Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Zapisy

Go down 
+34
Hiteki
Berry
Nahrwal
ViiVian
Patch de La Reynie
DeeDee
Yoi
Adrian Black
Oniyuri
Vebre
Bayezid
Tośka
Aikoo
Dante
Arcade
Shiko
Inumaru
April
Darves
PoeOne
Dramo
Leniu
Vid
Jeleniowaty
Daichi
Paluel
Neccott
Cornel
Nailer
Axel
Rei
Shinako
Lizzy
Mhrok
38 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 16 Lis 2014, 16:40

Aikoo, Aikoo... droga Aikoo. Idzie ci coraz lepiej, ale znowu nie ma żadnego punktu zaczepienia. Nie wymagam jakiejś strasznie ambitnej historii, ale postaraj się napisać coś lepszego.

DO POPRAWY
Powrót do góry Go down
Tośka
Dzieciak z PokePluszakiem
avatar


Napisanych : 2
Dołączył : 23/11/2014
Wiek : 24
Skąd : Konin

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 23 Lis 2014, 21:25

Imię i nazwisko: Antonina (Tośka) Sarsey
Wiek i płeć: 16 dziewczyna
Wygląd: Zapisy - Page 3 1089778anime-music-HD
Charakter:
Antonina (woli Tosia) jest szesnastoletnią bohaterką naszej historii. Jest szczupłą, wysportowaną blondynką, widać wyraźnie, że ma kobiece kształty. Jej długi ogon Aipoma bardzo przykuwa uwagę nowych poznanych ludzi jak i pokemonów. Tosia używa swojego ogona jako trzeciej ręki, czasem skacząc po drzewach używa ogonka, by łapać się o gałęzie drzew. Lata spędzone w sierocińcu bardzo wpłynęły na naszą bohaterkę. Jest nieufna wobec obcych a nowe poznane osoby stara się trzymać na dystans. Z pewnością można powiedzieć, że jest pamiętliwą osóbką, potrafi długo się fochać na osobę, która ją zraniła. Tosia jest porywczą dziewczyną. Łatwo ją zdenerwować, a gdy ktoś przesadzi może się spodziewać ciosu od tej niepozornej dziewczyny. Jednak dziewczyna ma pewną słabość Tosia szaleje za czekoladą. Nie potrafi się oprzeć tej słodyczy. Dziewczyna jest bardzo związana z swoim mówiącym starterem, wie, że może mu w 100% zaufać. Łatwiej jej nawiązać nową znajomość z pokemonami niż z nowo poznanymi ludźmi, może to wina jej pokemonowego DNA, które jej wszczepiono? Wśród cech charakteru nie cierpi chciwości, kłamania, traktowania kogoś z góry, natomiast uwielbia, gdy druga osoba potrafi dotrzymać tajemnicy i, gdy druga osoba jest szczera. Nasza bohaterka woli być w ciągłym ruchu, nie lubi siedzieć bezczynnie w miejscu, woli nawet czytać chodząc w kółko. Jej hobby jest fotografowanie nowych pokemonów.
Historia postaci:Pewnego dnia pięcioletnia Tosia obudziła się w pewnym przyciemnionym pomieszczeniu wyczerpana i obolała. Obok niej leżał mały pokekurczak Torchic. Nagle poczuła coś dziwnego... zza jej pleców wychylił się ogonek identyczny jak ogon Aipoma. Co to jest? Gdzie ja jestem?Mówiła do siebie rozglądając się zapłakana. Nie spodziewała się, że jej odpowie jej towarzysz w niedoli. Jesteśmy w bazie ludzi, którzy bawią się z DNA ludzi i pokemonów. Tobie wszczepili DNA Aipoma a mi ludzkie geny, przez co mówię. Dziewczynka była zbyt przerażona nie potrafiła się nawet odezwać. Co tak siedzisz? Czas uciekać.Powiedział pokemon i wyprowadził ją do wyjścia. Nagle obje usłyszeli głos z drugiego pokoju: Oby przeżyła. Ten eksperyment dużo nas kosztował. Mam kolejny pomysł na eksperyment na niej.... Dziewczynka i poke kurczak nie czekali dłużej, postanowili uciekać. Torchic wyprowadził ich z domku, ujrzeli przed sobą gęsty las. Biegli dalej, instynkt pokemona poprowadził ich do miasta Shalour. Tam znalazła ich pewna starsza pani, która zaprowadziła ich do sierocińca. Tosia spędziła w, nim 11 lat bedąc popychadłem i dziwadłem reszta dzieci się jej bała a dorośli nie chcieli z nią przebywać. Jedynym jej przyjacielem był mówiący Torchic. Oboje stwierdzili, że będą ukrywać zdolności pokemona. Przez wszystkie lata Tosia zastanawiała się czemu ją to wszystko spotkało i, kto z niej zrobił potwora. Gdy Antonina miała 16 lat postanowiła uciec z sierocińca wraz z Torchiciem kradnąc z gabinetu dyrektora sierocińca jedną z paczek przeznaczoną dla początkujących trenerów. Od tej chwili Tosia zaczęła podróż wraz z jej starterem Torchiciem.
Początkowa kraina i miasto: Shalour City Kalos
Profesja (zawód): Korrdynatorka
Cel: Znalezienie swoich "twórców,, .
Starter: Torchic
Dodatkowy ekwipunek: Rower, śpiwór, aparat, plecak, jakaś książka, pare kanapek, karma dla pokemona, ubrania na zmiane.
Ewentualne prośby*: Prosiłabym o ciekawe rozwinięcie wątku z łączeniem DNA. Spotykanie co jakiś czas ludźmi z wszczepionymi DNA pokemonów, śledztwa itp.
Czego oczekujesz od gry: Ciekawie prowadzonej gry, wątków miłosnych, komedii itp.
Dlaczego składasz podanie właśnie
do mnie*:
Bo czemu nie?
Inne uwagi*: Cały czas korzystam z telefonu i przez to pisze wolniej. Będę starała się pisać jak najdłuższe posty.


Ostatnio zmieniony przez Tośka dnia Pon 24 Lis 2014, 15:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 24 Lis 2014, 16:34

Przykro mi, ale ponownie ciebie NIE PRZYJMUJĘ. Dodane dwa zdania plus poprawiony wygląda zapisu nie przekonał mnie, żeby ciebie przyjąć.
Powrót do góry Go down
Bayezid
Dzieciak z PokePluszakiem
avatar


Napisanych : 1
Dołączył : 24/11/2014

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 30 Lis 2014, 20:39

Imię i nazwisko: Bayezid II Baem (pierworodny syn sułtana Husajna I i sułtanki Noemi Sylavus, brat Amina i Ahlam)
Wiek i płeć: 19 lat, mężczyzna na 100%
Wygląd: Coś takiego :) Oczywiście ten rysunek nie jest mojego autorstwa. Taki tam wygrzebany w Google.
Charakter: Zawsze stara dostosować się do otoczenia. Umie być miły i pomocny, ale czasem skłamie lub kogoś wyśmieje. Od początku jego życia wymagano od niego umiejętności częstej zmiany zachowań. Nigdy nie chciał się się do tego dostosować, nie umiał tak oszukiwać i udawać kogoś kim nie jest. Jednak teraz jest do tego zmuszony. Jest ambitny, nie lubi rezygnować z wcześniej postanowionych decyzji. Wszelkie cele woli osiągać samodzielnie, bez pomocy innych (pomijając sytuacje, gdy jest to konieczne). Jego słabą stroną jest żart. Nie umie dowcipkować, niewiele sytuacji go śmieszy.
Historia postaci:
   Właśnie skończyła się uroczystość pogrzebowa. Dzisiejszego ranka znaleziono martwe ciała sułtanek Noemi i Ahlam. Po zbadaniu całej sprawy stwierdzono, że zostały otrute. Nie trzeba nawet wspominać jakie poruszenie wywołała ta sytuacja. Wszyscy urzędnicy i doradcy sułtana zaczęli sypać oskarżaniami niemal w każdą osobę. Przysięgali na własne życie, że odnajdą ludzi odpowiedzialnych za tę zbrodnię.
   Bayezid wszedł do pałacu. Przy drzwiach powitał go główny doradca władcy, Abaza.
- Składam ci wyrazy głębokiego współczucia, panie. Stracenie w tak podły sposób członkinie swej rodziny to ogromny ból.- skierował się razem z księciem ku głównym korytarzom budynku. - Możesz być spokojny o prowadzone śledztwo. Nawet wiem, kto jest sprawcą. Za chwilę dowiesz się kto nim jest. Będziesz zaskoczony.- Bayezid nawet nie chciał słuchać kolejnych głupot na ten temat. Zapewne to kolejne oskarżenia mające na celu jedynie wyeliminowanie swych rywali. Jednak mówiła to najbardziej zaufana osoba pracująca przy sułtanie, trzeba było wziąć to pod uwagę.
- Spójrz na lewo, panie!- Abaza krzyknął wskazując na jeden z korytarzy. Książę zbladł. Na jego czole pojawił się pot, serce zadrżało.  Na środku przejścia leżało ciało jego ojca. Obok rozlewała się kałuża krwi. Zszokowany jak najszybciej pobiegł ku niemu. Bajoro krwi wymieszało się z falą łez. W ciało Husajna wbity był sztylet. Bayezid ostrożnie wyciągnął go i przyjrzał mu się dokładnie. Doskonale znał to ostrze, należy ono do Amina! Czyżby to on uczynił to zło? Dlaczego? Może ktoś tylko wykorzystał jego broń? W każdej sekundzie powstawało nowe pytanie na jakie nie było odpowiedzi. W sercu młodzieńca zagościły rozpacz, gniew i strach.
- Spójrz Aminie. Twój brat okazał się chciwym i żądnym władzy zdrajcą. Nie sądziłem, że zdoła zabić swą rodzinę. - obok Abazy pojawił się Amin otoczony grupą żołnierzy. Na twarzy każdego z nich zagościł wredny uśmiech, a ich dłonie wymieniały się gestami podziękowań i sakiewkami pełnymi złota.
– Świnie… Podli spiskowcy. – Bayezid domyślił się wszystkiego. Wiedząc co się szykuje, zaczął uciekać. Pozostali ruszyli w pogoń. Biegli po wielu korytarzach i komnatach wywołując coraz to większe zamieszanie. Trzeba było wymyśleć jakiś plan, gdyż plotka rozniosła się po pałacu w zastraszającym tempie. Po chwili namysłu, Bayezid postanowił. Skierował się jednego z pustych pomieszczeń. Otworzył okno i zaczął powoli schodzić po murze, by dotrzeć na piętro niżej. Kilku żołnierzy wyjrzało przez okno i poinformowało pozostałych  o jego czynie. Gdy postanowili opuścić komnatę, Bayezid zaczął wspinać się powrotem, by znaleźć się punkcie wyjścia. Naiwni! Dzięki utorowanej sobie drodze ucieczki, młody sułtan opuścił pałac.
______rok później________
   Bayezid po bezpiecznej ucieczce z okolic seraju, ukrywał się wśród zwykłych handlarzy i żebraków. Znając pewne podstawy manipulacji, zapewnił sobie spokojne życie. Mimo to ciągle interesował się polityką państwa. Rządów jego nieuczciwego brata nie oceniał pozytywnie. Wystarczył tylko jeden rok, aby Imperium zaczęło tracić swą świetność. Może nie pojawiły się żadne absurdalne decyzje, ale można już było wywnioskować jak będą wyglądały dalsze lata.
   Noc była pochmurna. Zabrakło pieniędzy na jedzenie, większość kupców wyjechała w podróż, więc najlepszym wyjściem byłoby okraść jakiegoś bogacza. Nieopodal stała wielka willa, która kryła w sobie wiele kosztowności.  Bayezid wszedł do budynku przez okno. Wokół panowała cisza. Pomieszczenie oświetlała tylko jedna niewielka świeczka. Obok niej leżał stos jedwabnych ubrań.  Były wystarczająco dużo warte, więc nie było potrzeby  wchodzić do dalszej części apartamentu. Złodziejaszek prędko je chwycił i skierował się do wyjścia. Jednak wychodząc obejrzał się za siebie. Za nim stał masywny mężczyzna, który spokojnie na niego spoglądał.  Młodzieniec szybko wyskoczył z okna i uciekł jak najdalej. Lecz nieznajomy tylko go obserwował. Nie myślał nawet, aby uczynić mu krzywdy.
   Minęło kilka dni. Zapowiadał się zwyczajny dzień. Bayezid spokojnie spacerował sobie po mieście. Właśnie przechodził sobie obok niedawno okradzionej przez niego posesji. Nagle z willi wybiegło kilka zamaskowanych osób. Rozległ się donośny huk. Budynek się zawalił. Młodzieniec pobiegł ku zniszczonemu miejscu, aby sprawdzić dokładniej co się wydarzyło. Gdy wszedł na kilka z zawalonych płyt, wokół niego pojawił się dym. Nic nie widział. Płyty poruszyły się, spadł.
   Bayezid znalazł się w szczelinie pod gruzami. Było bardzo ciemno, lecz w oddali pojawił się mały, świecący punkt. Zbliżał się coraz bardziej. W końcu okazało się, że to świeca. Zdumiony Bayezid przyjrzał się dokładniej. Świeca lekko się pochyliła, okazała szacunek.
Początkowa kraina i miasto: miasto Dericz, stolica tzw. ,,Imperium Pustynnego'' ;)
Profesja (zawód): Pozbawiony władzy prawowity następca tronu, który szuka odpowiedzi na dręczącego go pytania. Czyli coś podobnego do trenera.
Cel: Odzyskać należną mu władzę nad Imperium (zapewne już nie jako Bayezid, a jako ktoś inny) oraz dowiedzieć się prawdy na temat tej dziwnej sytuacji w okradzionej przez niego willi.
Starter: Litwick.
Dodatkowy ekwipunek: Nic. Chyba, że uda się coś wygrzebać ze zniszczonego budynku.
Ewentualne prośby : Ciekawie by było, gdyby Litwick okazał się wyjątkowo lojalny.
Czego oczekujesz od gry: Wielu intryg, tajemnic i podstępów. Oczywiście w miarę możliwości, przecież nikt nie jest Agatą Christie i Holmesem jednocześnie.
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 30 Lis 2014, 21:02

Historia jest naprawdę ciekawa, ale... nie jest ona zbyt w moim stylu. Niestety, ale NIE PRZYJMUJĘ
Powrót do góry Go down
Vebre
Członek Ligii Pokemon
Vebre


Napisanych : 1412
Dołączył : 02/04/2014
Wiek : 29
Skąd : Kraków

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 01 Gru 2014, 17:51

Imię i nazwisko: Finn Vebre
Wiek i płeć: 20, mężczyzna.
Wygląd: Finn jest elfem. :D
Charakter:
Historia postaci:
Finn jest magiem, wraz ze swoim podopiecznym (kotem) Riptidem trafił do alternatywnej rzeczywistości - świata pokemon. Jego towarzysz został zmieniony w Charmandera, a wrogiem, którego ma na ogonie stała się organizacja Stalowej Wdowy (dla której char. są pokemony stalowe i trujące). Szybko spotkał Rebekę, która dostarczyła mu wiele podstawowych informacji o świecie w którym się znalazł. Po dostaniu się do najbliższego miasta, Finn znalazł się w sercu nocy 'Festiwalu Pokazów', podczas której koordynatorzy z wielu stron świata prezentowali swoje umiejętności. Tam też poznał Kola, który z początku był pomocnym i życzliwym Finnowi, potem jednak sytuacja miała się nieco inaczej. Kol nie był jedyną osobą, którą Finnowi udało się poznać w mieście, z samego ranu poznał Caroline, dziewczynę z Espeonem, która pomogła nauczyć się Rip'owi (charmanderowi Finn'a) nowego ataku - Swift. Chłopak i dziewczyna po zamienieniu kilku słów pojechali w różnych kierunkach, by wziąć udział w pokazach. Pociąg, którym jechał Finn został napadnięty przez (...? jakiś złych ludzi xD) chłopak posługując się magią uciekł, na jego drodze stanął jednak Gengar Kola. Kol zabrał Finna do swojej rezydencji znajdującej się w samym centrum rezerwatu pokemon. Tam pierwszy raz spotkał Berthę, nie zamienił z nią jednak ani słowa. Po kolejnej nocy, Finn ruszył do pobliskiego miasta, które okazało się być tym do którego właśnie się wybierał. Po rejestracji na pokazy dowiedział się, że ma jeszcze dzień na przygotowania, ruszył do miejskiego klubu pojedynków, gdzie udało mu się wygrać z jednym z uczestników. W tym miejscu dowiedział się o systemie odznak i liderach, którzy w swoich salach podejmują wyzywających, dostosowują swoje pokemony do poziomu wyzywającego. Po powrocie do rezydencji Kol'a, był świadkiem (tj. podsłuchał) rozmowę z której wynikało, że zamiary Zrzeszenia mogą nie być do końca czyste. Nie miał jednak dowodów, a następnego dnia miało się odbyć obiado-spotkanie. Podczas tego właśnie spotkania, Finn poznał Gustava, "Kobietę w czerni" i Berthę, która okazała się być głową wszystkiego. W spotkaniu uczestniczyli również Kol oraz Rebekah. Nie to jednak było najważniejsze, najważniejszym okazały się być zdarzenia w które Finn został wplątany. Z informacji, które przekazało mu zrzeszenie wynikało, że do alternatywnej rzeczywistości wysłany został kiedyś syn Gustava - Adrian, który miał wrócić w tym czasie, kiedy pojawił się Finn. Chłopak został z nim zwyczajnie pomylony, zwłaszcza, że dzierżył umiejętność posługiwania się mocą (którą również posługiwał się Adrian [który nauczył się posługiwać mocą, a to było nie małym zaskoczeniem dla Finna]), oprócz tego Adrian był płatnym zabójcą. Spotkanie, mimo naładowania negatywnymi emocjami (wynikającymi z rozżalenia i złości zrzeszenia, że Finn to nie Adrian), zakończyło się neutralnie. Chłopak stoczył walkę o odznakę w gymie Kola (lidera pokemonów duchów), walka zakończyła się porażką. Finn wybrał się do lasu na trening, spotkał tam dwójkę z organizacji Stalowej Wdowy, którzy próbowali mu uświadomić, że to nie oni są jego wrogiem, a zrzeszenie, Kobieta posługująca się mgłą oraz wysoki brunet 'od kart' zostawili Finna, który coraz poważniej zaczął zastanawiać się nad organizacją Kola i Berthy. Po powrocie do rezydencji przyszedł czas pokazów, chłopak nie był do nich przygotowany, odpadł więc już w pierwszej rundzie, nie zraził się jednak, postanowił wyruszyć na kolejne pokazy, tym razem na północ do mroźnego Narwik. Informacje o swojej decyzji przekazał Berth'cie, z którą spotkał się po powrocie do rezydencji Kol'a. Kobieta podczas obiadu otruła chłopaka i porwała, Finn stracił przytomność, gdy odzyskał ją na chwilę, okaząło się, że był w helikopterze, który zmierzał na północ. Szybko dostał jednak kolejną porcję leku usypiającego i odleciał, znalazł się w dziwnym śnie, który jakby uśpił jego umiejętność do wyczuwania magii. Gdy obudził się poraz drugi, okazało się, że znalazła go Caroline, był w małej drewnianej chatce jej dziadka. Okazało się, że Bertha wyrzuciła go z helikoptera na śnieg, po około dwóch dniach został znaleziony przez dziadka Caroline i udało mu się odzyskać siły. Kierowany żądzą zemsty i chęcią dalszej rywalizacji w pokazach, za cel postawił sobie dotarcie do Narvik i zabicie Adriana, a następnie Berthy i Kola. Nie miał jednak dostępu do mocy, zdarzyło mu się to pierwszy raz od urodzenia i nie czuł się z tym dobrze, szczerze liczył, że defekt ten szybko zaniknie. Razem z Caroline wyruszyli w drogę, poznali się bliżej i polubili, odbyli pojedynek w którym Caroline ujawniła swoje kolejne dwa pokemony Togetic oraz Marshtompa. Zdradziła też, że do pokazów nie użyje żadnego z trzech znanych Finnowi pokemonów, a przygotuje coś specjalnego. Po kolejnych etapach drogi, spotkali przyjaciółkę Caroline - Superkoordynatorkę i liderkę sali w Narvik - Jasmie. Dziewczyny długo gadały i wiele nie wskazywało na to, że Caroline i Finn dotrą do lodowego miasta na czas, udało im się jednak zabrać na skuterze śnieżnym wraz z Jasmie i dotrzeć o wiele szybciej, niżby na to liczyli. Jasmie zaprosiła Finna na pojedynek w jej sali, a ten zadedykował się podnieść rękawicę rzuconą przez dziewczynę. W centrum pokemon miasta Narvik, Finn odkrył centrum Wymian, gdzie można było wymieniać pokemony z trenerami z całego świata, skorzystał więc z okazji wymieniając złapane w drodze do Narvik Vanillite'y. Na następny dzień Caroline i Finn wybrali się na śniadanie, zapisali na pokazy i ruszyli do sali liderki Narvik - Jasmie, z którą Finn zaczął walczyć. Pokonał dwa z jej pokemonów, a ostatnim był Cloyster, przeciw któremu wystawił swojego Ripa, walka miała dopiero się rozstrzygnąć.
Początkowa kraina i miasto: Zacząłem pod miastem Elverum w krainie ???, aktualnie znajduję się w Narvik.
Profesja (zawód): Koordynator
Cel: Oryginalnie Finn poszukuje dzienników swojego ojca, nie natrafił jednak na żaden trop z nimi związany. Aktualnym celem jest zabicie Adriana, odnalezienie członków Zrzeszenia i udział w pokazach.
Starter: Rip - Charmander (Charmeleon).
Dodatkowy ekwipunek: brak.
Ewentualne prośby*: Oddaj mi moją moc, błagam!
Czego oczekujesz od gry: Żeby się dużo działo! Niech się przewija jakiś fajny nowy motyw z czymś co będzie kwintesencją słowa 'epickość'!
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Mhroniu, ty już dobrze wiesz dlaczego :D
Inne uwagi*: Wrzucenie gry do jakiegoś regionu może być dobrym rozwiązaniem, jeśli jednak odpowiada Ci/wolisz prowadzić ją w systemie noregion nie będę miał obiekcji. Używanie mocy jest bardzo nieskuteczne przeciw pokemonom jak coś. :)
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 01 Gru 2014, 18:02

Jak to mówi James...

Approved!
Powrót do góry Go down
Oniyuri
Dzieciak z PokePluszakiem
avatar


Napisanych : 24
Dołączył : 14/12/2014

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 14 Gru 2014, 18:10

Imię i nazwisko: Nathaniel Yves Fay

Wiek i płeć: 16 lat, mężczyzna.

Wygląd:

Zapisy - Page 3 Natsume_Takashi_full_1169329_crop

Można by powiedzieć, że Nathaniel jest chuderlakiem. Szczupły, niewysoki o jasnej cerze, od razu widać że w walce wręcz nie wiele zrobi. Ale za to jaki zwinny! Jaki szybki! Jaki giętki! Wszystko to sprawia, że w ucieczce przoduje. Jego włosy są jasne, a dokładniej jest jasnym blondynem. Włosy te, są zwykle roztrzepane we wszystkie strony świata i zabrudzone we wszelki sposób, bo trzeba powiedzieć, że chłopak ten uwielbia spędzać swój wolny czas w dziczy. Jednak o dziwo są one jednocześnie aksamitne i delikatne w dotyku (o ile ktoś zdoła ich dotknąć). Sięgają mu one do brody. Jednak włosy naprawdę są mało ciekawe w porównaniu do oczów młodzieńca. Oprócz ich dość specyficznego koloru, a mianowicie złocistej żółci, mają ciekawy, inteligentny błysk, który przykuwa uwagę. Te wąskie oczęta mają w sobie tą dziwną moc, może za pomocą tego błysku, bo sprawiają, że to małe chucherko wygląda o wiele mądrzej i potężniej. Mogą być naprawdę miłe i przyjazne, a jednocześnie potrafią zmienić się w drapieżne – te oczy to naprawdę coś! Poniżej oczu znajduje się zadarty nos i wąskie usta. Nathaniel ubiera się zazwyczaj w rzeczy proste – najbardziej lubi zapinane koszule i długie, proste spodnie i zużyte trampki – wszystko w kolorach czerni i bieli, czasem w szarych odcieniach. Jednak od święta ubierze coś bardziej kolorowego.

Charakter:
Nathaniel to prawdziwy dziwak, choć na takiego nie wygląda, a także jego charakter z początku  nie zbyt zdradza tą jego dziwność. Po pierwsze – jest to człowiek nader spokojny. Cichy, opanowany, aż trudno zastać go wkurzonego, czy rozradowanego. Ale nie, nie jest to dlatego, że się nie wkurza czy raduje, wręcz przeciwnie, wkurzyć go łatwo, tak samo jak ucieszyć. Chodzi bardziej o to, że przed obcymi stara się chować swoje emocje, szczególnie jeśli powodowane są przez wszelakie wypowiedzi duchów. Jeśli jednak go bliżej poznasz, to zauważysz, że tak naprawdę taki spokojny nie jest, ale dość trudno go lepiej poznać, bo większość ludzi nie posiada takich zdolności jak on, zresztą on sam wątpi, że ktokolwiek w pełni będzie potrafił te umiejętność jego zrozumieć. Oprócz tego, że jest dość skryty, jeśli chodzi o ludzi, to jest uparty jak osioł i nie ma zmiłuj, że przyzna komuś racje, czy komuś ustąpi. Czasem sprawia to, że pakuje się w niesamowite kłopoty, a czasem mu nawet to pomaga. Mimo tego, że jego umiejętność trochę mu w tym przeszkadza, stara być się towarzyski, głównie po to, by zadowolić swoich opiekunów, a nie by zdobyć przyjaciół. Mimo to, marzy by znalazł się ktoś taki jak on, co zrozumie jego dość osobliwy dar i nie skreśli go dlatego z listy kolegów. Mimo to, że w większości czasu Nathaniel jest osobą raczej miłą i uprzejmą, to jednak potrafi być wredny i czasem nawet straszny jeśli jest w towarzystwie kogoś, kogo uważa za wroga. Szczególnie jeśli ktoś wyzywa go od dziwaków – nie traci on czasu, tylko planuje swoją zemstę. W ogóle ten chłopak zdaje się wszystko planować, co czasem przysparza mu sporo problemów, bo jak ma coś robić spontanicznie, to za nic nie wie jak się ma za to zabrać. Potrzebuje czasu. Jest to osoba inteligentna i strategiczna, więc ta strategiczność i inteligencja połączona może być naprawdę zabójcza… tylko nie w sytuacjach gdy trzeba myśleć szybko. Kocha grać w szachy, głównie dlatego, że może pokazać swoją inteligencje i strategiczność. Nie śpi po nocach, co często skutkuje przesypianiem lekcji i przerw, a czasem nawet przysypianiem na stojąco. A i wspomniałam, że kocha śpiewać – niestety nie jest w tym najlepszy, więc często śpiewa tylko pod prysznicem.

Historia postaci:
17 Lipca, słoneczny dzień. Pogoda jest niby za idealna – na niebie nie ma żadnej chmurki, wiatr wiele niesamowicie delikatnie, muskając jedynie włosy mieszkańców Geosenge, a słońce, choć grzeje, nie jest na tyle silne, by nazwać to delikatne ciepło nieznośnym upałem. Do tego, mimo że żaden wiatr nie wieje, powietrze nie jest duszne, a oddycha się z niezwykłą lekkością. Ludzie Kalos prowadzą swoje normalne, zwyczajne życie.  W ten właśnie dzień rodzi się Nathaniel Yves Fay. W godzinę, gdy syn rozradowanego państwa Fay przyszedł  na świat, natura jak gdyby zamarła, a delikatny wiaterek zniknął, by zaraz potem powrócić jak gdyby nigdy nic. To drobne, niemalże niezauważalne znaczenie zwiastuje z czym będzie musiał mierzyć się chłopaczek, urodzony 17 lipca.
Nathaniel był dziwnym chłopcem – zarówno jeśli chodzi o jego wygląd zewnętrzny, jak i jego charakter. Choć nie można powiedzieć, że nie próbował on zawierać przyjaźni, to jednak nie były one jakoś specjalnie trwałe… może dlatego, że wolał raczej bawić się z pokemonami niż rozmawiać z ludźmi. Ale nie ze wszystkimi pokemonami. Miał mocną więź raczej z pokemonami typu Ghost. To z nimi najczęściej go widywano . Najczęściej były one dzikie, ale czasem jak miał okazje (czyli wszelkie spotkania z przyjaciółmi rodziny którzy ów typ pokemonów posiadali) przebywał on z pokemonowymi duchami, raczej nie wdając się w pogawędkę jaką prowadzili jego rodzice z licznymi znajomymi. To właśnie było dziwne – taki dość samotny chłopak, nieposiadający żadnych bliskich przyjaciół będący synem tak towarzyskiej i przyjacielskiej pary. Czy miał jednak powód by być tak blisko z duchami właśnie? Tak. Nikt tego nie wiedział, bo też nikomu nie powiedział, ale Nathaniel nie tylko lubił pokemony typu Ghost, ale również potrafił je zrozumieć. Czasami mówiły je mu dość zabawne rzeczy, czasami słowa jakie padały z ich ust były dość przerażający, a innym razem całkiem smutne. Czasem nawet zwracały się do niego by pomógł im w decyzji czy by zrobił im przysługę!  
Życie jego toczyło się dość normalnie,  a przynajmniej tak normalnie, jak życie chłopca umiejącego rozmawiać z pokemonami duchami mogło się toczyć, jednak wszystko zakończyło się, gdy w wieku dziewięciu lat jego rodzice zaczęli się kłócić. Ich kłótnie działały tak na Nathaniela, że jego oceny szybko zaczęły stawać się gorsze, a on sam nie mógł się na niczym skoncentrować i często, nie mogąc spać w nocy, zaczynał przesypiać lekcje. Wtedy też po raz pierwszy i ostatni, zrobił chyba największą w swoim życiu wpadkę.

„Dobrze, wszyscy. Musimy już wracać do szkoły!”
„Nie odchodź Nathanieeeeelll. Nie chcę być sammooootnyyyy.”
„Ale proszę pani-„
„Nathaniel, idziemy. I odejdź od tego dzikiego Gastlyego! Przecież może cię skrzywdzić! ”
„Ale… on tylko mówi, że jest samotny! I nie chcę żebym szedł!”



Kiedy Nathaniel wskazał w złości palcem na nauczycielka, a Gastly zaatakował nauczycielkę, ta wezwała jego rodziców, mówiąc im że chłopak ma za bujną wyobraźnie i potrafi być agresywny, choć cały atak pokemona nie był jego winą… do końca! Musiała mieć po prostu zły dzień.
Jednak poddenerwowany ojciec nie mógł tego znieść i w dzień w który pokłócił się z matką o to, że ich syn jest dziwakiem, bo nawet nie może sobie znaleźć żadnych przyjaciół, tyle przesiaduje całe swoje życie w towarzystwie pokemonów i do tego jeszcze duchów, opuścił dom z powodu „ważnych spraw” i już nigdy nie wrócił. Choć trochę to Nathanielowi przeszkadzało, bo dokładnie wiedział, że to była jego wina (jako, że bystrym człowiekiem był), nawet jeśli nie do końca, to jednak cieszył się, że została mu kochająca matka. Los jednak nie chciał by ta matka żyła zbyt długo, bo szybko po odejściu ojca zachorowała ona (kto wie, może na złamane serce) i niedługo potem umarła. Wtedy jNathaniel, który nie krył się już z faktem że słyszy głosy pokemonów duchów, jako że cała szkoła gadała o incydencie z Gastlym, miał opinię całkowitego dziwaka. Krewni jakoś specjalnie nie palili się by go przygarnąć, jednak myśląc że wyrośnie z tej całej „bujnej wyobraźni” w końcu siostra jego matki wzięła go do siebie (jako że większość rodziny od strony ojca już z dzieciakiem nie chciała mieć nic wspólnego). Wraz z przygarnięciem jednak tego dziwnego dziecka w ich domu zaczęły dziać się rzeczy niesamowite i dalekie od normalnych. Kto wie, może powodowały to duchy, tym razem nie te pokemonowe. Tak więc, poprzez te różne dziwne zjawiska, jak również i przez to, że chłopiec dziwakiem pozostał, przerzucany zostawał z rąk do rąk niemalże corocznie. Z miejsca na miejsce. Wszystkie próby utrzymywania kontaktów z dawnymi kolegami i koleżankami spełzły na niczym, więc po paru przeprowadzkach chłopiec szybko poddał się jeśli chodzi o tworzenie nowych przyjaźni.
Przełom nastąpił, gdy skończył szesnaście lat. To wtedy odezwała się rodzina nie od strony matki, ale od strony ojca. Zamieszkali oni w jego dawnym domu, w Geosenge. I co najlepsze, krewni od strony matki nie utrzymywali kontaktów z krewnymi od strony ojca. Nie mogli więc wiedzieć nic o dziwności, ani jego, ani rzeczy jakie działy się wraz z jego przybyciem. Błagał więc siły wyższe by zapobiegły jakimkolwiek dziwnym wydarzeniom i jednocześnie obiecał sobie, że będzie normalny. No… gdyby tylko nie te pokemony gadające mu do ucha.
Jednak wraz z jego przyjazdem miało stać się coś kompletnie odwrotnego niż to o co prosił. Szedł właśnie ze szkoły, po pierwszym dniu tam, gdy zauważył dziwną, czarnowłosą dziewczynę z niepokojącym uśmiechem idącą ulicą w przeciwną stronę niż on. Dziewczyna obiła się o niego, a Nathaniel poczuł w ręce jakiś papier. Odwrócił się, ale dziewczyny już nie było. Oh. Otworzył więc rękę i rozwinął papierek, na którym zapisana była formułka:

„By uwolnić ducha z męki,
Trzeba tą regułę znać,
Znajdź przedmioty jego życia,
I też jego znajdź,
Odmów modły do odejścia,
Wszystko dobrze musi być,
Do spoczynku jego miejsca,
Zakop rzecz szukaną też.”



Ta cała regułka już sprawiała, że trochę się przestraszył. Patrzący się na niego z dziwnym uśmieszkiem Snorunt nie pomagał, a chyba najmniej nastrajały go pozytywnie jęczące głosy w głowie:

„Uwwooooolńńń nassss, Naaaaathhaaanieeellll syyyynuuu Faaaayyyy uwoooolńńńńń naaaasss!!!!!”

Początkowa kraina i miasto: Kalos, Geosenge Town

Profesja (zawód): Hodowca/Ghostbuster?Ten pan co gania za duchami i wygania je w zaświaty

Cel:

  • Sprawić, żeby głosy w jego głowie się zamknęły (a.k.a. dać spokój duchom i sprawić że pójdą w zaświaty, a jednocześnie odkryć źródło całego zamieszania, czyli co powoduje takie poruszenie wśród duchów)


  • (opcjonalnie) Znaleźć ojca


  • (opcjonalnie) Dowiedzieć się czemu potrafi komunikować się z duchami


Starter: Snorunt, samiczka, czyli ten pokemon co tak się na niego gapi.

Dodatkowy ekwipunek: Książka o rzeczach paranormalnych, scyzoryk.

Ewentualne prośby*: Oh, daj mi znaleźć kogoś kto ma podobną moc jak on.

Czego oczekujesz od gry: Lekkiej dawki rzeczy strasznych, ale bez przesady! Mimo, że ma być trochę dramatu, to niech nie będzie to tylko wyciskacz łez, a też pełna akcji czarna komedia.

Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Cóż, podoba mi się twój sposób pisania. Po drugie częstość pisania mi odpowiada i widać, że masz doświadczenie. Po za tym zapewniasz różnorodność spotykanych postaci - co akurat mi się podoba, bo jestem ciekawa jak stworzona przeze mnie postać będzie funkcjonować ze spotkanymi.

Inne uwagi*: Od czasu do czasu jakieś flashbacki byłyby mile widziane, szczególnie jeśli sobie Nathaniel przysypia. No i podróż do Kanto byłaby mile widziana, szczególnie, że znajduje się tam Lavender Town które dobrze wpisałoby się w historie.
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 14 Gru 2014, 18:21

Wszystko napisane doskonale. Obrazeczek i dodatkowy opis dodatkowo mnie zauroczyły. Do tego ta otoczka niby wesołej historyjki przeplatana troszkę duchami. Znalazłem już jedno... coś, co dodatkowo pomoże mi w kreowaniu twojej historii. Jednym słowem, jesteś PRZYJĘTY. Miło mi powitać ciebie na pokładzie ^^

Tym oto sposobem mam już czterech graczy, ale jako że mam nadal niedosyt wszelkich przygód, zwiększam limit do 5 graczy. Przyszły graczu mój, postaraj się ^^
Powrót do góry Go down
Cornel
Początkujący Trener
Cornel


Napisanych : 362
Dołączył : 10/07/2014
Wiek : 29
Skąd : Mazowsze

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 15 Gru 2014, 04:29

Z tego co widze tylko na Ciebie mozna liczyc ze poprowadzisz gre bo np u jednych sie czeka czeka i sie doczekac nie mozna od momentu zaakceptowania na zalozenie gry...


