Safari Nivis

1. Strażnik sprawdzając twoje odznaki wpuścił cię do drugiej strefy safari. Była to porośnięta niewysoką trawą łąka na której kwitnęło mnóstwo różnorodnych kwiatów, a w oddali mogłeś dostrzec skaczące z kwiatka na kwiatek lub też niesione lekkimi podmuchami wiatru Hoppipy. Cóż więcej można by powiedzieć... Safari stoi przed tobą otworem, a co z tym zrobisz to już inna sprawa.

Zdałem sobie sprawę z czegoś niesamowitego... TO ŁĄKA! Nigdy w życiu takiej nie widziałem. Czym prędzej ukucnąłem przy ziemi i zacząłem gładzić zieloną roślinność pokrywającą połacie tej sfery ręką. Ach... to łąka! Wreszcie jakaś odmiana?

2. No więc kucnąłeś sobie i zacząłeś głaskać trawę, która porastała tą przewspaniałą, zieloną łąkę. Choć jak o ścisłość chodzi to trawa jest zielona... Ale nie wnikajmy może w to głębiej. Tak gładząc trawę zahaczyłeś o coś twardszego, co się przewróciło, a potem patrzyło na ciebie z wyrzutem sumienia. Był to

Czyli mam rozumieć, że to coś miało wyrzuty sumienia bo się przewróciło? Urocze... w każdym razie pomogłem maluchowi się pozbierać. Uśmiechnąłem się szeroko do stworka i rzekłem:
- Nie ma co się dąsać. Zgoda?
Zapytałem starając się nie robić sobie wrogów na safari.

3. Każdy ma jakieś uczucia, nawet "to coś". Mimo wszystko pozbierałeś pokemona do kupy, który zakasał... liście i odwracając się pobiegł dalej przed siebie. Łaski bez. Znów byłeś sam wśród traw. Słońce świeci, a trawa jest zielona... Nie wiem z czego te słowa, ale jakoś utkwiły mi w pamięci. No więc masz teraz 3 wyjścia: iść dalej, zostać w miejscu, albo wyjść z safari.

Hm... właściwie nie jestem sam, mam swojego małego Nidoranka. Obrzuciłem okolicę spojrzeniem w poszukiwaniu mojego małego podopiecznego po czym ruszyłem przed siebie. A co mi tam, nie będę tu siedział wieki. Pokemon, którego szukam na pewno nie będzie w tak banalnym miejscu.

4. Ano racja, nie byłeś. Sam był też Nidoran, który gdy zajmowałeś się dzikim Oddishem próbował utrzymać równowagę na... . Nidoran najwyraźniej się dobrze bawił, a po Voltorbie nic nie dało się poznać, czy jest zadowolony, smutny, zły... Po prostu cały Voltorb. Tak gdzieś ze dwadzieścia metrów od miejsca, gdzie znajdowały się obydwa poki w krzakach grzebała jakaś dziewczyna wypięta do ciebie tyłem.

Voltorb... ten pokemon chyba tutaj nie mieszczka co nie? W każdym razie poleciłem swojemu podopiecznemu żeby nie drażnił wybuchowej kuli. Następnie dostrzegłem nieznajomą osobę w krzakach...
- Cześć.
Powiedziałem nieśmiało.

5. Na twoje powitanie dziewczyna wzdrygnęła się i momentalnie wyprostowała. Gdyby tu były jakieś drzwi to pewnie przywaliła by w ich futrynę. Nidoran zaś zeskoczył z Voltorba i potulnie przylazł to twojej nogi o którą teraz zaczął się ocierać. Voltorb zaś odturlał się do swojej trenerki.
- O, cześć - rzekła biorąc Voltorba na ręce.

Ukucnąłem przed pokemonem i przytuliłem go serdecznie. Kochałem mojego Nidoranka, w końcu był taki słodki. Spojrzałem następnie na nieznajomą i z uśmiechem na twarzy wydobyłem z siebie głos.
- Czego tu szukasz? Ja przyszedłem po pewne jajka.

6. Na twarzy dziewczyny pojawił się swoisty mindfuck. Nie wiedziała co myśleć o tym co właśnie powiedziałeś. Dopiero po chwili przeglądając przewodnik safari załapała co miałeś na myśli.
- Wydawało mi się, że przed chwila widziałam tu gdzieś Shroomisha. - odparła spokojnie, po czym mrużąc oczy zapytała - A ty? Po co tu przylazłeś?

Czy tak trudno mnie zrozumieć? Chyba, że... a tak wyraziłem się dość niejasno. Głupi ja...
- Exeggcute.
Utwierdziłem ją w przekonaniu o jakiego pokemona mi chodzi po czym dodałem szybko:
- Możemy ci pomóc w szukaniu pokemonów, ale jak znajdziemy Exeggcute to jest mój. Ok?

