Gra ReBorna

Lance wziął do ręki kamień, który przyniósł mu Arcanine. Spojrzał na ciebie marszcząc brwi.
- Nie, nie wmieszałem. Chyba nie uważasz, że byłbym tak głupi i wmieszał w coś takiego własną córkę? - Lance wydawał się być niezbyt zadowolony z twoich słów. To jednak, na tę chwilę, nie miało żadnego znaczenia.
- No, jest w Verast City. Zapytała, czy może wyjechać, a ja się od razu zgodziłem. Im dalej stąd, tym lepiej dla niej.

- Przekazać jej coś? I tak zmierzamy do Verast, ojciec Alinor tam na nas czeka.

Zapytał, drapiąc swojego Pichu za uchem. Maluch ostatnio często siedział w pokeballu, przyda mu się chwila odpoczynku od tej ciasnoty.

- A jak się mają twoje badania tutaj? Kawałek stąd widzieliśmy sporo motyli, nie wyglądało to na zwykłą grupę, było ich za dużo. Pracujesz nad czymś, czy to skutek uboczny?

Przy okazji spojrzał na to co przyniósł Arcanine. Kamień. Ciekawe...Czy Lance zamierza nam go przekazać, czy tylko nas podpuszcza...to niekoniecznie musi też być prawdziwy kamień...

Lance przez chwilę milczał. Po czym westchnął cicho i pokręcił głową.
- Nic jej lepiej nie mów. Chyba, że każesz jej się trzymać od tego miejsca z daleka. Wydaje się, że znowu wplątałem się w coś, z czego tak łatwo się nie wywinę. - Mężczyzna zaśmiał się lekko, bawiąc się kamieniem w ręku. Pichu pisnął radośnie, czekając aż zaczniesz smyrać go po brzuchu.
- Ach, te motyle! Widzisz chłopcze, testowałem nowy środek, który sprawia, że pokemony szukają tych kamieni. Dzięki temu udało mi się zdobyć ten ognisty kamień. I wydaje się, że tamte motyle podchwyciły trop robaczego kamienia! - Zaśmiał się, ale widać było, że jest odrobinę zdenerwowany.
- Myślę, że lepiej będzie, jak wy weźmiecie ze sobą ten ognisty okaz. Mam wrażenie, że niebezpiecznie będzie go tutaj trzymać. - Powiedział to, wręczając ci kamień.

Uśmiechnął się do swojego Pichu, drapiąc malucha po brzuchu.

- Da się zrobić. Chętnie odprowadzę ją kawałek stąd i odstawie gdzieś gdzie będzie mogła spokojnie podróżować sama. Teraz przydałoby się jej towarzystwo, biorąc pod uwagę że oni zapewne ją znają i wiedzą że jesteś zaangażowany w tą sprawę. Mogliby chcieć wykorzystać ją żeby dostać się do ciebie.

Powiedział, spoglądając na kamień. A więc trzeci...wziął kamień, spoglądając na niego. Jeszcze tyle ich czeka, ale to już krok bliżej...

- Czyli śledzenie tych poke-motyli może nas doprowadzić do kolejnego kamienia?

Zapytał, chowając ognisty kamień i spoglądając na Lance'a.

Lance kiwnął głową, jakby się nad czymś zastanawiając.
- Nie jestem pewien chłopcze. Sam zadarłeś z tymi ludźmi i pewnie mają cię na oku. Jak będziesz z nią przebywał, to pewnie i ona będzie w niebezpieczeństwie. No nic, zobaczymy, co da się zrobić. Zaraz przygotuję dla was wszystkie wyniki badań i tłumaczenia, jakie udało mi się wykonać! - Profesor podniósł się z fotela i zaczął szperać w swoich dokumentach. Arcanine w tym czasie szczeknął radośnie.
- Jak najbardziej! Ale bez sensu, żebyście śledzili je wszystkie. Dam ci jednego z tych, którymi się zajmowałem. Będzie wam łatwiej. - Lance mówił coś i dalej szukał. Ty tymczasem głaskałeś swojego Pichu, który zaczął piszczeć radośnie. Po chwili zauważyłeś, że zmieniał formę!

- Cóż, to nie tak że ty jesteś nie znany. Jeśli wiedzieli o Jacobie, muszą wiedzieć też o tobie. Wiedząc o tobie, wiedzą o niej. Sama też nie będzie bezpieczna w tej okolicy. Trzeba ją wyprowadzić poza tą okolicę.

Powiedział wstając. Zatrzymał się kiedy ujrzał światło emanujące z myszki. Spojrzał w dół i uśmiechnął się do stworka

- Brawo, mały! Gratulację!