Imię i Nazwisko: Cornel Martin Lemon
Wiek: 20 lat
Wygląd: Av
Charakter: Cornel z pierwszego rzutu oka jest spokojnym i nieprzykuwającym uwagi młodzieńcem, ale tak na prawdę jest zupełnie inny. Młodzieniec odznacza się nie bywałą charyzmą, dzięki której bez trudu może zagadać do przypadkowego przechodnia, jednak nie wykorzystuje tego zbyt często, ponieważ nie jest osobą, która koniecznie potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, często nieznajomym. Woli upewnić się co do osób z którymi się przyjaźni oraz spędza czas. Zanim ktoś zostanie jego kolegą chlopak musi dokładnie poznać tą osobę i podać ją kilku testom, aby upewnić się, iż ta osoba jest jego wart. Przez to postępowanie od zawsze miał tylko garstkę znajomych, którym bezgranicznie ufał. Młody Martin jest osobą, która woli polegać na swoim rozumie aniżeli sercu, co często budzi lekkie zdziwienie u innych. Mimo tego, że kieruję się rozumem to istnieje jedna rzecz dla której zapomni o swoim ideale, a jest nią jego ukochana rodzina, dla które może zrobić dosłownie wszystko, nawet dopuścić się najgorszego. Cornel jest z natury bardzo ciekawski jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy Bardzo chętnie kształci się i poszerza horyzonty swojej wiedzy. To właśnie głównie dzięki jego ciekawości i chęci poznawania historii został archeologiem.
Historia: - Wkońcu jesteśmy - powiedział mlody Martin zatrzymując się u podstawy wielkiego monumentu.
- Nie wierzę, że się nam to udało! Teraz zostało tylko wziąć to po co przyszliśmy - odrzekł zawsze pewny siebie Joe. Pewność siebie Joe'go zawsze denerwowała jego kompana. Cornel wolał robić wszystko powoli i dokładnie lecz przyzwyczaił się już do stylu pracy kolegi polegającym na improwizacji.
- Dobra, jazda do środka. Lepiej, żeby nikt nie sprzątnął nam tej figurki sprzed nosa! – rozkazał donośnym głosem Cornel po czym wraz z towarzyszem wszedł do budowli. – Tylko pamiętaj… Patrz pod nogi, obaj nie chcemy, aby w naszą stronę poleciały miliony strzał czy wielka kula…
- Spokojnie, przecież dobrze wiem co robię.- Cornel poraz kolejny przytaknął na lekko aroganckie słowa kolegi. Monument w, którym się znajdowali przypominał piramidę. Większość była wykonana z kamienia, który z powodu wilgoci panującej dookoła obrósł mchem. Co kilkanaście metrów w korytarzu o szerokości mniej więcej 2 metrów przyczepione były pochodnie, które Joe wymieniał i zapalał, aby ułatwić drogę powrotną. Uwagę mogły przykuć obrazy wykute na ścianach. Lewa ściana korytarza ukazywała stworzenie świata oraz powstanie Pokemonów, zaś prawa ściana ukazywała apokalipsę, koniec świata… Młodzi mężczyźni niezbyt skupiali się na tych rysunkach, bardziej przejmowali się tym, aby nie uruchomić żadnej pułapki. Cornel coraz spoglądał na zdjęcie rodziny które miał zawsze przy sobie. Rodzice i rodzeństwo były najważniejszą rzeczą w jego życiu.
- Jesteśmy… - powiedział mlody Martin, docierając do sali w której znajdował się ich cel. Zadanie nie było jednak łatwe, ponieważ platforma z nagrodą była od nich oddalona o jakieś 30m, a między nimi była ogromna przepaść.
– Nasz cel jest tam – Cornel wskazał palcem na figurę stojącą na podeście. – Jedyna możliwość, aby się tam dostać jest chyba oczywista… - chłopak dał ZNAK kompanowi i w tym samym momencie wypuścili swoje pokemony – Weavile’a oraz Floatzel’a. Stworki momentalnie zaczęły swoją robotę. Poke-wydra użyła Water Gun, a Weavile Ice Beam. Po minucie czy dwóch ich oczom ukazał się lodowy most.
- Dzięki chłopaki! – powiedzieli obaj młodzieńcy dając im po jednej muffince i chowając ich od balli.
- Joe idź pierwszy, robiąc to pojedynczo będzie bezpieczniej… - rzekł Cornel. Chłopak ruszył przed siebie. Każdy krok stawiał powoli i uważnie. W tym momencie nie przypominał tego odważnego i narwanego Joe’go, którym był wcześniej. Lód skrzypiał pod nogami młodzieńca lecz udało mu się przejść na drugą stronę. Teraz przyszedł czas na mlodego Martina. Spojrzał na zdjęcie rodziców po czym ruszył. Podobnie jak jego kolega szedł uważnie i wolno. Starał się jak najlżej naciskać na lód. Po chwili był już w połowie, kiedy to lód z tyłu zaczął pękać.
- Biegnij! – krzyknął Joe. Cornel bez chwili zawahania ruszył biegiem przed siebie. Lód pękał z ogromnym hałasem . Z każdym metrem wydawało się, że chłopak zaraz spadnie w przepaść lecz w ostatniej chwili udało mu się skoczy i wylądować koło przyjaciele.
- Huuu… Było blisko… - powiedział bohater po czym razem z kolegą spojrzeli w kierunku figury, która przedstawiała jakieś stworzenie.
- Ciekawe czyja jest to podobizna… Myślisz, że może to być legendarny pokemon?
- Nie wiem… Pan M. na pewno będzie to wiedział… - odpowiedział Cornel po czym wziął figurę. – No to wrac…
Nie zdążył dokończyć, ponieważ figura zaczęła się świecić białym oślepiającym światłem, które spowodowało stracenie przytomności obu młodzieńców.

***

Chlopak obudził się w jakimś dziwnym miejscu. Był otoczony pustką. Dokoła nie było nic, a on jakby unosił się w powietrzu.
- Naruszyłeś mój spokój… A teraz za to zapłacisz – powiedział ktoś poważnym głosem.
- Kim jesteś i czego chcesz… - jąkał chłopak.
- Nie ważne jest to kim jestem, ważne jest to, że przyjście do świątyni było twoim błędem. Naruszyłeś mój spokój, którym cieszyłem się już od wielu milionów lat.
- Ja? Twój spokój? Niby jak to możliwe?
- W figurze, którą zabrałeś. Zamknięta jest moja dusza jak i moc. Jestem prastarym pokemonem, jestem Rynato… Brat Arceusa! Razem tworzyliśmy cały świat pokemonów lecz znacznie się różniliśmy… Arceus chciał aby wszystko żyło w harmonii, ja pragnąłem zniszczenia i śmierci… Za to mój brat zamknął moją moc i duszę w tamtej figurze, którą schował w piramidzie w której się znajdowałeś. Moja dusza i moc znajduje się teraz w jądrze świata. Uciekłbym, gdyby nie to, że monument jest zabezpieczony kluczem Arceusa, który składa się z 18 części czyli tylu ile jest typów pokemonów… Arceus oddał po jednej części 18 strażnikom, których rozsypał po całym świecie. Jedyną możliwością, aby je zdobyć jest pokonanie wszystkich strażników.
- Nigdy cię nie uwolnię!- krzyknął Cornel.
- Tak, też myślałem, ale mam dla Ciebie małe ultimatum. – w tym momencie przed Raito ukazała się jego rodzina i Joe, którzy zamknięci w klatce byli poddawani bolesnym atakom Rynato. – Poznajesz te osoby? Na szczęście udało mi się porwać te osoby ze świata materialnego do tego – duchowego, w którym teraz się znajdujemy. Jedyną szansą, aby przerwać ich cierpienia oraz ich uwolnić jest zdobycie całego klucz Arceusa. To jak umowa stoi?
- Gdyby nie rodzina, to nigdy bym na to nie przystał! Arceus dobrze postąpił, że cię zamknął!
- Hee… Czyli się zgadzasz… Tak też myślałem. A i pamiętaj jeśli powiesz chociaż jednej osobie o twojej nowej misji, twoja rodzina jak i kolega już nigdy więcej Ciebie nie ujrzą. Gdy zbierzesz już cały klucz powiem ci co dalej masz robić.
Po tych słowach Cornel zemdlał.

***

Chłopak obudził się w jakimś dziwnym lesie. Przy sobie miał tylko pokeballa ze swoim pokemonem, zdjęcie rodziny oraz ekwipunek nowego poketrenera a po jego poprzednim pokemonie nie bylo nawet sladu. Czyzby zly brat Arceusa wzial go w niewole? Tyle pytan. Zadnej odpowiedzi. Wstał, ochłonął zdajac sobie sprawe ze nie odpowie na pytania krazace po jego glowie nim nie wypelni misji.Z niechecia udał się w podróż ku poszukiwaniu klucza Arceusa.
Czyzby Rynato mu to podarował by mlody Martin wypelnil swoja misje?
Starter: z powodu restatru gry dwa poki Spheal i Swablu (w karcie potwierdzenie jest)
+ Eevee i Ghastly ktore znalazly sie w KP podczas czekania az Wojas zalozy gre od czasu zaakaceptowania historii.
Cel: Zdobycie klucza Arceusa, uratowanie rodziny, zostanie światowej sławy archeologiem
Region i miasto: -/Kanto Rustboro city
Towarzysze/Przyjaciele/Wrogowie/Rywale: Wróg to w pewnym sensie Rynato. Wraz z rozwijaniem się fabuły, chętnie przygarnę jakiegoś partnera albo i dwóch i tak samo z wrogami.
Inne: Ciekawe, wciągająca gra i polegajaca glownie na starozytnym egipcie (moj konik <3) oraz wprowadzenie do gry wątku jakiejś organizacji archeologicznej, w której postać dostawałaby zlecenia itp
Czego oczekujesz od gry: by nie zanudzala :3
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Jak napisalem na poczatku. Wydajesz sie solidna firma na tym forum...
Inne uwagi*: ~brak~
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 15 Gru 2014, 09:22

Niestety, ale w jednej kwestii trafiłeś kulą w płot, mianowicie niezbyt lubię historię antyczną/starożytną. Nie mam również zielonego pojęcia, jeśli chodzi o kwestie archeologiczne, więc byłoby to na zasadzie nazywania świnki morskiej dużym chomikiem. Niestety, ale ODRZUCAM
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPią 30 Sty 2015, 13:43

Odpadło u mnie kilka osób, zatem ZAPISY znowu są otwarte ^^
Powrót do góry Go down
Adrian Black
Dzieciak z PokePluszakiem
avatar


Napisanych : 2
Dołączył : 02/02/2015

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 02 Lut 2015, 10:59

nie ma


Ostatnio zmieniony przez Adrian Black dnia Wto 03 Lut 2015, 08:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 02 Lut 2015, 11:34

Widzę, że miałeś jakiś pomysł na tą historię. Może nie sprawiła, że mnie zwaliło z nóg, ale mnie zainteresowała, jednak nie do niej samej, a do twojej osoby. Z tą historią niekoniecznie mogę cię przyjąć, jednak gdybyś pomyślał nad jakąś inną, to twoje szanse na pewno by wzrosły.
Powrót do góry Go down
Adrian Black
Dzieciak z PokePluszakiem
avatar


Napisanych : 2
Dołączył : 02/02/2015

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 02 Lut 2015, 16:19

~ Postać usunięta ~


Ostatnio zmieniony przez Adrian Black dnia Wto 03 Lut 2015, 08:32, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPon 02 Lut 2015, 16:30

Doszedłem jedynie do tej części z Paulem i muszę powiedzieć, że nieźle się przeraziłem. Mam całkiem mocne nerwy i rzadko co mnie przestrasza, jednak ta historia... Stanowcze nie. Niestety, ale z tą historią ciebie nie przyjmę. Przykro mi.
Powrót do góry Go down
Yoi
Początkujący Trener
Yoi


Napisanych : 194
Dołączył : 04/02/2015
Wiek : 27

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySro 04 Lut 2015, 22:29

Imię i nazwisko:
Yoi Nakuro
Wiek i płeć:
Mężczyzna, 19 lat.
Wygląd:
Czy Yoi się czymś wyróżnia? Raczej nie, jego wzrost nie jest zastraszająco duży, a nikt patrząc na niego nie odniesie wrażenia, że jest to jakiś krasnal. Chłopak ma solidne 1,8 metra, może ciut więcej, ale różnica 2-3 cm będzie zawsze. Jego oczy są krystalicznie niebieskie, jak woda w górskich potokach, albo ta specjalna, pozbawiona wszystkich chemikaliów oraz brudu i syfu, który do niej trafia, przez nieumyślne zachowanie ludzi. Pochylając się ku jego wzrokowi, ciężko czegoś szukać, można wręcz odnieść wrażenie, że patrzy się na taki rwący potok. Jak chodzi o karnację, nie wyróżnia się, bo skóra jego nie jest ani ciemna, ani blado biała. Zwyczajny nos i uszy, jak u każdego człowieka nie wymagają chyba specjalnych wyjaśnień, bo raczej każdy może łatwo się domyślić jak to może wyglądać. Włosy ma czarne, czysto czarne, niczym wypastowane niedzielne buty do kościoła, a włosy zawsze błyszczą, a problemów z nimi chłopak ów nie posiada. Boki i tył jest króciutko wystrzyżony, a na wierzchołku głowy panuje artystyczny nie ład, ale długość włosów jest zdecydowanie pod kontrolą. Jego ubiór jest... stonowany. Tak, chyba to właściwe słowo, bo nie ubiera się ani ekstrawagancko, by pokazać jaki to on nie jest, ale nie ma też czegoś takiego, że wygląda byle jak, a obcy człowiek mógłby go pomylić z jakimś menelem. Zazwyczaj ogranicza się do wygodnych białych butów, schludnie zadbanych i czyszczonych co jakiś czas, czarnych, długich spodni oraz luźno założonej koszuli, nie włożonej do spodni. Ów koszula zapięta jest na większość guzików, z pominięciem 2 ostatnich dla większej wygody. Przy chłodniejszej pogodzie na jego barkach ląduje skórzana czarna kurtka, w sumie jego ulubiona, która ma dla niego sporą wartość, w sumie wiąże się z nią ciekawa historia...
Charakter:
Jaki jest Yoi. W sumie to jest dobre pytanie, bo jego charakter jest do końca nie zbadany i wątpię by jakiś naukowiec dał radę. Nie chodzi o to, że jest tajemniczy, choć na pewno coś w tym jest, bardziej poruszyłbym temat tego, że potrafi w identycznej sytuacji zachować się zupełnie inaczej. Raz potrafi odejść nieczuły na czyjąś krzywdę i nawet się nie przejąć, a innym razem będzie pierwszym, który pomoże i udzieli wsparcia. Mocną rolę przy jego zachowaniu gra jego psychika, bo jeżeli jego nastrój jest dobry, to raczej zachowuję się dobrze, a przepływają przez niego pozytywne cechy. Natomiast, gdy jest zły, jest jak tykająca bomba, bo nigdy nie wiesz kiedy wybuchnie. W sumie ciężko rozszyfrować jego zachowanie, ale to chyba czyni go wyjątkowym. Rozpisywanie się nad jakąś cechą nie zda się tu na nic. Co z tego, że padnie określenie, że jest wrażliwy, skoro potrafi być też bezduszny? Mówiąc szczerze, nie należy do aniołów, ale i z diabłami bym go nie porównał. Raczej jest typowym człowiekiem, mieszanką różnych cech, różnych zachowań i reakcji, a to jak się zachowa, wypadnie, co zrobi, zależy głównie od jego podejścia, tego się nie przewidzi, po prostu. Trzeba go zaakceptować takim jakim jest, bo on po prostu nie może nad sobą zapanować. Tak nie może, bo może i by chciał, ale to jest silniejsze. Ale on raczej nie należy do osób, przejmujących się negatywną opinią ludzi, to typ samotnika, który dobrze sobie radzi samemu. Może lepiej by tak zostało?
Historia postaci:
Co tu dużo mówić? Yoi nie był chłopakiem, który przeżył największy i najgorszy zawód z powodu ojca, ani też nie miał życia usłanego różami. Od małego stawał się samodzielny. Ojciec nie żył, umarł chwilę przed jego narodzinami, ale nikt nie wie dokładnie na co, gdzie i dlaczego nic nie mówił o chorobie. Ludzie podejrzewali, że może to być mały sposób zatuszowania sprawy, ale chłopak, nie wnikał. Sprawa może się wyjaśni, może nie, a jeżeli byłoby tak, że to morderstwo, sam władowałby się w tarapaty, a po co? Wolał nie rzucać się w oczy, przy tym pomagał jak mógł matce. Ta była mocno schorowana, na dobrą sprawę nie wiadomo ile jej zostało. Żaden lekarz nie umiał postawić diagnozy. Kończyło się na krótkim zwrocie, że tak musi być, albo, że tego się nie przeskoczy. Matka umarła gdy ten miał 14 lat. Z jednej strony, był jeszcze dzieckiem, był młody, nie miał za dużo pojęcia o życiu, ale z drugiej strony, dzięki sytuacji mocno się usamodzielnił i był bardziej dojrzały niż rówieśnicy. Po śmierci matki, kasy brakowało. Po prostu było jej za mało. Mimo chęci, nikt nie chciał mu dać pracy, zatrudnić, dać dorobić. Dla ludzi w okolicy mógłby umrzeć, a do domu wprowadzić się ktoś bogaty, z wyższych sfer. Temu jednak śmierć nie groziła, bo zdrowie miał końskie, a przy tym wymyślił jak radzić sobie. Najbliższy sklep leżał jakieś 2 kilometry od dzielnicy mieszkalnej. Na podwórku chuliganów było wielu, a część z nich odpowiadała już za zniszczenia, więc wymyślił jak sobie poradzić. Zaczął kraść.

Ja nie mówię, że to co robił, było jakoś genialne, że jego zachowanie było godne podziwu, wręcz bliżej do potępienia tego, ale patrząc na warunki, to co się działo, był to racjonalny pomysł. Za pierwszym razem ukradł skórzaną kurtkę, która była dla niego dobrym prognostykiem. W sumie zaczął nieźle, ale swój łup wolał ukryć. Mimo jego wybryku, nikt nawet nie dowiedział się o tym. Dlaczego? Bo właściciel miał takich kurtek kilkadziesiąt i zniknięcie jednej nie zrobiło na nim wrażenia. Yoi był dumny, że mimo wieku poradził sobie, ale postanowił, póki co zaprzestać takie działanie. W kurtce na jego szczęście był plik banknotów, starczało na przetrwanie, a nie wydawał dużo, więc nie rzucał na siebie podejrzeń. Ludziom był w sumie obojętny. To co robił i jak się zachowywał nie obchodziło innych.

Sytuacja nabrała innej sprawy, gdy ten skończył 19 lat. Pieniądze się powoli kończyły, a chłopak myślał o opuszczeniu rodzinnych stron. W sumie, dlaczego nie. Nic go nie trzymało, a za dom, mógł dostać potrzebne pieniądze, na dalsze życie. W okolicy i tak nie był lubiany, więc jakie było ale? Nie było wcale. Ale brakowało kropki nad i. Tego zdecydowania się i zrobienia tego, ruszenia. Sprawa nabrała obrotu, po pewnej przygodzie. Można to nawet rozpatrywać jako szczęście chłopaka, a może nawet uśmiech losu? Pewnego dnia, a konkretniej w sobotę, ktoś zapukał do jego drzwi. Gości od śmierci matki nie było, bo tylko wtedy ludzie powiedzieli że im przykro i na tym się kończyło. Facet natomiast wyglądał poważnie, ale to pierwsze wrażenie, czas przekonać się jak było w rzeczywistości, drzwi się otworzyły. Lekkie pytanie, po prostu, czego Pan chce? Jakiś problem? Niby podstawowe pytanie, mało eleganckie, ale popularne u młodzieży. Ten dostał tylko list. A mężczyzna zniknął. Dosłownie wokół nich pojawiła się masa dymu, a tego po chwili nie było. Został list. Otworzył go, a tam pisało, a może było napisane? Nie mi oceniać. Wiemy co zrobiłeś. Zabiłeś naszego, teraz ty poniesiesz śmierć. O co mogło chodzić? Pierwsze skojarzenie, to kurtka. Prawdziwy morderca ukrył ją w sklepie, a tą ukradł Yoi. Dlatego właściciel nie szukał jej, bo ona nie była jego. I wyjaśniała się też sprawa, skąd gotówka w kieszeni. Nie zwlekając, chłopak szybko podjął decyzję o sprzedaży domu. Po najniższej cenie, byleby szybciej. Dostał za cały dom 5 000$, trochę poniżej wartości, bo dom był spokojnie wart koło 12 000$, bo nie był duży, ale drewniany, a to dość oryginalna konstrukcja. Mimo to szybka kasa go zadowoliła. Przeszukał szybko dom. Spakował to co uważał za stosowne, a przy okazji to co było. Zaskoczeniem było dla niego znalezienie listu od Ojca. Pisał w nim, że wiedział, że syn kiedyś tu zajrzy, zostawia kilka przydatnych rzeczy i pierwszego pokemona. Przeprasza przy tym, że nie będzie go po porodzie, ale po powrocie nadrobią razem czas. List zachował, przedmioty wziął. Czasu było coraz mniej. Znów dzwonek. Głośny dźwięk rozbrzmiał po pokoju. Znów ten sam mężczyzna. Yoi rzucił się po najbliższe krzesło, by na chwilę zatrzymać intruza, wziął też kij. Na szczęście mieszkanie było sprzedane i ten mógł opuścić to miejsce, szukać przetrwania, przeżyć. Wziął kawałek kija, a raczej pręta. Służył do poruszenia drewna w kominku, ale teraz miał mu pomóc ogłuszyć agresora, bo ten już wyważał drzwi. Ustawił się tuż przy drzwiach, wciągnął się i zamarł w bezdechu. Agresor wszedł. W ręku miał chyba jakąś broń. Szepnął tylko, coś w stylu czas umierać. Yoi, bez wahania uderzył go przedmiotem mocno w głowie, po czym poprawił dwa razy. Żył? Czy nie, żył? Nie był pewny, ale usunął ciało. Za domem była altana, na narzędzia, tego typu sprawy, ale ta miała piwnicę, którą odkrył Yoi przypadkowo. Właśnie do piwnicy zamknął agresora. Małe pomieszczenie, dookoła grube betonowe mury i przykrywa zrobiona z metalu. A na tym małym więzieniu altanka, by nie była do namierzenia, niewidzialna. Raczej mężczyzna kim nie był, nie będzie robił problemów. Gruba płyta oprócz wagi, miała dwa zamki, na oba została zamknięta, a na dodatek na nią chłopak postawił duży kufer, ważył około 40 kg, więc ten musiał go pchać. Szybko ułożył to tak, jakby kufer miał tam stać. A więzienie? Nawet po odsunięciu kufra jest niewidoczne, a wątpliwe, by osoba w środku jeszcze żyła, jeżeli nie zginęła od razu. Po tym ciężkim dniu, chłopak wyruszył przed siebie.
Początkowa kraina i miasto:
Kanto Pewter City(Okolice)
Profesja (zawód):
Trener
Cel:
•Dowiedzieć się coś o ojcu.
•Dowiedzieć się prawdy o jego śmierci.
•Wyjaśnić kim był mężczyzna, który go napadł i dlaczego to zrobił.
•Przeżyć i nie zostać zabitym, przez innego groźnego mężczyznę.
Starter:
Charmander
Dodatkowy ekwipunek:
Tu decyzję podejmij Ty, co bohater spakował do torby, nie wnikam. Liczę na Ciebie.
Ewentualne prośby*:
Już Ci mówiłem, że nie przepadam za Unovą i Kalos i jedyna prośba to, ominięcie tych dwóch regionów jak chodzi o podróż.
Czego oczekujesz od gry:
By była ciekawa, zaskakująca, ale także o różnych podłożach, nie zawsze akcja, czasem trochę zagadek, trochę niespodziewanych zwrotów akcji. Chyba sam wiesz dobrze o co chodzi.
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*:
Bo zainteresował mnie twój opis. Wydajesz się mi być osobą odpowiednią, i chciałbym z tego powodu grać u Ciebie.
Inne uwagi*:
Brak takowych.
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySro 04 Lut 2015, 23:44

Zaintrygowałeś mnie już po tym, jak skończyłem czytać opis wyglądu twojej postaci oraz jej charakterystykę. Jeśli chodzi o historię, to wpadł mi do głowy pewien ciekawy pomysł, jakby można ją rozwinąć. Widać, że umiesz pisać, więc co nieco powinno z tego wyjść.
Powrót do góry Go down
DeeDee
Początkujący Trener
DeeDee