7. - Ok nie ma problemu. - odpowiedziała dziewczyna lekko się rumieniąc. Położyła Voltorba na ziemi, który przeturlał się kawałek.
[i]- Za tamtymi pagórkami podobno żyje kolonia Exeggcute'ów. Dużo czasu nam jednak zajmie nim się tam dostaniemy.[/u] - poinformowała cię dziewczyna wskazując palcem gdzieś hen daleko.

Ale czy ktoś powiedział, że mi się spieszy? A skąd! Do kolejnego safari i tak potrzebuję jeszcze jednej odznaki.
- Nidoran, rozejrzyj się za jakimiś pokemonami.
Poprosiłem trującego stworka o pomoc i zwróciłem się grzecznie do nieznajomej.
- No to im szybciej ruszymy, tym szybciej dojdziemy.
Prawda co nie?

8. Nidoran zatem poleciał rozglądać się za pokemonami, a ty pogoniłeś swoją nową znajomą do ruszenia się trochę szybciej.
- Tak racja. Idziemy Voltorb! - zwróciła się do swojego pokemona - A tak swoją drogą, Angela jestem. - przedstawiła się. Ruszyliście przed siebie, a po chwili już leżałeś na ziemi, gdyż pod twoimi nogami zaplątał się pędzący i razem runęliście twarzą w piach.

Dobrze, że w piach a nie coś innego. Spojrzałem na pokemona lekko zmieszany. Nie wiedziałem czy powinienem go przepraszać czy się na niego gniewać. W końcu to mały pokemon. Choć... mógł być nieco ostrożniejszy. Tak czy siak wyciągnąłem pokedex i zeskanowałem stworka.

1. No cóż, zawsze można zaliczyć powtórkę z rozrywki i wtedy zaliczyć randkę z... Nom. Postanowiłeś również przeskanować nowo spotkanego pokemona.
Pokemon spojrzał na ciebie przepraszająco. Widocznie uznawał, że to jego wina iż się przewróciłeś.

Aż mi się go szkoda zrobiło. Ukucnąłem przed pokemonem i wyciągnąłem powoli rękę w jego kierunku. Jeśli tylko na to pozwolił pogłaskałem go po łebku i z uśmiechem na twarzy rzekłem:
- Nic się nie stało.

2. Zigzagoon nie robił ci żadnych problemów z tym, abyś go pogłaskał. Wręcz przeciwnie. Podsuwał ci swoją głowę, abyś go podrapał to tu za uszkiem to tam po czubku głowy. Widać, że sprawiało mu to nie lada przyjemność i jakby trochę uspokajało.
- Cóż chyba cię lubi. - szepnęła do ciebie Angela.

No na to wychodzi. A ja bardzo polubiłem go. Może i nie jestem w stanie zapewnić mu domu, ale za to wiem kto mógłby się nim zaopiekować.
- Hm... mały, chcesz iść ze mną? Mam dla ciebie wolny pokeball.
Zaproponowałem mu wspólną podróż.

3. Zigzagoon przybił piątala z safari ballem, a kula błyskawicznie zamieniła go w energię i pochłonęła. Zaczęła dygotać i chwiać się na boki. Ciągle nie byłeś pewny czy uda się złapać tego pokemona, czy też nawieje on z balla. Po chwili jednak wszelkie twoje wątpliwości zostały rozwiane, a safari ball zatrzymał się w miejscu co oznaczało, że pozbyłeś się jednej kuli na Zigzagoona.

Jest!!! Mam nowego pokemona. Co więcej wiem u kogo będzie mu bardzo dobrze. Tak więc w pełni zadowolony poczekałem aż dziewczyna się ogarnie i ruszyłem dalej przed siebie.

1) - Możemy ruszać! - odparła Angela rezolutnie i ruszyła dalej, a jej Voltorb zaczął się za nią toczyć.
Ty złapałeś już w tej strefie jednego pokemona, a byłeś tutaj dopiero kilkanaście minut. Co prawda do twojego celu podróży jeszcze daleko, ale złapany stworek bardzo cieszy.

Tak czy siak, zawsze lepiej mieć jakiś fajny początek niż krążyć bez celu. Teraz, wystarczy odczekać odpowiednio długo a na pewno znajdę to czego szukam.
- Właściwie to się nie przedstawiłem. Nivis jestem.
Rzekłem z lekkim uśmiechem spoglądając przez ramie na Nidorana.

2) - Nawet nie zauważyłam. - odparła dziewczyna, po czym się zaśmiała.
Szliście dalej. Wokół was rozciągało się połacie zielonego terenów usianego różnorodnymi kwiatami. Było tutaj naprawdę pięknie.