Powiedział, tuląc Pikachu i patrząc na to czego szukał Lance. Ciekawe o co mogło mu chodzić...przecież ta zgraja już zapewne jest daleko stąd...więc...?

Lance westchnął tylko, dalej szperając w dokumentach.
- Może i masz rację. Powierzę to tobie, wyprowadź ją jak najdalej stąd. Tylko nie waż mi się ją do tego wplątać! - Lance uśmiechnął się i podał ci PokeBall, z którego wyszedł nowy pokemon.


- To ten motyl. Jeden z moich eksperymentów. Powinien was naprowadzić na robaczy kamień. Ale kto wie... - Mężczyzna wrócił do szperania w dokumentach. - Powinniście kierować się na północ od Verast City. Gdzieś za piątym miastem z kolei znajduje się jaskinia. W niej powinno być przejście aktywujące. Nic więcej nie wiem. Jak wspomniałem, weźcie ten kamień i ruszcie na dalsze poszukiwania. - Pikachu wtulił się w ciebie, patrząc zaskoczony t ona ciebie to na resztę obecnych.
- Pika, pika?

- Postaram się, wiesz że też nie chce jej narażać.

Powiedział, przyglądając się motylkowi. Wyjął pokedex i zeskanował go. Co za uroczy maluch :3

- A więc to nasz nowy przewodnik? Świetnie...jest coś jeszcze co chciałbyś nam powiedzieć, czy to już wszystko? Wygląda na to że im szybciej znajdziemy te kamienie, tym lepiej.

Powiedział, zapamiętując wskazówki i głaskając Pikachu. Wreszcie jakiś postęp i dobre wiadomości...ciekawe co u Lilly...muszą się jak najszybciej spotkać. Nie mogła wpaść w ich ręce...

Zeskanowałeś nowego towarzysza, który latał wokół ciebie radośnie.

Cytat :

Butterfree ♀
Lvl. 19
Natura: Lojalna
Ataki: Confusion, Poison Powder, Stun Spore, Sleep Powder, Gust, Supersonic, Toxic(!)
Ability: Compoundeyes

Lance spojrzał na ciebie poprawiając okulary. Westchnął cicho i wręczył ci stertę notatek dotyczących jego odkryć. Kamień już miałeś, pokemona też. Profesor zastanawiał się, co mogłoby ci być jeszcze potrzebne w dalszej podróży.

- Witaj, Butterfree. Odpocznij trochę, czeka nas dłuższa podróż.

Powiedział, wracając pokemona do balla. Spojrzał na notatki od Lance'a, potem na niego samego.

- Dzięki. Wiedziałem że będziesz w stanie nam pomóc. Zajmę się Lilly i postaram się wyprowadzić ją jak najdalej z tej okolicy.

Powiedział, chowając dokumenty. Będzie je trzeba później przeczytać, kto wie co w nich znajdziemy. Spojrzał jeszcze raz na Lance'a.

- Trzymaj się. Mam nadzieję że nie będziesz miał już problemów przez tą sprawę. Alinor, możemy ruszać?

Zapytał, spoglądając na dziewczynę.

Lance kiwnął głową ze zrozumieniem. Pogłaskał Arcanine po głowie i wrócił do swoich spraw.
- Jasne, chłopcze. Zajmij się Lily - tylko o tyle proszę. I uważaj na siebie. Wolałabym nie musieć tłumaczyć tego twoim rodzicom. - Profesor uśmiechnął się i z wami pożegnał.
Alinor szła bez słowa. Wyszliście z "chatki" Lance i to ona prowadziła. Verast City było już niedaleko. Ale prawda była taka, że przed wami było jeszcze mnóstwo przygód i... walk. Tak, bo żadne z was nie wątpiło w to, że wiele jeszcze was dzieli od zebrania wszystkich kamieni.
Normalny, Wróżkowy, Trawiasty, Ognisty.
Były już cztery, zostało jeszcze czternaście. Wiedziałeś, że nie będzie tak łatwo. Na szczęście, ze swoim nowym nabytkiem - Butterfree, miałeś większe szanse na odnalezienie Robaczego kamienia.
Nagle na waszej drodze pojawił się kolejny pokemon. Niby był śliczny i uroczy, jednak zdecydowanie nie chciał się z wami zaprzyjaźnić. Warczał głośno i najeżył ogon!

- Szczerze? Im pewnie by to było na rękę gdybym zaginął

Zaśmiał się, żegnając się z Lance'em. A więc mają 4 kamienie...nie wiadomo ile mają "oni", ale pozostaje 14 kamieni poza ich zasięgiem...przynajmniej bez tych 4 nic nie zrobią i tak. Podróżowali, ciesząc się atmosferą, do czasu spotkania.

- Czy to nie jest Vulpix?

Zapytał, skanując liska. To raczej jest Vulpix...ale dlaczego on nie ma zielonych oczu? >:C Chłopak spojrzał na Pikachu. Hmmm...co prawda nie spodziewał się utrzymywać Pikachu w tej formie zbyt długo, ale czemu by go nie sprawdzić?

- Pikachu, gotowy? Lisek nie wygląda na pacyfistę, więc możemy potrzebować innych argumentów...

Widok dzikiego Vulpixa ani trochę cię nie zaskoczył. Ba, postanowiłeś to nawet wykorzystać! Od razu zeskanowałeś przeciwnika.
- Vulpix, ognisty lisi pokemon. Gdy się rodzi posiada tylko jeden, biały ogon. Gdy dorasta jego ogony, a ma ich aż sześć, zmieniają barwę na rudawą. Ma w sobie ogień, który nigdy nie gaśnie. - Mechaniczny głos PokeDexu rozniósł się po okolicy.

Cytat :

Vulpix ♀
Lvl. 16
Natura: Lojalna
Ataki: Ember, Tail Whip, Roar, Baby-Doll Eyes, Quick Attack, Fire Spin, Confuse Ray
Ability: Flash Fire

- No proszę...co za ciekawy okaz...Pikachu, zacznij od Toxic, spróbujmy go zatruć. Potem Sweet Kiss, postaraj się też wprowadzić go w konfuzję - to też by nam bardzo pomogło. Jeżeli nie uda ci się go zatruć albo wprowadzić w konfuzję, to wplataj później Toxic'i i Sweet Kiss między swoje kolejne ataki, żeby spróbować trafić go nimi z zaskoczenia. Staraj się przy każdej sposobności kontratakować Thunderbolt'ami, możesz też spróbować zderzyć swój Thunderbolt z jego atakiem - jeżeli wybuchnie i powstanie na chwilę nawet dym, szybko zmień pozycję i atakuj ją kolejnymi Thunderbolt'ami. Jeśli nie, to po prostu pozostań w ruchu, atakując go dalej. Kiedy zobaczysz że się zbliża, to przez chwilę odskakuj i uciekaj do tyłu, kiedy będzie w pełni przekonany że uciekasz, szybko wykonaj Wild Charge, żeby wykorzystać też to że nabiegnie prosto na ten atak. Staraj się przy każdej sposobności kontratakować Thunderbolt'ami - zaraz po tym jak ona sama zaatakuje, zrób szybki unik w bok i szybko strzel swoim atakiem. Kiedy zobaczysz że się zbliża to strzelaj Thunderbolt'ami tuż przed nią, postaraj się zmusić ją do skoku a jeśli skoczy - to zaatakuj ją szybko wtedy Thunderbolt'em, w powietrzu nie powinna być w stanie tego uniknąć. Gdyby nie skoczył, to wykorzystaj te Thunderbolt'y jako zasłonę i uderz w nią Wild Charge'em dopóki pioruny i pył powstały od uderzeń o ziemię zasłania jej widok. Potem staraj się trzymać dystans i osłabiać ją Charm'ami i Tail Whip'ami, wciąż próbując trafiać ją Thunderbolt'ami. Szybko wymierz kilka Thunderbolt'ów z bliska, po czym odskocz do tyłu i skupiaj się na unikach i kontrowaniu Thunderbolt'ami jej ataków, zaraz po uniku.

Vulpix'y nie są częste a Ninetales - jak mógł zobaczyć wcześniej na przykładzie pokemona Alinor - były cudne. Poza tym przyda się sprawdzić co potrafi Pikachu przed...podładowaniem go.

Kolejna walka się zaczęła! Pikachu zaczął od atakowania przeciwnika swoim Toxic. I uwaga, udało mu się! Vulpix została zatruta, ale nie zamierzała się poddać! Zaatakowała twojego pokemona swoim Fire Spin i poparzyła go nieco. Na szczęście, Pikachu nie zamierzał się poddawać! Thunderbolty odbijały się od ziemi, bo Pikachu nie trafiał w biegającą wokół Vulpix. Mimo to, kilka razy udało mu się nieźle porazić przeciwniczkę. Wydawało się, że runda będzie wasza, jednak lisiczka zaatakował Confuse Ray i wprowadziła Pikachu w stan konfuzji. Nie dobrze!

- Dobrze nam idzie, postaraj się mały! Teraz możemy grać na czas, staraj się trzymać na dystans i atakować Thunderbolt'ami. Niech trucizna robi swoje, ty skup się na unikaniu jego ataków oraz używaniu Thunderbolt'ów. Potem Sweet Kiss, postaraj się też wprowadzić go w konfuzję - to też by nam bardzo pomogło. Kiedy zobaczysz że się zbliża to strzelaj Thunderbolt'ami tuż przed nią, postaraj się zmusić ją do skoku a jeśli skoczy - to zaatakuj ją szybko wtedy Thunderbolt'em, w powietrzu nie powinna być w stanie tego uniknąć. Staraj się przy każdej sposobności kontratakować Thunderbolt'ami, możesz też spróbować zderzyć swój Thunderbolt z jego atakiem - jeżeli wybuchnie i powstanie na chwilę nawet dym, szybko zmień pozycję i atakuj ją kolejnymi Thunderbolt'ami. Jeśli nie, to po prostu pozostań w ruchu, atakując go dalej. Kiedy zobaczysz że się zbliża, to przez chwilę odskakuj i uciekaj do tyłu, kiedy będzie w pełni przekonany że uciekasz, szybko wykonaj Wild Charge, żeby wykorzystać też to że nabiegnie prosto na ten atak. Staraj się przy każdej sposobności kontratakować Thunderbolt'ami - zaraz po tym jak ona sama zaatakuje, zrób szybki unik w bok i szybko strzel swoim atakiem. Potem staraj się trzymać dystans i osłabiać ją Charm'ami i Tail Whip'ami, wciąż próbując trafiać ją Thunderbolt'ami.

Powiedział do myszy, obserwując walkę. Vulpix z pewnością była silna - musieli wymyślić coś co dałoby im większą przewagę. Rozejrzał się po otoczeniu - może jest tu coś czego mogliby użyć w tej walce.

Twojemu MG bardzo nie chce się opisywać walki. Doda tylko, że Pikachu radził sobie świetnie, poza tym, że przez zmieszanie zdarzało mu się ranić samego siebie. Tymczasem Vulpix nie dawała za wygraną i bardzo poraniła przeciwnika. Jedyne, co działało na waszą korzyść podczas tej rundy to Toxic, zabierający coraz więcej życia lisicy.

- Dalej, mały! Otrząśnij się! Damy radę, ale musisz wytrzymać! Wykorzystaj swoją szybkość i rzuć w nią Electro Ball'em, strzelając wokół niej Thunderbolt'ami - jeżeli zrobi unik, Thunderbolt powinien ją trafić! Spróbuj też odwdzięczyć się jej statusem - używając Sweet Kiss. Może też uda nam się sprawić żeby raniła sama siebie. Kiedy zobaczysz że się zbliża, to przez chwilę odskakuj i uciekaj do tyłu, kiedy będzie w pełni przekonany że uciekasz, szybko wykonaj Wild Charge, żeby wykorzystać też to że nabiegnie prosto na ten atak. Staraj się przy każdej sposobności kontratakować Thunderbolt'ami - zaraz po tym jak ona sama zaatakuje, zrób szybki unik w bok i szybko strzel swoim atakiem. Potem staraj się trzymać dystans i osłabiać ją Charm'ami i Tail Whip'ami, wciąż próbując trafiać ją Thunderbolt'ami. Musi nam się udać, wytrzymaj!

Powiedział, obserwując walkę. Pikachu miał problem...wtedy chłopakowi przypomniało się coś, co trzymał w plecaku. Zdjął go szybko i wyciągnął Potion. Teraz tylko poczekać na odpowiedni moment...kiedy Pikachu był bliżej niego, psiknął na niego miksturą. Oby tylko to pomogło. Jedyne co mu teraz zostało to wierzyć w myszę i obserwować resztę starcia...

Walka ciągnęła się dalej, choć oba pokemony wyglądały na zmęczone. Pikachu ciągle ranił sam siebie w wyniku zmieszania, natomiast Toxic zabierało coraz więcej życia wrogiej Vulpix. Ostatecznie, pokemonom udało się wymienić kilka ciosów i... Pikachu prawie opadł na ziemię! Na szczęście, zareagowałeś w porę i uzdrowiłeś go jednym ze swoich potionów. Pikachu otrzymał 20 punktów HP i mógł dalej walczyć! I choć nadal był w konfuzji udawało mi się częściej atakować przeciwniczkę.
Nagle Vulpix opadła na ziemię nie zdolna do dalszej walki. Pikachu wygrał!

Doświadczenie:

- Pika, pika! - Pisnął radośnie zadowolony z rezultatu walki. Alinor uśmiechnęła się do ciebie, jakby gratulując ci bez słów.

Chłopak rzucił pustym pokeball'em w Vulpix, kucając przy Pikachu i głaskając myszkę po głowie.

- Wspaniale mały, gratulację...

Powiedział, uśmiechając się i sięgając do plecaka, wyjmując Thunderstone. Wystawił dłoń z kamieniem w stronę Pikachu.

- Co ty na to, mały? Gotowy na dokończenie tego co stworzyła ewolucja?

Zapytał myszkę, uśmiechając się i kładąc Thunderstone przed nim, przy okazji chowając pokeball z Vulpix do plecaka. Lisiczka z pewnością będzie potrzebowała odpoczynku, był jednak dumny ze swojego Pikachu że udało mu się wygrać to starcie.

Rzuciłeś pustym PokeBallem w dopiero pokonaną lisiczkę. Tymczasem zająłeś się swoim małym Pikachu. Kiedy położyłeś przy nim Thunderstone ten tylko przekręcił główką. Zapytałeś go o jego zdanie, a on tylko prychnął odwracając się do ciebie i kamienia tyłem. Najwidoczniej nie zamierzał zmieniać swojej obecnej formy zbyt wcześnie.
Alinor zaśmiała się cicho z reakcji twojego pokemona, lecz szybko zatkała sobie usta ręką. Nie chciała być w końcu nie miła. A jej zachowanie na takie z pewnością wychodziło.
Tymczasem PokeBall z Vulpixem cały czas drżał.

- No, mały, to przecież nic złego. To naturalna kolej rzeczy. Każdy się zmienia. Przecież zmienisz się tylko pod względem wyglądu. Dalej będziesz tą samą cudną myszką którą spotkałem i którą kocham.

Powiedział, uśmiechając się do pokemona i głaskając go po główce, obserwując pokeball kątem oka. To jest dziwne...przecież Vulpix straciła przytomność. Podniósł Thunderstone i wyciągnął go w stronę Pikachu, spoglądając ponownie na niego

- Więc, zrobimy to, Pikachu?

Zapytał raz jeszcze, spoglądając mu przyjaźnie w oczy. Nie chciał krzywdy pokemona, ale wiedział że proces ewolucji pozwala rozwijać się pokemonom. To tylko naturalny proces, który im pomaga stać się tym czym powinny.

Pikachu nadal się dąsał. Stał do ciebie pleckami i prychał na każde słowo o ewolucji. Zdecydowanie spodobała mu się forma, w która dopiero co ewoluował. Po prostu chciał się trochę w niej pobawić, a ty już chciałeś kolejnej zmiany. Wydawało się, że sytuacja jest tragiczna, gdy do pomocy przystąpiła Alinor. W tym czasie, kątem oka ujrzałeś, iż PokeBall przestał drżeć. Vulpix została złapana. Przynajmniej jeden plus na dzisiaj!
A może okaże się, że będzie i drugi? Twoja towarzyszka miała najwidoczniej dar do przekonywania, gdyż po chwili Pikachu trzymał już Thunderstone w swoich łapkach! Po okolicy rozniosło się światło, a chwilę później ujrzałeś kolejną formę Pikachu!

Chłopak podniósł nowego pokemona, głaskając go po główce.

- Dzielny maluch

Powiedział, przytulając myszę. Spojrzał na Alinor z uśmiechem

- Dzięki za pomoc.

Spojrzał z powrotem na Raichu. Co za śliczna mysza! Chyba możemy ruszać dalej...

- Gotowy, mały? Jesteś śliczny jak zawsze i zapewne równie silny, prawda?

Uśmiechnął się, wracając go do pokeball'a. Spojrzał na Kire, po czym przeniósł wzrok na Alinor.

- Możemy ruszać dalej, prawda? Przepraszam za to opóźnienie...

Powiedział, poprawiając włosy i uśmiechając się. Nie wiadomo ile jeszcze mają czasu zanim tamci ich znajdą. Muszą coś zrobić, odnaleźć Robaczy Kamień i spotkać sie z ojcem Alinor. Zostało ich tak wiele, a czas ucieka...

- Raaaaai... czuuu! - Pokemon pisnął cicho, nie do końca wiedząc czy jest szczęśliwy czy nie. Zdecydowanie musiał się przyzwyczaić do swojej, odrobinę większej formy.
Tymczasem ty i Alinor ruszyliście dalej. Dziewczyna operowała mapą i wydawało się, że zbliżaliście się powoli do Verast City, w którym miał na was już czekać jej ojciec. Z oddali nawet widziałeś tabliczkę z nazwą miasta.