Napisanych : 122
Dołączył : 05/02/2015
Wiek : 26
Skąd : Morecambe

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 14:34

Imię i nazwisko: Dia "DeeDee" Daria Lucrez
Wiek i płeć: 14, Kobieta
Wygląd: Zapisy - Page 3 The_Last_of_Us_Concept_Art_Ellie_Early_Concept_HN-01
Charakter:  Dziewczyna jest cicha, nie rzuca się w oczy, jak i nie wyrywa się pierwsza do działania. Praca na farmie nauczyła ją cierpliwości i rozwagi, wie, że impulsywność niczemu nie sprzyja. Wytrwała w postanowieniach, zdeterminowana. Zazwyczaj na obrazę reaguje skrzywieniem i ciszą, nie lubi się kłócić. Woli z milczeniem przeczekać, jednak nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie rzuca się z pazurami do twarzy, jednak swoje potrafi pokazać. Łatwo nawiązuje kontakty, ludzie do niej ciągną, głównie ze względu na miły, zamyślony wyraz twarzy. Nie ocenia ludzi z góry. Do Pokemonów jest nastawiona bardzo pozytywnie, uważa, że każde z tych stworzeń jest na swój sposób wyjątkowe.
Historia postaci:  Dziewczyna urodziła się i wychowała na obrzeżach Fuschia City, na ranczu należącym do jej rodziny od.. zawsze? Jej życie nie obfitowało w luksusy. Odkąd pamięta, zawsze musiała ciężko pracować, zajmując się stadem Ponyt, którymi opiekował się jej dziadek. Rodzice zaginęli, kiedy miała siedem lat. Wiele razy pytała, dlaczego ją zostawili, jednak dziadek unikał tego tematu jak ognia. Swojego pokemona otrzymała gdy miała dziewięć lat. Spodziewała się, że jej pierwszym podopiecznym będzie Ponyta, jednak nie umniejszało to jej radości, kiedy pierwszy raz wzięła do ręki Pokeball z jej własnym podopiecznym. Źrebak polubił ją od razu, głównie ze wględu na to, że oboje są ciekawi świata i pyskaci. Życie Dee mijało wyjątkowo szybko, a kiedy kilka dni po jej czternastych urodzinach wstała jak zawsze rano, by przed szkołą doglądać stada, zauważyła znajomą postać przy stajniach. Jej ojciec jak gdyby nigdy nic dokarmiał Pokemona karmą. Dziewczyna nie zastanawiała się długo i zaczęła biec w jego kierunku... dużo to jednak nie dało, nim dotarła na miejsce ojciec jakby rozpłynął się w powietrzu. Zdezorientowana dziewczyna wróciła do domu z zamiarem spytania dziadka czy coś o tym wie, jednak mężczyzna unikał tematu jak mógł. W końcu jednak Dia się uparła, a John przysiadł na fotelu. Rzekomo jej rodzice obiecali komuś, że wyhodują stado Rapidashów na pokrycie długu. Jeśli nie zrobią tego w ciągu dwóch lat, więcej córki ani rancza nie zobaczą. Niestety, nawet jeden Pokemon nie ewoluował. Tak więc bez znaku ostrzeżenia, pewnego dnia po prostu... zniknęli. Zostawili tylko list, w którym wyjaśniają, że jeśli Vincent otrzyma trzy Rapidash'e, jej rodzice wrócą do domu. Warunek jest tylko jeden. Nie mogą to być Pokemony ewoluowane ze stada jej dziadka. Dziewczyna skinęła głową i tego samego dnia postanowiła wyruszyć, mając tylko imię Vincent i świadomość, że potrzebuje trzech Pokemonów, by odzyskać rodziców.  
Początkowa kraina i miasto: Fuschia, Kanto
Profesja (zawód): Hodowca Ponyt/ Trener
Cel:
Odzyskać rodziców.
Ewoluować trzy Ponyty.
Ewoluować własnego Ponytę.
Starter: Ponyta
Dodatkowy ekwipunek: Zapałki, kilka paczek żelek, szkicownik i ołówki,notatnik, list.
Ewentualne prośby*: Prosiłabym o więcej fabuły niż walk, może jakichś towarzyszy w trakcie podróży.  
Czego oczekujesz od gry: Ciekawych zwrotów akcji?
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Cóż, do ReBorna się nie dostałam... A czytając Twoje gry, wydaje mi się, że będzie fajnie
Inne uwagi*: --
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 21:48

Muszę powiedzieć, że twoja historia nie jest jakoś specjalnie zapierająca dech w piersiach, ale widzę, że masz potencjał. Spróbuj jeszcze raz, ale tym razem z inną historią.
Powrót do góry Go down
Patch de La Reynie
Początkujący Trener
Patch de La Reynie


Napisanych : 217
Dołączył : 11/02/2015
Wiek : 33

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyPią 13 Lut 2015, 18:53

Imię i nazwisko: Patch de La Reynie
Wiek i płeć: 23l. mężczyzna
Wygląd: klik!
Charakter: Śmiało można powiedzieć, że Patch to typ samotnika, nie rzucający się w oczy. Ociosany w ciemną pelerynę i kaptur zasłaniający jego twarz lubi przemierzać dzikie krainy. O tak, wspaniały z niego podróżnik, potrafi dostrzec piękno skryte nawet gdzieś w głębi dziwacznego stworzenia. Na pewno ma coś z romantyka, można mu to śmiało przyznać. Zapewne przez większość swojego życia buja on w obłokach co nie jest dla niego ani trochę korzystne. Stanowczy i rzeczowy, zawsze mówi to co myśli bez ogródek, bywa nawet czasami sarkastyczny i ironiczny. Śmiały, można to o nim powiedzieć, niczego nie zostawi bez komentarza lubi wcinać się w rozmowę wrzucając swoje tzw. "trzy grosze". Jest dumny, czasami niestety aż za bardzo. Honor i dobre wrażenie jest dla niego najważniejsze, zawsze chce siebie przedstawić w lepszym świetle. Śmiano się czasami, że jest on w sobie zakochany.
Lecz pomimo tego wszystkiego potrafi być wrażliwy gdy sytuacja tego wymaga. Odnajdzie się w praktycznie każdej sytuacji, zazwyczaj improwizuje co wychodzi mu znakomicie. Potrafi wszystko obrócić w żart. Nie boi się praktycznie niczego.

Historia postaci: Urodził się w dość biednej rodzinie, która ledwo wiązała koniec z końcem. Patch wychował się wraz ze swoim bratem, Gabrielem, który był oczkiem w głowie ich ojca. "Gabriel to, Gabriel tamto, Dlaczego nie zachowujesz się jak Gabriel" po prostu Patch wychował się w cieniu własnego brata, który uważany był wręcz za ideał w rodzinie. Doszukiwał się zrozumienia u swojej matki, biednej kurze domowej, która jako jedyna poświęcała mu sporo czasu, troszczyła się nim gdy ten stłukł sobie kolano, opatrywała go gdy spadł on z drzewa i o mało co nie połamał ręki. Tak, Patch był bardzo ruchliwym i pełnym życia chłopakiem. Wszyscy w wiosce, w której mieszkali - znali go. Był wniebowzięty, gdy dostał swojego pierwszego pokemona, jego brat wiele mu opowiadał o pokemonach i Patch zawsze mu zazdrościł jego Pikachu, z którym nigdy się nie rozstawał. Przez co czasami młody był zazdrosny, gdyż Gabriel więcej czasu spędzał ze swoim pokemonem niż z nim.
Patch dostał na początku Charmandera, który okazał się być kłopotliwym pokemonem, za nic w świecie nie chciał słuchać swojego pana przez co Patch przegrywał pojedynki i był wyśmiewany z tego powodu. Pewnego dnia postanowił, że nie będzie nigdy trenerem i wypuścił uradowanego Charmandera na wolność. Zraził się przez to do ognistych pokemonów. Nie wiązał swojej przyszłości z byciem trenerem, dlatego zaczął podróżować. Stało się to z czasem jego pasją, zostawił swój rodzinny dom by oddać się przygodzie. Podczas swoich wędrówek pewnego dnia spotkał stado składające się z ognistych koni - Ponyta. Patch nawet przełamał się i próbował pogłaskać jednego z nich, który podszedł do niego dość nieufnie. Oczywiście niedoświadczony chłopak nie wiedział o tym, że grzywa owego pokemona go poparzy, przez co zląkł się jeszcze bardziej. Chociaż do dzisiaj nie wiadomo czy bardziej był przestraszony pokemon czy on. Po kilku latach zatęsknił za swoim domem i postanowił do niego wrócić, gdyby wiedział co stanie się potem to na pewno by nie wracał. Rodzina przywitała go życzliwie a brat oczywiście stęsknił się za nim, w końcu byli kiedyś nierozłączni. Postanowili udać się do pobliskiego lasu na przechadzkę, Gabriel bardzo chciał posłuchać o przygodach swojego młodszego brata.
Lecz zdarzyła się tam katastrofa.. z krzaków wyskoczył wielki pokemon o którego istnieniu chłopak nigdy nie słyszał, jedyne co pamięta z tamtego zdarzenia to ognista grzywa jakiegoś pokemona i jego konający brat który ostatkami sił próbował walczyć z napastnikiem. Gdy Patch obudził się następnego dnia koło niego stała Ponyta, patrząc swoimi błyszczącymi oczyma. Nie było nigdzie śladu jego brata, także jego rodzina zniknęła w dziwnych okolicznościach.. nikt nie wiedział co się z nimi stało. Patch wzbogacony o doświadczenia i nowego przyjaciela, ruszył w świat ponownie.

Czasami w nocy prześladuje go sen
- Wiesz.. niedługo wyjeżdżam z domu i ojciec teraz będzie zwracał na Ciebie uwagę- Gabriel chciał jakoś rozładować napięcie między nimi, jego błyszczące niebieskie oczy przeniesione były na twarz brata. W zasadzie był on nawet przystojny. Już dawno uganiało się za nim sporo dziewczyn we wiosce, natomiast Patch był jego przeciwieństwem. Nie był wcale brzydki! Był niższy od swojego brata i miał czarne długie włosy, a Gabriel miał połyskujący blond, oczy starszego były przenikliwe niczym niebo natomiast oczy Patcha ciemne niczym noc.
- Raczej nie, znowu będę musiał wysłuchiwać, że Gabriel robił to lepiej - Patch mruknął z lekką ironią, ale widząc minę brata wybuchnął on śmiechem i poklepał go po plecach. - Spoko, żartuję przecież.
Starszy de La Reynie odetchnął z ulgą i dał kusańca w bok swojemu młodszemu bratu.
- Będę tęsknił.
- Tak, wiem. Ale...
Ich rozmowę przerwał nagle szelest w niedaleko ścieżki, którą podążali do ulubionego miejsca. Nagle pojawił się wielki pokemon, który przysłonił padające na nich promienie słońca. Ryk, który głęboko utkwił w pamięci Patcha podczas snu był bardziej potężny. Czuł tylko ból i gdy upadł na ziemię. Zobaczył błysk piorunów gdy Pikachu próbował walczyć z owym pokemonem, jeszcze ta ognista grzywa pokemona.. ostatnią rzeczą jaką zobaczył były rozszerzone ze strachu oczy brata, potem nastała tylko ciemność.


Początkowa kraina i miasto: Johto, Azaela
Profesja (zawód): Trener
Cel:
Cele Patch'a
- dowiedzieć się co takiego stało się z jego bratem i rodziną, w końcu dziwne jest to, że nagle zniknęli bez śladu
- ponownie zacząć trenować pokemony, nauczyć się o nich wszystkiego od początku co może być oczywiście trudne
- odnaleźć tego dziwnego pokemona, który napadł jego i brata.
Starter: Ponyta
Dodatkowy ekwipunek:
- rzemyk, który kiedyś podarował mu brat
Ewentualne prośby*: Jestem otwarty na wszystko, co do mnie to nie ma żadnych ograniczeń jeśli chodzi o fabułę ; )
Czego oczekujesz od gry: przede wszystkim dobrej zabawy bo o to tutaj chodzi, prawda? I ciekawej fabuły bo lubię jak jest ona zawiła i jest w niej wiele wątków.
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Wydajesz się być odpowiednią, ogarniętą osobą. Wprawdzie mogę iść do innego MG'a, ale wybór padł właśnie na Ciebie. Mam nadzieje, że będę miał z tego dużo zabawy i radości.
Inne uwagi*: Co do tego tajemniczego pokemona, to zawsze można ugadać o jakiego będzie chodziło lub sam możesz sobie go wybrać. Jestem otwarty na wszelkie propozycje, jak coś to mogę pomóc.
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySob 14 Lut 2015, 10:53

Zapis jest całkiem przyzwoity. Historia została napisana niby do końca, ale pozwala mi na wstawienie tam jakiś nowych wątków. A jeśli chodzi o tego tajemniczego pokemona... Niech będzie on nadal tajemniczy ^^
Gra powinna się pojawić max. do niedzieli wieczorem.
Powrót do góry Go down
ViiVian
Dzieciak z PokePluszakiem
ViiVian


Napisanych : 1
Dołączył : 18/03/2015

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyCzw 19 Mar 2015, 22:40

Imię i nazwisko: Vii Vian
Wiek i płeć: Siedemnastoletnia dziewczyna
Wygląd: Vii jest przede wszystkim bardzo szczupłą dziewczyną, wysportowaną i, jakby nie patrzeć, bardzo piękną. Mierzy 175 centymetrów wzrostu. Jej lewe oko jest różowo-czerwone, prawe natomiast jasnofioletowe. Cerę ma jasną, twarz o dobrze zaznaczonych rysach i mocnych kościach policzkowych. Jedyną rzeczą która jej się nie podoba, to jej mały nos. Nie cierpi go, uważa że powinien być odrobinę większy. Jednak tylko ona tak twierdzi, inne osoby które ją znają, są przeciwne. Dziewczyna ma też dwukolorowe włosy. Po lewej są one granatowe a po prawej lekko różowe. Vii najczęściej ubiera się w eleganckie rzeczy, takie jak czarne spódniczki, eleganckie kurteczki, srebrne naszyjniki, kapelusze i czarne buty na obcasie. Do tego jej nieodłączna parasolka.
Charakter:
Zaznaczmy, że Vii urodziła się w bardzo bogatej rodzinie. Matka Aurora, była bardzo znaną trenerką a jej ojciec miał wielką firmę(jednak dziewczyna nie interesowała się, czym jej tato się zajmuje) Pierwszą cechą jej charakteru jaką można zauważyć, jest lekki egoizm. Czasami zdarza jej się myśleć tylko o sobie, co będzie lepsze dla niej, że ona to chce i nie obchodzi ją czy np. zabrała ostatni kawałek tortu. Byle ona była najedzona i żaby jej było dobrze. W jej głosie brzmi też kpina, co do niektórych ludzi.

