenia niedostępny dla większości śmiertelników (a przynajmniej kobiet poniżej czterdziestki). Jest jednak jeden drobiazg, rysa, której istnienia dziewczyna nie uznaje. Jest kleptomanką bez szans na poprawę. I nie chodzi tutaj o zdrowy dla złodzieja poziom chęci posiadania i chęci do wprowadzania planów w życie. Gdy ona zobaczy coś, co jej się choć trochę podoba, musi to mieć. Jeśli nie dziś, to jutro, może w przyszły czwartek, ale położy na tym swoje łapy i ukryje gdzieś w pokoju. Ona sama uznaje, że nie ma żadnego problemu i może przestać kiedy tylko zechce, ale wszyscy wiemy jak to wygląda z nałogami.

    historia:
      Wyobraźmy sobie, dla celów edukacyjnych i nieodpłatnych, rodzinę. Ona i on, poznali się w pracy, zakochali od pierwszego kopniaka. Spłodzili czwórkę uroczych dzieci, które świetnie się dogadują i wiele wskazuje na to, że wszystkie bez wyjątku osiągną sukces. Rodzina jest szanowana, obrzydliwie bogata, nikomu nie sprawia problemów. Dzieci uczą się w domu i choć tęskno im czasem do rówieśników, to zawsze znajdują sobie jakieś zajęcie - w końcu nie jest ich mało, a i zdają sobie sprawę, że muszą się wiele nauczyć, zanim będą w stanie wypłynąć na szerokie wody dorosłości.
      Gotowe?
      Teraz dodajcie ostatni element, ot, wisienkę na tym sielskim obrazku. To rodzina od dziewięciu pokoleń zajmująca się zorganizowaną działalnością przestępczą. Oto rodzina Gao. A główną bohaterką naszej historii jest najmłodsza przedstawicielka - Lu.
      Gao Lu należała do jednych z najbardziej ambitnych dziewcząt w historii rodziny. Dnie i noce, tygodnie i miesiące spędzała na nauce i doskonaleniu przekazywanych z pokolenia na pokolenie technik i teorii wielkich napadów. Podczas gdy inne dzieci uczyły się historii i matematyki, ona uczyła się dobijania targów, oraz zacierania śladów po nielegalnych transakcjach. Zostanie kimś w rodzinie było jej celem od najmłodszego i nikt nie mógł zaprzeczyć, że miała szemrane interesy we krwi. Wydawałoby się, że całe jej życie układa się dokładnie tak, jakby tego oczekiwała, ale... cóż, gdyby było to takie proste, nie opowiadalibyśmy o niej historii.
      Otóż pewnego pięknego, dość wilgotnego, ale ciepłego dnia, Lu została wezwana na rozmowę do rodziców. Całkowicie nieświadoma tego, co ma się zdarzyć ruszyła do gabinetu, usiadła na kanapie i zaczęła beztrosko rozmawiać o czymś mało znaczącym, jak to wszystkie spragnione uwagi, najmłodsze dzieci mają w zwyczaju. Tyle że nastrój szybko trafił szlag, gdy lekka dyskusja zmieniła kurs. Okazało się, że państwu Gao nie do końca uśmiechała się wizja posłania wszystkich swoich dzieci w niebezpieczny teren (bo trzeba pamiętać, drogi przypadkowy czytelniku, który jakimś cudem dotarł aż tutaj, że praca złodzieja i handlarza głównie żywym towarem jest jak jeżdżenie na łyżwach z wmontowanym ogrzewaniem po topniejącym lodzie bardzo głębokiego jeziora) i postanowili, że ich córka będzie pracować za biurkiem. Zero niebezpieczeństwa, zero zagrożenia życia, ale i zero przyjemnego, skradającego się przez plecy dreszczyku emocji, gdy ociera się o złapanie przez organy prawa.
      Tego młoda Gao Lu nie mogła zaakceptować. Całe swoje życie trwała w przeświadczeniu, że pójdzie w ślady rodziny i nie zamierzała grzecznie schować marzeń do szuflady, bo rodzice uznali, że to dobry pomysł. Ale gdyby nie to, że jeden z jej braci w pełni popierał jej stanowisko, pewnie byłaby zmuszona to zrobić. Jednakże dzięki jego pomocy dziewczyna mogła się bez podejrzeń ulotnić i zanim ktokolwiek zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, ona już wysiadała z niewielkiego samolotu w Hoenn.
      Koniec wizualizacji, prosimy spojrzeć na ekrany.
      Co spotka młodą złodziejkę z wiedzą głównie teoretyczną na wyspie, na której nigdy nie była? Co pokona ją pierwsze? Rodzinni agenci opłaceni, żeby sprowadzić ją na kontynent? Stróże prawa? Rachunki? Tego, i jeszcze więcej, dowiecie się z nowego serialu Moda na Jelenia!

    profesja: Złodziej. Głównie pokemonów, ale lubi się wszechstronnie rozwijać.

    hobby:
    • Udawanie, że wcale nie jest uczulona na furto i pióra znacznej części pokemonów;
    • Udawanie, że dobrze wie co robi;
    • Pieczenie, choć idzie jej to wybitnie przeciętnie;
    • Kolekcjonowanie kradzionych portfeli;

    cele:
    • Wyrobić sobie markę w półświatku, może założyć niewielką mafijkę;
    • Nauczyć się piec makaroniki;
    • Mieć dla kogo piec makaroniki; Udowodnić, że jest silnym i niezależnym księciem nie potrzebującym pomocy;
    • Nie dać się złapać przez ludzi, których szanowna kadra rodzicielska zatrudniła, by ją sprowadzić do domu.

    sugestie: Just fuck me up, you kno what I like.
Zapisy Wx9vm12
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Zapisy Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy Empty

Powrót do góry Go down
 
Zapisy
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Zapisy
» Zapisy
» Zapisy
» Zapisy
» ~ Zapisy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Gry :: Bezpańskie-
Skocz do: