~~The Story Of Misha~~

- Skoro tak uważasz. - Powiedziałam chowając portfel.
Przyznam, że zrobiło mi się głupio. Nie lubię takich sytuacji. To trochę tak jakbym przyszła tu bez pieniędzy, czekając aż ktoś się nade mną zlituje. Szybko jednak przestałam o tym myśleć. Teraz zainteresował mnie ten pensjonat. Chyba wiem o który chodzi. Zawsze z Jess wyobrażałyśmy sobie, że w nim mieszkamy jako celebrytki. No, chyba się zasiedziałam, miałam wpaść tylko coś zjeść. Czas ruszać w drogę. Pożegnałam się jeszcze raz z Miką i wyszłam na zewnątrz. Poczułam ten chłodny wiaterek i zapach śniegu. Ach.. kocham ten zapach.
- To co Chase, ruszajmy. - Skierowałam się do "kulki" krążącej przy mojej nodze.
Wybrałam najmniej ośnieżoną dróżkę i zaczęłam biec. Nie wiem czemu, ale poczułam się jak beztroskie dziecko... Jak z dawnych lat.
- No dawaj maluchu. Złap mnie! - Krzyknęłam roześmiana do Shinx'a.
Co prawda mogłam się wywalić, bo jest ślisko, ale jakoś się tym zbytnio nie przejęłam. Przecież jeszcze nic mi się nie stało, prawda?

Shinx biegł za tobą, co chwilę wskakując też w zaspy śniegu. Widać zdziwił i ucieszył go ten dziwny biały puch. Po krótkim czasie wybiegliście z miasta, zmierzając w stronę pensjonatu, minęliście polanke na której poznałaś Shinx'a i wbiegliście do lasu, który oddzielał was od celu podróży. Korzenie, kamienie i niższe gałęzie zmusiły was do zwolnienia tempa - tutaj nieostrożność mogłaby zaboleć.

Szczególnie że gdzieś po prawej stronie, w mroku krzaków usłyszałaś dziwne warczenie...

Kiedy tylko coś usłyszałam zatrzymałam się. Spojrzałam na Shinx'a.
- Słyszałeś? - Spytałam. - To chyba warczenie. Gdzieś stamtąd. - Powiedziałam i wskazałam palcem na krzaki, w których najwyraźniej coś się kryło.
Z niskiego drzewa urwałam dość długą gałąź i podeszłam do krzaków. Delikatnie poruszyłam je, potem trochę mocniej. Zobaczymy czy to coś zechce się pojawić. Miejmy nadzieję, że to nie jest coś wielkiego i groźnego.

Niestety nie byłaś na tyle silne żeby urwać gałąź, te które wisiały niżej były na to zbyt masywne. Zobaczyłaś w krzakach dwa czerwone punkciki oczu...a więc ci się nie przesłyszało...Shinx szybko wyskoczył przed ciebie, sam zaczynając warczeć i groźnie spoglądać w stronę krzaków...które teraz zaczęły się poruszać...

- Chase tylko ostrożnie. Nie rób nic głupiego. - Powiedziała do pokemona.
Czy byłam przerażona? Lekko. Nie wiedziałam jak się zachować. Chyba lepiej nie atakować, bo to może tylko rozzłościć coś co właśnie się na mnie patrzy. Zaryzykujmy z inną taktyką. Wystawiłam do przodu jedną rękę i wolno podeszłam bliżej, cały czas obserwując te czerwone ślepia.
- Hej... Spokojnie. Spokojnie. Nic ci nie chcę zrobić. - Powiedziałam. - Spokojnie.
Podeszłam jeszcze kawałeczek. Cóż jeśli coś będzie nie tak, to chyba trzeba uciekać, lub walczyć, a najwyżej to coś odgryzie mi rękę. Dość... Optymistyczna wizja.

///...Bardzo optymistyczna wizja xD

Nim zdążyłaś podejść, z krzaków na drogę wyskoczył...złoty psiak. Nie wiedziałaś ani co to jest, ani skąd się wziął - wiedziałaś tylko że jest zły. Warczał i obserwował Shinx'a, spoglądając też na ciebie. Chyba nie był w najlepszym nastroju...i raczej nie obejdzie się bez pokazania kto jest samcem Alfa...

//no co? XD

Odsunęłam się. No cóż, chciałam po dobroci, ale jeśli nie...
- Chase użyj Leer a następnie takle! Potem ugryź go i szybko odskocz! - Powiedziałam.
Wyjęłam pokedex, by zeskanować stworka i dowiedzieć się z czym mamy dokładnie do czynienia.
- Staraj się nie zbliżać zbyt często do niego. Jeśli będzie chciał cię atakować kontruj go Takle'm, lub odskakuj na bok i używaj Leer. Potem znowu Takle i pazury w ruch!

//Tyle ataków do wyboru. Tak bardzo :o

skan:

A więc walka rozpoczęła się, Shinx nie znał Bite więc nie mógł "ugryźć" rywala, za to Leer obniżyło jego obronę - co z kolei zwiększyło obrażenia od Tackle. Poison Fang Poochyen'y zrobił swoje, na szczęście nie otruł malucha.

Shinx: 80%
Poochyena: 80%

//Tak, wiem. Głupota z tym gryzieniem... ; ; Ale niestety... ; ;

// Koniec z biedą! Trening TM 24 skończony!

- Chase dobrze ci idzie! Użyj Leer i uważaj na Poison Fang! Kiedy Poochyena się do ciebie zbliży, zaskocz go atakiem Thunderbolt. To powinno trochę ostudzić jego temperament, a zarazem zdezorientować. Po Thunderbolt, nie czekaj! Szybko wykonaj Tackle i odskocz na bok, byś przypadkiem nie dostał.

//Bieda to się dopiero zacznie >D

Walka się rozkręcała, Poochyena nie dawała za wygraną i trafiła kolejnym Poison Fang'iem - który tym razem otruł Shinx'a. Ten jednak odpłacił mu mocnym Thunderbolt'em, który odrzucił psiaka do tyłu...cios za cios, wet za wet...piorun za gryz? .-.

Shinx: 55% + Poisoned
Poochyena: 50%

- Chase! Musimy rozegrać to szybko! Zaatakuj go kolejnym Leer i nie przedłużajmy tego dłużej! Wykonaj szybko Tackle, i OD RAZU, kiedy go wykonasz użyj Thunderbolt.
Trzeba się było śpieszyć. Zatrucie to nie mała błahostka.
- Kiedy Poochyena będzie chciała wykonać kolejny atak znowu zaskocz go Thunderbolt!

Walka szła świetnie, mimo zatrucia Shinx zyskiwał coraz większą przewagę...ale ile mogło to trwać? Widziałaś że twój psiak walczy z bólem...

Shinx: 30% + Poisoned
Poochyena: 20%

- Teraz Chase! To nasza ostatnia szansa! - Krzyknęłam do pokemona.
Rzeczywiście to była nasza ostatnia szansa. Już nie mogłam traćić więcej czasu na tę walkę. trzeba pomóc mojemu Shinx'owi!
- Użyj z całej siły Thunderbolt! Wiem, że dasz radę! - Krzyknęłam i poczekałam aż Chase zaatakuje i wyrzuciłam pokeball...
Przydałoby się pokazać temu narwańcowi kto jest górą i go złapać. Choć nie sadze by poszło nam tak łatwo.

Twój rzut rozproszył psiaka, który przez nieuwagę przy unikaniu ball'a oberwał mocno, co zakończyło walkę - i rzuciło nim o drzewo...Auuć...

Shinx + 0.8lvl
+5pkt respektu

Shinx stał ledwo na nóżkach, oddychając ciężko.

Wygraliśmy! Udało nam się! Teraz mamy szansę złapać Poochyene! Rzucam kolejnego pokeball'a w jej stronę i trzymam kciuki. Oczywiście nie zapomniałam o swoim pokemonie. Szybko podbiegłam do niego i wzięłam na ręce. Jeśli tylko złapię go Poochyene od razu ruszam na pomoc. A jeśli nie... No cóż Shinx jest chyba ważniejszy od rzucania milionem pokeball'ów w jednego pokemona.

//Poza walką trucizna nie działa, więc nie pogorszy mu się ani nic, po prostu będzie nieco osłabiony ;)

Nie było większych problemów - nieprzytomny pokemon został złapany. Shinx pisnął radośnie, kiedy wzięłaś go na ręce - widocznie był z siebie dumny. I powinien być! Shinx spoglądał w kierunku w którym zmierzaliście - za kilkoma drzewami widziałaś już budynek pensjonatu. Rzeczywiście, nie był daleko od miasta.

//Hmmm dobrze wiedzieć ;D

- Hej zobacz! - Powiedziałam i wskazałam palcem na duży budynek. - Jesteśmy prawie na miejscu.
Przyśpieszyłam kroku. No, no pensjonat nie wyglądał najgorzej. Wręcz przeciwnie, wyglądał... Nieźle! Kiedy znalazłam się przed wejściem otrzepałam się ze śniegu i zaraz weszłam do środka.
- Dzień dobry. - Powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.

Shinx oparł o ciebie główkę, ziewnął i obserwował to co się działo. Podeszłaś do budynku...który okazał się opuszczony. Teraz dopiero to zauważyłaś. Popękane okiennice, zapuszczony trawnik, brudne szyby...wszystko wskazywało na to że od dawna nikt tu nie bywał. Kiedy weszłaś do środka, przywitała cię cisza...nie licząc skrzypienia zawiasów drzwi...

No cóż... oczekiwałam więcej życia i... innego widoku. Jakim cudem nie zauważyłam tego na początku? Musiałam być chyba zbyt podekscytowana, by cokolwiek zauważyć...
- Halo. Czy jest tu kto? - Spytałam.
Nie sądziłam, że ktoś mi odpowie. No chyba, że cisza nauczyła się mówić.
- Nie wierzę. - Zaprotestowałam i oparłam się plecami o ścianę.
Spojrzałam w sufit. W dalszym ciągu nie było słychać żadnej odpowiedzi. Może to i lepiej. No cóż nic tu po mnie. Wyszłam z budynku i usiadłam przed wejściem. Co ja teraz miałam zrobić? I dlaczego ten budynek został opuszczony i popadł w ruinę? Położyłam Chase'a na ziemi i zaczęłam rozglądać się za jakimiś ludźmi. Może akurat ktoś tędy będzie przechodził... Kto wie.

//Nie zauważyłaś bo widziałaś budynek zza drzew i od razu napisałaś że wchodzisz do niego, nie dając mi czasu na opisanie go P:< <3

Środek wydawał się totalnie opuszczony, pełno kurzu, pajęczyn i brudu. Nie wiele tam zostało, choć było widać że miejsce jest dobre - widziałaś biurko recepcji, pordzewiałe klucze do pokoi. Ewidentnie miejsce było opuszczone ZNACZNIE dłużej niż rok. Chase rozprostowywał nóżki, było widać że jest mu nieco lepiej już po walce. Dalej wyglądał na słabego, ale mógł już sam chodzić. Kątem oka zobaczyłaś jakiś ruch na drodze, kiedy tam spojrzałaś, zobaczyłaś...Mike. Kiedy dziewczyna cię zobaczyła, zaczęła biec do ciebie

- Hej...co tu się stało?

Zapytała, zszokowana widokiem budynku. Shinx usiadł sobie spokojnie na trawie, rozgrzebując piasek łapkami.

- Hej Mika! - Powiedziałam i spojrzałam na tą ruinę. - Chciałabym spytać cię o to samo. Mówiłaś, że... No wiesz to miejsce... Tylko czemu?
Ok, rozumiem, różne firmy, sklepy i hotele bankrutują, to normalne... Ale czemu o tym nic nie wiem?  Cóż głupie pytanie, przecież nigdy nie jest o takich sprawach głośno. A tym bardziej, kiedy to nie jest wielki hotel z pięcioma gwiazdkami. Cóż nie roztrząsajmy tak tego... Chyba nie warto, chyba zostaje mi tylko poszukać gdzieś indziej...

- Ale...ale to miejsce wygląda na opuszczone od lat...

Powiedziała, podchodząc bliżej budynku i dotykając jego ściany. Sama widocznie nie mogła w to uwierzyć.

- Przecież jeszcze nie dawno ludzie rozmawiali o tym miejscu...nie rozumiem...

Powiedziała, wchodząc do środka. Chyba chciała sie sama o tym przekonać...sytuacja wyglądała coraz dziwniej.

- Nie ty jedna nie rozumiesz. - Odpowiedziałam. - Nie sądzę, by budynek stał tu opuszczony od lat. A co jeśli to ktoś go zniszczył? Nie wiem, może komuś się bardzo nie podobał, albo... Z resztą... Jeśli to miałby być jakiś zamach, to pewnie byłoby głośno w telewizji. Chyba, że... Z resztą nie ważne. To tylko moje głupie przemyślenia. Myślę, że powinnyśmy się kogoś spytać co się tu stało... Tylko jest problem. Nie ma tego kogoś.

- Nie, spójrz...

Powiedziała i przejechała palcem po ladzie recepcji, ściągając dosyć sporą warstwę kurzu.

- To się tu zbierało długi czas...nic nie jest ruszone...tak jakby nagle wszyscy zniknęli...

Przeszła kawałek dalej po skrzypiącej podłodze. Nagle usłyszałaś za sobą kichnięcie, kiedy się obróciłaś - zobaczyłaś Shinx'a. Widocznie nadmiar kurzu podrażnił jego nosek, maluch siedział teraz na podłodze, pocierając nosek łapką

- Musi tu przecież coś być...

Powiedziała Mika, wyciągając z pod lady jakąś starą, zakurzoną księgę. To już jakiś pomysł...

Spojrzałam na kichającego pokemona. Podeszłam do niego i pogłaskałam po główce.
- Hej maluchu nie zaciągaj się tak, bo jeszcze mi tu pylicy dostaniesz. - Zażartowałam.
Wstałam i podeszłam do towarzyszki, która najwyraźniej coś znalazła. Przyjrzałam się książce badawczo.
- To co, chyba przydało by się sprawdzić co to. - Powiedziałam oglądając znalezisko.