Ale nie oznacza to, że nie ma poczucia winy. Wystarczy tylko zwrócić jej uwagę typu "ej, a może ja chciałam" lub "to było dla kogoś innego". Po takich słowach, Vii czuje się winna, myśli że faktycznie mogła zapytać.
Czasami jest też wulgarna, klnie jak szewc gdy coś jej nie wyjdzie. Te "brzydkie słowa" wychodzą jednak z jej ust tylko wtedy, gdy na przykład uczy się, robi coś kilka tygodni a potem efekty są zaskakująco słabe.
Kłótliwa- to też dobrze ją opisuje. Jeżeli kogoś nie zna lub (wyjątkowo) nie lubi, potrafi znaleźć temat do kłótni niemal w każdej chwili. To będzie albo coś konkretnego albo najmniejsza pierdoła, tak głupia, że człowiek może dostać do głowy.
Ale jest ona też wspaniałą przyjaciółką, można się z nią zaprzyjaźnić, chociaż nie jest to łatwe.
Kiedy już zdobędziesz jej zaufanie, uzyskasz przyjaciółkę na całe życie. Inteligentną, wesołą, gotową się poświęcić, chętną do pomocy. Z tzw. "córeczek tatusia" wyróżnia ją to, że nie patrzy na to jak bardzo jesteś bogaty.
Vii jest też ambitna, ma swoje cele i dąży do nich wnikliwie. Była taka od małego. Mama mówiła jej, że kiedyś będzie kimś wielkim. Mała Vii miała nadzieję, że to okaże się prawdą.
Jak już wspomniane było trochę wyżej, jest odważna i pomocna. Nie bała się nawet w tedy, kiedy wpadła do szczeliny. Więcej szczegółów na ten temat, znajduje się w historii.
Kocha pokemony, niestety wybiera je na podstawie wyglądu i charakteru. Gotowa jest nieść im pomoc, jeżeli akurat widzi że jej potrzebują. Kiedyś podczas spaceru w starej puszczy (oczywiście jej nierozłączny Fletchlinger z nią był), zobaczyła jak coś porusza się w krzewach. Podeszła i ujrzała Flygona! Niewiarygodne a jednak. Duży, piękny, przestraszony i chyba bardzo nieufny. Odruchowo przyklękła na nogach i przedstawiła siebie i jej pokemona...Po długim czasie pokemon pozwolił jej sobie pomóc. Był zaplątany w drzewa i nie mógł się wydostać. Musiała chyba siedzieć tak i mówić godzinę, nim Flygon zaufał jej trochę, pozwalając sobie pomóc. Jej pokemon jej pomógł. Kiedy skończyła uwalnianie, Flygon podziękował skinieniem łba i odleciał... Niesamowite przeżycie.
Bardzo kreatywna osoba. Potrafi zrobić coś z niczego, prosty przykład; zrobią z butelki skarbonkę. Świetnie rysuje i maluje, gra na gitarze, pisze opowiadania i wymyśla mnóstwo rozmaitych rzeczy. Stara się być oryginalna.
Jest samodzielna, potrafi zadbać o siebie, znajdzie pracę jeśli to konieczne. Bez trudu może podróżować sama, poradzi sobie. Jednak nie jest ona typem samotnika, lubi mieć towarzystwo.
Nie wykazuje się głupotą, jest rzetelna i rozważna. Zawsze pomyśli(czasem za mało albo wcale) nim coś zrobi. Zakręcona- też dobre określenie jej charakteru. Tam gdzie pójdzie nie może być nudno, zawsze coś się dzieje. Jest szalona, szczególnie jeśli jedzie już na alkoholu.
Historia postaci:
Dziewczynka miała bardzo wygodne dzieciństwo, rozpieszczana była jak nikt, zawsze miała to czego chciała. Zaczęło się to od prostej zachcianki
- Mamoo.. czy mogę dostać rower?
- Zapytaj taty
więc poszła do swojego ukochanego tatuśka
- Tatuś! Mogę dostać rowerek?
Tato uśmiechnął się i zaśmiał, pogłaskał ją po głowie i powiedział
- Nie widzę przeszkód mała Vii!
I tak było coraz częściej, co chciała to miała.
W jej rodzinie była tradycja, że pierwszym pokemonem musi być Fletchling, jednak przez bardzo długi czas dziewczynka nie potrafiła złapać ani znaleźć żadnego z tych powietrznych pokemonów.
Była przez to trochę smutna, jednak pocieszenie odnajdywała w Dedene swojego taty. Dedene bardzo ją lubił, chociaż nie było między nimi więzi.
Kiedy skończyła 7 lat poszła do szkoły, bardzo się cieszyła i już na starcie obiecała sobie, że będzie się starać być dobrą uczennicą. Najbardziej lubiła plastykę, ujawnił się jej talent. Muzyka też szła jej świetnie, okazało się że Vii ma bardzo ładny głos w wieku 9 lat. Poznała w drugiej klasie bardzo ważną w jej życiu osobę. Była to srebrnowłosa dziewczyna, z jednym ślepym okiem o imieniu Dajana. Przeprowadziła się tutaj z bardzo daleka. A Vii miała tylko jedną koleżankę w ławce. Pewnego dnia postanowiła porozmawiać z Dajaną
- Hej, jestem Vii a ty?
Dajana wyglądała na bardzo smutną, ciągle siedziała ze spuszczoną głową, w ciemnym kącie na korytarzu. Nie udzielała się na lekcjach, nie chodziła na stołówkę. Vii ciekawiło, dlaczego. Kiedy pierwsza zaczęła rozmowę, Dajana spojrzała na nią swoimi metalowymi oczami i powiedziała
- Cześć. Dajana...
Zapadła cisza bo ani dziewczyna ani nasza bohaterka nie wiedziały co powiedzieć. Vii Viann odniosła wrażenie, że coś męczy nową uczennicę
- Chodźmy do łazienki... Co się dzieje Dajana? Jesteś bardzo smutna.. może chcesz powiedzieć? Obiecuję że nikomu nie powiem, naprawdę!
Uczennica o srebrnych włosach popatrzyła na nią, miała bardzo duże oczy. Westchnęła i powiedziała
- No, w sumie nie mam komu tego powiedzieć. Zobaczymy, może w przyszłości coś z tego będzie
I tyle, poszła sobie. Vii stała z otwartą buzią, bo zdziwiła ją niby-odpowiedź Dajany. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję i wróciła do klasy. Jednak cały czas miała na oku tę tajemniczą dziewczynę.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Tydzień po tym wydarzeniu, Vii zaczynała kwitnąć nowa cecha; zła cecha a mianowicie lekki egoizm. Coraz częściej brała co chciała i miała gdzieś, czy ktoś to chciał czy nie. Wciskała się często do kolejek w sklepiku i brała to, co chciała zamówić osoba przed nią.
Ale Dajana nadal przykuwała jej uwagę. W końcu odważyła się i podeszła po raz kolejny do niej. Tym razem chciała zaprosić ją do swojego domu. Z uśmiechem na twarzy zapytała
- Zapraszam cie do mojego domu, pobawimy się może i trochę pobiegamy po podwórku. Mam bardzo, bardzo duży ogród
Oj tak, to była prawda. Dom Vii to prawdziwa Willa, wielki ogród z labiryntem, dwie kuchnie, kilka sypialń i pokój muzyczny dla niej, a także artystyczny. Łazienki bardzo bogato urządzone, służba, sprzątaczki i limuzyny.
Dajana nie wiedziała o tym, chyba już zdążyła sie przyzwyczaić do nowej szkoły
- Tak chętnie! To do jutra, co?
Vii zaklaskała w dłonie z radości
- To do jutra! Spotykamy się przed bramą szkoły!
~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia Dajana czekała już na Vii, ta przyjechała po nią limuzyną. Dziewczyna wybałuszyła oczy ze zdziwienia, wsiadła do auta i odjechały. Po drodze wymieniły parę zdań. Kiedy dotarły na miejsce, Vii oprowadziła ją po swojej wielkiej Willi, mówiła tez przy okazji o tradycji związanej z pokemonami w dom Viann'ów. Zostały w ogródku. Jako dziewczynki miały pomysły na zabawy. O dziwo z nieśmiałej, smutnej Dajany wyskoczyła nagle żywa i zabawna dziewczyna. To były początki przyjaźni.
Srebrnowłosa dziewczyna nauczyła się akceptować to, że jej przyjaciółka jest czasami bardzo egoistyczna. Ale nie była taka dla niej, dzieliła się z nią niemal wszystkim.
Vii natomiast zaakceptowała fakt, że Dajana czasem lubi posiedzieć sama, mieć święty spokój od wszystkich. Obie jednak były zakręcone, szalone w swoim towarzystwie i wygłupiały się na całego.
~~~~~~~~~~~~
Kiedy znały się już chyba ze dwa lata, bohaterka pewnego dnia zapytała
- Właśnie, masz już swojego pokemona? Ja jeszcze nie...
Miała 10 lat i nadal nic. W tedy Dajana wyciągnęła PokeBall i zmaterializował się Zygarde! Vii była nim zachwycona, od razu zauważyła że jej przyjaciółkę i Zygarde łączy silna więź. Pokemon popatrzył na nią dość zaniepokojony, swoimi kilkoma oczami. Dziewczyna powiedziała że Vii to przyjaciółka. Stworek podszedł do niej a Vii uklękła i wyciągnęła dłoń, mówiąc spokojnym i wolnym głosem - Hej Zygarde, jesteś bardzo pięknym pokemonem. Mam torcik chcesz?
Dajana o dziwo miała na twarzy zaskoczenie, Vii zapytała się dlaczego, a odpowiedź dała jej dużo do myślenia.
- Bo on zazwyczaj nie podchodzi od tak, nie zjada torcików... Myślałaś może żeby być trenerem albo hodowcą?
Pokręciła przecząco głową. A może faktycznie to jest jej cel? Może ma jakiś talent do pokemonów? Miała nadzieję że zostanie jakąś Malarką, jednak teraz rysowanie i granie na instrumentach traktowała bardziej jak hobby. Więc to już był jakiś kierunek.
~~~~~~~~~~~~
Kiedy Vii miała 15 lat, we wrześniu dowiedziała się czegoś smutnego. Dajana musiała wyjechać, postanowiła więc że ostatnie dni wakacji (bo to było dokładnie na początku, kiedy miały jeszcze 2 dni do szkoły) spędzą na mieście i w lesie. Ubawiły się, porozmawiały jak zawsze tyle że teraz zajęło im to kilka godzin. Poszukały i pokupowały wspaniałe ubrania, koktajle...
Drugiego dnia wybrały się do lasu, teraz rozmawiały o tym, jak to było na początkach. Co śmiesznego z ich perspektywy robiły. Chyba cały las je słyszał i wszystkie pokemony w okolicy pouciekały. Nagle coś usłyszały pod drzewem. Jakieś tupnięcie, Dajana przywołała swojego Zygarde, każąc sprawdzić mu, co to było.
- Zyg, zygarrrdd...
Powiedział po swojemu. Vii ruszyła i spojrzała za drzewo, a tam.. Serce podskoczyło jej, ponieważ w sidłach leżał
Fletchling! Biedactwo całe wystraszone i ranne w skrzydło. Pokemon Dajany wrócił a Vii gestem pokazała, aby przyjaciółka się nie zbliżała. Uklękła i powoli powiedziała do wyrywającego się z pułapki ptaka
- Hej, spokojnie Fletchling, chcę ci tylko pomóc. Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję. Zaraz cię wypuszczę, będziesz wolny... ale musisz mi dać się dotknąć
Pokemon powietrzny spojrzał na nią, widać było że się bał. Nie ufał jej z początku, jedna uspokoił się po jakimś czasie. Przestał się szamotać. Vii zbliżyła się, wzięła go delikatnie w ręce i rozplątała drut, który niefortunnie zaplątał się w jego skrzydła. Kiedy był wolny, czekała aż odleci. Jednak ten miał ranne skrzydło
-Fletchl, fletch!..
Zapiszczał smutny. Dziewczyna postawiła go na ziemi i zapytała
- Pomogę ci, jednak muszę wziąć cię do domu.. Jak się zgadzasz to weź babeczkę
Podała na otwartej dłoni smakołyk, popularny dość. Pokemon zjadł ze smakiem a Vii wzięła go ostrożnie. Nie miała PokeBall'a, a nawet jakby miała, nie była na tyle głupia aby go tam wsadzać. Z resztą nie myślała o tym, że Fletchlinga zostanie.
Wraz z Dajaną pożegnały się pod domem srebrnowłosej, uściski trwały długo. Koniec w końcu jeszcze utrzymywały kontakt aż do dzisiaj, poprzez telefony.
Ale wracając do tego dnia. Fletchling dotarł do jej domu gdzie został opatrzony przez Vii osobiście. Pokryjomu przeniosła go do pokoju, gdzie zrobiła mu przytulne gniazdko. Fletchling wydawał się być wdzięczny, był jednak tak zmęczony, że zasnął.
~~~~~~~~~~~~~~
W Willi Viann'ów pobył przez kilka dni, Vii tak dobrze go ukrywała, że nikt o nim nie wiedział. Krzyczała na każdą pokojówkę która weszła do jej pokoju. Na matkę też krzyczała, ojciec nie był wyjątkiem. Mówiła że przechodzi bunt i chce mieć święty spokój. Kiedy zmieniła opatrunek następnego dnia, okazało się że pokemon jest już zdrowy. Karmienie i dbanie o niego było przyjemnym doświadczeniem. Wzięła go na rękę i podchodząc do otwartego okna powiedziała
- Jesteś zdrowy więc uciekaj do lasu, miło było Fletchling!
Pokemon odleciał. Zamknęła za nim okno, posmutniała. I co? Nie ma pokemona a rodzice, babcie zaraz zaczną się czepiać. To nienormalne i niesprawiedliwe!
~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy miała szesnaście lat, znalazła już przyjaciół. Miała nawet chłopaka Fenixa, którego kochała ale to była taka młodzieńcza miłość. Nie miała planów założenia rodziny. Teraz przez rok pochłaniała ją nie tylko nauka, ale też style ataków pokemonów. Miała cel; zostać Koodynatorką. Znaleźć pokemona i wygrywać pokazy. Nie mając swojego pokemona(oczywiście już była kłótnia z mamą, która miała problem, bo jej córka nie potrafiła znaleźć Fletchlinga)
rysowała. Szkice nakładały się na siebie i tak powstała mała kolekcja pokazów, układów i jej własnego stylu walki.
Zawsze starała się być oryginalna. W internecie zasłynęła nieco jako, jeżeli tak można powiedzieć, krytyk. Pisała pod niemal każdym filmikiem długie komentarze na temat tego, jak pokemon się prezentuje, jak jest zadbany itd, itd...
Dajana zawsze do niej dzwoniła, kiedy miała czas.
Pewnego dnia, kiedy pochłonięta była kolejnym projektem, okno gwałtownie się otworzyło. Wierzcie lub nie, wleciał przez nie Fletchling. Myślała że to jakiś zagubiony, jednak.. poznała go. To był ten sam Fletchling, którego uratowała rok temu. Miał charakterystyczną plamkę na ogonie.
-Fletchlin!
Zawołał i wylądował na jej biurku. Vii rozumiała, chciał zostać z nią!
- Chcesz być moim pokemonem? Wspaniale! Dziękuję, bardzo się cieszę Fletchlinger!
Fletchlin!...Fletchling!
zaskrzeczał i wskoczył jej na ramię.
Teraz ostatni rok Vii poświęciła na trening, chciała zostać Koordynatorem.
Od teraz Fletchlinger zawsze siedzi jej na ramieniu..
~~~~~~~~~~~~~~
Znowu po jakimś czasie, dostała złą wiadomość. Na telefon przyszła wiadomość od jej chłopaka, było napisane "Znikam"
Vii nie miała pojęcia o co chodzi. Jak mógł ją zostawić? Ona, najpopularniejsza dziewczyna w szkole i w mieście, miała niby mu to wybaczyć? Chodziła z nim bo traktowała go jak dodatek. Była zła na niego.
Poszła więc do jego rodziców, ale dom był pusty. Nikt z jego rodziny nie odbierał telefonów i nie odpisywał na jej wiadomości. Więc postanowiła, że w wolnym czasie będzie starała się do niego dzwonić, znaleźć go. A co zrobi jak go znajdzie? Zacznie się z nim kłócić, potem da mu nadzieję i to ona go rzuci. Jednak nie wiadomo czy chłopak o czarno-białych włosach w ogóle ją rzucił...
Początkowa kraina i miasto: Kalos, Coumarine City, tam gdzie się urodziła.
Profesja: Koordynator
Cele:
*1* Doprowadzić swojego ukochanego Fletchlinga do ewolucji
*2* Stać się bardzo znaną krytyczką pokemonów
*3* Wygrać przynajmniej jedną walkę z liderem sali
*4* Wygrać 5 pokazów i 5 wstążek
*5* Zwiedzić cały świat, albo znaczną jego część.
*6* Dowiedzieć się, co stało się z jej chłopakiem..
Starter: Fletchling *.*
Zapisy - Page 3 Fletchling_by_creepyjellyfish-d7a443i
Dodatkowy ekwipunek*: Parasolka, "mała"(jak na kobietę) torebka a w niej rozmaite rozmaitości tj. portfel, telefon, szminka, mała kosmetyczka...
Ewentualne prośby*: Nie mam :) Zdaję się na twoją "łaskę" :D
Czego oczekujesz od gry: Dobrej zabawy, szalonych przygód i poznania dużo postaci... i co tam jeszcze ci przyjdzie do głowy
Dlaczego składasz podanie właśnie do mnie*: Bo lubię osoby takie jak ty, szalone, pokręcone i aktywne.
Inne uwagi*: *Pusto*
Powrót do góry Go down
Mhrok
Mistrz Regionu
Mhrok


Napisanych : 2928
Dołączył : 02/05/2014
Wiek : 26
Skąd : Białystok

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptySob 21 Mar 2015, 19:35

ViiVian, widać, że miałaś jakiś pomysł, ogólny zarys na swoją postać, ale wydaje mi się, że on umarł w całym gąszczu informacji. Kolejną rzeczą, która niezbyt mi się spodobała, było optyczne powiększenie tekstu poprzez używanie dużej ilości enterów. Postać Dajany, która jest w twojej historii po prostu jest i to wszystko. Czuję, a nawet wiem, że uda ci się napisać coś lepszego. Nie zawsze dłuższe oznacza lepsze. Jak na razie jestem na NIE.
Powrót do góry Go down
Nahrwal
Dzieciak z PokePluszakiem
Nahrwal


Napisanych : 17
Dołączył : 07/03/2015

Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 EmptyNie 29 Mar 2015, 16:57

Imię i nazwisko: Johnny Everest
Wiek i płeć: 22 lata, mężczyzna
Wygląd: John wygląda jak normalny dorosły mężczyzna z jego czasów. Wysoki, posiadający około metra osiemdziesięciu. Jego długie, czarne włosy opadają na ramiona, ale nie przekraczają ich, nigdy nie lubił krótkich włosów, a poza tym rzadko ktoś już ma takie. Nie jest jakiś szczególnie umięśniony, nie jest w ogóle, jest po prostu chudy, ale przerośniętych mięśni, ani jakiejś rzeźby się u niego nie doszuka. Lubi czarne ciuchy, skórzane płaszcze, kapelusze. Jego znakiem szczególnym, jest fioletowa kreska pod okiem, wygląda to jak tatuaż, ale tak został podstemplowany jako niemowlak.
Charakter: Johnny jest spokojnym chłopakiem, któremu podobało się jego nudne, nic nie zmieniające się życie, przyzwyczaił się do życia w rutynie, ale zmiany go intrygują. Jest ciekawy świata, chce go poznawać, dokładnie, od początku. Ma dużo chęci, ale zazwyczaj też swoją prace i to co sobie postawił za cel, wykonuje sumiennie i chce osiągnąć. Mimo, że spokojny to zawzięty. Jak się na coś zdecyduje to nie ma takiej rzeczy, która by go odrzuciła od tego pomysłu. Odwagi też ma sporo, może nie tyle, żeby bić się z jakimś gangiem, ale to by była bardziej głupota.
Historia postaci: W niedalekiej przyszłości, około 60 lat od teraz na świecie zaistniały ogromne zmiany. Klimat się zmienił diametralnie. Nie było już bujnych, kolorowych krajobrazów obfitujących w różnokolorowe kwiaty i drzewa. Zamiast tego pojawiły się fabryki, mnóstwo dymu, pary, brzydkie, mroczne ulice i miasta, w których przemysł był tak natężony, że ludzie wynosili się z nich, żeby nie oddychać tym powietrzem, które zmieszało się z dymem i posiada jeszcze mniej przydatnych substancji. A najgorszą zmianą w porównaniu do przeszłości jest wyginięcie Pokemonów. Nie wiadomo czemu, ale z dnia na dzień zaczęły umierać, ostatni z żyjących pokemonów umarł jakieś trzydzieści lat temu. W tym momencie na Ziemi nie ma ani jednego. Na szczęście pamięć o tych stworkach, które towarzyszyły ludziom od zarania dziejów nie zniknęła, w różnych szkołach pojawił się nowy kierunek, historia pokemonów.
I tak możemy się przenieść do młodzieńca, Johnnego, który prawie kończy studia o tym kierunku. Jest na czwartym roku i śmiało może powiedzieć, że żałuje tego co się stało, chciałby cofnąć czas i żyć z tymi istotami. Ciekawiło go życie ich dziadków, pradziadków, którzy mieli jeszcze szansę żyć razem z pokemonami. Podobno dawno temu jego rodzina prowadziła salę, do której przychodzili młodzi trenerzy chcący stawić czoła wyzwaniu. Na zajęciach podziwiali razem z klasą jaki wkład w środowisko i w życie człowieka miały te stworki. Uczyli się typów, ewolucji, poszczególnych gatunków, były też lekcje o stworach legendarnych, które niby stworzyły planetę i miały wielkie umiejętności. Takie jak podróż w czasie.
Pierwszego dnia wiosny, który w sumie nie zmienia nic, bo nie ma już czegoś takiego jak wiosna, chłopak po zajęciach biegł do domu, bo zbliżała się godzina policyjna. Zaczynał denerwować go ten cały ustrój, mimo, że polityka to nie była jego rzecz bardzo chętnie by zmienił wszystko. Było ciemno, a mroczne uliczki w ogóle nie dawały mu odwagi do podróży. Biegnąc tak przed siebie, prawie do utraty tchu, mignęła mu jakaś mała zielona postać przed oczami. Chwilę, chwilę. Ona się unosiła! Na chwilę stanął, uporządkował myśli i odwracając się zaczął biec w stronę lewitującego zjawiska. To pokemon, to pokemon! Powtarzał sobie w głowie podekscytowany. Widział go już niemal dokładnie, był pewny, że to jakiś gatunek pokemona, nie mógł tylko przypomnieć sobie jaki. Zaczął krzyczeć, żeby zainteresować go, żeby się odwrócił. Wielkie oczy i zielone czółka, małe ciało, nie wiedział co to jest. Ale po chwili wiedział jedno, że nie jest tam gdzie był. Dziwny ból głowy i po obejrzeniu się zauważył, że jest na jakiejś górze! Dodatkowo świeci słońce! Co się stało? Gdzie ja jestem? Podstawowe pytania zaczęły pobrzmiewać w jego głowie, lecz szybko przestał się nad tym zastanawiać gdy za jego plecami zabrzmiał groźny ryk. Przestraszony odwrócił się i zobaczył pomarańczowego smoka. To Charizard, o ja cie! Wydawało mu się, że może tak spokojnie stać na jego terenie. Błąd. Kolejny ryk i potwór zaczął biec w stronę zdezorientowanego studenta. Ten się zasłonił i zamknął oczy, jakby miało go wtedy zaboleć mniej. Znów poczuł ból głowy, tym razem nie był tak uciążliwy jak wcześniej. Otworzył oczy i był w jakimś mieście, tylko, że to miasto różniło się diametralnie od tych, w jakich bywał dotychczas. Wielkie, w pełni pokryte liśćmi drzewa, dróżki zrobione z kamienia, a obok nich zieloniutka trawa. A teraz, gdzie jestem? Ten widok był najpiękniejszym jaki widział w całym swoim jak na razie krótkim życiu. Głowa latała na wszystkie strony podziwiając to wszystko, a zatrzymała się na jednym z domku. Ogromny dom, na którym był plakat: "Chcesz wyruszyć w podróż? Przyjdź, weź pokemona i idź!"  Nie myśląc nawet o tym ruszył biegiem do laboratorium, w którym jakiś mężczyzna poprosił go o wylosowanie towarzysza, wzięcie pokedexu i podstawowych przedmiotów. Tyle pokeballi było w tym koszu, z którego miał wybrać coś. Ale to było nieważne, on chciał cokolwiek, dlatego wziął pierwszą lepszą kulę i tyle. Wyszedł nie wierząc w to, co się przed chwilą stało.
Początkowa kraina i miasto: Możesz wybrać
Profesja: Trener/Pokemonolog
Cel/e:
# Dowiedzieć się o co chodzi
# Dowiedzieć się jak najwięcej o pokemonach, póki ma okazję
# Dowiedzieć się jaki to był pokemon
# Może wrócić? Albo zostać na stałe tutaj
Starter: Absol
Dodatkowy ekwipunek*: Książki z zajęć,
Ewentualne prośby*: Harem siatkarek.
Czego oczekujesz od gry: Chciałbym sporo walk, ale bez przesady, nie chcę, żeby większość gry to były walki, tak 50-50, 60-40. Walki w Gymach byłyby spoko. Żeby była zabawa! I zwroty akcji!
Dlaczego składasz PODANIE właśnie do mnie*: Zostałem zmuszony xD
Inne uwagi*: -
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Zapisy - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zapisy   Zapisy - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Zapisy
Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Zapisy
» Zapisy
» Zapisy
» Zapisy
» Zapisy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Off Top :: » Archiwum :: Gry :: MG Mhrok-
Skocz do: